Skocz do zawartości


Zdjęcie

Sprzeczności w rodowodach Jezusa


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1 bury

bury

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 593 Postów
  • Lokalizacja:Rybnik

Napisano 2008-06-03, godz. 19:48

Po głębszym przemyśleniu muszę wziąć stronę Pisma Świętego. Zawsze myślałem, że ta genealogia jest precyzyjna i ma jasne zasady skracania jej. Argumenty, które przeczytałem zdają się to podważać. Ale w wypadku wielu tekstów Biblii, gdy taka jawna sprzeczność, czy nieścisłość się pojawia, to bywa to znakiem, że mamy do czynienia z zagadką, a nie naiwnym błędem. Tak jest i tutaj. Oczywiście argumenty przedstawione w Racjonaliście wyglądają w pierwszy rzut oka zupełnie jasno i stawiają całą genealogię w takim świetle, że wydaje się być wręcz naiwna. Ale właściwie dlaczego?

Jesteśmy Europejczykami, nie mamy czasu. W związku, z czym jak coś jest napisane to ma być możliwie jasno, szybko i precyzyjnie. Nie lubimy łamigłówek, wolimy intelektualne BigMacki. A tu Mateusz przedstawia nam jakiś dziwny matematyczny „klops” i jakby niekoszerny. Autorom Racjonalisty wydaje się to wpadką i zaczynają podejrzewać autora o naiwność. Ciekawe, że autorów tych rozważań nie dziwi fakt, że ewangelia Mateusza to dzieło Żyda świetnie obeznanego w Pismach i tradycjach żydowskich, dzieło mające pomóc w umocnieniu wiary prześladowanej mniejszościowej sekty żydowskiej. Czyżby tak ewidentne błędy na wstępie nie wystawiały ich na odstrzał, już na starcie? Jakim cudem ta genealogia, jak ją określają przetrwała krytykę judaistów? Czyżby chcieli nam powiedzieć chrześcijańscy faryzeusze byli mało spostrzegawczy, nieoczytani, a może po prostu nie umieli liczyć do 42? Tak, chrześcijanie byli naiwni, przesądni i niewykształceni, mówi wielu krytyków. Inni mówią, że do świętych ale nie za bardzo pism chrześcijańskich dopisywano przez lata różne wynalazki gminy chrześcijańskiej. Nie są to argumenty oderwane od przykładów, ale pytanie jest tylko takie: w jakim stopniu masy oddziaływały na swoich nauczycieli i Pismo Święte? Czy kościół miał tworzyć tradycję, czy tylko ją miał przekazywać?

Zauważmy na wstępie, że mamy do czynienia nie z Genealogią, jak się powszechnie powiada, ale z „Księgą Pochodzenia, Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama”. Niby drobna różnica, ale widoczna i znacząca. Warto zauważyć, że treść tej „księgi” obejmuje nie tylko omawianą „genealogię”, ale również wyjaśnienie zadziwiających faktów wyłowionych i podanych przez Mateusza. Dotyczą one w istocie zasad, na jakich następowało zaliczanie w poczet dzieci Abrahama. Księga ta pokazuje zadziwiające fakty dotyczące miejsca urodzenia się Mesjasza w Betlejem i jego przybycia z Egiptu do Galilei. Nazwa „Księga Pochodzenia”, wprowadza nas również w szeroko dyskutowaną przez Żydów kwestię pochodzenia Mesjasza. Zastanawiali się oni, jakim prawem prorocy mówią, że początki Mesjasza są od prawieków, od dni zamierzchłych, dlaczego nazywa się go Ojcem Wieczności, dlaczego mowa jest o tym, że pochodzić będzie z Betlejem, a gdzie indziej z Egiptu? Tych pytań o pochodzenie Mesjasza było więcej a odpowiedzi na nie udzielają dopiero dzieje Jezusa. Uczeni Żydzi wraz z ich pytaniami występują jako punkt odniesienia nauczania Mateusza. Celem Mateusza nie jest ukazanie cielesnego pochodzenia Jezusa, jego po naszemu rozumianej genealogii, pokolenie za pokoleniem. Co wyraźnie wynika z obcinania pewnych ogniw łańcucha genealogicznego ale również z rozwijania tematu kobiet w jego linii, a także z podejścia do niewoli babilońskiej, jako wydarzenia przełomowego. Mateusz traktuje fakty rzetelnie, koncentrując się na ukazaniu działania Boga i znaczeniu poszczególnych historii.

Pierwsza rzecz, o której mowa w związku z działalnością Jana Chrzciciela to kwestia, co to znaczy, „być synem Abrahama”? Kto pochodzi rzeczywiście od Abrahama – ludzie z nieskazitelnymi rodowodami, oddzieleni, sprawiedliwi w uczynkach? Temat ten zostanie pojęty w sprawozdaniu o Janie Chrzcicielu i faryzeuszach pokładających dumnie ufność w swoim cielesnym pochodzeniu od Abrahama. Dostali w twarz słowami Jana, że jeśli nie okażą skruchy za swoje grzechy „z kamieni Bóg może wzbudzić potomstwo Abrahamowi!” Mógł i zrobił to! Nie inaczej jest to ukazane w „genealogi”.

Zacznijmy rzeczy, która najbardziej rzuca się w oczy w tej liście przodków, czyli od kobiet. Wszystkie należą do linii rodowej Arhama, czyli wszystkie są córkami Abrahama. A przecież wszystkie to grzesznice! I to jakie grzesznice!? Mamy Tamar, uwodzicielkę własnego teścia, skazaną przez niego na śmierć. Mamy dalej Rachub, nierządnicę należącą do kananejskiego ludu przeklętego przez Boga i skazanego na eksterminację. Potem podana jest żona Uriasza Hetyty, która okazała się cudzołożnicą. Co gorsza w oryginale nie ma słowa „żona”, co pozwala odczytać ten tekst dosłownie: "z Uriasza”. Wskazuje to na kolejny związek z poganinem, którym był Uriasz. Szokujące jest jeszcze bardziej to, że pominięto najwspanialsze kobiety narodu wybranego, chlubę Izraelitek i przedmiot ich błogosławieństw i serdecznych życzeń, takie jak Sara, Rachela, Rebeka! Zamiast pokazać bohaterki tradycji pokazano przedstawicielki pogardzanego Am’Ha’Rek, ludu ziemi, ludu nieczystego! Ależ gorszące fakty dla sprawiedliwych Żydów, którzy wyklęli wszystkich takich z potomstwa Abrahama. Gorszące to, ale prawdziwe, zgodne z Pismem. Na końcu genealogii pojawia się Maria, ale i ona nie jest przedstawiona zgodnie ze zwyczajem żydowskim, jako „żona Józefa”; napisano o niej na odwrót, mówiąc, że Józef to „mąż Marii”. Wszystko na opak!

Żyd czytający takie przykłady, którym przecież nie mogło zaprzeczyć, musiał zastanowić się na tym, dlaczego synowie grzesznej i skazanej na śmierć Tamar, odziedziczyli błogosławieństwo Jakuba, a nie synowie ukochanego Józefa? Dlaczego oszczędzono pogańską prostytutkę Rahab, i ukoronowano ją zaszczytem urodzenie króla Żydów, Dawida? Dlaczego Bóg wybrał dziecko żony Uriasza zamordowanego przez Dawida, choć Dawid miał tyle lepszych żon? Jedno co jest pewne dla Żyda po takich retrospekcjach to to, że błogosławieństwo pierworództwa nie wędruje w sposób cielesny i tylko przez ludzi czystych wobec Prawa, ale tak, jak chce Bóg. Ponadto dziećmi Abrahama, jego córkami nie są jego cielesne dzieci ale ludzie wierzący w Jehowę i Jego obietnice. Tamar wierzyła w obietnicę Jehowy, a pragnienie urodzenia dziecka mającego nadzieję być przodkie Sziloh było najważniejsze. I Bóg jej wybaczył pomimo popełnienia grzechu zasługującego na śmierć. Rahab uwierzyła w Jehowę jako Boga Najwyższego i mimo wyroku Boga na wszystkich Kaananitów oszczędził ją za jeden czyn wiary. Dawid okazał skruchę po grzechu z Batszebą, a Bóg wybaczył mu choć zgodnie z Prawem powinien ponieść śmierć. Grzech został zmyty wiarą w słowo Boga i skruchą!

Jakże głęboki sens zyskują na tym tle słowa anioła Gabriela, który powiedział tak: „Józefie, synu Dawida, nie bój się przyjąć swej żony Marii, gdyż to co się w niej poczęło jest z Ducha Świętego. Porodzi syna, któremu nadasz imię Jezus, gdyż on wybawi lud swój od grzechów!” Czy zauważyłeś, jak Józef, człowiek sprawiedliwy musiał spuścić z tonu, jeśli przypomniał sobie, że jako syn Dawida pochodzi z Uriaszowej, żony tego poganina Hetyty? I jakże ważne było, aby to, co się poczęło w Marii nie było z grzesznego ciała jego ludu ale z Boga. Jezus miał wybawić swój lud z grzechów, a jakże wiele ich było w jego genealogii! Wszystkie grzechy swoich matek i ojców wziął na siebie! Jakże cudowna nadzieja dla nas grzeszników!

Interesująco wygląda na takim tle to, co zaznaczyłeś. Jozjasz jest na końcu drugiej i na początku trzeciej listy imion. Dlaczego? Mateusz wspomniał deportację do Babilonu. Zanim do niej doszło naród został przetrzebiony tak, że pozostała tylko Resztka. Ale resztka ta nie pozostała w swojej świętej ziemi Jehowy, nie była tego godna, choć ich skrucha zjednała im łaskę ocalenia. Została ona wygnana do Babilonu. Odtąd zaczął się nowy rozdział w duchowym życiu Izraela. Ludzie, którzy poszli w niewolę przeżyli duchowe załamanie, Bóg skruszył ich serca, byli niczym, byli niewolnikami. Nie mieli ziemi i królestwa, ale mieli dynastię i obietnice Boga, że kiedyś dynastia ta wróci na tron Jehowy, właśnie gdy przyjdzie Shiloh.

W drugiej czternastce brakuje trzech królów, a w trzeciej już na starcie Mateusz pomija syna Satiela, Pedaja. Potem mamy około 520 lat i tylko 11 pokoleń. To stanowczo za mało, wiec pomijanie jest jaskrawo oczywiste. Ale choćby już usuniecie jednego imienia pokazuje, że Mateusz nie będzie nam prezentował listy nieznaczących imion, ale tylko te, które mają znaczenie dla jego celu dydaktycznego. On nie pokazuje dziedziców majątku Abrahama ale błogosławieństw. Jezus, pasierb Józefa dziedziczy po nim prawa błogosławieństw, pierworództwo duchowe z wyroku Boga, a nie czystego w oczach ludzkich pochodzenia.

Wydaje mi się, że ta genealogia miała zadanie apologetyczne wobec Żydów i ich ziemskich praw, które wynieśli oni do rangi praw obowiązujących nawet samego Boga. A przecież Abraham miał siedmiu synów, a Bóg nazywał jego synem tylko jednego, wybranego, Izaaka. Podobnie Bóg nie uznał pierworództwa Ezawa, ale jego wybór padł na Jakuba. Podobnie nie uznał pierworództwa Rubena (?), gdyż uznał wszystkich 12, ale Sziloh miał pochodzić z Judy.

Swoją drogą być może jakieś znaczenie ma uwzględnienie kobiet w tych genealogiach? Może one wpływają na określenie genealogii jako trzech czternastek? Przy okazji 3x14 to tyle samo co 6 x 7. Niby nic, ale zarówno 6 jak i 7 maja swoje głębokie znaczenie duchowe dla Żydów. W systemie siódemkowym również Łukasz wyliczył swoją genealogię. Ewangelie są napisane jak ramiona Minory.

Być może też Mateusz stosuje figury mnemotechniczne w tym wypadku? Mateusz najwyraźniej lubuje się w parach, w dwójkach. Zwróć uwagę, że u niego pojawiają się zawsze ludzie w parach, gdy inni ewangeliści zdają się wskazywać, że była tam tylko jedna osoba. Przykładem jest sprawa synów Zebedeusza i sprawy dwóch innych dwójek w jej kontekście. Jezus wjechał do Jerozolimy na osiołku, któremu towarzyszyła jego matka. Czy to nie zastanawiające, w kontekście ukazywania tajemnicy Ojca i Syna? Podobnie o ile mnie pamięć nie myli, to właśnie Mateusz nazywa grono apostołów, gronem dwunastu, nawet wtedy, gdy było ich już tylko jedenastu! To przykłady na prędce sklecone, więc być może uda nam się odnaleźć przykłady również innych upodobań do liczba Mateusza. Ale fakt faktem, one występują i niekoniecznie muszą oznaczać jego nieścisłość, choć może to sprowadzać jego dzieło bardziej w kierunku teologii niż sprawozdawczości. Ale chyba właśnie o to chodzi, byle tylko nie dojść do wniosku, że był oderwany od faktów.

Zauważam też, że jeśli Mateusz adresował swoje dzieło do Żydów, to oni bardziej polegali na znanym im świadectwie Jana Chrzciciela, niż na czymkolwiek innym, bo Jan miał ich uznanie. W związku z tym, zasadnicza część przesłania jest wystarczająco przekonywająca dla nich, więc Mateusz mógł wpleść w genealogię specjalne „rodzynki” teologiczne. Odrobina tajemnicy i zagadki, to rzecz dobra zarówno dla Żydów jak i dla wszystkich poszukiwaczy głębszych prawd i podwójnych znaczeń faktów. Ta wielopłaszczyznowość i gra słów to właściwie styl całej Biblii.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych