Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak Ciało Kierownicze traktuje niepokornych


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2004-12-11, godz. 14:03

Poniższy list został wysłany do Ciała Kierowniczego Strażnicy w roku 1981, jako list rezygnacyjny i ganiący sposób, w jaki inni członkowie rodziny Betel byli traktowani podczas "incydentu Franza" w latach 1979-1980 w biurze głównym w Brooklynie. Pisząc ten list, Randall był starszym zboru Świadków Jehowy Airport w El Segundo, Kalifornia (Los Angeles). Randall odmówił przyjścia na spotkanie ze starszymi w swoim zborze, które zwołali po tym, jak otrzymali oni kopię tego listu, i w konsekwencji tego został potraktowany, jako osoba, która "odłączyła się sama". Jest to jedna z pierwszych poważnych odpowiedzi dostarczonych Ciału Kierowniczemu Strażnicy, na wydarzenia, które miały miejsce w Betel w latach 1979-1980.

22 stycznia 1981 roku

Drodzy Członkowie Ciała Kierowniczego


Nie jest mi łatwo pisać ten list, zważywszy na to, iż spędziłem ostatnie sześć lat w Betel na współpracy z wami, usługując jako starszy Betel i nadzorca drukarni. Dawałem z siebie w tej pracy co tylko było w mojej mocy, a jak dużo, to sami jesteście świadomi.

Opuściłem Betel ubiegłego lipca. Tłumaczyłem wtedy, że miałem sytuację rodzinną, która wymagała wyjaśnienia. Było to jak najbardziej prawdziwe; ale nie wspomniałem przy tym, że w ostatnim roku mojej służby w Betel zrozumiałem wiele rzeczy - wystarczająco dużo, by spowodowały u mnie chęć odejścia, tak jak uczyniło to wielu innych wiernych osób w ostatnich kilku miesiącach.

Tak jak niemal większość wszystkich tych, którzy przychodzą do Betel, także i ja odczuwałem bojaźń przed mężczyznami na odpowiedzialnych stanowiskach, zwłaszcza wobec N.H. Knorr'a, a w dalszej kolejności wobec członków ciała kierowniczego. Oczywiście - w samą porę - dostrzegłem że też jesteście ludźmi, i że tak jak my wszyscy posiadacie wady. Ale wydaje mi się, że na przestrzeni ostatnich paru lat wasze postępowanie względem innych nie odzwierciedlało osobowości Chrystusa.

Przewodnicząc przy stole, zawsze brałem udział w porannych rozważaniach tekstu dziennego. W samą porę dostrzegłem subtelną kampanię z waszej strony wymierzoną w dyskredytowanie współczłonka ciała, jak również przeciwko innym, których poglądy na niektóre organizacyjne doktryny różniły się od poglądów większości.

Domyślam się, że moglibyście powiedzieć, iż znałem więcej szczegółów tej sytuacji niż inni. Zacząłem widzieć jak Ray Franz stał się "cierniem" waszych cotygodniowych spotkań, ze względu na fakt, że on zawsze szukał raczej biblijnego podejścia do tematu, niż przez tradycję albo popularne opinie. W rzeczywistości zaczęliście go coraz częściej ignorować i to niewątpliwie przyczyniło się do jego potrzeby wzięcia urlopu w zwiększonym wymiarze ubiegłego roku.

Niejeden wie, jak na początku lat sześćdziesiątych Ray, Ed Dunlap i Reinhard Lengtat otrzymali zlecenie, by zredagować książkę AID, i jak Fred Franz nakazał im rzetelnie przeanalizować Biblię i dopilnować, byśmy otrzymali poprawne zrozumienie niektórych rzeczy; oraz, że jeśli będziemy musieli dokonać pewnych zmian, to je zrobimy. Uzyskaliśmy dokładniejsze zrozumienie wielu spraw, chociażby co do starszych ze zboru w I wieku. Jednakże jednocześnie wyszło na jaw nieco 'dowodów', które miały wesprzeć nasze doktryny o chronologii i dniach ostatnich, jak też wyróżnionej klasy 'drugich owiec', a w oczywisty sposób nimi zachwiały; nic nie powiedziano o słowach Pawła z Rzymian i Galatów, które ukazują chrześcijan żyjących przez wiarę, a nie przez uczynki prawa. Ale wielokrotnie odmawialiście ponownego rozważenia tych rzeczy.

Nie było to zbyt rozsądne, że niektórzy z hiszpańskich starszych rozmawiali o tym w swoich lokalnych zborach, co wyszło na jaw 31 marca ubiegłego roku. Ale zamiast załatwić to w spokojny sposób, wezwaliście Chrisa i Normę Sanchez oraz Nestora Kuilana, który nie miał z tym bezpośrednio nic wspólnego, i wykluczyliście ich wszystkich, pomimo tego, że spędzili oni wiele lat w wiernej służbie na odpowiedzialnych stanowiskach. Kiedy czytam list odwoławczy napisany później przez Chrisa, to serce pęka mi widząc, jak zostali potraktowani, i jakimi słowami byli nazywani - na przykład 'frajerzy' i 'kłamcy' - przez tych, którzy mienią się być chrześcijanami, nawet przez członków ciała kierowniczego.

Kiedy utworzyliście inny komitet, który sfabrykował dowody przeciwko Ray'owi przez nagrania magnetofonowe, gdzie wyciągano zeznania od jego bliskich przyjaciół, co mówił do nich w prywatnych rozmowach, byłem zaszokowany. Dwa tygodnie sporządzano takie nagrania, a potem wezwaliście go z urlopu, zaprosiliście go do pokoju i odtworzyliście je mu po kolei, siedząc przed nim wszyscy. Chciało mi się płakać. Mieliście tylko tyle, ale wykluczyliście go i on odszedł, jednak to był zaledwie początek. Ed Dunlap został szeroko przepytany i kiedy nie chciał się wycofać z tego, co myślał, został wykluczony. Obserwowałem wtedy, jak zaczęliście przesłuchiwać wszystkich z działu redakcyjnego, by sprawdzić ich lojalność nie względem Boga i Chrystusa, ale względem Towarzystwa Strażnica. Brata Lingtadta poddano ponad 20-godzinnemu intensywnemu przesłuchaniu i zastosowano wobec niego trzeci krok. Inni - doznałem szoku, kiedy to odkryłem - mieli przekierowywane rozmowy ze swoich osobistych telefonów przez dział służby, gdzie ich szpiegowano i próbowano na czymś 'przyłapać'. Niektórzy z tych, którzy zgromadzali się w swoich pokojach w celu wspólnego studiowania Biblii zostali zawezwani i nakazano im tego zaprzestać. Sporządzono serię 'specjalnych pytań' i wielu musiało przejść test 'lojalności', jeśli padło na nich podejrzenie, że posiadają znajomość tych spraw.

Kiedy Albert Schroeder dał rodzinie swoje ostrzeżenie przed "odstępstwem", oczekiwałem że poda rodzinie jakąś jaśniejszą informację. Wprost przeciwnie, w jego oczach błyszczała nienawiść, gdy poniżał każdego, kto śmiałby mieć wątpliwości odnośnie interpretacji Towarzystwa, mówiąc, że takie osoby są słabe w wierze albo dumne i zarozumiałe. Kiedy w późniejszym czasie przemawiał do starszych Betel, Schroeder nie powstrzymał się od wtrącania słowa 'organizacja' do wersetów. Nazwał organizację naszą 'matką' i powiedział: "Ona ma prawo dawać nam reguły i przepisy", a trzymając książkę Branch Organization Procedure wskazał na to, że zawiera ona 1,177 praw i wytycznych, wiedząc bardzo dobrze, że Rzymian 7:6 mówi, że chrześcijanie mają zbiór 'duchowych praw'. Następnie otwarcie przyznał, że poglądy tych, których usunięto, nie były odstępstwem od Biblii, ale od organizacji. Istnieje jakaś różnica, czy nie?

Udało mi się odszukać klika wypowiedzi samego C. T. Russella, który dobrze radził, by mieć się na baczności: "Usiłowanie przymuszenia wszystkich ludzi, by myśleli podobnie we wszystkich tematach, doprowadziło ostatecznie do wielkiego odstępstwa i rozwoju wielkiego systemu papistycznego, i tym samym ewangelia, jedyna wiara przekazana przez Pawła i innych apostołów, zaginęła - zasypana masą nienatchnionych dekretów papieży i soborów. Jedność pierwotnego kościoła, oparta na prostej ewangelii i związana jedynie miłością, ustąpiła miejsca niewoli ze strony kościoła Rzymskiego (...) Każdy nowy ruch reformatorski nie osiągnął powodzenia usiłując wprowadzić coś więcej niż było to zamiarem pierwszych działaczy." The Watchtower, 9/1893, s.1572.

Wkrótce po wykluczeniach i przemówieniach, zasiadaliście kolejno przy stole by kształtować wizerunek zarówno tych osób, jak i innych, nie cofając się nawet przed przekręcaniem podawanych przez was wersetów. Osoby, które nie akceptowały w pełni wszystkiego, czego uczy Towarzystwo, były potępiane jako 'duchowi cudzołożnicy', 'chorzy mentalnie' i 'obłąkani'. Wiem, że trwa to aż do dzisiaj, co wywołuje spore rozgoryczenie u wielu osób z rodziny.

Staramy się wywrzeć na innych wrażenie, aby myśleli, że nie mamy rozgraniczenia na klasy duchowieństwa i laików. Ale wydajemy się mieć pośrednika między Chrystusem i ludźmi, i jest nim ciało kierownicze. Czy pamiętacie, jak brat Klein powiedział w prywatnej rozmowie, że Franz (Fred) był "przez ostatnie 67 lat naszymi ustami"? Niewielu ludzi wie, kim jest człowiek, który był natchnieniem do pisanych przez Rutherforda książek, i który wymyślił wszystkie 'typy i antytypy', których się nadal trzymamy. Te 'typy' podobno utożsamiają 'różnice klas' i dają wsparcie rozgraniczeniu pomiędzy tymi, którzy interpretują Pismo święte, a tymi, którzy przyjmują taką interpretację, jako pochodzącą od Boga. Pamiętam jak kilka miesięcy temu brat Klein zachęcał nas, żeby nie studiować Biblii 'zbyt poważnie', ale żeby 'rozwijać hobby, by nie dopuszczać do naszych umysłów wątpliwości'.

Mówi się, że Biblia jest Słowem Bożym, ale jest niekompletna; inną rzeczą jest mówienie nam, że potrzebujemy kogoś, kto by nam ją interpretował. Takie same odczucia jak za dni Russella istnieją dziś, zacytuję je: "Ponadto stwierdzamy, że ludzie nie tylko nie są w stanie ujrzeć plan Bożego na podstawie studiowania samej Biblii, ale widzimy też, że jeśli ktokolwiek odłoży na bok 'Wykłady Pisma Świętego', nawet po ich przeczytaniu, po zaznajomieniu się z nimi, po czytaniu ich przez dziesięć lat - jeśli je zatem odłoży na bok, zignoruje i przejdzie do samej tylko Biblii, to choćby rozumiał tę Biblie przez lat dziesięć, nasze doświadczenie wykazuje, że w ciągu dwóch lat pogrąży się w ciemnościach." The Watchtower z 15 września1910, s.298.

To samo nastawienie jest widoczne dzisiaj odnośnie Strażnicy i innych książek; nie ma końca czytaniu ich i studiowaniu zamiast Słowa Bożego. Nie ukazuje to mocnej wiary w siłę oddziaływania Pisma i Ducha świętego.

I w końcu, bracia, stajemy w obliczu faktu, że ta organizacja popełniła wiele pomyłek; tak wiele, że przyjaciele nigdy ich sobie nie uświadomią. Jezus nie powiedział, że będzie głową jakiejś stworzonej przez ludzi organizacji z jej prawami. On jest głową zboru chrześcijańskiego i daje swojego ducha tym, którzy dociekają prawdy. Bycie członkiem organizacji to zbyt mało do tego, żeby zyskać uznanie Jehowy; to nasze serca nas zwodzą. Największą zniewagą dla Jezusa Chrystusa jaka od was pochodzi, to mówienie milionom osób, że nie mogą otrzymać ducha Bożego, by stać się Jego duchowymi synami. Bardzo dobrze wiecie, że ta niezasłużona życzliwość jest ofiarowywana wszystkim, którzy czytają Słowo Boże; i tylko dlatego, iż uważaliście, że liczba osób powołanych do nieba jest już zamknięta - najpierw w roku 1881, potem w 1918, a w końcu 1935 - mówiliście innym, że mają oni żyć na ziemi, i że upłynie 1000 lat zanim osiągną doskonałość. Nowo przybyli są zniechęcani do uczestniczenia w wieczerzy Pańskiej. Nie wierzycie, że 'drugie owce' są zupełnymi chrześcijanami, co przyznaliście przed laty (The Watchtower, sierpień 1934, s.249). Cała podstawa dla 'klasy Jonadabów' ma swoje korzenie w waszej chronologii, i mówicie, że daliście ów pomysł, gdyż nadszedł czas na jego odkrycie, chociaż jeszcze nikt nigdy nie wysnuł takiego wniosku czytając Biblię.

Dobrze wiem, że to nie jest zbyt zachęcający list. Ale to wydaje mi się, że niewielu ma odwagę, by powiedzieć o tych rzeczach, ponieważ mogliby narazić się później na nieuzasadnione złe potraktowanie. Nie uważam, byście w ubiegłym roku byli zbyt 'roztropni'. Wierni - tak, ale nie Jezusowi Chrystusowi, a jedynie organizacji.

Nie oczekuję ani chcę czynić wśród was rozdźwięków. Nie wszyscy wśród was mają powyższego ducha; sami wiecie, kto to jest. Ja i tysiące innych bliskich wam osób pragniemy życzyć wam, byście okazali ducha Chrystusowego w kolejnych latach; i pokazali to uczynkami - nie ku chwale człowieka - ale ku chwale naszego wielkiego Jehowy Boga.

Z poważaniem,
RANDALL WATTERS

Marek Boczkowski
A member of AJWRB group




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych