Skocz do zawartości


Zdjęcie

Rodzina ŚJ: wywieranie presji oraz nadzieja na powrót


  • Please log in to reply
52 replies to this topic

#1 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2007-08-15, godz. 01:17

W jednym z tematów na forum JWD ktoś wspomniał, że e-maile otrzymywane od matki stają się coraz krótsze. Ostatnio matka napisała tylko: "2 Piotra, rozdział 2"...

Inna osoba, była ŚJ (obecnie 42 lata, w wieku 18 lat odeszła z Organizacji), także opowiada o liście otrzymanym od matki. List został dołączony do przesyłki zawierającej Biblię w Przekładzie Nowego Świata oraz zdjęcie zrobione na jednym ze zgromadzeń (wspomniana ex-ŚJ miała wtedy ok. 5 lat).

W liście matka napomina córkę i usiłuje nakłonić ją do powrotu. Pisze między innymi, że nowy system rzeczy jest już za rogiem i nie ma zbyt wiele czasu na opuszczenie szatana, jego demonów i zwolenników. Ale nawet jeżeli wybrała drogę naśladowania szatana, to wciąż może powrócić do miłości Jehowy i On przyjmie ją z otwartymi ramionami. Dalej matka pyta córkę, jak to możliwe, że z całą swoją wiedzą, jaką córka miała, mogła się ona odwrócić od "Prawdy". I czy nie chce żyć w raju na ziemi, bez chorób i śmierci, bez przestępstw - w pokoju i bezpieczeństwie.
Następnie kobieta stwierdza, że na córce ciąży odpowiedzialność za dzieci, którym - w związku z jej obecną sytuacją - grozi śmierć w Armagedonie. A potem dodaje, że wstydzi się nawet powiedzieć przyjaciołom, że jej córka odwróciła się od Jehowy i rodziny. I że córka, z jej ciała i krwi, jest niczym więcej jak tylko bezwartościowym grzesznikiem. W finale listu dziwi się, jak to możliwe, że mogła urodzić coś tak okropnego... Tak się w skrócie ten list przedstawia.

Na koniec dopisek: "Kocham cię, chociaż ty nie kochasz mnie"


A jak wyglądają Wasze zmagania z presją rodziny oraz ich nadzieją na Wasz powrót do zboru? Jak sobie z tym radzicie?

Czy Wasze rodziny-ŚJ także mają przeświadczenie, że nie darzycie ich miłością (bo nie chcecie wrócić do "Prawdy", bo jako odstępcy przynosicie im wstyd, jesteście dla nich źródłem utrapienia, etc.)?
.jb

#2 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-08-15, godz. 07:35

u mnie to samo, wciąż słyszę że mogę to wszystko naprawić, że możemy jeszcze razem zjeść obiad, zrobić grilla, pograć w domino, tylko ja musze COŚ ZROBIĆ! Nie liczy się to co ja czuję, i dlaczego tak się stało, tylko JA MAM ZNOWU KŁAMAĆ I UDAWAĆ ŻE JESTEM SJ ABY SOBIE SPOKOJNIE ZYĆ TAK JAK DAWNIEJ! po prostu zachowac pozory aby im się żyło lepiej, bo tak naprawde czy Bóg mnie zbawi czy nie g... ich obchodzi, liczy się teraz co powiedza bracia w zborze i znajomi....... SMUTNE :)
nie potrafiłam uwierzyć.......

#3 Nikita25

Nikita25

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 722 Postów

Napisano 2007-08-15, godz. 12:36

Qwerty
Smutne, bardzo smutne.
Nie wiem jak żyje się po odejściu od Organizacji i jak wygladają relacje z rodziną "w Prawdzie" bowiem mnie taka sytuacja nie spotkała, jednak mam znajomego który został kiedyś wykluczony. To było dla niego ogromne przeżycie. Pomimo, iż nie mieszkal z rodziną od czasu do czasu utrzymywali kontakty. Dzwonili do siebie, spotykali sie czasem w "neutralnych" miejscach ryzykując. Po kilku tygodniach przemyśleń chlopak postanowił wrócić ale wstyd mu nie pozwalał. Rodzice zaprosili go do rodzinnego domu na weekend. Zabrał tam swojego syna tym samym ta wizyta nie wzbudziła podejrzeń innych. Szczegółów rozmowy nie znam jednak namawiali syna do powrotu. Wskazali mu drogę, zaoferowali pomoc. Zgodził się na to pozostawiając za soba swe dotychczasowe życie "po wykluczeniu". Bardzo kochał rodziców, nie chciał ich ponownie krzywdzić ale równie mocno był związany z WTSem. Odepchnął od siebie wszystko i starał sie wrócić. Nie wiem jak skończyła sie jego droga ku temu ale domyślam się, że rodzina zwyciężyła i udało mu sie wrócić. Wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo relacje rodzinne i nie tyko są uzależnione od Organizacji i przed iloma trudnymi wyborami taki człowiek staje. Dla mnie jest to bardzo smutne.

Użytkownik Nikita25 edytował ten post 2007-08-15, godz. 12:38


#4 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-08-15, godz. 20:48

Jeśli rodzina nadal jest silnie zakorzeniona w organizacji, to odejście może być koszmarem. Szantaż psychologiczny to norma. Ba, mój kolega (od wielu lat ex) opowiadał, że jego matka (świadek) non-stop straszyła go, że... się otruje, jeśli on nie wróci do organizacji. To o tyle sytuacja paranoiczna, że organizacja potępia samobójstwa.
U mnie nie było aż tak tragicznie, bo trafiłem na moment ogólnorodzinnego zwątpienia. Niemniej czułem się jak zbrodniarz, zwłaszcza wobec dziadków. To mniej więcej wyglądało tak, jakbym na własne życzenie NIE CHCIAŁ widzieć się z nimi w raju. Zresztą musiałem również odpowiedzieć na pytanie: chcę z nimi żyć w Ogrodzie Eden czy nie chcę? <_<
Rodziny będące SJ często odnoszą odejście do sytuacji RODZINNEJ, nie mogąc pojąć, że ktoś nie odchodzi ze względu na rodzinę, lecz z innych powodów. Stąd często bierze się argumentacja typu: "zrób to DLA NAS i wróć". Albo: "jak mogłeś NAM to zrobić". Na szczeście nic nie trwa wiecznie i prawie każde napięcie z czasem mija. Choć nieraz wymaga to wielu lat...
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#5 Dudu

Dudu

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 88 Postów

Napisano 2007-08-15, godz. 21:35

Aż żal ściska z przykrości. Tyle krzywdy od ludzi, których się kocha a przecierz oni powinni kochać przede wszystkim i bynajmniej nie za przynależność do organizacji ale dlatego, że ktoś jest ich częścią.
Dobrze, że jest to forum. Dla mnie pełni ono formę edukacyjno - poznawczą. Dla innych z tego co widzę jest również formą wsparcia.





P.S. Qwerty trzymaj się.

#6 Homo_sum

Homo_sum

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 182 Postów

Napisano 2007-08-15, godz. 21:46

A ja znam inna sytuacje. Ojciec z matka i cala rodzina w prawdzie. Dwoch synow wykluczonych, rodzice pomagaja jak umieja. Synowie od problemu do problemu ale moga liczyc zawsze na rodzicow. Zadnej presji, nacisku tylko taka wewnetrzna nadzieja glupiego ze dzieci (dryblasy po dwudziestce) zmadrzeja, opamietaja sie i przestana sobie a tym samym rodzicom przysparzac problemow. Wychodzi mi ze Świadkowie to tacy naiwniacy do bicia na przykladzie tej rodziny ale to tylko jeden z przykladow. Mam nadzieje ze jednak troszke zbalansuje te szantaze emocjonalne o ktorych tu wspomnialiscie.

#7 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-08-15, godz. 22:50

Homo_sum, czy wg Twojej wiedzy i Twoich obserwacji więcej jest rodzin które próbują wspierać wykluczone dzieci czy więcej odsuwa się od nich? Bo wg mojej wiedzy (może nie reprezentatywnej, nie wiem) na 1 taką rodzinę jak opisujesz przypada 7-8 rodzin które prześladują odstępców, stosując niekiedy umiarkowane restrykcje ale częściej dotkliwe represje.

#8 Homo_sum

Homo_sum

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 182 Postów

Napisano 2007-08-16, godz. 00:23

Homo_sum, czy wg Twojej wiedzy i Twoich obserwacji więcej jest rodzin które próbują wspierać wykluczone dzieci czy więcej odsuwa się od nich? Bo wg mojej wiedzy (może nie reprezentatywnej, nie wiem) na 1 taką rodzinę jak opisujesz przypada 7-8 rodzin które prześladują odstępców, stosując niekiedy umiarkowane restrykcje ale częściej dotkliwe represje.

Byc moze ja mam aktualne dane poniewaz moja percepcja mi mowi ze raczej nie przesladuja. Napewno zdarzyl sie wypadek o ktorym wspomina bezstronna jb ale mysle ze sa tam nie tylko watki religijne, nie uwierze ze mama nasza siostra nie pobiegnie na pomoc kiedy wykluczona corka bedzie takowej potrzebowac. Musialby tu zaistniec totalny brak milosci. Celem wykluczen jest opamietanie i nie wywieranie zlego wplywu na innych. Pomysl Sebastianie ile zlego bys zdzialal gdybys mial mozliwosc pozostania w zborze. Uwazam ze jest to bolesny proces ale niestety konieczny. Czasem bracia i siostry uzywaja smiesznych argumentow jak w przypadku brata jaracza myslac ze mu pomoga ale takie podejscie jeszcze bardziej umacnia dana osobe w uporze. Jesli chcesz byc poza organizacja to twoj wybor, jak kradniesz abo jestes gejem twoj wybor ale nie rob tego u mnie w domu, wez zycie w swoje rece. Ja nawet jestem przeciwny karmieniem kogos informacjami z zebrania czy z kongresu jak tego sobie nie zyczy. Jak mowi nie zycze sobie zebyscie do mnie przychodzili to zapisuje NIE PRZYCHODZIC PRZEZ ROK bo nawet krowa zmienia zdanie wiec... jestem Swiadkiem Jehowy i byc moze w Polsce tak to wygladalo w Karpaczu kilka lat temu ale nie w Anglii gdzie mieszkam.

#9 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2007-08-16, godz. 08:20

Hs chyba nie zdajesz sobie ile osób jest pod presją/szantażem emocjonalnym rodziny... Ja sam znam kilka takich przypadków, a założę się że eksy znają ich jeszcze więcej. Nie wszystko się tu pisze. Nie przeczę, że są również rodzice/rodzina co umie normalnie podejść do odstępcy np. bodaj tak było u Asiuni, ale jestem skłonny ku temu, że sa to wyjątki. Hs to jak śJ chce dobrze dla innych itd to my wiemy, ciagle się tym reklamują...
Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...


#10 Homo_sum

Homo_sum

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 182 Postów

Napisano 2007-08-16, godz. 10:01

Hs chyba nie zdajesz sobie ile osób jest pod presją/szantażem emocjonalnym rodziny... Ja sam znam kilka takich przypadków, a założę się że eksy znają ich jeszcze więcej. Nie wszystko się tu pisze. Nie przeczę, że są również rodzice/rodzina co umie normalnie podejść do odstępcy np. bodaj tak było u Asiuni, ale jestem skłonny ku temu, że sa to wyjątki. Hs to jak śJ chce dobrze dla innych itd to my wiemy, ciagle się tym reklamują...


Masz racje wiele osób jest pod presja/szantazem emocjonalnym rodziny z różnych powodów i to naprawde wiele osobób ktore postanowily zostac Świadkami Jehowy tylko ze w tym wypadku chodzilo o zmiane na lepsze. Ja nie mówie ze kazdy eks to pijak czy narkoman ale z reguly cos tym osoba sie nie podobalo, nie mogli wiesc swojego zycia czesto niezgodnego z biblia. Moglbym podac objawy nietolerancji w stosuku do Świadków Jehowy lacznie z pobytem w wiezieniu za gloszenie przed 1989 rokiem ale nie moge tego samego znalezc onosnie odstepcow. Nie spokalem sie zeby Świadek aresztowal odstepce czy wykluczonego.

#11 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-08-16, godz. 12:24

A może spojrzymy na to, co płynie kanałem? Jakie są oficjalne wskazówki? Oczywiście, nie ma tam słowa o presji, ale przecież nieraz podkreśla się, żeby stosować obostrzenia w kontaktach z odstępcami, nawet jeśli są rodziną. Chyba że znów pojawiło się jakieś genialne światło, o którym nie wiem. O nadgorliwość wśród SJ nietrudno. I nie da się ukryć, że centrala wysyła zielone światło do tej nadgorliwości.

