W poszukiwaniu straconego czasu
#1
Napisano 2008-03-16, godz. 02:25
Zdążyłam się już wirtualnie zżyć z tym forum i buszuję w wątkach od jakiegoś czasu.
Odłączyłam się formalnie od zboru jakieś 7 lat temu. Obsesyjnie chciałam wymazać lata spędzone w organizacji. Unikałam jakichkolwiek wzmianek o śj a widok dwóch babć ze strażnicami w ręku na ulicy powodował u mnie skoki ciśnienia i przejście na drugą stronę. Nie rozmawiałam o swojej przeszłości z nowymi znajomymi, stare kontakty zerwałam. Chciałam zamknąć za sobą drzwi, spalić mosty i nigdy do tego nie wracać - nawet w myślach. A jest to trudne, bo jestem w pewnym sensie "urodzona w prawdzie" i zerwanie kontaktów z rodziną jest nierealne.
Wasze posty są dla mnie jak magdalenka w herbacie. Przypomniał mi się klimat, który mnie osaczał i żargon śj, który ma zwiotczeć umysły, zamaskować wszelkie absurdy i brak logiki "duchowego pokarmu podawanego na czas słuszny". Wychowałam się w rodzinie podzielonej religijnie. Z jednej strony żarliwi śj, z drugiej niewierzący alkoholicy fundujący swej rodzince typowe atrakcje związane z nałogiem. Im głębiej niewierzący wpadali w szambo alkoholu, tym bardziej fanatycznie sprawiedliwi "wzdychali nad obrzydliwościami świata". Jeden wielki kocioł agresji i fanatyzmu. Strona "sprawiedliwa" odczuwała przymus prowokowania kandydatów do "leżenia jako gnój na roli", żeby być prześladowaną za wiarę. Gorliwość w wersji skrajnej. Miałam awantury za zapisanie się do biblioteki i czytanie świeckich książek (strata czasu - dni tego systemu policzone), za branie udziału w olimpiadach przedmiotowych (nie dość że strata czasu, który należy poświęcić sprawom ważnym to jeszcze przejaw dumy), za słuchanie demonicznej muzyki (fakt - pociągała mnie "demoniczna", miałam słabość do death metalu i tym podobnej rzeźni), o znajomych ze świata już nie wspomnę (toż to wtyczki szatana "lwa ryczącego bo czasu już mało").
Chciałam pogodzić swoje pasje z życiem w "prawdzie", a jaki mógł być tego efekt pewnie się domyślacie. Permanentne poczucie winy. Drażniły mnie same ilustracje raju (jak zachwyca, kiedy nie zachwyca?), czułam się zepsutym grzesznikiem niegodnym Jehowy, skoro jego aniołowie mnie nie pociągnęli do prawdy. Starałam się cenzurować swoje myśli i prawdziwą myślozbrodnię zaczęłam uprawiać dopiero w liceum. Najśmieszniejsze jest to, że teraz czuję wstyd za swoje poczucie winy wtedy. Zanim się odważyłam skorzystać z mózgu, zdążyłam się ochrzcić w wieku 12 lat, regularnie uczęszczać na zebrania karmić ze stołu niewolnika i bić się w piersi za to, że nie mam serca do "prawdy". To trwało może z 5 lat. W końcu nie wytrzymałam. Formalne odejście było skomplikowane, bałam się wylądować na ulicy (nie wiem, czy słusznie). Odchodziłam więc może rok czasu. Stałam się nieczynna. Na zebrania musiałam jeździć. To była udręka. Siadałam w ostatnim rzędzie dla wykluczonych i zdarzało mi się czytać książki, gdy było wystarczająco kameralnie. W końcu odłączyłam się. Szok. Coś niewyobrażalnego - jak można opuścić organizację, skoro Armagedon tuż tuż?! Awantury (przyznaj się za co aniołowie cię odłączyli? musiała być jakaś nieczystość). Ale czas sprzyjał nowym rozdziałom. Wyniosłam się na studia do innego miasta. No i wyrzuciłam na śmietnik całą swoją przeszłość. Tak mi się przynajmniej wydawało. Czytając to forum widzę, że chyba się jednak nie da. To nie jest demonizowanie niewinnej organizacji - urodzeni "w prawdzie" mają spaczony styl myślenia i o tym można by książki pisać (nie wiem jak jest z innymi).
Jestem Wam wdzięczna, bo udało się Wam stworzyć forum, na którym się nie pluje (a tak straszyli w zborach przed tymi świniami, co to wróciły do... i tym legionem demonów, co wraca na miejsce jednego ple ple), tylko rzeczowo rozmawia.
No uwielbiam Was i pozdrawiam!!!
Ps. Sory że tak długo i smętnie.
#2
Napisano 2008-03-16, godz. 07:20
Witaj KantatoWitam!
Zdążyłam się już wirtualnie zżyć z tym forum i buszuję w wątkach od jakiegoś czasu.
Odłączyłam się formalnie od zboru jakieś 7 lat temu...
smutna jest twoja historia, ale od przeszłości nie da się uciec. Była, minęła i trzeba nauczyć się z tym żyć. Twojej przeszłości już nie zmienisz, a jedynie co możesz, to kształtowć swoją teraźniejzość i przyszłość.
I zawsze możesz odreagować przeszłość pisząc o niej choćby na tym forum.
Pozdrawiam.
#3
Napisano 2008-03-16, godz. 07:24
............ Starzy bywalcy wiedzą o cudownościach tego forum.Witam!
Jestem Wam wdzięczna, bo udało się Wam stworzyć forum, na którym się nie pluje ... tylko rzeczowo rozmawia.
Użytkownik Olo. edytował ten post 2008-03-16, godz. 07:28
#5
Napisano 2008-03-16, godz. 19:42
formalnie brat Hubert
#6
Napisano 2008-03-17, godz. 09:31
A nieformalnie ?[...]
formalnie brat Hubert
Użytkownik edd edytował ten post 2008-03-17, godz. 09:31
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#7
Napisano 2008-03-17, godz. 10:31
#8
Napisano 2008-03-17, godz. 22:30
nieformalnie to .... Chrześcijanin w wolności BożejA nieformalnie ?
#9
Napisano 2008-03-17, godz. 22:30
witaj kantata!Witam! (..)
ja tez bylam "urodzona..."
udalo mi sie odejsc, latwo nie bylo, ale odnalazlam sie juz w tym zlym szatanskim swiecie hehehe
i zyje pelnia zycia!
czego i Tobie zycze
'siostro w odstepstwie'
pzdr
asia
#10
Napisano 2008-03-19, godz. 15:35
Użytkownik Abriella edytował ten post 2008-03-19, godz. 15:37
#11
Napisano 2008-03-19, godz. 17:58
Nie chciałam być aż tak dramatyczna w swoim poście. Mogę sobie wyobrazić nawet plusy wychowania się w śj (oczywiście nie przesłaniają minusów) - w moim przypadku to był powiedzmy inkubator sceptycyzmu. Exśj doświadczyli na sobie sporo z asortymentu psychomanipulacji, kontroli umysłu i psychologii grupy. Dlatego takie filmy, jak "Defilada" Fidyka nie są dla nich abstrakcyjne. Moje doświadczenia w organizacji śj przeważyły o wyborze studiów - akurat za to mogę być im wdzięczna. Chociaż często łapię się na tym, że mój sposób myślenia jest zainfekowany.
Myślałam, że to moje indywidualne zboczenie i pociesza mnie fakt, że aż takim odmieńcem nie jestem
Style myślenia są w poppsychologii modne - można by pokusić się o dodanie nowego - styl ex-a
Użytkownik kantata edytował ten post 2008-03-19, godz. 18:01
#12
Napisano 2008-03-28, godz. 15:51
............ Starzy bywalcy wiedzą o cudownościach tego forum.
Olo. miałeś rację
zabieram zabawki i idę do innej piaskownicy
i przepraszam
taka prosta dziołcha ze wsi się na takie głębokie wody puściła
Użytkownik kantata edytował ten post 2008-03-28, godz. 19:08
#13
Napisano 2008-03-29, godz. 08:30
Już?Olo. miałeś rację
zabieram zabawki i idę do innej piaskownicy
i przepraszam
taka prosta dziołcha ze wsi się na takie głębokie wody puściła
Kantato o co ci chodziło? Czy spodziewałaś się tu znaleźć "organizację" która zastąpiłaby ci WTS na którym się zawiodłaś?
Bo jeśli tak, to to miejsce jest tylko forum dyskusyjnym w którym każdy może się wypowiadać i przedstawiać swoje poglądy. Są ludzie którzy to robią rzeczowo i są tacy którzy potrafią tylko pluć. Jak chcesz, to możesz tym co piszesz na forum przyczynić się do podniesienia poziomu dyskusji, lub pozwolić aby inni obniżali ten poziom poprzez swoją "ucieczkę".
I warto abyś też wzięła pod uwagę to, że tu wypowiadają się byli śJ, obecni śJ jak i też osoby które nigdy nie były śJ. To też decyduje o poziomie dyskusji.
#14
Napisano 2008-03-29, godz. 11:47
Nie żałuję niczego - dzień w którym uwolniłem rozum od wiadomych lęków uważam, za jeden z najwspanialszych w moim życiu!
Jeśli miłościwy Bóg uśmierci mnie za to, że nie potrafię już wierzyć WTS-owi, to chcę umrzeć godnie z podniesionym czołem.
Niemniej jednak chyba trochę jesteśmy jak alkoholicy - nie pijący ( z tego cudownego, duchowego stołu ) ale wciąż alkoholicy!
A najbardziej nam o tym przypominają niestety wciąż nasi najbliżsi, dla których obecnie jesteśmy niczym "padlina na polu"
Czy tamten czas był stracony? Zdecydowanie nie!!! Przede wszystkim nauczył mnie tolerancji, gdyż sami byliśmy jako śJ z reguły nietolerowani. Zdobyłem też ogromną wiedzę na temat socjotechnik, psychomanipulacji, zniewolenia jednostki przez system itd. Dużo mnie ten czas nauczył! Teraz się cieszę, że jestem kowalem własnego losu.
Dziękuję ci losie, za pobyt w WTS! a jeszcze bardziej za uwolnienie umysłu!!! Nie potrafię sobie teraz wyobrazić, abym ktoś decydował o tym, co czytam, jakie filmy oglądam z kim i o czym prowadzę otwarte dyskusje! Cieszę się, że uwolniłem się w młodym wieku i dzięki temu wiele mogłem jeszcze nadrobić! A człowiekiem wciąż jestem takim samym. Nie potrzebuję do tego żadnej ideologi WTS. I myślę sobie, że się ku zmartwieniu co po niektórych nie stoczyłem
Pozdrawiam
#15
Napisano 2008-03-29, godz. 13:35
Jana 6:53-54
53. Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.
54. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
(BT)
Czy było to do pomyślenia w organizacji ? Dla mnie w rodzinie od 4-ech pokoleń ( lata 20-ste XX wieku ) w prawdzie samo pieczenie chlebka i rozlewanie a po pamiątce zlewanie winka było extatycznym przeżyciem A dzisiaj ?
Jakaż mam wielką radość, stosując się w pełni do słów Jezusa.
...i może jeszcze coś, czym Szymon ostatnio mnie pokrzepił , posłuchajcie :
W BOŻYCH RĘKACH
Piłka do kosza w moich rękach jest warta 19 dolarów. Piłka do kosza w rękach Michaela Jordana jest warta około 33 milionów dolarów.
To zależy w czyich jest rękach.
Kij do baseballa w moich rękach jest warty około 6 dolarów. W rękach Marka McGwire’a jest warty 19 milionów dolarów.
To zależy w czyich jest rękach.
Rakieta tenisowa jest bezużyteczna w moich rękach. Rakieta tenisowa w rękach Venus Williams jest zwycięstwem Turnieju.
To zależy w czyich jest rękach.
Laska w moich rękach może chronić mnie od dzikich zwierząt. Laska w rękach Mojżesza rozdzieliła morze.
To zależy w czyich jest rękach.
Proca w moich rękach jest zabawką dla dzieci. Proca w rękach Dawida jest potężną bronią.
To zależy w czyich jest rękach.
Dwie ryby i pięć bochenków chleba w moich rękach, to kilka kanapek z rybami. Dwie ryby i pięć bochenków chleba w Bożych rękach nakarmi tysiące.
To zależy w czyich są rękach.
Gwoździe w moich rękach mogą stworzyć domek dla ptaszków. Gwoździe w rękach Jezusa Chrystusa dały zbawienie i życie wieczne.
To zależy w czyich są rękach.
Jak już widzicie, wszystko zależy od tego w czyich jest rękach. Więc złóżcie swoje troski, obawy, nadzieje, marzenia, rodzinę i relacje w Boże ręce, ponieważ ...
... to zależy w czyich są rękach.
#16
Napisano 2008-05-16, godz. 16:18
Wiesz, zwiedziłem w ciągu kilku lat kilkadziesiąt for teologicznych, a to jest jednym z ciekawszych i spokojniejszych... mimo, że czasami dochodzi do kłótni i nieporozumień... ale właśnie dzięki temu jest prawdziwe, bez udawania sztucznych przyjaźni... prawdę się tu wali prosto z mostu...Olo. miałeś rację
zabieram zabawki i idę do innej piaskownicy
i przepraszam
taka prosta dziołcha ze wsi się na takie głębokie wody puściła
Cieszę się, że nie zrezygnowałaś z niego.
Użytkownik Terebint edytował ten post 2008-05-16, godz. 16:20
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#17
Napisano 2008-05-16, godz. 21:37
Wiesz, zwiedziłem w ciągu kilku lat kilkadziesiąt for teologicznych, a to jest jednym z ciekawszych i spokojniejszych... mimo, że czasami dochodzi do kłótni i nieporozumień... ale właśnie dzięki temu jest prawdziwe, bez udawania sztucznych przyjaźni... prawdę się tu wali prosto z mostu...
i to sobie cenie na tym forum. mam nadzieje, ze Ty Kantato rowniez dostrzezesz swoje miejsce tutaj ku zbudowaniu innych... bez wzgledu czy jestesmy poza, czy wciaz w.
pozdrawiam cie cieplutko
#18
Napisano 2008-05-16, godz. 22:39
Jestem zdziwiony, że ochrzciłaś się w tak młodym wieku - u mnie w zborze niepełnoletnim ciężko było wskoczyć do basenu. A Ciebie nikt nie próbował powstrzymać?
"Pchła pchłę pchła do wody...."
Powstrzymać?.... dobry dowcip!
PRESJA presja (nie wiadomo skąd jak co - KaMać)
Wiesz, zwiedziłem w ciągu kilku lat kilkadziesiąt for teologicznych, a to jest jednym z ciekawszych i spokojniejszych...prawdę się tu wali prosto z mostu...
...tak właśnie jest jakimś cudem...
eksy nie gęsi - się dogadają, nie zwyzywają...
(a jak zwyzywają to trudno się mówi i kocha się dalej)
Użytkownik kantata edytował ten post 2008-05-16, godz. 22:55
#19
Napisano 2008-05-16, godz. 23:06
pozdrawiam cie cieplutko
wzajemnie
#20
Napisano 2008-05-17, godz. 14:35
Również się cieszę Kantato...bo lubię Cię czytać...już nawet nie dociekam kim jesteśCieszę się, że nie zrezygnowałaś z niego ( forum )
Pozdrawiam!
Użytkownik pawdob7 edytował ten post 2008-05-17, godz. 14:36
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych