Napisano 2004-12-31, godz. 16:03
Eugeniusz, pomijając fakt, że pomylił adresy, gdyż ŚJ (a o nich jest to forum) mają w nosie Boże narodzenie, to chyba naczytał się jakiś gniotów ze strony Jeszuy i strasznie się tym podnieca. Z tego co mi wiadomo, to już polemika się szykuje.
Problem w tym, że dla Kościoła Katolickiego ta data jest datą symboliczną i nie zależy nam na superdokładnych danych co do narodzenia Jezusa. Ta data ma wymiar symboliczny i na stałe weszła w naszą polską tradycję. Prawosławni mają Boże Narodzenie jakoś chyba w styczniu i nikt się z naszych nie będzie wykłócał o takie drobiazgi. Co więcej, nawet posyłamy sobie życzenia świąteczne nawzajem stosownie do okresów w których te święto obchodzimy. Inny problem w tym, że my nie wiemy, kiedy Jezus się narodził, a wszyscy pozostali antykatolicy są głęboko przekonani, że wiedzą. Zaraz się okaże, ile ta ich pewność jest warta.
Wojtek powtarza swoje argumenty nie odpowiedziawszy na poprzednie posty Jana Lewandowskiego, więc ja też może powtórzę trochę z naszych kontrargumentów:
Łk 1:22-24
22. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy.
23. A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu.
24. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy.
(BT)
I pierwsze pytanie. Potem to znaczy kiedy?? Dzień, tydzień, miesiąc, pół roku, czy jeszcze ile? Proszę również o uzasadnienie swego stanowiska na podstawie Biblii.
Łuk. 1:25-26
25. Tak mi uczynił Pan w dniach, kiedy wejrzał na mnie, by zdjąć ze mnie hańbę wśród ludzi.
26. A w szóstym miesiącu Bóg posłał anioła Gabriela do miasta galilejskiego, zwanego Nazaret,
(BW)
Tutaj w 6 miesiącu jest oczywiście mowa o tym, że to miało miejsce od chwili poczęcia Elżbiety, na co nam wskazuje kontekst w wersecie 24 i 36 (ukrywała się przez 5 miesięcy). Przyczym warto zaznaczyć również, że mógł to być szósty miesiąc, a mógł być to szósty miesiąc + 2 tygodnie. W obydwu przypadkach relacja byłaby zgodna z prawdą.
Łuk. 1:31
31. I oto poczniesz w łonie, i urodzisz syna, i nadasz mu imię Jezus.
(BW)
Czy archanioł Gabriel powiedział konkretnie kiedy Maria pocznie?
Łuk. 1:39
39. A Maria wybrała się w onych dniach w drogę i udała się śpiesznie do górskiej krainy, do miasta judzkiego,
(BW)
Udała się śpiesznie. Jak szła do niej, to pewnie się śpieszyła. Nie wiadomo ile Jej to zajęło, ale również nie wiadomo kiedy dokładnie wyruszyła. Napisane jest, że w tym czasie, a nie natychmiast. Oczywiście mogło to być natychmiast, ale pewności mieć nie możemy.
Łk 1:56-57
56. Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.
57. Dla Elżbiety zaś nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna.
(BT)
Znowu mamy około 3 miesięcy. Ile dokładnie? 2,5 miesiąca, czy 3,5 miesiąca? Poza tym byłoby to trochę dziwne, gdyby Maria opuściła Elżbietę w chwili przyjścia na świat Jana. Kobieca pomoc po urodzeniu jest również potrzebna jak przed urodzeniem. Niby kontekst wskazuje nam na to, że Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania, gdy Maria już sobie poszła. Jednak nie możemy zbyt pochopnie wyciągać takich wniosków, gdyż werset 56 jest kontynuacją wątku związanego z Marią, a następny werset przechodzi do omawiania już innego wątku. Podobnie mamy również w tym fragmencie:
Łuk. 3:20-21
20. Przydał do wszystkiego i to, że wtrącił Jana do więzienia.
21. A gdy wszystek lud przyjmował chrzest i gdy Jezus został ochrzczony i modlił się, otworzyło się niebo
(BW)
Czy najpierw Jan został uwięziony, a potem Jezus został ochrzczony? Chyba nie.
Warto się zapytać, po co Maria poszła do Elżbiety? Tego nie wiadomo, ale jedną z możliwości byłoby to, aby ofiarować jej swoją pomoc. Warto się zapytać, w którym miesiącu kobieta potrzebuje takiej pomocy...
Na jakiej podstawie wy sobie „od tak o” dodajecie te 6 miesięcy do trzech od chwili rozmowy Zachariasza z aniołem?
Jeszcze na zakończenie, to ile trwała ciąża Maryi? Równe 9 miesięcy? A może 3 tygodnie krócej, a może 2 tygodnie dłużej? w tych czasach, jak jakaś już ma termin i nie rodzi, to dają jej hormon (oksytocynę) i już, a wcześniej takiej techniki nie było. Wszystkie te Wasze precyzyjne wyliczenia są śmiechu warte.
Pozdrawiam
Grzesiek