1. Doświadczenia z życia w organizacji przydały mi się na studiach. Ja CZUJĘ, co znaczy frazes "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia"(szczególnie czytając teksty antropologiczne). I wydaje mi się, że rozumiem nawet syberyjskich szamanów.
Nauczyłam się nie wartościować kultur według swojego klucza (bo boleśnie przekonałam się, że stopień przekonania, nie świadczy o prawdziwości moich wierzeń). Jakkolwiek to naiwnie brzmi, przydały się moje doświadczenia, bo nie tylko mózgiem pieszczę inność.
2. Poezja lingwistyczna (i pokolenie '68 +barańczak) ma dla mnie podwójne znaczenie. Dostrzegam uniwersalizm. To nie tylko PRL - to również WTS. Podejrzany język, podejrzane słowa, nowomowa... Urodzona po stanie wojennym CZUJĘ...
3. Kręgosłup moralny (trzeba przyznać, że szeregowy śj ma stabilny) - bywa, że wychodzi na dobre (aczkolwiek może mi ściemniali, że innych denominacji się nie tresuje w tej materii, nie wiem)
4. Doświadczenia z dzieciństwa z paragrafu "bądź inny"... Gdy przed całą klasą odmawiasz urodzinowego cukierka, to poczucie "wygrałam ze wstydem" zostaje. Przynajmniej wiem, że potrafię ośmieszyć się przed grupą w imię przekonań. A tyle wiemy o nas, ile nas sprawdzono. Mnie sprawdzono - potrafię.
Użytkownik kantata edytował ten post 2008-04-06, godz. 01:38