HS: nawet, jeśli przyjmiemy, że połowa rodzin wywiera presję, a połowa nie (moim zdaniem tak pięknie nie jest), to i tak o wiele, wiele za dużo. Koszmary z tym związane są znaczenie gorszym przeżyciem niż cicha zgoda rodziców. Tym bardziej, że przecież mamy do czynienia bodaj z najsilniejszą relacją emocjonalną na Ziemi: rodzic-dziecko.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#12 Homo_sum

Homo_sum

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 182 Postów

Napisano 2007-08-16, godz. 12:59

A może spojrzymy na to, co płynie kanałem? Jakie są oficjalne wskazówki? Oczywiście, nie ma tam słowa o presji, ale przecież nieraz podkreśla się, żeby stosować obostrzenia w kontaktach z odstępcami, nawet jeśli są rodziną. Chyba że znów pojawiło się jakieś genialne światło, o którym nie wiem. O nadgorliwość wśród SJ nietrudno. I nie da się ukryć, że centrala wysyła zielone światło do tej nadgorliwości.

HS: nawet, jeśli przyjmiemy, że połowa rodzin wywiera presję, a połowa nie (moim zdaniem tak pięknie nie jest), to i tak o wiele, wiele za dużo. Koszmary z tym związane są znaczenie gorszym przeżyciem niż cicha zgoda rodziców. Tym bardziej, że przecież mamy do czynienia bodaj z najsilniejszą relacją emocjonalną na Ziemi: rodzic-dziecko.


Myśle ze w tym co piszesz jest duzo twojego osobistego koszmaru, nie wszyscy świadkowie dostaja sie w lapy WTS u w chwili slabosci jak w przypadku twojego dziadka, znam psychologow świadków i raczej ich nie podejrzeam o zmanipulowanie.

#13 Nikita25

Nikita25

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 722 Postów

Napisano 2007-08-16, godz. 13:20

Moim zdaniem rodziów wywołujących presję na "odchodzące" dzieci jest znacznie więcej niz tych, którzy spokojnie godzą się z decyzja dzieci. Powód jest prosty; organizacja jest instytucją zaborczą, w razie odejścia jednego z czlonków rodziny pozostałym zabrania kontaktu z jednostką. Dla mnie jest to niechrześcijańska postawa, całkowicie nie do pojęcia. Zgadzam sie z bratem jaraczem, żw więź dziecko-rodzic to bardzo głęboka więź o szczególnym charakterze i żadna instytuja religijna nie powinna ingerować w nią, ograniczać bądź wytyczać jakiekolwiek granice. Miłowanie Boga jest jedną sprawą a relacje z członkami rodziny drugą.
Manipulacja ujawnia się z czasem, gdy pojawiaja się problemy powstaje również szantaż emocjonalny a to niestety pozostaje człowiekowi głęboko w pamięci i ....w sercu.

#14 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-08-16, godz. 13:37

znam psychologow świadków i raczej ich nie podejrzeam o zmanipulowanie.
[/quote]


A znasz przysłowie: "Lekarzu, ulecz się sam"? To dorzucę jeszcze jedno z tej samej półki: "Lekarz, który jest własnym lekarzem, jest głupim lekarzem". Dlatego uważam, że i psychologa można zmanipulować. Poza tym, ilu jest tych psychologów wśród SJ? Ćwierć promila czy 1/8 promila? Przypuszczam, że nawet nie to. Być może jest to liczba, która mieści się w granicy błędu statystycznego :rolleyes: . Tak więc organizacja nie składa się z psychologów, i dajmy pokój tym dywagacjom, bo są nie na temat.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#15 Homo_sum

Homo_sum

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 182 Postów

Napisano 2007-08-16, godz. 14:16

znam psychologow świadków i raczej ich nie podejrzeam o zmanipulowanie.
A znasz przysłowie: "Lekarzu, ulecz się sam"? To dorzucę jeszcze jedno z tej samej półki: "Lekarz, który jest własnym lekarzem, jest głupim lekarzem". Dlatego uważam, że i psychologa można zmanipulować. Poza tym, ilu jest tych psychologów wśród SJ? Ćwierć promila czy 1/8 promila? Przypuszczam, że nawet nie to. Być może jest to liczba, która mieści się w granicy błędu statystycznego :rolleyes: . Tak więc organizacja nie składa się z psychologów, i dajmy pokój tym dywagacjom, bo są nie na temat.

Jeszcze raz powtarzam nie spotkalem sie ze zlym traktowaniem ze strony Świadków osób wykluczonych. Nie podadza Ci reki, nie porozmawiaja jesli chodzi o nierodzine ( niektorzy rozmawiaja) z sali Krolestwa nie wygonia raczej zaopiekuja sie dziecmi corki narkomanki, podziela spadek wsród swoich dzieci które sa wykluczone. Zawsze naturalna rodzia jest blizsza niz ta przybrana a uczucie matczyne silniejsze niz wiara ale wiem ze ludzie konflikty o wladze przenosza na konflikty relijne i czy to bedzie w religii katolickiej czy u Świadków pozostanie konflikt matki z corka a nie Katolika i Świadka Jehowy. Bardzo mi przykro ze niewinna córka jest prześladowana przez okrutna Świadek Jehowe - mamę

#16 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-08-16, godz. 14:22

Tak na marginesie - psycholog jest terapeutą z określoną specjalizacją. Moja pani psycholog do czasu spotkania ze mną nie miała pojęcia o tym co się dzieje wśród ŚJ-wy. Doedukowała się, a że zdolna z niej bestia :) to wykazła mi podobieństwa na psychice ludzi którzy się nie zgadzają z tą religią, z ranami na psychice dzieci wychowywanych w patologicznych rodzinach. Ale nie o tym tu rozmawiamy.

Ja póki co nie odchodzę z religii ŚJ-wy bo na własne oczy widzę, jak rodzina odnosi się do moich dwóch wykluczonych kuzynów i kuzynki. Moi rodzice zapewniają mnie, że będą mnie kochali, utrzymywali ze mną kontakt, etc. (rozmawiałem z nimi o tym, że nie wierzę w boga, etc.), ale wiem, że w spotkaniach rodzinno/towarzyskich ten temat był by poruszany. Powód - towarzysko spotykają się tylko z braćmi i rodziną w "prawdzie". Ponieważ uczestniczę od czasu do czasu w takich spotkaniach wiem o czym się na nich rozmawia (a raczej o kim).

Moje całe życie to ŚJ-wy, więc póki co z wygody jestem niewierzący średnio praktykujący :)
Śmieszne jest to, że rodzice wiedzą o moich przekonaniach, które formalnie czynią mnie odstępcą ale cały czas widnieje na liście głosicieli więc spoko. Tutaj chodzi bardziej o formalność, a nie o przekonania które podobno są najważniejsze. Bardziej liczy się formalna przynależność.

Co do oficjalnego stanowiska, to kreujący się na liberała Homo_sum wprowadza nas w błąd. W połowie 2006 wyszła Strażnica dosyć obszernie instruująca rodziców w sprawie postępowania z dziećmi ex-ami. Liberalne to to podejście nie jest, a nic się do tej pory nie zmieniło.

Homo_sum - to jak Ty się zachowujesz nie oznacza, że jest to zgodne z oficjalnymi "zaleceniami" WTS-u (czyt. nakazami).

Użytkownik Padre Antonio edytował ten post 2007-08-16, godz. 14:24

"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#17 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-08-16, godz. 14:32

Pójdźmy ścieżką homo_sum i dodajmy "dla równowagi", że zakłócenie więzi rodzinnych odbywa się nie tylko gdy ŚJ odchodzi od WTS, ale także gdy katolik opuszcza katolicyzm aby stać się świadkiem Jehowy. Dodajmy że katoliccy rodzice też czasami nieźle świrują gdy dziecko nie chce być katolikiem, ale jest jedno małe "ale"...

katolicy nie są zmuszani do zerwania kontaktów z dzieckiem odrzucającym wiarę katolicką...

Czy istnieje chociaż jeden katolik w Polsce którego ksiądz proboszcz zmusił do wyrzeczenia się swojego dziecka? Czy chociaż jeden ojciec powiedział synowi: "synu, wiem, że to głupota, ale zrozum, że muszę ograniczyć kontakty. Mam świrowatego proboszcza, dotąd byłem organistą, jak się ciebie nie wyrzeknę, to proboszcz nie tylko zrezygnuje z mojej posługi ale ogłosi na mszy że pan Jan Kowalski od dzisiaj nie jest organistą - wiesz jaki to obciach przed ludźmi?"

Przypuszczalnie istnieje wielu ojców wśród ŚJ którzy (nawet jeśli nie mieli odwagi powiedzieć tego synowi prosto w oczy) musiało wbrew własnemu sumieniu podporządkować się autokratycznej woli starszyzny zborowej, bo inaczej utraciliby np. przywilej sługi pomocniczego.

A teraz już nie przypuszczalnie ale autentycznie, bo z sytuacją zetknąłem się osobiście: Gdy odchodziłem ze zboru na szczęście nie miałem problemów z rodziną (bo z mojej rodziny tylko ja byłem ŚJ) ale mój najbliższy kolega wyznał mi, że "mimo że wie, że to głupota" musi zerwać ze mną wszelkie kontakty, bo obawia się że gdyby się nie podporządkował woli starszych, obawia się że starsi mogą "odradzać" jego sympatii spotykanie się z nim, jako zo osobą "słabą duchowo". Prosił mnie o zrozumienie, mówiąc że ulega szantażowi, ale (co oczywiste) więź z dziewczyną ceni bardziej od naszej przyjaźni.

Sumując: organizacja SZANTAŻUJE osoby które w niej zostały i WYMUSZA na nich postępowanie WBREW SUMIENIU.
Stosuje PRZYMUS zrywania więzi międzyludzkich.

#18 Homo_sum

Homo_sum

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 182 Postów

Napisano 2007-08-16, godz. 15:15

Pójdźmy ścieżką homo_sum i dodajmy "dla równowagi", że zakłócenie więzi rodzinnych odbywa się nie tylko gdy ŚJ odchodzi od WTS, ale także gdy katolik opuszcza katolicyzm aby stać się świadkiem Jehowy. Dodajmy że katoliccy rodzice też czasami nieźle świrują gdy dziecko nie chce być katolikiem, ale jest jedno małe "ale"...

katolicy nie są zmuszani do zerwania kontaktów z dzieckiem odrzucającym wiarę katolicką...

Czy istnieje chociaż jeden katolik w Polsce którego ksiądz proboszcz zmusił do wyrzeczenia się swojego dziecka? Czy chociaż jeden ojciec powiedział synowi: "synu, wiem, że to głupota, ale zrozum, że muszę ograniczyć kontakty. Mam świrowatego proboszcza, dotąd byłem organistą, jak się ciebie nie wyrzeknę, to proboszcz nie tylko zrezygnuje z mojej posługi ale ogłosi na mszy że pan Jan Kowalski od dzisiaj nie jest organistą - wiesz jaki to obciach przed ludźmi?"

Przypuszczalnie istnieje wielu ojców wśród ŚJ którzy (nawet jeśli nie mieli odwagi powiedzieć tego synowi prosto w oczy) musiało wbrew własnemu sumieniu podporządkować się autokratycznej woli starszyzny zborowej, bo inaczej utraciliby np. przywilej sługi pomocniczego.

A teraz już nie przypuszczalnie ale autentycznie, bo z sytuacją zetknąłem się osobiście: Gdy odchodziłem ze zboru na szczęście nie miałem problemów z rodziną (bo z mojej rodziny tylko ja byłem ŚJ) ale mój najbliższy kolega wyznał mi, że "mimo że wie, że to głupota" musi zerwać ze mną wszelkie kontakty, bo obawia się że gdyby się nie podporządkował woli starszych, obawia się że starsi mogą "odradzać" jego sympatii spotykanie się z nim, jako zo osobą "słabą duchowo". Prosił mnie o zrozumienie, mówiąc że ulega szantażowi, ale (co oczywiste) więź z dziewczyną ceni bardziej od naszej przyjaźni.

Sumując: organizacja SZANTAŻUJE osoby które w niej zostały i WYMUSZA na nich postępowanie WBREW SUMIENIU.
Stosuje PRZYMUS zrywania więzi międzyludzkich.



Wiesz Sebastianie to jeszcze nic. Ja zostalem wyczytany z mowicy podczas sumy taki a taki nie podziela pogladow KK, dowiedzialem sie ze niektorzy czlonkowie rodziny byli podczas wyczytania, mozesz sobie wyobrazic jak mnie ludzie w miescie kochali. :lol:

Sa rozni ludzie, Ty jestes odstepca od religii Świadków Jehowy zostales pewnie takze wykluczony - ja bym tez przestal sie z Toba zadawac ale jesli bylbym twoim przyjacielem staralbym sie najpierw zrozumiec co sie z Toba stalo i wtedy ewentualnie zadecydowal o moich dalszych kontaktach. Widzisz mam nadzieje że rozumiesz potrzebe wykluczania wyluszcona w biblii, jak ludzie sobie radzą od strony emocjonalnej z tym faktem po obu stronach ciezko przewidziec. To ze z toba rozmawiam na tym forum wyraźnie wskazuje że nie przestrzegam zalecen niewolnika jednak biore to na wlasna odpowiedzialność i nie zachecam innych świadkow do podążania moja drogą. jak widzisz nie zostalo na mnie wymuszone tak samo jak na Ewie w raju nie zostalo wymuszone że ma nie zrywać owocu z drzewa poznania dobra i zla ale nie wyszlo jej to niesluchanie na dobre :)

#19 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-08-16, godz. 16:56

Wiesz Sebastianie to jeszcze nic. Ja zostalem wyczytany z mowicy podczas sumy taki a taki nie podziela pogladow KK, dowiedzialem sie ze niektorzy czlonkowie rodziny byli podczas wyczytania

Jeśli to prawda (a nie mam powodów aby Ci nie uwierzyć) to jesteś wyjątkiem nad wyjątki.

Co do mnie, wg informacji udzielonej mi pisemnie przez Nadarzyn, podobno 17 grudnia 2002 odczytano na zebraniu służby komunikat o treści "Sebastian Andryszczak odłączył się od świadków Jehowy".

Jeśli taka była treść komunikatu, to jest on zgodny z moim życzeniem wyrażonym dzień wcześniej w obecności dwóch starszych. Nie zostałem więc wykluczony, ale sam odszedłem. Nie ma żadnych podstaw, aby grono starszych dublowało moją decyzję i osobę która sama odeszła, dodatkowo wykluczało.

W razie wątpliwości co do procedur organizacyjnych, odsyłam Cię do naszego experta: Huberta684

Co do potrzeby wykluczania, częściowo podzielam pogląd o tym, że jest ono potrzebne (pod założeniami na których oparta jest WTS) ale tylko częściowo. Rozumiem potrzebę jakiegoś odcięcia się od osób które popełniają coś wyjątkowo skandalicznego (umyślne morderstwo, pedofilia, handel narkotykami), natomiast uważam że odcinanie się od osób wątpiących lub podważających doktrynę jest głupie jeśli dotyczy działania jednostek a NIEGODZIWE jeśli dotyczy działania totalitarnych organizacji (np. religijnych).

Poprzednie zdanie nie jest skargą na "niesłuszne" odcięcie mnie od dotychczasowych znajomych. Odszedłem na własne życzenie i szanuję decyzję osób które nie chca rozmawiać z "opętanym przez Szatana" Sebastianem. Każdy człowiek ma prawo dobierać sobie przyjaciół i jeśli dla kogoś kryterium negatywnym jest np. handel narkotykami, to go 100% popieram (ja mimo całej tolerancji wobec świata też nie podaję ręki takim szmatom), a jeśli różnice światopoglądowe to go co prawda nie popieram, ale szanuję jego niesłuszną decyzję. Jedyne co mnie oburza to WYMUSZANIE na ludziach działań, których nie chcą.

I cała moja krytyka organizacji w tym wątku koncentruje się na wymuszaniu działań wbrew woli ludzi, których te sytuacje dotyczą. Piotrek (używając Twoich słów) "byl moim przyjacielem i staral sie najpierw zrozumiec co sie z Toba stalo" a kiedy zrozumiał, wtedy orzekł że (cyt.) "jestem głupi jak but z lewej nogi" oraz że popełniam "wielki błąd" ale mimo tego "zadecydowal (POZYTYWNIE) o dalszych kontaktach". I niestety, ulegając szantażowi, musiał tę pozytywną decyzję zmienić.

--
Posty OT przeniesiono tutaj >>


#20 kjt

kjt

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 623 Postów
  • Lokalizacja:Gliwice

Napisano 2007-08-16, godz. 19:55

Przeczytałem w miarę wszystkie posty w tym temacie i wreszcie rozumiem, co miał na myśli mój kapral mówiąc, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu :rolleyes:
"Ta dama była głupia, ja też jestem głupi i głupi jest każdy, kto sądzi, że udało mu się przejrzeć zamiary Boga"
Księga Bokonona, część autobiograficzna




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych