Ks. Wesley zmarł i udał się przed bramy raju. Wita go apostoł Piotr, pastor melduje się: "Wesley" i z dumą dodaje: "Metodysta". Piotr sprawdza w papierach - zgadza się, ktoś taki żył na ziemi. Duchowny nieśmiało prosi: "Chciałbym, jeśli to oczywiście możliwe, spędzić całą wieczność w towarzystwie metodystów".
Na to apostoł: "W czyim towarzystwie?" Wesley bardzo się zmartwił - żył ponad osiemdziesiąt lat, szerzył gorliwie wiarę, napisał ponad 8 tysięcy hymnów religijnych, a tu się okazuje, że w niebie nie ma żadnego metodysty.
Zastanawia się, z kim ewentualnie jeszcze byłoby dobrze spędzać wieczność ("Może z luteranami? Tak, na pewno - przyjaźniłem się z nimi, jeździłem do Herrnhut - to rzeczywiście niezły pomysł"). Prosi więc dalej: "W takim razie chciałbym się znaleźć wśród luteranów". Piotr rozkłada ręce: "Nie wiem, o kim mówisz". Wesley jest załamany - żadnego uczciwego protestanta już nie zobaczy, na wieki wieków, amen!
Myśli sobie: "A katolicy rzymscy? Też zachodni chrześcijanie, co prawda zwalczaliśmy się przez kilkadziesiąt lat, ale chyba lepsi oni niż ktokolwiek inny...". Pyta więc o katolików, na co apostoł odpowiada: "W niebie takich nie ma". Zrozpaczony Wesley krzyczy: "Ale oprócz Pana Boga chyba ktoś jeszcze jest w raju, za tymi drzwiami?!". Piotr odpowiada ze spokojem: "Tam są sami zbawieni - nie ma metodystów, luteranów, katolików".
(Dowcip na licencji ks. sup. Jana J. Ostryka z parafii metodystycznej w Poznaniu, opowiedziany podczas zwiastowiania na nabożeństwie ekumenicznym w kościele ewangelicko-augsburskim w Szczecinie podczas pierwszego tegorocznego spotkania w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan w dn. 18 I b. r.)
---------------------------------
źródło: ekumenizm.pl
Ekumenizm w anegdocie
Started by jb, 2005-01-19, 23:19
No replies to this topic
#1
Napisano 2005-01-19, godz. 23:19
.jb
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych