Skocz do zawartości


Zdjęcie

Krok do tyłu?


  • Please log in to reply
37 replies to this topic

#1 Brie

Brie

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 416 Postów
  • Lokalizacja:Serlandia...:)

Napisano 2008-04-29, godz. 08:39

Stało się...pękłam...i znowu mnie mają.
Po przeczytaniu artykułu ze straznicy z dnia 15 marca 2008r na stronie 19 i 20.
Czuję, że ten artykuł mnie dotyczy. Oczywiscie w sensie przeżyć tej matki.
A reszta...? No cóż, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że rozum podpowiada co innego, ale jakaś część moich szarych komórek buntuje sie przeciw takiemu myśleniu i każe mi myśleć tak, jak napisano w tym artykule:
"Teraz muszę dotrzymać tej obietnicy. Wiem, że czekanie nie będzie łatwe. Ale jestem przekonana, że jeśli dochowam wierności Jehowie, to moja cierpliwość oraz zaufanie do Niego zostaną wynagrodzone i gdy moja córeczka zmartwychwstanie, będę mogła ja przywitać."
I wcale nie chodzi o to, że już nie wiem, co myśleć...bo wiem. Mnie martwi raczej to zaprogramowanie, którego w niektórych sytuacjach nie mogę sie pozbyć..

Użytkownik Brie edytował ten post 2008-04-29, godz. 08:48


#2 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-04-29, godz. 09:32

Stało się...pękłam...i znowu mnie mają.
Po przeczytaniu artykułu ze straznicy z dnia 15 marca 2008r na stronie 19 i 20.
Czuję, że ten artykuł mnie dotyczy. Oczywiscie w sensie przeżyć tej matki.


Nic nie jest łatwe i proste. A jak bardzo skomplikowane jest nasze wnętrze...
Jestem jednak przekonany, że codziennie, w różnych miejscach na kuli ziemskiej takie sytuacje przeżywają baptyści, mormoni, adwentyści, zielonoświątkowcy, ateiści, deiści... oraz osoby, które o Jehowie jeszcze nie słyszały. A może dobrze byłoby sprawdzić, jak te osoby radzą sobie w podobnych sytuacjach?
Jedno jest pewne: ten artykuł jest zamieszczony w określonym celu i jest skierowany do określonych osób.

#3 Brie

Brie

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 416 Postów
  • Lokalizacja:Serlandia...:)

Napisano 2008-04-29, godz. 12:46

szperaczu zgadzam się z Tobą...takie tragedie przeżywają rózne osoby, jak świat długi i szeroki...
Z tą sytuacją akurat radzę sobie, tak myślę...
Chodzi mi o mechanizm, jaki uruchamia się w mojej głowie. Wydaje mi sie, że już uwolniłam swój umysł, a tu niemiła niespodzianka.To jedna z sytuacji, gdzie chyba nie myślę jeszcze racjonalnie..górę biorą uczucia...ja w tym sensie.
A artykuł jest skierowany do konkretnych osób...wiem...tylko poprzez swoją historie trochę za mocno się z nim utożsamiam...może niepotrzebnie,wiem.

#4 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-04-29, godz. 12:51

Brie, dlaczego?????
Dlaczego akurat ten artykul???
[font=Tahoma]

#5 pojawiamsieiznikam

pojawiamsieiznikam

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 264 Postów

Napisano 2008-04-29, godz. 13:14

O czym jest ten artykuł?
Nie mam dostępu do nowych wydań strażnicy dlatego pytam.

#6 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2008-04-29, godz. 13:42

O czym jest ten artykuł?

Matka opowiada o śmierci córeczki, która przez lata zmagała się z chorobą. Mimo tych zmagań dziewczynka była odbierana jako dojrzała i przejawiająca pogodę ducha. Matka przyjęła chrzest tuż przed jej narodzinami i wychowywała ją w wierze świadków Jehowy. Kiedy dziewczynka umierała, matka mówiła jej: "Nie bój się, nie zostawię cię (...) Kiedy się obudzisz, wszystko będzie inaczej. Nie będziesz czuła żadnego bólu, a ja będę przy tobie."

Mówiąc o momencie, kiedy dziewczynka się obudzi, kobieta miała na myśli zmartwychwstanie do życia w raju na ziemi. I w tym kontekście padają potem cytowane przez Brie słowa:

"Teraz muszę dotrzymać tej obietnicy. Wiem, że czekanie nie będzie łatwe. Ale jestem przekonana, że jeśli dochowam wierności Jehowie, to moja cierpliwość oraz zaufanie do Niego zostaną wynagrodzone i gdy moja córeczka zmartwychwstanie, będę mogła ją przywitać."

Śmierć dziecka zjednoczyła rodziców w wierze w zmartwychwstanie, a matkę dodatkowo utwierdziła w postanowieniu, "żeby do końca zachować wierność." Wspomniana kobieta mówi wręcz, że czuje się umówiona z córką na spotkanie po zmartwychwstaniu.
.jb

#7 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2008-04-29, godz. 13:52

Ot, przykład gry emocjami w celu osiągnięcia z góry założonego celu. Celem tym jest trzymanie na uwięzi wiernych. Zawsze byli w te gry dobrzy - lata praktyki. Skoro już nie możecie nam dalej wierzyć, to róbcie to dla danych Bogu i bliskim ślubów. Smutne i żałosne.

Czekanie zawsze nie jest łatwe. Zwłaszcza, że to czekanie na Godota :(

Użytkownik pawdob7 edytował ten post 2008-04-29, godz. 14:01


#8 wojtek37

wojtek37

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 612 Postów
  • Lokalizacja:Gdynia

Napisano 2008-04-29, godz. 14:12

Brie - ja również wierzę w zmartwychwstanie Ciała, ale do przebywania w Niebie razem z Jezusem. Wielu ŚJ zdziwi się jak już to się stanie, bo przecież cał NT "krzyczy" do nas byśmy podążali za PANEM. Jesteśmy powołani do życia w Niebie, o czym już nie raz tu pisano, a osiągną je Dzieci Boże. Dla tego tym bardziej smutnym jest fakt, że ŚJ prócz tych namaszczonych nie utożsamia się z darem dziecięctwa bożego, a szkoda, bo moim zdaniem świadomie odrzucają Chwałę u Pana.

#9 Agape

Agape

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 882 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2008-04-29, godz. 14:56

Brie, znam tego typu odczucia. Kiedy zaczelam odsuwac sie od zboru w niemal kazdej publikacji odnajdywalam cos co mnie ranilo, cos co wydawalo sie krzyczec "popelniasz wielki blad", czasem nawet wbrew logice. W uwolnieniu umyslu pomoglo mi calkowite zerwanie z organizacja i "pokarmem duchowym". Dlugo, moze nawet 5 lat po odejsciu, nie powiedzialabym zadnego zlego slowa o WTS, wrecz bronilabym. Kiedy natykalam sie w internecie na krytyke SJ po prostu zamykalam strone, nie potrafilam inaczej. Nie mam az takich tragicznych doswiadczen jak Ty, mimo to ciezko mi bylo sie zdystansowac, a raczej dlugo to trwalo.
Nie wyobrazasz sobie jak bardzo dzisiaj cenie sobie ta wolnosc.
Nie znam Cie na tyle zeby dawac Ci rady, szukaj w swojej glowie czegos co Ci pozwoli trzezwo myslec. Na Twoim miejscu nie rozczytywalabym sie za bardzo w literaturze WTS-u, jesli jestes osoba wierzaca i potrzebujesz , to poszukaj lepiej w Biblii fragmentow ktore Cie wprowadzaja w dobry nastroj. I glowa do gory, kiedys Ci przejdzie.
Dołączona grafika

#10 Brie

Brie

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 416 Postów
  • Lokalizacja:Serlandia...:)

Napisano 2008-04-29, godz. 16:07

jb dzięki za wyjaśnienie treści artykułu innym forumowiczom, nie każdy ma ta strażnicę, nie pomyślałam o tym. Dodam, że tytuł tego artykułu brzmi:" Bardzo ważne spotkanie". I tak jak napisała jb chodzi o spotkanie matki i córki po zmartwychwstaniu do życia na ziemi. Matka obiecała to umierajacej córce i teraz ma nadzieję że "jej wierność i cierpliwość zostaną nagrodzone" i że będzie mogła w przyszłości spotkać swoją córkę.
Zastanawiam się nad czymś innym...: w który miejscu ja popelniam błąd. To, że odczucia tej matki są mi bliskie, nie ulega w moim umyśle watpliwośći, ze względu na podobieństwo moich przeżyć, mogę się z nią utożsamiać. Ale w pewnym momencie zaczynam myśleć jak ona. Potem myślę:"może gdybym to wszystko odkręciła, byłaby jeszcze jakaś szansa, żeby coś uratować","może gdybym znowu była aktywnym swiadkiem, Bóg dałby mi jeszcze jedną szansę". Rozum mówi :"daj juz sobie z tym wszystkim spokój, to kłamstwa, trzymaj sie od tego z daleka", ale serce matki woła i krzyczy:"idz do nich, tam jest prawda, okaż skruchę i pozostań wierna...będziesz wtedy mogła spotkać swojego skarba"

Wojtek nie mam siły dziś na dyskusje doktrynalne...zresztą...nie mam na dzień dzisiejszy ugruntowanego poglądu na sprawy zmartwychwstania...mieszają się we mnie resztki nauk WTSowskich, nauka o powołaniu do życia w niebie wszystkich wiernych, nauka o powołaniu do życia zrodzonych z ducha i wody i nie wiem, co jeszcze .

Użytkownik Brie edytował ten post 2008-04-29, godz. 16:08


#11 Olo.

Olo.

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1937 Postów

Napisano 2008-04-29, godz. 16:28

A moze daj sobie trochę więcej czasu. Odpocznij (jeśli to możliwe) zarówno od tekstów anty i pro świadkowych. A potem zrób tak jak uczniowie z Emaus po spotkaniu Jezusa, którego wcześniej nie rozpoznali. Powiedzieli potem: "czyż nasze serca nie pałały, gdy w drodze objaśniał nam Pisma". Serca słusznie im podpowiadały. Czasami serce jest zdradliwe. Owszem, gdy rodzi się w nim zło. Ale gdy pragnie dobra, to może warto go posłuchać, niezależnie od ostatecznego wyniku?

Z wyrazami szacunku.
Patrzeć na świat przez google, czy własnymi oczami? Oto jest pytanie.

#12 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-04-29, godz. 17:24

Droga Brie, nawet nie przypuszczasz jak nasze doswiadczenia sa podobne.

Bez wdawania sie w szczegoly. Jestem w stanie zrozumiec wypowiedzi tych co mowia jak WTS np. tym artykolem gra na uczuciach. Gdyby to jednak wydal ich kosciol, zbor czy grupa napisaliby ze tej matce potrzebna jest ta wiara w spotkanie z corka do zycia i sprawa prawdziwosci czy zasadnosci biblijnej tej wiary w zmartwychwstanie ,niebo , czy co tam jeszcze jest drugorzedna sprawa.

Nie znam Twojej sytuacji, ale znam moja i choc minelo juz prawie 10 lat, i moje nastawienie sie co do WTs-u diametralnie zmienilo, nie znikla moja wiara w zmartwychwstanie ciala.

Wiem ze WTS. naucza ze ja i tak Armagedonu nie przezyje. Wiem tez ze to nie WTS. bdzie niebu liste zbawionych wystawial. To Jehowa bedzie wladza swego syna decydowal kto przezyje a kto nie. kto zmartwychswtanie a kto nie.
I mnie juz nawet nie o moje spotkanie z ta osoba chodzi ale o moich bliskich.
Tak moj WTS-owski swiat runol, ale nie runela wiar w obietnice boze,
JA wierze, ze ty bedziesz miala to spotkanie, jesli tylko (mowiac WTS-owskim sloganem) zachowasz wiare, milosc i wiez z Bogiem..... podkreslam , nie z WTS.em ale z Bogiem......

wiem , ze sa sprawy , w ktorych sie nie zgadzamy, ja zycze ci wszystkiego najlepszego i zycze ci tego spotkania
[font=Tahoma]

#13 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2008-04-29, godz. 21:24

, że jeśli dochowam wierności Jehowie,

"Musicie wiedzieć, że Bóg, Stwórca świata i wszechrzeczy, Ten, który jest Panem nieba i ziemi; nie przebywa w świątyniach budowanych przez ludzi" (Dzieje Ap. 17,24)
Dołączona grafika

#14 orchis

orchis

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 25 Postów

Napisano 2008-04-30, godz. 08:27

Ot, przykład gry emocjami w celu osiągnięcia z góry założonego celu. Celem tym jest trzymanie na uwięzi wiernych. Zawsze byli w te gry dobrzy - lata praktyki. Skoro już nie możecie nam dalej wierzyć, to róbcie to dla danych Bogu i bliskim ślubów. Smutne i żałosne.

Czekanie zawsze nie jest łatwe. Zwłaszcza, że to czekanie na Godota :(


Zgadzam sie z Toba pawdob7 w calej rozciaglosci - to jest tani szantaz emocjonalny jakze czesto wykorzystywany przez WTS. Jak odchodzilam to moi rodzice tez grali mi na uczuciach, obarczajac wina za zly stan zdrowia i szantazujac mnie ze jak sie nie opamietam to niebawem zobacze ich w trumnie.
Bylam tak rozdarta i zagubiona, ze juz sama nie wiedzialam w ktora strona. Znalazlam sie na krawedzi rozpaczy bez zadnego wsparcia. Pod wplywem naciskow i szantazu omal nie wrocilam do organizacji. Doszlo w koncu do tego ze chcialam ze soba skonczyc, bo mialam juz dosyc szarpaniny i wysluchiwania od wszystkich co tez nie powinnam ze swoim zyciem robic.
Teraz jak na to wszystko patrze z perspektywy czasu to z podziwu wyjsc nie moge jak perfekcyjnie szantaz emocjonalny dziala w WTS i jest wykorzystywany na kazdym kroku zeby tylko wszystkich zastraszyc i utrzymac w szachu. Bardzo to smutne.
Przemyslenia do ktorych sama doszlam na poczatku byly sluszne, serce mi dobrze podpowiadalo, ale pod wplywem nacisku i szantazu zupelnie sie zakrecilam i nie wiedzialam przez chwile w ktora strone mam isc.

Brie, potrzebujesz czasu z sama soba i swoimi myslami. Odluz na bok wszystkie "madre" rady i wsluchaj sie w swoje wnetrze, co Ci podpowiada. Musisz byc w zgodzie z sama soba, nie ma nic wazniejszego. Nie pozwol nikomu grac to twoich uczuciach. Buzka :)

Użytkownik orchis edytował ten post 2008-04-30, godz. 08:28

_________________________________________________
Co Cie nie zabije, to Cie wzmocni

#15 A_Kloo

A_Kloo

    A_kloo

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 532 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa - Praga

Napisano 2008-04-30, godz. 08:41

:angry:szantaz emocjonalny

Szantaż Emocjonalny


:angry:

Zapamiętajmy ten zwrot. On trafia w sedno!!!
Nie wierzę w to, że ‘życie w nieświadomości jest szczęściem’, nie wierzę, że zachęcanie ludzi do życia złudzeniami jest przejawem życzliwości. Wcześniej czy później iluzja musi zderzyć się z rzeczywistością. Im dłużej trwają złudzenia, tym bardziej bolesny jest powrót do rzeczywistości” Podpisuję się pod tymi słowami Raya Franza.

#16 Abriella

Abriella

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 427 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2008-04-30, godz. 10:36

Potem myślę:"może gdybym to wszystko odkręciła, byłaby jeszcze jakaś szansa, żeby coś uratować","może gdybym znowu była aktywnym swiadkiem, Bóg dałby mi jeszcze jedną szansę". Rozum mówi :"daj juz sobie z tym wszystkim spokój, to kłamstwa, trzymaj sie od tego z daleka", ale serce matki woła i krzyczy:"idz do nich, tam jest prawda, okaż skruchę i pozostań wierna...będziesz wtedy mogła spotkać swojego skarba"



Jaka szansa i co uratowac? będę brutalna-ale mimo najszczerszych chęci zycia swojemu dziecku nie wrocisz.
spodziewasz się ze jesli pozostaniesz wierna, okażesz skruchę, jednym słowem ... przeczołgasz się i wrócisz- COŚ się stanie...a jesli nic się nie wydarzy???? Czy jesteś na to przygotowana? Odkryłas co Cie gniecie, co uwiera i ze nie mozna tak wbrew sobie, jesteś inteligentna i z powrotem nie wejdziesz bezboleśnie w ten nędzny kierat, zebyś nie wiem co robiła... no chyba ze rozważasz zaprogramowanie :blink: , ale myśle ze tego nie chcesz dla siebie na reszte zycia.
Więc jesli tam wrócisz, czeka Cie kolejne rozczarowanie i mysle ze to drugie rozczarowanie bedzie jeszcze gorsze.
Przezyłas dosc- sadze ze juz nie ma sie co dodatkowo katowac literatura swiadkowska- to szantaz emocjonalny.
polecam jak wiekszośc tu- calkowite odstawienie zastraszajacego i szantażujacego pokarmu strażnicowego... no i czas... czas płynie, choc nie wszystkie rany goi!
Bóg zna nasze serca i to On a nie wts ze swoja propaganda bedzie decydował kto zmartwychwstanie a kto nie.Takze szanse maamy wszyscy i głeboko w to wierzę.

Wiem ze to zadna pociecha, ale kazde dziecko chce mieć szczęsliwa matkę, Twoje napewno tez by tego cchiało. Ale bez Twojego udziału to nie bedzie możliwe, nie mozesz się wciąż katowac tym ze zrobiłaś uzytek z wolnej woli i własnego rozumu, bez względu na to czy jakimś szantażystom sie to podoba czy nie!
Gorąco pozdrawiam i zyczę duzo spokoj ducha!

#17 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-04-30, godz. 18:56

Brie, takich artykułów świadkowskich jest na pęczki. Jak Ci pomóc, co by Cię przekonało? Przecież nie raz czytałaś wypowiedzi ludzi zawiedzionych tak jak Ty na WTS. Może sama próbowałaś te osoby pocieszać i utwierdzać w przekonaniu, że dobrze zrobiły odchodząc. Napewno jesteś w trudnej sytuacji, ale nie jesteś sama. Wierzysz w Boga więc ufaj mu. Bóg nie potrzebuje żadnej organizacji. Jest samowystarczalny a Tobie dał przecież umysł. Tak twierdzą ludzie wierzący. Korzystaj z tego daru na chwałę swojego Boga a nie podstępnych ludzi, stosujących szantaż emocjonalny.

znowu mnie mają

piszesz tak, jakby to nie od Ciebie zależało, jakie podejmiesz decyzje i co będzie się z Tobą działo. Czy to prawda?

Użytkownik szperacz edytował ten post 2008-04-30, godz. 18:59


#18 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-04-30, godz. 19:22

Brie masz wiec dowod jak to jest... kiedy piszesz co cie boli, i jak czujesz, kiedy wyrazisz nikla watpliwosc w to ze twoje odejscie bylo sluszne.... polala sie lawina rado-atakow, bo inaczej nie umiem tego nazwac.

Myslcie sobie co chcecie, znacie moje podejscie do tematu czesc takze , wie o moim "prawie" do wypowiadania sie w tak delikatnej materii jaka zasygnalizowala Brie.

Brie wiesz , ze daleki jestem od tego by sugerowac komus cokolwiek, odejscie, powrot czy pozostanie.
Twoje poczucie straty to latwy cel by ktos mogl na nim zerowac. Mozliwe ze tak wlasnie sie stalo gdy przeczytalas ten artykol. mozliwe ze tak wlasnie sie dzieje gdy czytasz naszych wspolrozmowcow. Kto tu zeruje na uczuciach?? czy tylko WTS????
Ty sama musisz zdecydowac co zrobic. Musisz sie w tym odnalesc i rozpoznac, przynajmniej sprobowac rozpoznac. Czy i kto zeruje i czy i przez kogo jesli wogole przemawia do ciebie Bog.
Szukaj odpowiedzi, bo moze On wlasnie tym artykulem upomnial sie o Ciebie, skad wiesz????
A moze wcale nie i tylko odezwaly sie te straszne rany.......
Znam to i wiem jak to jest.
Szukasz podpowiedzi z kazdej strony a w koncu jestes skolatany jak nigdy dotad, masz wszystkiego dosc.
Jedno musze przyznac , ktos napisal, daj sobie czas...... to prawda, ktorej wartosci niedoceniamy ... czas leczy rany.... niestety lub na szczescie, nie zamazuje naszych wspomnien, ale leczy rany.....

Nie chodzi tu przy tym o to czy zle czy dobrze zrobilas "wyzwaljac sie " z mocy WTS-u ale o to czy jestes z tym szczesliwa.

Tu tez potrzeba czasu. na zbudowanie nowych wiezi spolecznych, jesli sie takie pielegnowalo tylko w obrebie organizacji.
Potrzeba czasu by wyciszyc gniew, zal, gorycz zawodu jaki przezylismy.....
Potrzeba czasu by oddzielic zawod jaki sprawili nam ludzie od tego co obiecuje nam Bog.... jakze czesto wtlaczamy to w jeden kociol.
To tak jakby porzucic szkole bo zawiodl nas kolega szkolny.......
Jednak czasami warto jest i szkole zmienic jesli ta do ktorej uczeszczamy nie spelnia naszych oczekiwan.
I jeszcze jedno, jesli odejmiesz nadzieje zmartwychwstania i skreslisz ja z listy tego w co wierzysz. To nie musi oznaczac koniec.
jak milosc niejedno ma imie tak i "spotkanie" .....
pozdrawiam cie najserdeczniej i jesli chcesz to pisz na PM

Użytkownik hubert684 edytował ten post 2008-04-30, godz. 19:25

[font=Tahoma]

#19 Olo.

Olo.

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1937 Postów

Napisano 2008-04-30, godz. 19:56

Gdy Jezus chciał na kogoś wpłynąć przez uczucia, zaczął na przykład tak: " Pewien ojciec miał dwóch synów. I powiedział jeden: ojcze daj mi to co mi się należy i chcę być wolny.....". Wiemy co potem się stało. Typowy wyciskacz łez. Czy więc Jezus był psychomanipulantem?
A gdy umył uczniom nogi. To zrobił tylko pokazówkę działającą na psychikę?

Hubert dobrze napisałeś.
Patrzeć na świat przez google, czy własnymi oczami? Oto jest pytanie.

#20 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-04-30, godz. 19:59

w pierwszym przypadku psychomanipulator w drugim , populista.......
a nwiasem mowiac , dobre przyklady. brawo
[font=Tahoma]




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych