A mógłbyś tak włanymi słowami i własnymi obliczeniami???
Logika..w dyskusjach o Trójcy
#21
Napisano 2008-04-12, godz. 20:10
#23
Napisano 2008-04-12, godz. 20:27
Proszę bardzo.A mógłbyś tak włanymi słowami i własnymi obliczeniami???
Pojęcia pierwotne planimetrii to m.in. płaszczyzna, prosta, punkt, relacja rozdzielania.
Zapomnij o definicji odcinka jako zbiorze punktów. Odcinek wyznacza prosta i dwa należące do niej punkty. Przyjmujemy, że jeżeli punkt C rozdziela punkty A i B, to, miara odcinka AB jest sumą odcinków AC i BC. Proste.
#24
Napisano 2008-04-12, godz. 20:36
"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins
#25
Napisano 2008-04-13, godz. 00:40
Ani jedno ani drugie. Logice podlega tylko nasz język na temat Boga (czy ogólnie - świata).Kto podlega komu: logika Bogu czy Bóg logice???
Nie ma takich zewnętrznych praw. Źródłem praw jest charakter Boga. Bóg nie może zostać diabłem, kłamać, samego siebie zaprzeć. Bóg jest spójny ze swoim charakterem, i on określa co jest słuszne i prawdziwe.Czy są prawa, które rządzą Bogiem?
Nauki przyrodnicze badają świat a nie to skąd świat się wziął. A z formalnego pkt. widzenia to nic nie można dowieść poza tautologiami. Te zaś nic nie mówią o rzeczywistości.Czy Bóg, którego można dowieść prawami jakiejkolwiek z nauk byłby jeszcze Bogiem czy kolejnym z bożków tego świata?
Wręcz trzeba. Wystarczy tylko mieć świadomość że nasza wiedza o Bogu jest cząstkowa i niewyczerpująca. To jednak nie znaczy, że żadna. Co do nieskończoności, to nie sądzę aby istniała w sposób inny niż matematyczny, abstrakcyjny. Jakakolwiek próba odniesienia nieskończoności do świata rzeczywistego zawsze kończy się paradoksem (np. znany Paradoks Hilberta).Czy Boga można ująć w wąskie kategorie ludzkiego rozumu, który niejednokrotnie wikła się w proste aporie i paradoksy?
A to na jakiej podstawie twierdzisz? Nie istnieje nieskończony byt. Nieskończoność to pojęcie istniejące tylko abstrakcyjnie.Trzeba pamiętać, że Bóg jest istotą nieskończoną
Liczby nie istnieją realnie. To są tylko pojęcia abstrakcyjne. W matematyce istnieje rachunek na zbiorach nieskończonych. 1+nieskończoność = nieskończoność, moc zbioru nieskończonego powiększonego o dowolną skończoną ilość elementów pozostaje ta sama. To są tylko operacje abstrakcyjne na symbolach. Porównywać moc zbioru można tylko dla zbiorów równolicznych. Liczby naturalne i całkowite są równoliczne. Natomiast liczby całkowite nie są równoliczne z liczbami rzeczywistymi i mają już mniejszą moc zbioru.Których liczb jest więcej: naturalnych czy całkowitych?
To jest akurat trywialne i nie ma nic wspólnego ani z logiką ani z rachunkiem nieskończoności, tylko z kwestią poprawnej definicji czasu. Czas, tak jak i przestrzeń i ruch, nie istnieje absolutnie, ale względnie. Właściwie przykład jest źle dobrany, bo z dylatacją czasu mamy do czynienia w wypadku podróżowania z szybkością bliską prędkości światą. Sama podróż na księżyc czy do Krakowa nie ma znaczenia. Liczy się szybkość. Przy bliskiej światła należy uwzględniać efekty relatywistyczne. Czas zwalnia względem wielkich mas lub obiektów poruszających się blisko prędkości światła. Jeśli więc dwaj bliźniacy po takiej hipotetycznej podróży się spotkają, to jeden będzie starszy, bo temu co poruszał się z wielką prędkością płynął lokalnie wolniej czas. Wszystkie jego procesy starzenia więc zostały spowolnione. Efekt dylatacji czasu jest potwierdzony eksperymentalnie.Mamy dwóch bliźniaków, wśród których jeden poleciał na kilkanaście lat w podróż kosmiczną. Która z osób po powrocie będzie starsza: ten, który był w kosmosie, czy ten, który został na ziemi? Odpowiedź uzasadnić.
Nie ma takiego kamienia.czy Bóg może stworzyć kamień, którego nie mógłby podnieść?
Posiadają nieskończenie mała wielkość. Punkty nie istnieją realnie. To są tylko pojęcia abstrakcyjne.Matematycy mówią np. że odcinek ( A-B ) składa się z nieskończonej ilości punktów. Oznacza to że odcinek ten można dzielić na nieskończoną ilość razy. To twierdzenie rodzi jednak problemy i pytanie:
- czy są to punkty posiadające wielkość czy też nie posiadające wielkośc
Może. To się nazywa rachunkiem całkowym. Sumujesz nieskończoną ilość nieskończenie małych punktów. Odcinek też jest pojęciem abstrakcyjnym. Nie istnieje w rzeczywistości. Potocznie używa się tego słowa w sensie przybliżonym. No bo niby gdzie zaczyna i kończy się odcinek? W którymś miejscu w jego najdalszym odstającym atomie, jego jądrze, elektronie, kwarku?Jeśli udzielimy odpowiedzi, że posiadają wielkość to rodzi się następne pytanie jak nieskończona ilość punktów mających wielkość dać może skończoną wielkość w postaci odcinka?
J.w. same punkty nie istnieją. To są tylko pojęcia abstrakcyjne. Tak samo jak prosta, punkt, itp. Tych abstrakcji używa się tylko do przybliżonego modelowania rzeczywistości.Jeśli zaś odpowiemy, że punkty nie mają wielkości to rodzi się pytanie jak punkty nie mające żadnej wielkości mogą dać jakąkolwiek wielkość??
Nie chodzi o ciągi, to pewnie znał. Nie znał rachunku całkowego.To przypomina paradoks Zenona z Elei. Na szczęście dzisiaj znamy pojęcia ciągu, szeregu i granicy.
Nie przyśpieszeniom, ale dylatacji czasu związanej z szybkością relatywistyczną (bliską światła). Przyśpieszenie nie ma znaczenia. Liczy się szybkość.Starszy będzie ten, który został na Ziemi, młodszy ten, który poleciał, bo podlegał większym przyspieszeniom.
Są dwie możliwości liczenia. Pierwsza: zliczyć wszystkie elementy w jednym zbiorze, potem w drugim i porównać. Wyjdzie że liczb parzystych wychodzi tyle samo całkowitych. W obu wypadkach wynikiem jest symbol nieskończoności.dlaczego liczb naturalnych, całkowitych, wymiernych, chociaż nieskończenie wiele to jednak jest tyle samo, natomiast liczb rzeczywistych, niewymiernych czy przestępnych, chociaż też nieskończenie wiele, to jednak jest o wiele więcej niż wymiernych (tzn, tak dużo, że nawet nie udaje się ich policzyć)?
Weźmy drugą metodę. Zamiast liczyć je oddzielnie. Ustawmy elementy obu zbiorów w pary. Jeśli każdy element zbioru A będzie mógł stworzyć parę z drugim elementem ze zbioru B, to oba zbiory są równoliczne, posiadają taką samą liczbę elementów (w matematyczne przyjmuje się, że dwa zbiory są równoliczne, gdy istnieje tzw. funkcja wzajemnie jednoznaczna z jednego zbioru na drugi). W wypadku liczb parzystych i całkowitych da się każdemu elementowi jednego zbioru przyporządkować element drugiego. Zatem są równoliczne. W wypadku jednak liczb całkowitych i rzeczywistych tego się nie da zrobić. Stąd są różnoliczne (lub inaczej mówiąc: mają różną moc zbioru) mimo że oba są nieskończone.
#26
Napisano 2008-04-13, godz. 05:06
Ja tylko mam inne spojrzenie co do jednego z pytań. A może takie samo.
piąty problem: czy Bóg może stworzyć kamień, którego nie mógłby podnieść?
Ja myślę, ze Bóg może uczynić taki kamień. Oczywiście ktoś odpowie: "a więc nie jest wszechmogący". A ja na to, że Bóg jest równie mądry, co i potężny i dlatego nie tworzy takich kamieni, ani sam nie wpędza sie w takie sytuacje z których nie miałby już wyjścia. Chociaż mógłby to zrobić. Dla mnie jest to logiczne. A zarazem podkreśla mądrość Boga. Tak więc chyba zgodziłbym się z Adminem, że: "nie ma takiego kamienia" (jeśli chodzi nam o to samo - a tego nie wiem). Ale mógłby być. Jednak dopóki go nie ma Bóg nadal jest wszechmocny. A mądrość Jego tym bardziej się uwydatnia.Nie ma takiego kamienia.
Wnioskuje to również po działaniach jego przeciwników, którzy stawali przed nim twarzą w twarz. Mianowicie szatana i demonów. Oni są słabsi swą siłą i skazani na przegraną. Jedyne co im pozostało, to zaplątać Boga w Jego własne słowa i prawa, podtrzymywane Jego wszechmocą. Przeliczyli sie jednak, bo nie są w stanie przeniknąć Jego intelektu, który nie pozwoli Bogu zaplątać sie we własne słowa stwórcze i potęgę swej mocy.
To oczywiście tylko moje domniemania. Ale tak to obecnie widzę.
Użytkownik Olo. edytował ten post 2008-04-13, godz. 05:12
#27
Napisano 2008-04-13, godz. 10:56
Szybkość jest względna. Nie można powiedzieć, że jeden bliźniak się poruszał a drugi nie. Równie dobrze można mówić, że "młodszy" bliźniak siedział sobie w nieruchomym statku kosmicznym a drugi leciał razem z całą planetą z ogromną prędkością. To jest istota tego paradoksu - skoro ruch jest względny i żadna prędkość nie jest wyróżniona, to dlaczego jeden bliźniak się starzeje a drugi nie. Odpowiedzią jest przyspieszenie - jeden bliźniak rozpędzał się i hamował a drugi nie. A przyspieszenie jest już bezwzględne.Nie przyśpieszeniom, ale dylatacji czasu związanej z szybkością relatywisyczną (bliską światła). Przyśpieszenie nie ma znaczenia. Liczy się szybkość.
#28
Napisano 2008-04-13, godz. 13:03
Właśnie problem w tym, że to nie jest logiczne . W pytaniu przyjętu wew. sprzeczną definicję wszechmocy dlatego ono nie ma sensu. Mianowicie, przyjęto, że wszechmoc to możność uczynienia absolutnie wszystkiego włacznie włącznie z niemożnością uczynienia absolutnie wszystkiego.Ja myślę, ze Bóg może uczynić taki kamień. [...]. Dla mnie jest to logiczne.
Poprawna, koherentna def. wszechmocy to możność do uczynienia wszystkiego co jest możliwe logicznie do uczynienia. Bóg może uczynić wszystko to co ma sens (jest logicznie możliwe), ale nie może stwarzać kwadratowych trójkątow, zaprzeć się samego siebie (2Ti 2:13), pozwolić aby w nim zamieszkała ciemność (1J 1:5) itp.
Jeśli ktoś twierdzi że Bóg może czynić coś co nie ma sensu logicznego, to tym samym bredzi, bo zdania nielogiczne nie niosą treści, czyli są bełkotem. Innymi słowy, mógłbym to pierwotne pytanie przekształcić do równoważnego: "Czy Bóg może bla,bla,bla?" To jest dokładnie to samo.
Nie masz racji. Poczytaj sobie o szczególnej teorii względności i efektach relatywistycznych. Ruch jest względny, ale prędkość światła już nie. To jest największa możliwa do osiągnięcia szybkość (dla obiektów materialnych lub niosących energię) i jest ona stała bez względu na układ odniesienia (dotyczy prędkości światła w próżni). Innymi słowy względem prędkości światła jeden poruszał się szybciej, drugi wolniej. Dlatego ten pierwszy odczuł dylatację czasu. Przyśpieszenie i hamowanie nie ma tu nic do rzeczy.Szybkość jest względna. Nie można powiedzieć, że jeden bliźniak się poruszał a drugi nie. Równie dobrze można mówić, że "młodszy" bliźniak siedział sobie w nieruchomym statku kosmicznym a drugi leciał razem z całą planetą z ogromną prędkością. To jest istota tego paradoksu - skoro ruch jest względny i żadna prędkość nie jest wyróżniona, to dlaczego jeden bliźniak się starzeje a drugi nie. Odpowiedzią jest przyspieszenie - jeden bliźniak rozpędzał się i hamował a drugi nie. A przyspieszenie jest już bezwzględne.
#29
Napisano 2008-04-13, godz. 14:08
Innymi słowy względem prędkości światła jeden poruszał się szybciej, drugi wolniej.
Poczytaj sobie najpierw o składaniu prędkości.
No dobrze. Pierwszy porusza się szybciej w stosunku do światła, drugi wolniej. Czy to znaczy, że gdyby jeden zmierzył prędkość światła w rakiecie a drugi na Ziemi, to wyszłyby im inne wyniki?Dlatego ten pierwszy odczuł dylatację czasu. Przyśpieszenie i hamowanie nie ma tu nic do rzeczy.
Jesteśmy na Ziemi, która porusza się 30km/s wokół Słońca. Ktoś inny jest na Księżycu, który porusza się 30km/s wokół Słońca wraz z Ziemią i dodatkowo 1km/s wokół Ziemi. Kto starzeje się szybciej (pomijając efekty grawitacyjne)? Ten, kto jest na Ziemi, czy na Księżycu?
Wymyśliłem jeszcze jedną zagadkę.
Dwaj bliźniacy lecą sobie blisko siebie, każdy w swojej rakiecie. Opodal nich jest jakaś planeta i zbliżają się do niej z ogromną prędkością. Nagle jeden z bliźniaków gwałtownie hamuje (żeby zrobić siusiu) i ma w tej chwili prękdość zerową względem tej planety. Nazwijmy to chwilą zero. Drugi leci bez zmian. W pewnej chwili, kiedy drugi bliźniak przeleciał połowę dystansu między miejscem zatrzymania pierwszego bliźniaka a planetą, pierwszy bliźniak zdecydował się jednak zacząć gonić swojego brata. Odpalił swoje silniki i poleciał za nim ze znacznie większą prędkością, niż początkowa. Obaj weszli na orbitę planety w jednej chwili.
Który z nich zestarzał się bardziej, a który mniej? Obaj mieli tą samą prędkość średnią. Jeden z nich przez połowę czasu miał małą (zerową) prędkość względem planety a przez połowę bardzo dużą. Drugi leciał z prędkością jednostajną.
Ja znam odpowiedź.
Użytkownik haael edytował ten post 2008-04-13, godz. 14:43
#30
Napisano 2008-04-13, godz. 17:10
Newtonowskie składanie prędkości nie działa dla prędkości relatywistycznych. Nie można tą drogą uzyskać prędkości większej niż prędkość światła w próżni.Poczytaj sobie najpierw o składaniu prędkości.
Nie. Wyszłyby im te same wyniki. Prędkość światła jest stała bez względu na układ odniesienia.Pierwszy porusza się szybciej w stosunku do światła, drugi wolniej. Czy to znaczy, że gdyby jeden zmierzył prędkość światła w rakiecie a drugi na Ziemi, to wyszłyby im inne wyniki?
W tym wypadku trzeba uwzględnić też masę. Ciążenie na księżycu jest 6x mniejsze niż na ziemi a czas płynie wolniej przy większych masach. Policz sobie czy dylatacja czasu dla równicy 1km/s jest większa od dylatacji grawitacyjnej wynikającej z różnic mas. Dysponując zegarem atomowym można eksperymentalnie wyliczyć dylatację między osobą siedzącą na ziemi a lecącą odrzutowcem z Europy do Ameryki. Są to jednak niezmiernie małe wartości, bo prędkość odrzutowca jest za mała, aby to było bardziej zauważalne. Komputerowe obliczanie dylatacji jest szczególnie istotne w związku ze sztucznymi satelitami. Systemy nawigacji jak GPS bez komputerowej korekty efektów dylatacyjnych byłyby w stanie sprecyzować pozycję obiektów na Ziemi jedynie z dokładnością do kilku kilometrów a nie metrów.Jesteśmy na Ziemi, która porusza się 30km/s wokół Słońca. Ktoś inny jest na Księżycu, który porusza się 30km/s wokół Słońca wraz z Ziemią i dodatkowo 1km/s wokół Ziemi. Kto starzeje się szybciej (pomijając efekty grawitacyjne)? Ten, kto jest na Ziemi, czy na Księżycu?
Dokładniej trzeba było wyliczyć. Tak na oko wydaje mi się, że żaden nie zestarzał się bardziej.Dwaj bliźniacy lecą sobie blisko siebie, każdy w swojej rakiecie. Opodal nich jest jakaś planeta i zbliżają się do niej z ogromną prędkością. Nagle jeden z bliźniaków gwałtownie hamuje (żeby zrobić siusiu) i ma w tej chwili prękdość zerową względem tej planety. Nazwijmy to chwilą zero. Drugi leci bez zmian. W pewnej chwili, kiedy drugi bliźniak przeleciał połowę dystansu między miejscem zatrzymania pierwszego bliźniaka a planetą, pierwszy bliźniak zdecydował się jednak zacząć gonić swojego brata. Odpalił swoje silniki i poleciał za nim ze znacznie większą prędkością, niż początkowa. Obaj weszli na orbitę planety w jednej chwili.
Który z nich zestarzał się bardziej, a który mniej? Obaj mieli tą samą prędkość średnią. Jeden z nich przez połowę czasu miał małą (zerową) prędkość względem planety a przez połowę bardzo dużą. Drugi leciał z prędkością jednostajną.
#31
Napisano 2008-04-13, godz. 17:49
Czy mam rozumieć, że uważasz, iż Bóg posiada skończoną moc czy też ma początek, a więc skończoną liczbę lat?Nie istnieje nieskończony byt. Nieskończoność to pojęcie istniejące tylko abstrakcyjnie.
Liczby jako klasy abstrakcji mocy zbiorów istnieją realnie. Na przykład kiedy po raz pierwszy człowiek skojarzył, że dwa jabłka to to samo (w sensie liczby) co dwie gruszki, w tym momencie zaczęły istnieć liczby.Liczby nie istnieją realnie. To są tylko pojęcia abstrakcyjne.
A więc zgodzimy się, że w tym momencie mówimy o dwóch różnych nieskończonościach (przeliczalnej i niepoliczalnej)?Porównywać moc zbioru można tylko dla zbiorów równolicznych. Liczby naturalne i całkowite są równoliczne. Natomiast liczby całkowite nie są równoliczne z liczbami rzeczywistymi i mają już mniejszą moc zbioru.
To również dowodzi, że czas ma początek i dla Boga nie istnieje pojęcie czasu. Właśnie w świetle tego dziwne wydaje mi się stanowisko Strażnicy, która z jednej strony twierdzi, że Jezus ma początek, ale z drugiej uważa jednocześnie, iż stworzył wszystko, a więc wszechświat, w tym również czas. Jak więc można mówić o jego początku, skoro nie było jeszcze czasu. A więc Strażnica sama wpada w sidła własnej argumentacji. Biblia bowiem wyraźnie mówi, że Jezus istniał od samego początku, a więc jak mozna mówić, że sam ma początek, skoro to on jest właśnie źródłem początku.To jest akurat trywialne i nie ma nic wspólnego ani z logiką ani z rachunkiem nieskończoności, tylko z kwestią poprawnej definicji czasu. Czas, tak jak i przestrzeń i ruch, nie istnieje absolutnie, ale względnie.
Rozmowa o dylatacji czasu powinna uzmysłowić każdemu, że skoro nie potrafimy wyjaśnić natury czasu to o ile bardziej skomplikowana musi być natura Boga. Jeśli nie rozumiemy czym tak naprawdę jest czas, jak możemy zrozumieć kim jest Bóg. A muszę dodać, że czas, stworzony został na podobieństwo Boga i również jest troisty.
Przypomnę może najpierw klasyczną definicję Trójcy:
1. Jest tylko jeden Bóg (Rz 3:30)
2. Ojciec jest Bogiem (1 Kor 8:6)
3. Syn jest Bogiem (J 1:1)
4. Duch Święty jest Bogiem (1 Kor 6:19)
5. Ojciec nie jest Synem (J 1:1, Łk 3:21-22)
6. Syn nie jest Duchem Świętym (Łk 3:21-22)
7. Duch Święty nie jest Ojcem (Łk 3:21-22)
A teraz zobaczmy, że podobne zdania można wypowiedzieć o czasie:
1. Jest tylko jeden czas
2. Przeszłość jest czasem
3. Terażniejszość, czyli rzeczywistość jest czasem
4. Przyszłość jest czasem
5. Przeszłość nie jest teraźniejszością
6. Terażniejszość nie jest przyszłością
7. Przyszłośc nie jest przeszłością
#32
Napisano 2008-04-13, godz. 18:57
Chodzi ci o jednostkę energetyczną czy o filozoficzną możność do działania? Bóg nie jest materialny, fizyka relatywistyczna i ograniczenia z brakiem rzeczywistej nieskończoności dotyczą tylko materii. Co do czasu, to Bóg jest odwieczny, ani się więc stał, ani ma określoną liczbę lat.Czy mam rozumieć, że uważasz, iż Bóg posiada skończoną moc czy też ma początek, a więc skończoną liczbę lat?
Liczby nie istnieją jako byty materialne. Pokaż mi jak wygląda w przyrodzie liczba 3. To tylko pojęcie abstrakcyjne. A to czy pojęcia abstrakcyjne istnieją realnie to stary spór filozoficzny. Na pewno nie istnieją fizycznie.Liczby jako klasy abstrakcji mocy zbiorów istnieją realnie. Na przykład kiedy po raz pierwszy człowiek skojarzył, że dwa jabłka to to samo (w sensie liczby) co dwie gruszki, w tym momencie zaczęły istnieć liczby.
Nie, symbol nieskończoności jest jeden. Rownoliczność czy moc zbioru to inne pojęcia.A więc zgodzimy się, że w tym momencie mówimy o dwóch różnych nieskończonościach (przeliczalnej i niepoliczalnej)?
Szczególna teoria względności dowodzi tylko tego, że nie istnieje czas absolutny. Czas jest względny, to wszystko.To również dowodzi, że czas ma początek i dla Boga nie istnieje pojęcie czasu.
Ja tam nie widzę tu nic dziwnego. Bóg stworzył czas tego świata a nie jakiś czas absolutny. Nie ma czasu absolutnego. Nie widzę przeszkód aby uważać, że przed stworzeniem Ziemi istniał czas dla innego wymiaru, np. przestrzeni w której istnieją aniołowie.Właśnie w świetle tego dziwne wydaje mi się stanowisko Strażnicy, która z jednej strony twierdzi, że Jezus ma początek, ale z drugiej uważa jednocześnie, iż stworzył wszystko, a więc wszechświat, w tym również czas. Jak więc można mówić o jego początku, skoro nie było jeszcze czasu.
Istniał od samego początku, ale początku... czego? Jeśli ŚJ uzna że tu mowa o początku tego świata, to nie obalisz jego twierdzenia. Dużo mocniejszym tekstem jest nazwanie Jezusa Ojciem odwiecznym (Iz 9:5) Taki określenie jest jednoznaczne. Odwieczny to ten co istniał zawsze.Biblia bowiem wyraźnie mówi, że Jezus istniał od samego początku, a więc jak mozna mówić, że sam ma początek, skoro to on jest właśnie źródłem początku.
To, że natura Boga jest skomplikowana jest oczywiste, ale nie musi jakoś szczególnie wynikać z rozważań nad dylatacją czasu. Co do definicji czasu, to ja przyjmuję (za Elisem Potterem) taką definicję: Czas to miara następstw w przestrzeni. Wieczność (eternity) to miara następstw poza przestrzenią.Rozmowa o dylatacji czasu powinna uzmysłowić każdemu, że skoro nie potrafimy wyjaśnić natury czasu to o ile bardziej skomplikowana musi być natura Boga. Jeśli nie rozumiemy czym tak naprawdę jest czas, jak możemy zrozumieć kim jest Bóg.
Nieprawda. To jakieś stare XIX poglądy. Dziś już wiemy że czas jest względny i związany z przestrzenią. Czas płynie lokalnie różnie w różnych środowiskach, więc nie ma jednego, absolutnego czasu dla wszystkich.1. Jest tylko jeden czas
#33
Napisano 2008-04-14, godz. 15:28
W takim razie co Twoim zdaniem oznacza, że jeden porusza się szybciej względem prędkości światła a drugi wolniej?Nie. Wyszłyby im te same wyniki. Prędkość światła jest stała bez względu na układ odniesienia.
Napisałem, żebyś pominął efekty grawitacyjne.W tym wypadku trzeba uwzględnić też masę.
Mylisz się. Ten, który zatrzymał się na siusiu będzie młodszy.Dokładniej trzeba było wyliczyć. Tak na oko wydaje mi się, że żaden nie zestarzał się bardziej.
Rozważ sobie tą sytuację w układzie odniesienia, gdzie drugi bliźniak pozostaje w spoczynku i kompletnie pomiń planetę. Wtedy wyjdzie Ci, że ten pierwszy bliźniak po prostu poleciał na wstecznym na pewną odległość, a potem zawrócił.
Liczy się przyspieszenie a nie prędkość, bo prędkość jest względna. I nigdy nie można powiedzieć, że coś się porusza a coś innego stoi, bo nie ma bezwzględnego układu współrzędnych. Tak samo nie można powiedzieć, że coś się porusza wolniej albo szybciej względem światła, bo wszystko porusza się względem niego tak samo - z prędkością światła.
#34
Napisano 2008-04-14, godz. 19:08
Ale tylko z jednym z nich można związać układ inercjalny. Więc te układy nie są wcale równoważne. Paradoks bliźniąt wynika z błędnego opierania się na szczególnej teorii względności. Nie mówi ona bowiem, że wszyscy obserwatorzy są jednakowi, a jedynie że jednakowi są obserwatorzy w obrębie układów równoważnych z układem inercjalnym, tzn. takiego, które poruszają się względem siebie bez przyspieszenia.nigdy nie można powiedzieć, że coś się porusza a coś innego stoi, bo nie ma bezwzględnego układu współrzędnych
#35
Napisano 2008-04-14, godz. 19:15
I jeszcze pytanie: który układ jest "lepszy". Bo można zarówno powiedzieć, że pierwszy bliźniak spoczywa a drugi względem niego przyspiesza albo że drugi spoczywa a pierwszy przyspiesza. Odpowiedź jest taka, że istnieje przyspieszenie bezwzględne. Można je łatwo zmierzyć, instalując w rakiecie kulkę na sprężynce. W jednej rakiecie kulka będzie stała w miejscu, w drugiej (bezwzględnie przyspieszającej) kulka się wychyli. Właśnie u tego z wychylającą się kulką czas będzie płynął wolniej.a jedynie że jednakowi są obserwatorzy w obrębie układów równoważnych z układem inercjalnym, tzn. takiego, które poruszają się względem siebie bez przyspieszenia
Z resztą, jeżeli umieścimy kulkę w polu grawitacyjnym, to też się wychyli, a w polu grawitacyjnym czas też zwalnia i jest to dokładnie ten sam efekt. Czas płynie wolniej dla układów przyspieszających i dla umieszczonych w polu grawitacyjnym. A grawitacja jest od przyspieszenia nieodróżnialna - i to są pierwsze postulaty ogólnej teorii względności.
#36
Napisano 2008-04-16, godz. 09:19
odpowiedzi prawidlowe, chociaż na pytanie trzecie nie padło uzasadnienie.
to następna tura pytań:
czwarty problem: których liczb jest więcej: wymiernych czy przestępnych? Przypominam, że liczby wymierne to wszelkiego rodzaju ułamki, a więc 1/3, 0.5, 3 to przykłady liczb wymiernych. Natomiast liczby przestępne to liczby nie mogące być pierwiastkami wielomianu o współczynnikach wymiernych. Przykładami liczb przestępnych są liczby PI oraz e (podstawa logarytmów naturalnych).
piąty problem: czy Bóg może stworzyć kamień, którego nie mógłby podnieść?
szóste pytanie: Czy może istnieć więcej niż jedna istota wszechmogąca?
ostrzegam, że pytania są trudniejsze niż poprzednie
siódmy problem: ile czasu musi upłynąć do stworzenia świata i człowieka, przy założeniu że bóg jest wieczny? czy w związku z tym takie zdarzenie może zaistnieć. Odpowiedź uzasadnij.
#37
Napisano 2008-04-16, godz. 11:51
Bóg jest poza czasem, więc pytanie "ile czasu" jest pozbawione sensu. Stworzenie świata było jednocześnie stworzeniem czasu. To tak, jakbyś pytał, ile kilometrów przejechały koparki po autostradzie A1, zanim zaczęły ją budować.siódmy problem: ile czasu musi upłynąć do stworzenia świata i człowieka, przy założeniu że bóg jest wieczny? czy w związku z tym takie zdarzenie może zaistnieć. Odpowiedź uzasadnij.
Czas to po prostu czwarty wymiar naszego Wszechświata. Bóg nie potrzebuje żadnego wymiaru ani przestrzeni, żeby istnieć.
#38
Napisano 2008-04-16, godz. 12:16
Bóg jest poza czasem, więc pytanie "ile czasu" jest pozbawione sensu. Stworzenie świata było jednocześnie stworzeniem czasu. To tak, jakbyś pytał, ile kilometrów przejechały koparki po autostradzie A1, zanim zaczęły ją budować.
Czas to po prostu czwarty wymiar naszego Wszechświata. Bóg nie potrzebuje żadnego wymiaru ani przestrzeni, żeby istnieć.
Czy Twoje twierdzenie jest falsyfikowalne?
#39
Napisano 2008-04-16, godz. 12:28
Falsyfikowalne są tylko twierdzenia dotyczące rzeczywistości, że coś istnieje albo nie istnieje, albo ma jakąś własność. To twierdzenie jest po prostu wnioskiem z definicji czasu i Boga. Nie podlega falsyfikowalności tak samo, jak nie podlegają mu twierdzenia matematyczne. Nie mówi nic o rzeczywistości. Nie weryfikuje się go doświadczeniem, tylko wyprowadza przy pomocy reguł wnioskowania z innych zdań.Czy Twoje twierdzenie jest falsyfikowalne?
Falsyfikowalna ewentualnie mogłaby być teza, że Bóg spełniający taką definicję istnieje.
#40
Napisano 2008-04-16, godz. 13:21
Bóg nie potrzebuje żadnego wymiaru ani przestrzeni, żeby istnieć
Chodziło mi o to. Definicję czasu znam. Definicję boga słyszę od każdego inną. W domyśle przyjąłem chrześcijańską, czyli jak mniemam Twoją.
Użytkownik Padre Antonio edytował ten post 2008-04-16, godz. 13:22
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych