Czy Świadkowie Jehowy to sekta?
#21
Napisano 2008-06-19, godz. 21:04
#22
Napisano 2008-06-19, godz. 21:30
#23
Napisano 2008-06-19, godz. 21:56
Wspolczesny KK nie ma cech sekty. W ogole ze wzgledu na niejednolitosc, trudno okreslic kryteria dla KK, w obrebie tak duzej religii rozne sa spolecznosci. Urodzilam sie w rodzinie katolickiej, mimo ze moja parafia byla nieco specjalna jakos nie zauwazylam prob kontroli mysli.Agape do kryteriów jakie podałaś to pasuje też krk.
I na dodatek zostali oskarzeni o podpalenie Rzymu.Chciałbym tylko dyskretnie zwrócić uwagę, że sektą byli według powyższych definicji także chrześcijanie nowotestamentowi. I co ciekawe już przez sobie współczesnych byli tak nazywani.
Nie mam az tak duzej wiedzy historycznej, ale wydaje mi sie, ze zostali nazwani sekta nie ze wzgledu na jakies istniejace wowczas kryteria, lecz dlatego, ze uwazali ich za odlam judaizmu (wg definicji sekta = odlam gloszacy dogmaty niezgodne z dogmatami religii macierzystej).
Nie znam tez na tyle zeby stwierdzic czy pierwsi chrzescijanie stosowali kontrole mysli u wspolwyznawcow .
Mysle ze zamiast rozwazac czy dana spolecznosc formalnie jest sekta czy nie, wazniejsze jest okreslic czy sa szkodliwa organizacja. I co to znaczy „szkodliwa”. Moze nawet kierowac sie zdrowymi zasadami, nie usprawiedliwia to jednak roszczenia sobie prawa do sterowania zyciem innego czlowieka.'Sekta' to wyjątkowo tandetny termin, słowo-wytrych. Albo się zastosuje za szerokie kryteria (pod które podpadnie każda religia, a nawet szkoła, rodzina), albo za wąskie (i do niczego nie będą pasować).
#24
Napisano 2008-06-20, godz. 22:02
Roszczenie sobie prawa do sterowania zyciem innego czlowieka?Wspolczesny KK nie ma cech sekty. W ogole ze wzgledu na niejednolitosc, trudno okreslic kryteria dla KK, w obrebie tak duzej religii rozne sa spolecznosci. Urodzilam sie w rodzinie katolickiej, mimo ze moja parafia byla nieco specjalna jakos nie zauwazylam prob kontroli mysli.
I na dodatek zostali oskarzeni o podpalenie Rzymu.
Nie mam az tak duzej wiedzy historycznej, ale wydaje mi sie, ze zostali nazwani sekta nie ze wzgledu na jakies istniejace wowczas kryteria, lecz dlatego, ze uwazali ich za odlam judaizmu (wg definicji sekta = odlam gloszacy dogmaty niezgodne z dogmatami religii macierzystej).
Nie znam tez na tyle zeby stwierdzic czy pierwsi chrzescijanie stosowali kontrole mysli u wspolwyznawcow .
Mysle ze zamiast rozwazac czy dana spolecznosc formalnie jest sekta czy nie, wazniejsze jest okreslic czy sa szkodliwa organizacja. I co to znaczy ?szkodliwa?. Moze nawet kierowac sie zdrowymi zasadami, nie usprawiedliwia to jednak roszczenia sobie prawa do sterowania zyciem innego czlowieka.
Myslisz Agape, ze takie jest przewinienie straznicy?
Ja oskarzam o wiecej:
-Uzalezniaja od siebie przez falszywie rozumiana lojalnosc.
-Wyrabiaja nawyki majace za cel uspienie twojej czujnosci i utrate trzezwosci umyslu, m.in. krytycyzmu.
Cel powyzszych dzialan jest haniebny. Chodzi bowiem o to, abys z czasem stracil wiare we wlasna zdolnosc kierowania soba.
Jezeli ktos powoduje , ze tracimy wiare we wlasne zdolnosci to juz rani nas bardzo dotkliwie i gleboko a to dopiero poczatek krzywd...
Użytkownik Epoka edytował ten post 2008-06-20, godz. 22:04
#25
Napisano 2008-06-20, godz. 22:18
Mysle ze zamiast rozwazac czy dana spolecznosc formalnie jest sekta czy nie, wazniejsze jest okreslic czy sa szkodliwa organizacja. I co to znaczy „szkodliwa”.
Właśnie tak uważam.
Schematy są potrzebne tylko jako punkt wyjścia.
#26
Napisano 2008-06-20, godz. 23:38
#27
Napisano 2008-06-21, godz. 08:36
- czy ruch Świadków Jehowy ma negatywny wpływ na życie jednostki?
- czy przynosi jednostce więcej szkód czy pożytków?
- czy ze społecznego punktu widzenia ruch ten jest niebezpieczny?
#28
Napisano 2008-06-21, godz. 08:53
Spróbujmy więc uniknąć pejoratywnego słowa "sekta". Postawmy następujące pytania:
- czy ruch Świadków Jehowy ma negatywny wpływ na życie jednostki?
- czy przynosi jednostce więcej szkód czy pożytków?
- czy ze społecznego punktu widzenia ruch ten jest niebezpieczny?
Piotrek!
Zadałeś pytania, na które moim zdaniem nie można odpowiedzieć jednoznacznie
1. Negatywny wpływ to bardzo subiektywne odczucie. Znam bardzo wielu ŚJ zadowolonych ze swojego życia.
2. To też zależy od indywidualnego podejścia
3. Ze społecznego punktu widzenia to ruch magrinalny, mało szkodliwy, neutralny. To ok. 0,3% społeczeństwa polskiego.
Jest szczególny przypadek gdy nauki ŚJ są szkodliwe - to kwestia krwi. Ja rozpatrywałbym ją osobno. Gdyby ją pominąć, to moim zdaniem na twoje trzy pytania mogę odpowiedzieć - nie. Chętnie jednak podyskutuję z Tobą.
#29
Napisano 2008-06-21, godz. 08:56
A oto, dla Ciebie, chomiki zajmujące się WTS-em: trochę prywaty, czyli mój chomik
SCORP1ON, obywatel.gg, arturszylopl, fakirek, wts, WTLibrary, Watchtower-files, PAROUSIA, daryelko, Grzema
#30
Napisano 2008-06-21, godz. 10:46
Dobrze to uwypukla jeden fragment z książki Kryzys Sumienia kiedy to jeden z głosicieli trzymając strażnicę wekłby że jest zielona ale skoro niewolnik twierdzi że jest czarna to tak jest w rzeczywistości.
Nasuwają się takie same wnioski odnośnie religi islamskich gdzie przez dzioesiądki lat są porządnymi obywatelami a przychodzi informacja i trzeba z dnia nadzień zostawić całe przykładne życie i stać się terorystą.
#31
Napisano 2008-06-21, godz. 12:08
Na swoje pytania odpowiem w ten sposób:- czy ruch Świadków Jehowy ma negatywny wpływ na życie jednostki?
- czy przynosi jednostce więcej szkód czy pożytków?
- czy ze społecznego punktu widzenia ruch ten jest niebezpieczny?
1. Poprzez podporządkowanie celów i marzeń życiowych celom ruchu, może mieć negatywny wpływ na życie jednostki. Dochodzi do tego poczucie tymczasowości doprowadzające do pasywności oraz rozbijanie rodzin ( zdecydowany minus ).
3. Dla społeczeństwa ruch jest marginalny, bez większego znaczenia. Mało tego - poprzez wysokie mierniki uczciwości może być dla społeczeństwa pożądany ( plus ).
2. W mojej ocenie bilans strat i zysków dla jednostki to mniej więcej 7:3
#32
Napisano 2008-06-21, godz. 16:06
Moim zdaniem religia ŚJ uśrednia to co człowiek może w życiu osiągnąć. Podnosi tych którzy leżeli na podłodze, ale utrudnia kroczenie do celów życiowych osobom które w innej religii osiągnęłyby więcej.
#33
Napisano 2008-06-23, godz. 07:22
Trudno jednoznacznie okreslic czy ogolnie jako religia maja negatywny wplyw na jednostke, lub czy sa niebezpiecznym ruchem, raczej poszczegolne doktryny i sytuacje moga prowadzic (i czesto prowadza) do takich sytuacji.Spróbujmy więc uniknąć pejoratywnego słowa "sekta". Postawmy następujące pytania:
- czy ruch Świadków Jehowy ma negatywny wpływ na życie jednostki?
- czy przynosi jednostce więcej szkód czy pożytków?
- czy ze społecznego punktu widzenia ruch ten jest niebezpieczny?
W moim odczuciu jest mniej wiecej tak:
- czy ruch Świadków Jehowy ma negatywny wpływ na życie jednostki?
Nalezaloby rozroznic „ma negatywny wplyw” od „moze miec negatywny wplyw”. Moze miec negatywny wplyw w wieloraki sposob. Ale nie zawsze ma.
1.W zaleznosci od doktryny i sytuacji jednostki. Zaniechanie edukacji moze miec negatywny wplyw, a decyzja nieprzyjecia transfuzji wrecz fatalny. Z drugiej strony komus, kto nigdy nie mial zamiaru studiowac stanowisko WTS-u wobec wyzszego wyksztalcenia nie zawadza, a doktryna o krwi jest nieszkodliwa dla kogos, kto nigdy nie potrzebowal leczenia krwia. Uwazam ze sa elementy, ktore maja negatywny wplyw na kazdego: system sadowniczy i kontrola myslenia.
2.W zaleznosci od stosunku jednostki do organizacji. Na pewno na tych, ktorzy decyduja pozostac SJ znajac cala prawde o WTS organizacja nie bedzie miala wiekszego wplywu. Jednak mysle, ze ogromna wiekszosc stanowia ludzie szczerze podazajacy za „niewolnikiem”.
3.W zaleznosci od punktu widzenia. Pisze z punktu widzenia nie-SJ, dla nich wszystko to jest niczym w porownaniu do zycia wiecznego. Dla mnie idea zycia wiecznego jest niczym w porownaniu z wolnoscia umyslu.
- czy przynosi jednostce więcej szkód czy pożytków?
Tu zagdzam sie z Sebastianem A., sa osoby ktory przyniesie wiecej korzysci, tam gdzie w gre wchodzi zaniechanie autodestrukcyjnego stylu zycia. Alkoholik znajduje motywacje do porzucenia nalogu w religii, nie musi to byc akurat religia SJ, stalo sie tak, poniewaz akurat zapukali do jego drzwi. Sa to jednak odosobnione przypadki, wiekszosc ludzi zdecydowana stawic czola swoim problemom znajduje rozwiazanie poza organizacja Jehowy. Gdyby bylo inaczej SJ byliby potezna religia. Poza takimi przypadkami – jak wyzej.
- czy ze społecznego punktu widzenia ruch ten jest niebezpieczny?
Nie, ze wzgledu na liczebnosc.
#34
Napisano 2008-06-24, godz. 11:01
Patrząc na ilość osób które gdy odeszły od SJ musiały stoczyć walkę z samym sobą , pozyskac nowych przyjaciół, które utraciły rodziny, musiały umordowac sie z przywróceniem swego zycia na własciwe tory (ja nie znam żadnej osoby która by odeszła bez konsekwencji bądź z nikłymi konsekwencjami), przyjmując jako fakty z doswiadczenia "odstępców" opisane na tym forum czy w innych róznych miejscach to uważam, że SJ sa bardzo niebezpieczną sektą.
Użytkownik Kaśka edytował ten post 2008-06-24, godz. 11:13
#35
Napisano 2008-06-24, godz. 20:37
>> Moim zdaniem religia ŚJ uśrednia to co człowiek może w życiu osiągnąć. Podnosi tych którzy leżeli na podłodze, ale utrudnia kroczenie do celów życiowych osobom które w innej religii osiągnęłyby więcej.
Nie mogę się zgodzić, znam osoby które marzyły o tym żeby zostać nauczycielem, kończyły ze mną studia, mogły ze swoim poziomem znajomości angielskiego na wielkim luzaku zostać tłumaczem przysięgłym a poszły uczyć do szkół w których zarabia się po 700 zł, gdzie po robocie trzeba przygotowywać kolejny materiał i przez pierwsze trzy lata trzeba robić codziennie raporty z każdych zajęć. Wszystko to żeby spełnić swoje marzenia, jeśli Tobie wydaje się że za każdym razem trzeba być na topie żeby być szczęśliwym to niestety ale zawężasz swoje pole widzenia. Ja nie kwestionuję powołania księży i czy sióstr zakonnych ? każdy człowiek ma prawo wyboru ? mimo że różnych rzeczy nasłuchałem się na wsi ? nie myślę o tym i nie muszę się karmić nalepkami na ludzi. Każdy ksiądz czy każda siostra zakonna to dla mnie nie ?statystyka? tylko osoba która ma swoje uczucia i ma swoje powody ? nie oceniam tego z góry.
Agape pisze:
>> Dla mnie idea zycia wiecznego jest niczym w porownaniu z wolnoscia umyslu.
Ten zwrot "wolność umysłu" jest obładowany postem zdań które go ograniczają. Nie ma czegoś takiego jak wolność umysłu. Chyba że wyjaśnisz co rozumiesz przez pojęcie wolność umysłu.
Kaśka pisze:
>> Patrząc na ilość osób które gdy odeszły od SJ musiały stoczyć walkę z samym sobą , pozyskac nowych przyjaciół, które utraciły rodziny, musiały umordowac sie z przywróceniem swego zycia na własciwe tory (ja nie znam żadnej osoby która by odeszła bez konsekwencji bądź z nikłymi konsekwencjami), przyjmując jako fakty z doswiadczenia "odstępców" opisane na tym forum czy w innych róznych miejscach to uważam, że SJ sa bardzo niebezpieczną sektą.
No ale to tak brzmi jakby należało przyklasnąć każdy powód odejścia Świadka Jehowy, "ważne że odszedł już nieważne dlaczego". Ja np. znam ŚJ którzy przeszli do innej wiary (nie katolickiej) i miały ku temu naprawdę dobre powody, tyle że dla ateisty taki argument już jest NIJAKI. Aha i ja osobiście odszedłem bez konsekwencji, nikt nawet palcem mnie nie wytknął.
Użytkownik yogiii edytował ten post 2008-06-24, godz. 20:38
#37
Napisano 2008-06-25, godz. 16:27
No wlasnie, zeby organizacja SJ mogla byc niebezpieczne dla jednostki, ta musi uznac kierownictwo „niewolnika” (jako reprezentanta Jehowy) ponad wszystko inne. Sa ludzie (rowniez na tym forum), ktorzy sa SJ tylko formalnie.W takim bądź razie żadna sekta nie jest niebezpieczna "sama z siebie", bo każda sekta moze miec negatywny wplyw dopiero wtedy jak adept uzna kierownictwo jakowegos guru,
Wiekszosc z tych ktorzy odeszli, tez byli w pewnym momencie szczesliwi w organizacji. Tylko ktos, kto patrzy z zewnatrz moze znac koszt takiego szczescia. SJ sa szczesliwi, ale jest w nich cos smutnego. Ich radosc nie jest spontaniczna.mało tego w każdej sekcie sa ludzie zadowoleni z tego co otrzymują dzieki niej ("zawieszenie" w grupie, nadzieję, obietnice zbawienia).
Tak, dopoki nie zaczna np. podkladac bomb przewaznie sekty nie maja wplywu na ogol spoleczenstwa. Najczesciej sa szkodliwe wylacznie dla ich czlonkow.No i właściwie każda sekta jest tak nielicznym tworem, ze trudno dopatrywać się niebezpieczeństwa ze społecznego punktu widzenia.
Patrząc na ilość osób które gdy odeszły od SJ musiały stoczyć walkę z samym sobą , pozyskac nowych przyjaciół, które utraciły rodziny, musiały umordowac sie z przywróceniem swego zycia na własciwe tory (ja nie znam żadnej osoby która by odeszła bez konsekwencji bądź z nikłymi konsekwencjami), przyjmując jako fakty z doswiadczenia "odstępców" opisane na tym forum czy w innych róznych miejscach to uważam, że SJ sa bardzo niebezpieczną sektą.
Nie wiem jaki procent odchodzacych ma powazne problemy ze zdrowiem psychicznym, dopiero na podstawie konkretnych danych moznaby okreslic szkodliwosc organizacji SJ pod tym wzgledem.
Kazdy z nas ma psychike „naznaczona” przez negatywne doswiadczenia zyciowe. Ja staram sie wlasnie tak odnosic sie do mojego pobytu w WTS. Jako jeszcze jednego doswiadczenia ktore sprawilo ze jestem kim jestem, ktore w pewnym momencie mnie skrzywdzilo, ale tez wiele mnie nauczylo. Moze jestem silna psychicznie, a moze mialam szczescie, nie wiem. W kazdym razie mysle, ze nie warto spogladac wstecz z przerazeniem. Lepiej cieszyc sie, ze zycie dalo mi druga szanse.
Agape pisze:
>> Dla mnie idea zycia wiecznego jest niczym w porownaniu z wolnoscia umyslu.
Ten zwrot "wolność umysłu" jest obładowany postem zdań które go ograniczają. Nie ma czegoś takiego jak wolność umysłu. Chyba że wyjaśnisz co rozumiesz przez pojęcie wolność umysłu.
Obserwuje jak to, co dzieje sie w moim zyciu jest konsekwencja moich decyzji, a nie jakiegos ponadnaturalnego spisku czy kwestii spornej. Jestem w stanie wziac odpowiedzialnosc za moje postepowanie, za to co mi sie przydarza, bez zwalania na szatana, boga, przesladowania, zly swiat, ducha swietego, etc. Moje postepowanie nie jest uwarunkowane ani doktrynami, ani rychlym nadejsciem Armagedonu, ani zaleceniami wypisywanymi przez ludzi mieniacych sie rzecznikami boga w jakims pismie religijnym, ani grozba wykluczenia ze spolecznosci. Czytam to na co mam wlasnie ochote, decyduje czego chce sie nauczyc, co chce ogladac, jak i o czym rozmawiac, z kim sie przyjaznic, jak spedzac wolny czas, co swietowac i nie mam wyrzutow sumienia z tego powodu . Nie prowadze zadnej „wojny duchowej”. Sama wybieram reguly, ktorymi chce sie kierowac w zyciu, moge w kazdej chwili je zmienic lub nie przestrzegac.
#38
Napisano 2008-07-21, godz. 08:58
Brzmi jak taki samotny wilk. Mam takiego znajomego który kroczy swoimi drogami tyle że mając swą ścieżkę nie wytyka palcami na innych za co wielki respekt. Natomiast tu mi się rzuca obraz dzieci bawiących się w piaskownicy a z boku przygląda się inny i mówi „ja się z wami nie bawię ale powiem wam co myślę o tej głupiej zabawie”.
>> Nie wiem jaki procent odchodzacych ma powazne problemy ze zdrowiem psychicznym, dopiero na podstawie konkretnych danych moznaby okreslic szkodliwosc organizacji SJ pod tym wzgledem.
Po jakimś czasie obcowania tu nabrałem taki tik że cokolwiek ktoś coś rzuci na talerz to, żeby mieć „obiektywne spojrzenie”, potrzebowałem artykuł który będzie z tym polemizował. Czyli ktoś ma jakąś teorię ale bez krytyki to ja tego nie przyjmę. Uformowały się w głowie slogany „WTS czyli super organizacja w sensie ironicznym”, „forum – masz pytania? Tu możesz je zadać” – zupełnie zbędne poszerzanie problemu tych którzy polecą za lepszym argumentem jak wiatr. Nie potrzebuję czegoś takiego. Po studiach zdałem sobie sprawę z tego że wiedza była mi potrzebna tylko po to by myśleć szybciej, a nie by wierzyć w to co tam wykładają. Zdałem sobie też sprawę z tego że zaniedbałem zupełnie inną stronę swojego ja. Myślę że zadaniem człowieka na ziemi jest wydobyć z siebie wszystko co najpiękniejsze niezależnie od tego w jakiej jest się wierze – nie by inni zobaczyli lecz zupełnie bezinteresownie.
#39
Napisano 2008-07-21, godz. 11:11
Im nie, bo oni i tak zrobia swoje. Za to innym ktorzy chcieliby sie przylaczyc mozna powiedzec zawczasu na czym tak naprawde polega "zabawa".Natomiast tu mi się rzuca obraz dzieci bawiących się w piaskownicy a z boku przygląda się inny i mówi „ja się z wami nie bawię ale powiem wam co myślę o tej głupiej zabawie”.
#40
Napisano 2008-07-21, godz. 11:11
Brzmi jak taki samotny wilk. Mam takiego znajomego który kroczy swoimi drogami tyle że mając swą ścieżkę nie wytyka palcami na innych za co wielki respekt. Natomiast tu mi się rzuca obraz dzieci bawiących się w piaskownicy a z boku przygląda się inny i mówi „ja się z wami nie bawię ale powiem wam co myślę o tej głupiej zabawie”.
Nie widzę nic nienormalnego w nazywaniu kogoś złodziejem jeśli ta osoba kogoś okradła.
Nie widzę nic sprzecznego w nazywaniu kłamcy kłamcą.
Zupełnie poprawne wydaje mi się zachowanie dziecka które widzi grupkę złodziei zwracając się do nich : "ja się z wami nie bawię ale powiem wam co myślę o tej głupiej zabawie”.
Natomiast chore jest to gdy poszkodowana osoba zaczyna usprawiedliwiać oprawcę na wszelkie sposoby, jednocześnie próbując "z niewiadomych przyczyn" zrzucać winę na siebie.
Zjawisko takie występuje także niekiedy w przypadku porwanej osoby. Gdy po dłuższym czasie jest ona przetrzymywana przez oprawcę, bita głodzona itp.. Zaraz po jej odbiciu np. przez policję kategorycznie stwierdza że była ona dobrze traktowana, oprawca był miły, uprzejmy itp.
Jest to swego rodzaju mechanizm obronny człowieka porwanego który próbuje sam siebie oszukać i usprawiedliwić z tego co go spotkało, gdyż wydaje mu się że w pewnym stopniu jest to jego wina że był w niewoli, a łagodząc postać oprawcy w pewien sposób łagodzi swoją wyimaginowaną winę.
Zdałem sobie też sprawę z tego że zaniedbałem zupełnie inną stronę swojego ja. Myślę że zadaniem człowieka na ziemi jest wydobyć z siebie wszystko co najpiękniejsze niezależnie od tego w jakiej jest się wierze – nie by inni zobaczyli lecz zupełnie bezinteresownie.
Tak prosto i łatwo to wygląda, jednak zawsze znajdą się tacy którzy dodadzą że trzeba coś jeszcze - otrzymać specjalny dar, mieć świadomość czegoś..., robić dokładnie to i w ten sposób, być tu i tu ... tak jak oni to robią.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych