Skocz do zawartości


Zdjęcie

"Witaj w piekle..."


  • Please log in to reply
87 replies to this topic

#21 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-02-25, godz. 13:29

No to "członkini ostatka" długo sobie poczeka na ponowne przyjęcie, bo dała plamę, występując w jednym programie z odstępcą. Chociaż, z drugiej strony, wspólnie nie jedliśmy, a nożyczki wycięły naszą rozmowę, więc kto wie?!...

Jeśli Adam chciał wrócić, to naprawdę jestem w ciężkim szoku...

#22 sally11

sally11

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 289 Postów

Napisano 2006-02-25, godz. 14:03

No to "członkini ostatka" długo sobie poczeka na ponowne przyjęcie, bo dała plamę, występując w jednym programie z odstępcą. Chociaż, z drugiej strony, wspólnie nie jedliśmy, a nożyczki wycięły naszą rozmowę, więc kto wie?!...

Jeśli Adam chciał wrócić, to naprawdę jestem w ciężkim szoku...

Tę decyzję na nim wymusiła matka ,bo w przeciwnym wypadku nie otrzymałby od niej pomocy.On to zrobił w akcie desperacji,a reszta zboru miała okazję okazać mu "miłośc' przez bardzo szczególne traktowanie za to ,że "oczerniał " organizację w babilonie.No i w konsekwencji stało się to najgorsze.A ci kochani bracia mieli satysfakcję zakichaną.Ja w tym czasie napisałam list powiadamiający o odejsciu i wtedy nadeszła wiadomość o tragicznej śmierci Adama,a mnie za miesiąc ogłoszono o odejściu,chociaż decyzję podjęłam nie wiedząc,że Adam już 2 m-ce nie żyje,bo on 2 m-ce już nie żył o czymnikt zresztą nie wiedział.Uwierz mi Sebastian ,nie ścciemniam.POZDRAWIAM

#23 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-02-25, godz. 15:32

a w studio kochana mamusia bredziła, że syn to prymityw, lubiał grzeszyć seksualnie, obżerać sie i w ogóle. Rzekomo do tego miał się "przyznać" w liście samobójczym. No i księża go "wykorzystali", ale nie wiem, czy finansowo czy seksualnie czy emocjonalnie, wiem tylko, że zarzucała kapłanom jakieś niecne działania w stosunku do syna.

Mnie też proponowano pomoc, gdy chcialem odejść. Ja ledwo chodziłem po mieszkaniu, do sklepu 50m wyprawa na 90 minut. No i starsi bezczelnie proponowali mi, że mogliby załatwić mi pomoc w robieniu zakupów itp. o ile nie wstąpię z ich organizacji. Oczywiście jałmużnę odrzuciłem, a po paru tygodniach wycia z bólu i przymuszania się do aktywnosci fizycznej, w miarę normalnie chodziłem i nie potrzebowałem niczyjej łaski.

#24 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-02-25, godz. 18:39

Sally w ktorym miescie to sie wydarzylo z Adamem ? :(
Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#25 Kris

Kris

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 201 Postów

Napisano 2006-02-25, godz. 20:37

Jak czytam wasze posty bardzo zaczynam sie BAĆ :( o NIĄ. Wyciągnąć kogoś stamtąd i co dalej... :( Gdzie mozna znalezc pomoc ale nie taka strasznie oficjalna tylko po prostu wsparcie dla "odstepcy"... i jak znalezc dla kogoś takiego sens zycia, nie mozna mu przecież przekazac własnego sensu życia. Ale jak taka osoba ma go znalezc sama...
gdzie jest
zniszczone ziarenko piasku
którego nikt już nie pokocha
którego nikt już nie skrzywdzi
los?
zabrał mu uśmiech
otarł wszelką łzę
szukam go
w ciemnościach
na skraju czasu
tam gdzie wieczność
ma swą przepaść...

#26 polarm

polarm

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 510 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Skierniewice

Napisano 2006-02-25, godz. 22:31

[quote name='Kris' date='2006-02-25 21:37']
[QUOTE]jak znalezc dla kogoś takiego sens zycia[/QUOTE]
Oto jest pytanie.
[QUOTE]nie mozna mu przecież przekazac własnego sensu życia[/QUOTE]

No to czyj sens życia można przekazać jak nie swój, mniej lub bardziej własny, oparty na własnym wnioskowaniu, poprzedzonym ustosunkowaniem się do innego (cudzego) poglądu, czy jak tu mówimy "sensu"
Poglądy innych, stają się mniej lub bardziej naszymi i jako takie dalej przekazujemy już jako własne, które z kolei trafiają, do jeszcze kogoś innego.
No toż przecież zwykła kolej rzeczy. Dziedziczymy nie tylko geny, ale i poglądy tradycje, upodobania, cechy charakteru. Coś przecież z tym mlekiem matki wypijamy. Rady ojców zachowujemy chociażby w podświadomości. Nasze poglądy są wypadkową i naszym samookreśleniem wobec poglądów innych.
Zakłóceniem tego nauralnego i jakże pięknego procesu jest dopiero irracjonalne, bezkrytyczne przyjmowanie poglądów "zawodowych" hochsztaplerów, dokonujących spustoszenia w duszy i umyśle, o czym wspominać w tym towarzystwie nawet nie wypada.
Kończąc, wspomniany już "sens" możemy przekazać właśnie... nasz, własny, z którym możemy się w pełni utożsamić. Tylko taki jest prawdziwy. Oczywiście pod warunkiem (o czym już wspomniałem), że nie jest wykwitem psychomanipulacji prowadzącej do patologii osobowości.
Oby ten "sens", nasz "sens" wolny od fałszu, silny odzyskaną zdolnością oddzielenia ziarna od plew, stał się jak najszybciej własnością Sally. jeśłi tak się stanie, Sally bogata już... w swój "sens" będzie zdolna nadać sens życia komuś, kto tego akurat będzie potrzebował.

#27 Fly

Fly

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 712 Postów

Napisano 2006-02-26, godz. 09:25

Włosy stają mi dęba jak czytam to co tu piszecie. Ja sam mam poważne wątpliwości co do nauk ŚJ, ale nigdy nie będę nikogo przekonywał żeby porzucił tę religię albo żeby do niej nie wstępował. Ja nadal widzę bardzo dużo dobrego w ludziach których znam w zborze (nie w naukach). Myślę że niektórzy z was oceniają wszystkich Świadków przez pryzmat swoich osobistych, czasem tak przykrych, doświadczeń i ludzi na któych mieli pecha trafić. Nigdy nikt mnie nie skrzywdził i mam nadzieję że ja też nikogo nie skrzywdziłem. A co do traktowania "odstępców": dziwi mnie niepomiernie ten wspólny głos osób wykluczonych/odłączonych że są tak źle traktowani. Ludzie, przecież wiedzieliście, że tak będzie. Ja wiem i godzę się z tym, że jak odejdę, to wszyscy się ode mnie odwrócą. Większość zrobi to dlatego, że mówi się im, iż to przejaw miłośći wobec błądzących - żeby chętniej wrócili. Wy też to wiedzieliście, więc skąd traz ten krzyk?!!

#28 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-02-26, godz. 10:01

1) nie wszyscy wiedzieli, np. Terebint był zszokowany sposobem traktowania odstępców i twierdzi, że nikt mu tego nie powiedział przed chrztem.

Biorąc pod uwagę sposób wprowadzania nowych do organizacji, jest to bardzo możliwe i prawdopodobne.

2) ci którzy coś słyszeli, słyszeli jakieś trele morele o miłości poprzez wskazanie komuś, że źle postępuje.

Potem okazuje się, że otrzymaliśmy pogardę i nienawiść w końskiej dawce.

3) nie wszyscy mieli wolny wybór.

Część odstępców lub wykluczonych, to nieszczęśnicy "wychowani w prawdzie", których przymuszono psychicznie do chrztu w wieku np. 12 lat.

4) osoby, które "poznały prawdę", także były szantażowane śmiercią w Armagedonie, jeśli nie ochrzczą się i oprócz praw Boskich nie zaakceptują 1000 idiotyzmów ludzkich

5) przyjmującym chrzest nie mówi sie, że po pewnym czasie stracą wszystkich znajomych ze świata (brak czasu, ich niechętna postawa wobec neofity, który gada jedno i to samo jak nakręcony, itd. itp.)

Potem okazuje się, że człowiek najpierw "dobrowolnie" zrezygnował z dotychczasowych więzi z osobami ze świata, a potem dostaje kopa od organizacji i często zostaje sam jak palec.

Pół biedy, jeśli ktoś ma osobowość podobną do mojej i w miarę szybko nawiązuje nowe kontakty. Gorzej, jeśli przychodzi mu to z trudem.

#29 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-02-26, godz. 10:52

1) nie wszyscy wiedzieli, np. Terebint był zszokowany sposobem traktowania odstępców i twierdzi, że nikt mu tego nie powiedział przed chrztem.

Biorąc pod uwagę sposób wprowadzania nowych do organizacji, jest to bardzo możliwe i prawdopodobne.

Jest jeszcze wiele innych nauk, o których się nie wspomina, ponieważ uważa się je za mniej ważne. Np. w książce "Wiedza, która prowadzi..." nie ma rozdziału zatytułowanego, powiedzmy "Jak najwspanialsza organizacja świata traktuje osoby wykluczone". A takich "pomniejszych spraw" jest bardzo wiele, dosłownie dziesiątki, a prawie wszystkie zaliczam do kategori "Ukrytego Talmudu".

5) przyjmującym chrzest nie mówi sie, że po pewnym czasie stracą wszystkich znajomych ze świata (brak czasu, ich niechętna postawa wobec neofity, który gada jedno i to samo jak nakręcony, itd. itp.)

Jeszcze może być taka sytacja, że ktoś przyjmując chrzest zgadzał się z naukami strażnicy. Jednak po chrzcie, gdy "nastąpiła zmiana światła", taki człowiek mógłby już nie zgadzać się z naukami.
Pytanie: "Kto zerwał umowę o życie wieczne"? Osoba, która odeszła, czy ci przez których odeszła?

pzdr. :)

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#30 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-02-26, godz. 11:14

Włosy stają mi dęba jak czytam to co tu piszecie. Ja sam mam poważne wątpliwości co do nauk ŚJ, ale nigdy nie będę nikogo przekonywał żeby porzucił tę religię albo żeby do niej nie wstępował. Ja nadal widzę bardzo dużo dobrego w ludziach których znam w zborze (nie w naukach). Myślę że niektórzy z was oceniają wszystkich Świadków przez pryzmat swoich osobistych, czasem tak przykrych, doświadczeń i ludzi na któych mieli pecha trafić. Nigdy nikt mnie nie skrzywdził i mam nadzieję że ja też nikogo nie skrzywdziłem. A co do traktowania "odstępców": dziwi mnie niepomiernie ten wspólny głos osób wykluczonych/odłączonych że są tak źle traktowani. Ludzie, przecież wiedzieliście, że tak będzie. Ja wiem i godzę się z tym, że jak odejdę, to wszyscy się ode mnie odwrócą. Większość zrobi to dlatego, że mówi się im, iż to przejaw miłośći wobec błądzących - żeby chętniej wrócili. Wy też to wiedzieliście, więc skąd traz ten krzyk?!!

Nawet zakładając, że część z nas wiedziała, jak traktuje się odstępców (nie wszyscy), to czy to znaczy, że to jest normalne? Co to wszystko ma wspólnego z miłością bliźniego? Czy odstępca przestaje być człowiekiem, bliźnim? Ponoć prawdziwy chrześcijanin powinien miłować nawet nieprzyjaciół, a co dopiero swoich byłych braci... Głosy tego typu napawają mnie zażenowaniem. Zupełnie nie rozumiem próby bronienia tego strice sekciarskiego mechanizmu odwrotu od byłego współwyznawcy. Takie działanie trzeba napiętnować i wytykać palcami, a nie próbować je bronić.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#31 Artur Schwacher

Artur Schwacher

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2617 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kostrzyn

Napisano 2006-02-26, godz. 11:21

Pewnie, ze trzeba!

Fly uświadom sobie jedno: Ci którzy się odwracają od odstępców to są nędznicy i nie mają zadnego prawa nazywać się chrześcijanami! Takie są fakty i nic na to nie poradzisz. W bibli jest wiele razy mowa o miłowaniu wrogów i przebaczaniu i to wprost, dlatego każdy kto naprawdę czyta pismo wie,ze takie zachowanie jest niedopuszczalne!
To jest forum o Świadkach Jehowy. Ta religia może i ma tam swoje plusy. Rozchodzi się jednak o to aby te plusy nie przesłoniły nam minusów.
Wpadnij do mnie na Facebooku!

#32 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-02-26, godz. 11:57

A co do traktowania "odstępców": dziwi mnie niepomiernie ten wspólny głos osób wykluczonych/odłączonych że są tak źle traktowani. Ludzie, przecież wiedzieliście, że tak będzie. Ja wiem i godzę się z tym, że jak odejdę, to wszyscy się ode mnie odwrócą....Wy też to wiedzieliście, więc skąd traz ten krzyk?!!

szczerze powiedziawszy to ja mam w nosie czy mi mówią dzień dobry czy nie, ja osobiście się też nie kłaniam, bo i w większości przypadkach nawet nie ma komu ;-) ja do nich w po chlebek nie idę i też nie jestem w jakiś sposób od nich zależny! przyjaciół tam nigdy nie miałem, więc żadna strata ! ale żal mi jest osób, którzy z chwilą odejścia stracili prawie wszystko !
"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#33 Fly

Fly

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 712 Postów

Napisano 2006-02-26, godz. 12:09

Nawet zakładając, że część z nas wiedziała, jak traktuje się odstępców (nie wszyscy), to czy to znaczy, że to jest normalne? Co to wszystko ma wspólnego z miłością bliźniego? Czy odstępca przestaje być człowiekiem, bliźnim? Ponoć prawdziwy chrześcijanin powinien miłować nawet nieprzyjaciół, a co dopiero swoich byłych braci... Głosy tego typu napawają mnie zażenowaniem. Zupełnie nie rozumiem próby bronienia tego strice sekciarskiego mechanizmu odwrotu od byłego współwyznawcy. Takie działanie trzeba napiętnować i wytykać palcami, a nie próbować je bronić.

Bracie Jaraczu (i inni), ja nie bronie tego mechanizmu. Nie podoba mi sie takie a nie inne traktowanie wykluczonych. Ale kiedys bym bronil, bo wierzylem ze to dla ich dobra. I dlatego rozumiem tych ktorzy wierza w to nadal.
Sorry, myslalem, ze kazdy z was wiedzial czego sie spodziewac. Jezeli wam tego nie powiedziano, to bardzo zle.

#34 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-02-26, godz. 12:23

wracając do wątku strachu o odchodzących.

co mogłaby zrobić "świecka" rodzina?

Może warto byłoby spróbować najpierw pomóc takiej osobie w odbudowaniu dawnych więzi rodzinnych i przyjacielskich? Zamiast ciągle męczyć wersety i doktryny, zamiast agitować np. do chodzenia na nabożeństwa protestanckie, katolickie czy jakiekolwiek inne, zaprosić taką osobę na herbatę, pogadać, pośmiać się, pójść razem w góry, nad rzekę, popływać wspólnie, zorganizować wycieczkę rowerową, itd. itp. Zamiast maltretować taką osobę nieprzemyślanymi pytaniami: "podzielisz się opłatkiem?", powiedzieć jej "dobrze, że jesteś"...

może wtedy łatwiej byłoby takiej osobie odnaleźć się w nowej sytuacji? Może nie bałaby się aż tak panicznie odejścia z organizacji? może łatwiej znosiłaby traumę związaną z odejściem i utratą przyjaciół z organizacji?

#35 sally11

sally11

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 289 Postów

Napisano 2006-02-26, godz. 15:41

Włosy stają mi dęba jak czytam to co tu piszecie. Ja sam mam poważne wątpliwości co do nauk ŚJ, ale nigdy nie będę nikogo przekonywał żeby porzucił tę religię albo żeby do niej nie wstępował. Ja nadal widzę bardzo dużo dobrego w ludziach których znam w zborze (nie w naukach). Myślę że niektórzy z was oceniają wszystkich Świadków przez pryzmat swoich osobistych, czasem tak przykrych, doświadczeń i ludzi na któych mieli pecha trafić. Nigdy nikt mnie nie skrzywdził i mam nadzieję że ja też nikogo nie skrzywdziłem. A co do traktowania "odstępców": dziwi mnie niepomiernie ten wspólny głos osób wykluczonych/odłączonych że są tak źle traktowani. Ludzie, przecież wiedzieliście, że tak będzie. Ja wiem i godzę się z tym, że jak odejdę, to wszyscy się ode mnie odwrócą. Większość zrobi to dlatego, że mówi się im, iż to przejaw miłośći wobec błądzących - żeby chętniej wrócili. Wy też to wiedzieliście, więc skąd traz ten krzyk?!!

To,że pseudo przyjaciele traktują mnie jak śmiecia ,to mnie tyle obchodzi,co zeszłoroczny śnieg.Ja nie cierpię z tego powodu,ale że własny mąż odzywa się do mnie per "pani"świadczy o tym,że świadkowie cierpią na poważne zaburzenia psychiczne.Od 4 lat nie słyszałam z jego ust swojego imienia.W innej rodzinie mają odstępcę dziadka,którego traktują jak "burka"dzieci wręcz się nim brzydzą,ale niezła emerytura dziadka jest dobrym kąskiem dla tych "miłosiernych"obłudników.Może w twoim zborze nie ma tak drastycznych sytuacji,a moZe poprostu o tym nie wiesz,bo z wyłączonymi nie rozmawiasz.Czy twój horyzont myślowy ogranicza się tylko do własnych spraw?Przyjrzyj sie dokładnie wokół,może jest ktoś kto cierpi?Ja poznałam bardzo dokładnie to towarzystwo wzajemnej adoracji i będę demaskować ich obłudę,a nie popuszczę błędom biblijnym,bo prawdziwi chrześcijanie mają miłować każdego bliżniego,a nzwet nieprzyjaciół,jak uczył PAN JEZUS.POZDRAWIAM

#36 sally11

sally11

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 289 Postów

Napisano 2006-02-26, godz. 16:00

wracając do wątku strachu o odchodzących.

co mogłaby zrobić "świecka" rodzina?

Może warto byłoby spróbować najpierw pomóc takiej osobie w odbudowaniu dawnych więzi rodzinnych i przyjacielskich? Zamiast ciągle męczyć wersety i doktryny, zamiast agitować np. do chodzenia na nabożeństwa protestanckie, katolickie czy jakiekolwiek inne, zaprosić taką osobę na herbatę, pogadać, pośmiać się, pójść razem w góry, nad rzekę, popływać wspólnie, zorganizować wycieczkę rowerową, itd. itp. Zamiast maltretować taką osobę nieprzemyślanymi pytaniami: "podzielisz się opłatkiem?", powiedzieć jej "dobrze, że jesteś"...

może wtedy łatwiej byłoby takiej osobie odnaleźć się w nowej sytuacji? Może nie bałaby się aż tak panicznie odejścia z organizacji? może łatwiej znosiłaby traumę związaną z odejściem i utratą przyjaciół z organizacji?

to wszystko zależy,jak wykluczony sam siebie postrzega.Jeśli został wykluczony za jakieś poważne przewinienie,jak za alkocholizm,którego jak pedofilii nie da się ukryć przed światem,to jak znam paru takich delikwentów ,oni uważają, że słusznie im się kara należy i tłumaczenie,że BOG ich kocha nie dociera,onii nie mają siły skończyć samemu z grzechem,gryza sie tym i staczają sie szybko po równi pochyłej.No ,a wtedy zbór ma satysfakcję,że koleś ląduje w rynsztoku,albo na cmentarzu.Rodzina,jeśli jest spoza organizacji,stara sie pomagać i wielu ludzi udaje się uratować,ale tacy jak Adam,czy ja,mają naprawdę ból nie do zniesienia.Z wykłuczonymi trzeba rozmawiać o miłości BOŻEJ,o tym,że z łaski jesteśmy zbawieni nie z uczynków,wtedy oni mogą odkryć,że BOG nie czyha,aby zabić.Inna sprawa,że po odejściu z organizacji człowiek na jakiś czas ma serdecznie dość wszelkiej religii.

#37 sally11

sally11

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 289 Postów

Napisano 2006-02-26, godz. 16:04

Sally w ktorym miescie to sie wydarzylo z Adamem ? :(

We Włoszczowie w woj świętokrzyskim

#38 sally11

sally11

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 289 Postów

Napisano 2006-02-26, godz. 16:12

a w studio kochana mamusia bredziła, że syn to prymityw, lubiał grzeszyć seksualnie, obżerać sie i w ogóle. Rzekomo do tego miał się "przyznać" w liście samobójczym. No i księża go "wykorzystali", ale nie wiem, czy finansowo czy seksualnie czy emocjonalnie, wiem tylko, że zarzucała kapłanom jakieś niecne działania w stosunku do syna.

Mnie też proponowano pomoc, gdy chcialem odejść. Ja ledwo chodziłem po mieszkaniu, do sklepu 50m wyprawa na 90 minut. No i starsi bezczelnie proponowali mi, że mogliby załatwić mi pomoc w robieniu zakupów itp. o ile nie wstąpię z ich organizacji. Oczywiście jałmużnę odrzuciłem, a po paru tygodniach wycia z bólu i przymuszania się do aktywnosci fizycznej, w miarę normalnie chodziłem i nie potrzebowałem niczyjej łaski.

Onzostał wykłuczony za doładnie to o co posądzałas kk.Dopiero potem w akcie odwetu,po opuszczeniu domu,bo mu kazano ,poszedł do kościoła katolickiego.Pamiętam jak wtedy zbór był tym oburzony,a to ,że kobieta kłamała,to dla mnie tylko potwierdzenie obłudy ludzi spod znaku strażnicy,bo nie jeden raz się z tym spotkałam.

#39 sally11

sally11

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 289 Postów

Napisano 2006-02-26, godz. 16:17

a w studio kochana mamusia bredziła, że syn to prymityw, lubiał grzeszyć seksualnie, obżerać sie i w ogóle. Rzekomo do tego miał się "przyznać" w liście samobójczym. No i księża go "wykorzystali", ale nie wiem, czy finansowo czy seksualnie czy emocjonalnie, wiem tylko, że zarzucała kapłanom jakieś niecne działania w stosunku do syna.

Mnie też proponowano pomoc, gdy chcialem odejść. Ja ledwo chodziłem po mieszkaniu, do sklepu 50m wyprawa na 90 minut. No i starsi bezczelnie proponowali mi, że mogliby załatwić mi pomoc w robieniu zakupów itp. o ile nie wstąpię z ich organizacji. Oczywiście jałmużnę odrzuciłem, a po paru tygodniach wycia z bólu i przymuszania się do aktywnosci fizycznej, w miarę normalnie chodziłem i nie potrzebowałem niczyjej łaski.

sebastian,sorry,wkradł sie błąd w pisowni-ma byc,że to o co ona posądzała kościół katolicki,bo tak napisałam,jakby to o ciebie chodziło . sally11

#40 polarm

polarm

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 510 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Skierniewice

Napisano 2006-02-26, godz. 17:16

To,że pseudo przyjaciele traktują mnie jak śmiecia ,to mnie tyle obchodzi,co zeszłoroczny śnieg.Ja nie cierpię z tego powodu,ale że własny mąż odzywa się do mnie per "pani"świadczy o tym,że świadkowie cierpią na poważne zaburzenia psychiczne.Od 4 lat nie słyszałam z jego ust swojego imienia ( pogrubienie, Polarm).W innej rodzinie mają odstępcę dziadka,którego traktują jak "burka"dzieci wręcz się nim brzydzą,ale niezła emerytura dziadka jest dobrym kąskiem dla tych "miłosiernych"obłudników.Może w twoim zborze nie ma tak drastycznych sytuacji,a moZe poprostu o tym nie wiesz,bo z wyłączonymi nie rozmawiasz.Czy twój horyzont myślowy ogranicza się tylko do własnych spraw?Przyjrzyj sie dokładnie wokół,może jest ktoś kto cierpi?Ja poznałam bardzo dokładnie to towarzystwo wzajemnej adoracji i będę demaskować ich obłudę,a nie popuszczę błędom biblijnym,bo prawdziwi chrześcijanie mają miłować każdego bliżniego,a nzwet nieprzyjaciół,jak uczył PAN JEZUS.POZDRAWIAM

Czyli rozumiem, że twój mąż do alkowy udaje się również nie jak do żony tylko jak do pewnej pani ?
Jeśli tak to dlaczego ten zdrój chrześcijańskiej moralności nie został jeszcze wylany na zbitą twarz z przenajwiętszej?
P.S.
Sally.Poruszyłem sprawy intymne. Oczywiście nie musisz odpowiadać.
Pozdrawiam i głowa do góry, jeszcze jest Bóg na niebie.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych