Śni mi się czasami taki sen...
#21
Napisano 2008-04-01, godz. 14:58
The goddess descends from the sky."
#22
Napisano 2008-04-01, godz. 15:59
Brie,
Wszystkie te leki wcale nie sa/byly nasze, zostaly nam zaszczepione, dobrze jak sie czlowiek od nich uwalnia, a bywa to bolesne. Dla normalnego czlowieka wazna jest mozliwosc swobodnego wyrazania swoich obaw i watpliwosci. We wspolnocie SJ nie jest to mozliwe bez narazenia sie na krytyke lub odrzucenie, jesli Ci to pomoze, zrob to tutaj lub poszukaj ludzi ktorzy przeszli przez podobna sytuacje. Nie pozwol soba sterowac za pomoca zagrywek emocjonalnych(braci i Straznicy), nie jestes sama, ja tez tak myslalam kilkanascie lat temu, ale poszukaj w internecie: tysiace ludzi z podobnymi watpliwosciami, nie jestes odosobnionym przypadkiem.
Nie daj sie.
#23
Napisano 2008-04-01, godz. 18:16
Wyborny cytat - kwintesencja psychomanipulacji i zniewalania umysłu! Czuję Agape, że "nadajemy na tej samej fali""Emocje podpowiadają nam to, o czym powinniśmy wiedzieć. Sekty sprawujące kontrolę nad uczuciami uniemożliwiają swoim członkom zachowanie emocjonalnej równowagi. Stosowana praktyka nosi nazwę „bombardowania miłością” – skłania do lojalności i poświęcenia. Jednocześnie sekty zaszczepiają w ludziach trwałe fobie – irracjonalne lęki przed czymś lub kimś. Pozbawiają one ludzi możliwości wyboru, dając im jasno odczuć, iż poza sektą nie poradzą sobie i nie będą szczęśliwi. "(Autor: Magdalena Klimczak "Psychologia i Rzeczywistość" nr 1/2003 )
Dużo racji w radzie Abrielli - jeśli jakiegoś supła nie da się rozplątać, to czas go przeciąć! Inaczej zagubimy się.
Pozdrawiam
#24
Napisano 2008-04-02, godz. 09:32
Z biegiem czasu udaje mi sie zauważyc oscylację w kierunku mniej radykalnych posunięc...przychodzą i znowu mówią o miłości, o tym, jak to moje dobro leży im na sercu.Są tez takie osoby, które wyrażają troskę o mnie, ale bardziej próbują mnie przekonać, że jestem w zborze kochana i potrzebna, i że im mnie brakuje.Być może tak jest. Kilka miesięcy temu dużo zrobiłam dla "dziela głoszenia", byłam obecna na każdym zebraniu i z radością angażowałam sie w to, co mi powierzano...myślę, że nie mają złych pobudek. Kierują się przecież swoiście pojmowaną miłością bliżniego, zresztą...wiele razy byli w trudnych dla mnie chwilach, jak rodzina.Wysłuchują mnie w rozmowie, ale dla nich to nie do pomyślenia, aby ktoś mial wogóle jakieś wątpliwości co do "spraw pewnych". I to nie ich wina, zyją w nieświadomości. Próbuję do tego podejść w ludzki sposób i zrozumieć rownież ich.Tzw. dojrzali bracia "w okresie wątpliwości" mówili mi prywatnie mniej więcej tak: "po co sobie komplikujesz, życie - tu masz rodzinę, przyjaciół itp. Zaraportujesz kilka godzin, strzelisz wykładzik pomocniczy raz na jakiś czas a wątpliwości przejdą same po czasie"
Pewnie było dużo prawdy i szczerości w tych poradach - ja niestety przeżywałem coś, co doskonale oddaje tytuł książki R. Franz'a : KRYZYS SUMIENIA! Nie potrafiłem oszukiwać siebie i innych - po prostu już w to wszystko nie wierzyłem!! W tym czasie otrzymałem "przywilej" - odmówiłem przyjęcia oświadczając, że nie mogę nauczać innych czegoś, w co sam mam wątpliwości. Potem szybko zdałem sobie sprawę, że dla mnie ten okres mojego życia jest już definitywnie zamknięty!
Trzymaj się, Brie!
pozdrawiam
Jeśli rzeczywiście wykorzystują fakt, że straciłaś ( umarła ) córkę, to muszę z przykrością, ale stanowczo stwierdzić, że osoby te stosują najbardziej niskie metody szantażu psychicznego ! Niestety - typowe dla takich grup! Może właśnie dlatego warto pokazać im, że się nie dasz zastraszyć
Ten szantaż....hm...to też nieświadome działanie...i to osoby, która nazywa siebie moja przyjaciółką. Nie byłam na Pamiatce pierwszy raz od 15 lat...przeżyła to ogromnie...nie wierzę, żeby świadomie stosowała wobec mnie jakieś formy nacisku.To efekt straznicowej propogandy i jej metod działania.
Pozdrawiam
#25
Napisano 2008-04-02, godz. 09:37
#26
Napisano 2008-04-02, godz. 09:48
Ja do tej pory też miewam sny, że muszę iść na zebranie :) Znowu mieszkam z rodzicami i gorączkowo szukam jakiejś sukienki do ubrania. Rodzice krzyczą na mnie, żebym się pospieszyła, bo nie zdążę, a ja przebieram się szybko i idę z nimi, chociaż sama nie wiem, dlaczego. Nie jest to żaden koszmar, po prostu jeden z tych uparcie powtarzających się, denerwujących snów, tak jak ten o ubikacjach, które nie chcą się domknąć, są za wysoko albo nie można do nich dojść. Chyba każdy ma czasem takie schizy :P
Moj najgorszy sen to jak musze isc glosic. Zimny pot mi czolo oblewa ze strachu na sama mysl.
#27
Napisano 2008-04-02, godz. 10:00
Przeżywam trudne chwile, nie ukrywam tego, jak pewnie każdy z Was w pewnym momencie swojego życia...ale śmiech i kpina nie służy tu niczemu dobremu. Myślę, że chciałeś poprawić mój spie....ony nastrój, ale wyszło tak średnio.No cóż...walę prosto z mostu, jeżeli coś mi nie pasuje.Jesli tresc mojej wiadomosci Cie urazila lub wprowadzila w zly nasroj (delikatnie mowiac) to przepraszam. Nie bylo to moim zamiarem. Co do dalszej czesci nie widze powodu aby ci tlumaczyc czy cos czuje czy nie skoro i tak nie wierzysz moim slowom.
Co do dalszej części wypowiedzi...nie chodziło mi o to, że nie wierzę Twoim słowom wogóle...poprostu sytuacja kazdego człowieka jest inna...nie każdy może się postawić na moim miejscu, bo tak do końca nie wie, jak ja to przeżywam indywidualnie.
Pozdrawiam
Dzięki za rady Abriella...ale chyba nie jestem przygotowana na szok, jakim jest odejście ze zboru z wielu powodów..niektórych powodów może nawet nie jestem na razie świadoma. Chyba jeszcze zbyt głęboko w tym tkwię, ale wiem też, że to nie może trwać wiecznie. Muszę dokonac jakiegoś wyboru, bo czuję, że od pary miesięcy stoje w miejscu, a supłów wciąż przybywa, niestety.Kiedy wszystko zaczyna uwierać to moze czas na przełom...
Kiedyś pan psycholog powiedział mi że w naszym zyciu zdarzaja sie problemy, niczym supełki na nici. Siadamy supłamy, rozplątujemy, prostujemy nici i do przodu! Ale czasem zdarzają sie supły, których nie mozna nijak rozplatac, bo po prostu się nie da- wtedy trzeba je przeciać.
Mysle ze to własnie ten rodzaj życiowego supła, nie da sie go rozplatac i rozprostowac- nijak sie to wszystko kupy nie trzyma i nie ma co układac, sama widzisz jak Cie to uwiera. Stracisz mnóstwo czasu i energii którą można obrócic w coś konstruktywnego, co Cie wzmocni a nie wżyłuje.
"Nigdy nic wbrew sobie- bo wcześniej czy później obróci sie to przeciwko mnie!"
Pozdrawiam
Użytkownik Brie edytował ten post 2008-04-02, godz. 09:50
#28
Napisano 2008-04-02, godz. 10:48
Dla mnie ta kwestia lęku i psychozmanipulowania jest nie mniej ważna od faktu, że zawiodłam się na czymś, w co tak święcie wierzyłam i uparcie dązyłam do tego, aby te prawdy"zostały objawione" innym, m.in.mojej rodzinie, tej bliższej i tej dalszej, nie mówiąc o obcych mi osobach, do których drzwi pukałam w czasie głoszenia. Nic tak nie boli jak to, kiedy twoj system wartości okazuje się kłamstwem, a ty przez tyle lat przyjmowałas to za dobra monetę, szczęsliwa, że wreszcie odnalazłas tą drogocenną perłę.I dziś bardziej niż zmanipulowana czuję się oszukana."Emocje podpowiadają nam to, o czym powinniśmy wiedzieć. Sekty sprawujące kontrolę nad uczuciami uniemożliwiają swoim członkom zachowanie emocjonalnej równowagi. Stosowana praktyka nosi nazwę „bombardowania miłością” – skłania do lojalności i poświęcenia. Jednocześnie sekty zaszczepiają w ludziach trwałe fobie – irracjonalne lęki przed czymś lub kimś. Pozbawiają one ludzi możliwości wyboru, dając im jasno odczuć, iż poza sektą nie poradzą sobie i nie będą szczęśliwi. "(Autor: Magdalena Klimczak "Psychologia i Rzeczywistość" nr 1/2003 )
Brie,
Wszystkie te leki wcale nie sa/byly nasze, zostaly nam zaszczepione, dobrze jak sie czlowiek od nich uwalnia, a bywa to bolesne. Dla normalnego czlowieka wazna jest mozliwosc swobodnego wyrazania swoich obaw i watpliwosci. We wspolnocie SJ nie jest to mozliwe bez narazenia sie na krytyke lub odrzucenie, jesli Ci to pomoze, zrob to tutaj lub poszukaj ludzi ktorzy przeszli przez podobna sytuacje. Nie pozwol soba sterowac za pomoca zagrywek emocjonalnych(braci i Straznicy), nie jestes sama, ja tez tak myslalam kilkanascie lat temu, ale poszukaj w internecie: tysiace ludzi z podobnymi watpliwosciami, nie jestes odosobnionym przypadkiem.
Nie daj sie.
pozdrawiam
NIe chcę tłumaczyć ich zachowań...poprostu rozumiem ich uczucia, bo wiem, ile dla nich znaczy przynależność do zboru...wielu rzeczy nie są świadomi. Wiem, że wiele osób najzwyczajniej w świecie zabolałaby moja decyzja o odejściu i możliwośc kontaktu ze mną.Brie, masz rację. Jest tak jak piszesz. Jak się odrzuci emocje i nienawiść, to taki właśnie obraz braci pozostaje.
pozdrawiam
#29
Napisano 2008-04-02, godz. 10:57
W takim razie kogo winić? Ludzi czy "system", który ich zmusza do nieludzkich zachowań?Wiem, że wiele osób najzwyczajniej w świecie zabolałaby moja decyzja o odejściu i możliwośc kontaktu ze mną.
Ludzie są Bogu ducha winni - postępują zgodnie z zaszczepionymi lękami. Dlatego ja nie opuściłem ludzi, których wielu naprawdę cenię - opuściłem "system". Niestety "system" nakazał tym ludziom opuścić mnie
Pozdrawiam
#30
Napisano 2008-04-02, godz. 11:29
A nic tak w życiu nie uwiera jak niepodjęte decyzje! Moze Twój czas jeszcze nie nadszedł... Z doswiadczenia wiem, że im wcześniej tym lepiej, ale ja juz TO przerobiłam, lekko nie było i nadal nie jest- ale jest do przeżycia- strategia małych kroczków sprawdza sie jak żadna inna.
Powodzenia życze i trzymam kciuki!
NIe chcę tłumaczyć ich zachowań...poprostu rozumiem ich uczucia, bo wiem, ile dla nich znaczy przynależność do zboru...wielu rzeczy nie są świadomi. Wiem, że wiele osób najzwyczajniej w świecie zabolałaby moja decyzja o odejściu i możliwośc kontaktu ze mną.
pozdrawiam
Wybacz ale ta postawa samobiczowania sie najbardzie mnie wkurza u SJ ,tez to przerabiałam. A co pomyślą? a co zrobią? A co mnie obchodzi ból wielu osób? Licze sie ja i mój ból! Z dwojga złego jak mam wybierac swój ból czy ich- siebie uwalniam, a niech cierpią oni- skoro tego chcą! Dla machiny WTS jednostka w tą czy w tamtą, nie ma znaczenia- to tylko jednostka! Ale dla Ciebie powinno!-zwłaszcza ze ta jednostką jestes Ty! wyklaruje sie kto jest z Toba dla Ciebie a nie dla Twojej przynależności religijnej, wyklarują sie przyjaźnie... okaże się kto zostanie,moze nikt??? na to też sie trzeba przygotować. Ale nie żyjesz na bezludnej wyspie, wokól są obcy ludzie, którzy czasem wiecej pomogą niż pseudobracia. Uwierz mi - nie są to takie wilki jak je przedstawia WTS...Wielu ludzi w świecie żyje moralniej, godniej i zdecydowanie uczciwiej niż bracia, nawet ci na przywilejach . Taka selekcja znajomych, przyjaźni i oczyszczanie tez jest potrzebne! zmusza do działania a nie tkwienia w skisłym sosie...
Chcesz cierpieć zeby inni nie cierpieli? to chore!- odrobina zdrowego egoizmu jest potrzebna by zawalczyć o siebie! tylko u SJ trzeba byc pokornym męczennikiem...
Użytkownik Abriella edytował ten post 2008-04-02, godz. 11:33
#31
Napisano 2008-04-03, godz. 08:51
Ale ludzie są tylko ludzmi...z ich lękami, uczuciami i emocjami. Wielu wierzy święcie w to, co org im każe, i nie widzą w tym nic dziwnego. SpotkalamW takim razie kogo winić? Ludzi czy "system", który ich zmusza do nieludzkich zachowań?
Ludzie są Bogu ducha winni - postępują zgodnie z zaszczepionymi lękami. Dlatego ja nie opuściłem ludzi, których wielu naprawdę cenię - opuściłem "system". Niestety "system" nakazał tym ludziom opuścić mnie
Pozdrawiam
się z takim rozumowaniem, że skoro org pozwala na korzystanie z frakcji, to możemy z tego(pozwolenia)korzystać...tak myśli wiele osób.A na moje próby samodzielnego myślenia w tym temacie reagowały tak: . To zagubieni w gruncie rzeczy ludzie...
#32
Napisano 2008-04-03, godz. 09:02
Bo wpaja sie od poczatku ze nie mozna samodzielnie myslec a za mozg uwaza sie CK. Pokazuje to bardzo wyraznie cytat ze straznicy jaki w swoim podpisie ma brat_jaracz:Ale ludzie są tylko ludzmi...z ich lękami, uczuciami i emocjami. Wielu wierzy święcie w to, co org im każe, i nie widzą w tym nic dziwnego. Spotkalam
się z takim rozumowaniem, że skoro org pozwala na korzystanie z frakcji, to możemy z tego(pozwolenia)korzystać...tak myśli wiele osób.A na moje próby samodzielnego myślenia w tym temacie reagowały tak: . To zagubieni w gruncie rzeczy ludzie...
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Użytkownik edd edytował ten post 2008-04-03, godz. 09:02
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#33
Napisano 2008-04-03, godz. 09:13
To nie próba samobiczowania...może zle rozumiem słowa"zważajcie jedni na drugich" i za bardzo przejmuję sie tym, co pomyśla, powiedza lub zrobią.Pomyslą, że jestem chyba wariatką.Powiedzą, że "miała wątpliwości, ale nie musiała zaraz..."itd. A zrobią, co i tak będą chcieli.Wszystko musi dojrzeć w człowieku, mozna TO trochę pociągnąc, czasem nawet trzeba. Ale TO jest jak wrzód, w końcu pęknie!
A nic tak w życiu nie uwiera jak niepodjęte decyzje! Moze Twój czas jeszcze nie nadszedł... Z doswiadczenia wiem, że im wcześniej tym lepiej, ale ja juz TO przerobiłam, lekko nie było i nadal nie jest- ale jest do przeżycia- strategia małych kroczków sprawdza sie jak żadna inna.
Powodzenia życze i trzymam kciuki!
Wybacz ale ta postawa samobiczowania sie najbardzie mnie wkurza u SJ ,tez to przerabiałam. A co pomyślą? a co zrobią? A co mnie obchodzi ból wielu osób? Licze sie ja i mój ból! Z dwojga złego jak mam wybierac swój ból czy ich- siebie uwalniam, a niech cierpią oni- skoro tego chcą! Dla machiny WTS jednostka w tą czy w tamtą, nie ma znaczenia- to tylko jednostka! Ale dla Ciebie powinno!-zwłaszcza ze ta jednostką jestes Ty! wyklaruje sie kto jest z Toba dla Ciebie a nie dla Twojej przynależności religijnej, wyklarują sie przyjaźnie... okaże się kto zostanie,moze nikt??? na to też sie trzeba przygotować. Ale nie żyjesz na bezludnej wyspie, wokól są obcy ludzie, którzy czasem wiecej pomogą niż pseudobracia. Uwierz mi - nie są to takie wilki jak je przedstawia WTS...Wielu ludzi w świecie żyje moralniej, godniej i zdecydowanie uczciwiej niż bracia, nawet ci na przywilejach . Taka selekcja znajomych, przyjaźni i oczyszczanie tez jest potrzebne! zmusza do działania a nie tkwienia w skisłym sosie...
Chcesz cierpieć zeby inni nie cierpieli? to chore!- odrobina zdrowego egoizmu jest potrzebna by zawalczyć o siebie! tylko u SJ trzeba byc pokornym męczennikiem...
#34
Napisano 2008-04-03, godz. 09:19
tak o tych snach zaczęliście, mi się kilka razy śnił taki...... nitka się rozwija rozwija i nagle zaczyna się plątać, robi się wielki mętlik, ja się pocę przewracam, i nagle znów nitka się prostuje i rozwija dalej już prosta Może to jakiś sen proroczy
Jeszcze musze napisać, że dobrze, że jesteście, dobrze, że można tu opowiedzieć o swoich odczuciach, bo po wyrzuceniu z przenajświętszej, każdy z nas był poza marginesem życia..... nikt nas nie rozumiał, nikt nie współczuł, wszyscy napiętnowali, a tutaj możemy znaleźć osoby, które myślą i czują podobnie, i okazuje się, że wcale nie jesteśmy tacy trędowaci Pozdrawiam
#35
Napisano 2008-04-03, godz. 09:21
A pamiętasz początki...? Ja to przy lekturze "Będziesz..." odnajdywałam cytaty w biblii pasujące do określonego akapitu i czułam się jak Kolumb:)Bo wpaja sie od poczatku ze nie mozna samodzielnie myslec a za mozg uwaza sie CK. Pokazuje to bardzo wyraznie cytat ze straznicy jaki w swoim podpisie ma brat_jaracz:
#36
Napisano 2008-04-03, godz. 09:23
#37
Napisano 2008-04-03, godz. 09:40
Pamietam pamietam. Z tym ze hm... prawie od malego bylem w tym wychowywany. Matka zostala SJ kiedy ja mialem 9 lat a i wczesniej 2 lata z nimi 'studiowala'. Wiec dla mnie bylo to normalnoscia. Chociaz i tak czulem sie jak Ty to mowisz "Kolumb" i dziwilem sie jak to inni ludzie zyja w ciemnocieA pamiętasz początki...? Ja to przy lekturze "Będziesz..." odnajdywałam cytaty w biblii pasujące do określonego akapitu i czułam się jak Kolumb:)
Ja tez nie mialemKurka wodna, a ja ani razu nie miałem żadnego snu o tematyce religijnej ... wlaśnie sobie to uświadomiłem. Nigdy, ani jednego ... hmmm
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#38
Napisano 2008-04-03, godz. 09:42
bo za dużo pracujesz i jesteś wymęczonyKurka wodna, a ja ani razu nie miałem żadnego snu o tematyce religijnej ... wlaśnie sobie to uświadomiłem. Nigdy, ani jednego ... hmmm
#39
Napisano 2008-04-03, godz. 09:46
Ja mniej pracuje od Padre i mi sie tez nigdy to nie przydarzylo moze to oznaka ze juz religie mamy za soba?bo za dużo pracujesz i jesteś wymęczony
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#40
Napisano 2008-04-03, godz. 09:47
bo za dużo pracujesz i jesteś wymęczony
Albo tym wogóle nie żyję To bardziej pewne
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych