- Po pierwsze mając z nimi kontakt przez prawie dwa lata, trudno nie zauważyć, że oni zwyczajnie nie mają czasu na włóczenie się po Internecie i czytanie głupot, są zbyt zajęci pracą w organizacji (spotkania, głoszenie po domach, czyny społeczne, więcej spotkań, kursy, studia, jeszcze więcej spotkań).
- Po drugie ŚJ nie uznają nawet Internetu za środek do prowadzenia ewangelizacji a dyskusje teologiczne mogą prowadzić wyłącznie osobiście i to jak wiemy w obecności drugiego ŚJ (jak ten ostatni warunek mogli by spełnić przez Internet?).
- No i wreszcie po trzecie, dopiero po roku studium biblijnego ze mną, zorientowali się, że do niektórych dyskusji wykorzystuję materiały ze stron „odstępców” (czyli Twojej Iszbin ) Gdyby oni lub ktoś z ich znajomych (z którymi na pewno rozmawiali o tym co było na studium) przeglądali czasem Internet pod kątem treści związanych ze ŚJ, na pewno szybciej zorientowali by się skąd mam niektóre informacje. Wydaje się, że oni wszyscy wiedzą, że istnieją takie „odstępcze” strony, czy nawet całe organizacje, ale nie interesuje ich które konkretnie i gdzie ich szukać – mają nakazane ich unikać i ostrzegać przed nimi innych a nie wdawać się w dyskusje.
Jedyne o co mogę prosić (zarówno w imieniu katolików jak i ŚJ) to o ignorowanie tych ludzi i nie mierzenie ich miarą całej organizacji.