Skocz do zawartości


Zdjęcie

Stosunek do wykluczonych i odłączonych


  • Please log in to reply
130 replies to this topic

Ankieta: Wykluczony/ odłączony

Czy zdaniem WTS inaczej powinno sie traktować wykluczonego a inaczej odłączonego?

Nie możesz zobaczyć wyników tej ankiety dopóki nie oddasz głosu. Proszę zaloguj się i oddaj głos by zobaczyć wyniki.
Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#41 paolka

paolka

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 78 Postów
  • Lokalizacja:gdzieś na końcu świata ;)

Napisano 2008-07-11, godz. 12:51

Paolka nie rozumiem czemu zgodziłaś się na taką poniżająca Ciebie rozmowę ? Przecież skoro byłaś zdecydowana odejść z organizacji mogłaś po prostu odłączyć się. Skutek ten sam, ale bez KS i tego typu złych wspomnień.


Zgodziłam się chyba ze strachu. Rozmowa faktycznie była okropna i bracia pytali o wszystko ze szczegółami, jednak tych szczegółów się nie doczekali. Powiedziałam tyle ile uważałam za słuszne i więcej niczego ode mnie nie wyciągneli. Myślałam że skoro nie okazałam skruchy to od razu usłyszę "żegnaj" mimo to za wszelką cenę chcieli mi pomóc w odzyskaniu sił duchowych. To było tak przekonywujące, że na pewno wielu braci ulega takim naciskom i zostaje. Ja wtedy jednak powiedziałam że nie potrafię być już dłużej świadkiem, zresztą nawet już nie chce. To ich totalnie zaskoczyło i podjęli decyzję o wykluczeniu. Poza tym bardzo ciężko jest się zdecydować na odejście kiedy najbliżsi sa ŚJ. Bałam się też trochę tego, że nikt z moich dawnych znajomych nie będzie się do mnie odzywał. W moim przypadku tylko to mnie powstrzymywało przed wcześniejszym odejściem.

#42 malinowa7

malinowa7

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 438 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2008-07-11, godz. 14:51

Poza tym bardzo ciężko jest się zdecydować na odejście kiedy najbliżsi sa ŚJ. Bałam się też trochę tego, że nikt z moich dawnych znajomych nie będzie się do mnie odzywał. W moim przypadku tylko to mnie powstrzymywało przed wcześniejszym odejściem.


Rozumiem. Jeju wiem jak to jest. Wtedy decyzja o odłączeniu była dla mnie trudna właśnie ze względu na rodzinę i przyjaciół :( . Pozdrawiam paolka :)

#43 paolka

paolka

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 78 Postów
  • Lokalizacja:gdzieś na końcu świata ;)

Napisano 2008-07-11, godz. 15:01

Dziękuję malinowa. Również serdecznie pozdrawiam :)

#44 nickolas81

nickolas81

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 206 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:lubelskie

Napisano 2008-07-11, godz. 18:07

Zgodziłam się chyba ze strachu. Rozmowa faktycznie była okropna i bracia pytali o wszystko ze szczegółami, jednak tych szczegółów się nie doczekali. Powiedziałam tyle ile uważałam za słuszne i więcej niczego ode mnie nie wyciągneli. Myślałam że skoro nie okazałam skruchy to od razu usłyszę "żegnaj" mimo to za wszelką cenę chcieli mi pomóc w odzyskaniu sił duchowych. To było tak przekonywujące, że na pewno wielu braci ulega takim naciskom i zostaje. Ja wtedy jednak powiedziałam że nie potrafię być już dłużej świadkiem, zresztą nawet już nie chce. To ich totalnie zaskoczyło i podjęli decyzję o wykluczeniu. Poza tym bardzo ciężko jest się zdecydować na odejście kiedy najbliżsi sa ŚJ. Bałam się też trochę tego, że nikt z moich dawnych znajomych nie będzie się do mnie odzywał. W moim przypadku tylko to mnie powstrzymywało przed wcześniejszym odejściem.


Doskonale rozumiem paolke ponieważ miałem podobne przeżycia i odczucia. Jedno jest pewne- kiedyś nie zastanawiałem się nad tym że warto byłoby sie odłączyć zamiast narażać sie na przesłuchania ale wówczas myślałem po świadkowsku czyli powinienem ponieśc karę za swoje grzechy (czyt. przed organizacja oczywiście). Dziś odłączyłbym się ale czasu nie cofnę
by Nico

#45 paolka

paolka

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 78 Postów
  • Lokalizacja:gdzieś na końcu świata ;)

Napisano 2008-07-12, godz. 06:48

Nickolas81 ja akurat nie bałam się żadnej kary za grzechy, bo moja wiara w winę i karę już jakiś czas wcześniej wygasła. Raczej bałam się ludzi, ludzi tak samo niedoskonałych jak ja, a czasem może nawet jeszcze gorszych, jeśli chodzi o postępowanie. Mimo to po tylu latach wciskania do głowy teokratycznych bzdur człowiek zaczyna myśleć zupełnie innymi kategoriami. Teraz z przykrością zauważyłam że te wszystkie działania to nic innego jak typowe pranie mózgu, o którym zawsze bracia mówili że po tym można rozpoznać sektę. Ale tak to jest gdy widzi się słomkę w czyimś oku, a nie widzi belki we własnym...

#46 jagodowy zagajnik

jagodowy zagajnik

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 21 Postów
  • Gadu-Gadu:2561767
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-08-24, godz. 17:59

Stracilam wszystko i wszystkich.Zarówno pzyjaciół(g... prawda,że nimi byli)jak i rodzinę.Mimo,że mineło już tyle lat,6 czy 7 oni nadal robią mi akcje.Potrafia minąć mnie bez słowa na ulicy(własni rodzice)i takie tam.Na uczelni nie chcieli mi przyznac stypendium socjalnego,bo powiedzieli,że rodzice maja obowiązek do 26 roku zycia utrzymywac swoje dzieci jesli studiuja na studiach dziennych.Ale dalam spokój.nie potzrebuje ich łaski chociaz było okropnie ciężko.Zaczynam wszystko od nowa,każdego dnia.komitet był mega poniżający i tak jak wielu z Was uważałam,że nalezy im się.Takie przesłuchanie mnie,a teraz...uważam,że to żałosne.Dlai sobie ze mna spokój.Nikt mnie na Pamiątkę nie zaprasza,nikt nie pyta czy chcę wrócić.Jestem dla nich tak stracona jakbym sie conajmniej pod mariotem puszczała...He,he...A ja normalnie sobie zyję:)Wreszcie:)

#47 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-10-03, godz. 21:55

W związku z tym że zauważyłem tradycyjne zjawisko nieodzywania się i tworzenia wrażenia jak by mnie nie znano przez wielu ŚJ którzy mnie znają osobiście postanowiłem, że ilekroć będę już z daleka widział ŚJ którego znam lub który zna mnie to będę patrzał się prosto mu w twarz z lekkim uśmiechem (nie ironicznym) na ustach. W ten sposób niewątpliwie okaże się kto jest "normalniejszy" a kto w dalszym ciągu uprawia tę maskaradę. Okazało się, że są jeszcze osoby wśród ŚJ (choć jest ich niewiele) które nie tylko potrafią powiedzieć mi "dzień dobry", "cześć" ale również przystaną na chwilę i pogadają ze mną. Jakiś czas temu miałem przypadek że wysiadając z autobusu na przystanku zauważyłem z daleka dwie siostry głoszące na ulicy i oczywiście zacząłem się na nie perfidnie patrzeć aby sprawdzić jak zareagują na mój widok. Ku memu zdziwieniu przywitały się ze mną, podały rękę, trochę porozmawialiśmy, uśmiechaliśmy się. To było bardzo miłe. Jeszcze trochę a bym się w służbę umówił ;) Ale żeby nie było za pięknie - one raczej nie wiedzą że jestem wykluczony. Od razu widać kto plotkuje a kto nie. Nie mam zamiaru ani teraz, ani później mówić komukolwiek z napotkanych ŚJ że jestem wykluczony. Wyroku Komitetu Sądowniczego nie przyjąłem i nie mam zamiaru tego robić (wyrok był podjęty bez dokładnego zbadania sprawy i na podstawie fałszywych zeznań), w związku z tym również tłumaczyć się nikomu nie muszę. Co prawda osobiście nie uważam się już za ŚJ lecz myślę, że mam takie samo prawo do rozmowy ze ŚJ jak inni ŚJ. Tak czy inaczej, są również osoby które uważają że zostałem wykluczony niesłusznie i tak samo ze mną rozmawiają. Uważam że nie jestem niebezpieczny. Żadnego ŚJ nie nakłaniam do zmiany wierzeń, nie dyskutuję z nikim ze ŚJ na sprawy doktrynalne Organizacji. Nikomu nie robię krzywdy. Nie jestem niebezpieczny. Cieszę się, gdy spotykam kogoś kto jest ŚJ a potrafi ze mną porozmawiać "od serca". To wszystko pokazuje, że jednak jeszcze jestem przez kogoś lubiany. Kiedyś myślałem, że po wykluczeniu wszyscy ŚJ mnie oleją.

Oczywiście większość (zwłaszcza ci fanatycznie gorliwi, teokratyczni plotkarze, niektórzy znajomi byłej żony) nadal odwraca wzrok. A ja się na nich patrzę. Tak naprawdę sporo z tych ludzi robi sobie większą krzywdę niż mi. Niektórzy dawniejsi dobrzy znajomi wręcz przypalają swe sumienia takim postępowaniem. I o to tu właśnie chodzi, żeby ŚJ zrozumieli, że w wielu przypadkach takie zachowania względem wykluczonych nic nie dają. Pogłębiają tylko uczucie pustki i zgnilizny w nich samych. Rzecz jasna tym którzy mnie znienawidzili lub uznali za wielkiego niegodziwca to nie przeszkadza. Ale to jest ich wybór. Może powinni brać przykład z Jezusa który konając potrafił wybaczyć tym którzy go mordowali i prosił też o to swego Ojca. ŚJ widzą mnie szczęśliwego na ulicy z moją dziewczyną i zapewne część z nich zastanawia się: "jak to jest, jest wykluczony, powinien się smucić, powinien się zmienić a on jest uśmiechnięty, jak to jest? Może starsi popełnili jakiś błąd osądzając go? Skoro jego była żona też potem przestała być Świadkiem Jehowy..." To też działa na ich wyobraźnię. Słowa i dowody własnej niewinności (w moim przypadku) są niepotrzebne. Oko widzi wszystkie niezbędne rzeczy.

Odłączeni są według mnie w podobnej sytuacji jak wykluczeni. Znam siostrę która się odłączyła a mimo to pracuje i rozmawia (również poza pracą) z pewną siostrą która stara się zrozumieć sytuację w jakiej ona się znalazła, choć było w tej sytuacji dużo jej winy. W najgorszej sytuacji są ci ex, którzy zachęcają ŚJ których znają do np. pornei lub samodzielnego badania Biblii bez pomocy Organizacji. Do takich osób raczej żaden lokalny ŚJ się nie odezwie.

Tak więc my sami mamy również wpływ na to, kto będzie się do nas odzywał a kto nie. Najważniejsze to nie pokazywać po sobie, że ta maskarada nas dotyka. Może to być trudne, jeśli w grę wchodzi nasza rodzina bądź dawni przyjaciele. Niemniej jednak warto choćby próbować wyrobić w sobie pozytywne nastawienie do życia i nie dać się ponieść smutnym emocjom.

Użytkownik ble edytował ten post 2009-10-03, godz. 22:11


#48 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2009-10-08, godz. 08:30

Podpisuję się pod tym dwoma?dwiema?oboma? rękami.Trzeba być sobą i już :) Samo miano "odstępca" nie jest nazbyt sympatyczne:) ale jakoś nie odczuwam jego ciężaru w kontaktach z byłymi współwyznawcami.Jest tylko jedna "wielka kupa": wielu z nich na solo jest ok. a w duecie już nie.To mi tylko uzmysławia siłę środków pioroących WT i dalej się uśmiecham!:)

#49 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-10-08, godz. 21:23

wielu z nich na solo jest ok. a w duecie już nie.


To oczywiste - w duecie łatwo o zadenuncjowanie nader życzliwego brata/siostry przez współbrata (lub współsiostrę) do starszych zboru. Ponadto w tym przypadku zaczyna działać mechanizm strachu typu "co mój brat/siostra/bracia w moim zborze powiedzą na to że ja rozmawiam z odstępcą" i obawa przed napomnieniem przez Komitet a w najgorszym przypadku podzieleniem losu "odstępcy".

Użytkownik ble edytował ten post 2009-10-08, godz. 21:34


#50 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-11-01, godz. 20:57

Tutaj nieco starsze wskazówki dotyczące kontaktów z wykluczonymi członkami rodziny:



Jeżeli mieszkający poza obrębem naszego miasta mój cielesny brat, którego wykluczono ze społeczności, i jego rodzina przyjadą do mnie w odwiedziny, to czy mogę ich zaprosić, żeby weszli, a nawet pozwolić, żeby nocowali, jeśli to jest konieczne?



Wykluczenie krewnego ze społeczności nie unieważnia naturalnego stosunku pokrewieństwa. Ono na przykład nie rozrywa więzów małżeńskich. A więc gdy twój brat cielesny, którego wykluczono ze społeczności odwiedza cię wraz z krewnymi ze względu na pokrewieństwo, a nie z uwagi na utrzymywanie społeczności chrześcijańskiej, wówczas masz prawo uprzejmie go przyjąć na podstawie tych naturalnych, ziemskich więzów pokrewieństwa, oczywiście nie po to, aby utrzymywać z nim duchową społeczność i traktować go jako członka zboru, lecz wyłącznie w celu omówienia spraw rodzinnych lub innych spraw światowych.

W takim wypadku należy być rozsądnym i jeżeli krewny przyjechał z innego miasta i nie może w tym samym dniu powrócić, lecz musi tu nocować, to okazanie mu uprzejmości pod tym względem, że się go przyjmie na nocleg, nie byłoby opaczne, co prawda tylko dlatego, że jest z tobą spokrewniony i że ci, którzy z nim przyjechali, są dla ciebie bliscy wskutek więzów cielesnych lub duchowych.

Rzecz jasna częste obcowanie z nim tylko ze względu na pokrewieństwo nie byłoby właściwe. To mogłoby komuś przeszkodzić w spełnianiu obowiązków wobec Pana Boga i mogłoby wystawić na niebezpieczeństwo zdrowie duchowe i nienaganność. Należy tu pamiętać o zasadzie wspomnianej w Mateusza 12:45-50 (NP). Gdy ktoś powiedział do Jezusa: „Oto matka twoja i bracia twoi stoją na dworze i chcą z tobą mówić”, wówczas on odpowiedział: „Któż jest matką moją? i kto to bracia moi? (...) ktokolwiek czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebiesiech, ten jest moim bratem i siostrą i matką.”

--
źródło: „Strażnica” z 1964 roku, nr 16, „Pytania czytelników”


.jb

#51 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-11-02, godz. 11:21

z tego co mi wiadomo, znacznie zaostrzono zasady na poczatku lat 80-tych,
podany przez jb cytat należy chyba potraktować jako ciekawostkę, a nie jako instrukcje nadal obowiązujące w listopadzie 2009

#52 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-11-02, godz. 20:30

Jeżeli chodzi o nowsze materiały, to wcześniej już wskazano na stanowisko przedstawione w publikacji „Trwajcie w miłości Bożej”. Tutaj można się z nim zapoznać:


DODATEK — Jak traktować osoby wykluczone, mp3

Oczywiście, wykluczony krewny nie może uczestniczyć z rodziną w zajęciach związanych z wielbieniem Boga. Natomiast w sprawach życia codziennego wytyczne są następujące:


Zdarza się, że wykluczony zostaje ktoś z najbliższej rodziny, z kim mieszkamy pod jednym dachem. Wykluczenie go ze zboru nie powoduje zerwania więzów rodzinnych, toteż codzienne życie może się toczyć normalnym trybem.

(...)

Sytuacja wygląda inaczej, gdy wykluczony zostaje członek rodziny, który z nami nie mieszka. Sprawy rodzinne mogą sporadycznie wymagać nawiązania z taką osobą kontaktu, ale powinien się on sprowadzać do niezbędnego minimum. Lojalni chrześcijanie nie wynajdują pretekstów, żeby móc przestawać z takim krewnym.


.jb

#53 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-11-03, godz. 15:10

czy dobrze rozumiem, że NIE MA oficjalnego obowiązkowego nakazu aby nakłonić dorosłego samodzielnego finansowo odstępcę do wyprowadzenia się z domu? I że dopóki ma meldunek i śpi w mieszkaniu rodziny ŚJ, to rodzina ta może go traktować w miarę normalnie?

#54 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-11-03, godz. 16:37

czy dobrze rozumiem, że NIE MA oficjalnego obowiązkowego nakazu aby nakłonić dorosłego samodzielnego finansowo odstępcę do wyprowadzenia się z domu?

Chyba nie ma takiego nakazu, ale w praktyce wygląda to różnie – na forum były nawet opisywane przypadki wyrzucania z domu wkraczających w dorosłość dzieci odwracających się od Prawdy.
.jb

#55 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-11-29, godz. 16:09

na forum były nawet opisywane przypadki wyrzucania z domu wkraczających w dorosłość dzieci odwracających się od Prawdy.


I oni twierdzą że naśladują Chrystusa... Czy gdyby Chrystus miał dzieci to by je wyrzucił z domu? Czy tak nakazywał czynić? Tak właśnie wygląda religia "prawdziwa" która uczy że rodzice mają darzyć miłością swe dzieci. Hipokryzja.

#56 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-11-29, godz. 18:03

Jeżeli takiego traktowania doznają sami ŚJ, to „Strażnica” nie widzi problemu, by uznać to za formę prześladowania. Jest też mowa o życzliwości ŚJ, dających schronienie osobom wyrzucanym z domu przez rodzinę...


Frontalne ataki na grono sług Bożych to jedna z form prześladowań. Drugą, zupełnie inną jest sprzeciw napotykany przez poszczególnych chrześcijan ze strony członków rodziny. Zdarza się, że domownicy lub bliscy krewni wywierają na kogoś silny nacisk. Właśnie coś takiego zapowiedział Jezus. O prawdziwości jego słów przekonało się już mnóstwo osób (Mat. 10:35, 36). Młodzi znoszą sprzeciw niewierzących rodziców. Niektórzy zostali zmuszeni do wyprowadzenia się z domu, ale znaleźli schronienie u życzliwych Świadków Jehowy. Z kolei innych rodzina zupełnie się wyrzekła.

--
źródło: „Strażnica” z 15 grudnia 2009, „Pielęgnuj miłość, która nigdy nie zawodzi”


.jb

#57 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-12-02, godz. 13:40

Nasunęła mi się jeszcze jedna myśl powiązana z omawianym tematem.

Załóżmy, że wykluczonemu Świadkowi Jehowy grozi jakieś niebezpieczeństwo, np. napad na ulicy, kradzież, włamanie do jego domu, sytuacja zagrożenia życia. Widzi to jakiś Świadek Jehowy ale wie że ta osoba jest wykluczona bo ją zna. Czy mu pomoże? Czy nakazy Organizacji będą dla niego ważniejsze niż miłość bliźniego do której nakazuje Biblia? To pytanie chciałbym zadać wszystkim ŚJ którzy to przeczytają. Niech zastanowią się nad tym dobrze. A jak mają z tym problem to niech przeczytają przypowieść Pana Jezusa o miłosiernym Samarytaninie.

Użytkownik ble edytował ten post 2009-12-02, godz. 13:48


#58 novanna

novanna

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 404 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:3miasto

Napisano 2009-12-02, godz. 18:49

I oni twierdzą że naśladują Chrystusa... Czy gdyby Chrystus miał dzieci to by je wyrzucił z domu? Czy tak nakazywał czynić? Tak właśnie wygląda religia "prawdziwa" która uczy że rodzice mają darzyć miłością swe dzieci. Hipokryzja.


Pamiętam, że jak kilkanaście lat temu został wykluczony mój 18 letni kuzyn, jego rodzice kazali mu się wyprowadzic z domu i to dosyc drastycznie zrobili....na tyle drastycznie, że drugi syn,6 letni wówczas,  bardzo związany emocjonalnie z bratem, po jego wyprowadzce z domutak bardzo to przeżył, że na przykład  zaczął się w nocy moczyc.....dla 6 letniego dziecka takie sytuacje są okrutne i niezrozumiałe. 

Użytkownik novanna edytował ten post 2009-12-02, godz. 18:50


#59 Kasztanowa

Kasztanowa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 413 Postów

Napisano 2009-12-02, godz. 19:06

I oni twierdzą że naśladują Chrystusa... Czy gdyby Chrystus miał dzieci to by je wyrzucił z domu? Czy tak nakazywał czynić? Tak właśnie wygląda religia "prawdziwa" która uczy że rodzice mają darzyć miłością swe dzieci. Hipokryzja.


:angry: Ja srednio raz w tygodniu otrzymuję "propozycję "wyniesienia się z domu,bo jestem zbedna i watpliwa ozdobą mojego męża.Ten gorliwy swiadek okazuje swoje "chrześcijańskie" uczucia codziennie,lekceważąc mnie i wykorzystujac moją zależność od niego.No,a potem spokojnie oddaje się swoim wtsowskim przyjemnościom. :angry:
Umysł jest jak spadochron,działa wtedy,gdy jest otwarty

#60 malinowa7

malinowa7

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 438 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2009-12-03, godz. 12:07

:angry: Ja srednio raz w tygodniu otrzymuję "propozycję "wyniesienia się z domu,bo jestem zbedna i watpliwa ozdobą mojego męża.Ten gorliwy swiadek okazuje swoje "chrześcijańskie" uczucia codziennie,lekceważąc mnie i wykorzystujac moją zależność od niego.No,a potem spokojnie oddaje się swoim wtsowskim przyjemnościom. :angry:


Kasztanowa to bardzo smutne, nie myślałaś o tym, aby się naprawdę wynieś z mieszkania i z życia swojego męża?

Nasunęła mi się jeszcze jedna myśl powiązana z omawianym tematem.

Załóżmy, że wykluczonemu Świadkowi Jehowy grozi jakieś niebezpieczeństwo, np. napad na ulicy, kradzież, włamanie do jego domu, sytuacja zagrożenia życia. Widzi to jakiś Świadek Jehowy ale wie że ta osoba jest wykluczona bo ją zna. Czy mu pomoże? Czy nakazy Organizacji będą dla niego ważniejsze niż miłość bliźniego do której nakazuje Biblia? To pytanie chciałbym zadać wszystkim ŚJ którzy to przeczytają. Niech zastanowią się nad tym dobrze. A jak mają z tym problem to niech przeczytają przypowieść Pana Jezusa o miłosiernym Samarytaninie.


Ja myślę,że jednak wielu ŚJ by pomogło w takiej sytuacji.Kiedy sobie siebie przypominam z czasów bycia ŚJ to owszem nie mówiłam wykluczonym czy odłączonym "dzień dobry", ale w ekstremalnej sytuacji z całą pewnością pomogłabym wtedy takiej osobie.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych