Pacjent będący kilkanaście godzin pod narkozą traci wszystkie zmysły. Jednak po przywróceniu świadomości pamięta z przed utraty. [...] Dla mnie śmiertelność duszy nie jest sprzeczne ze zmartwychwstaniem. Już Ci przedstawiałem mój punkt rozumienia, mianowicie: Ktoś co nigdy nie istniał a zaistniał, nazywa się, że został stworzony. Natomiast jeśli istniał i przestał istnieć a następnie powtórnie zaistniał, nazwane jest zmartwychwstaniem. Oczywiście zapis osobowości wzięty z przechowalni Bożej zostaje wszczepiony w nowe ciało. (Hebr. 12:23) Przy czym każdy zapis sam w sobie jest martwy, jak każdy zapis na kartce, dysku, kasecie, pamięci u kogoś innego itp. Taki jest mój punkt widzenia.
Przede wszystkim pacjent ten przez cały czas żyje i istnieje.
[...]
I tu właśnie widzę istnienie nieśmiertelnego pierwiastka duchowego istniejącego (u Boga) po śmierci ciała. Bez niego nie ma zmartwychwstania. Oczywiście innym pytaniem jest, czy ten nieśmiertelny pierwiastek (nazywany przez Chrześcijan duszą) jest świadomy, co jak jednak informuje Biblia ma miejsce. Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest iż bez istnienia duszy nieśmiertelnej czy własnego JA (czy jak to tam inaczej nazwiesz) niemożliwe jest zmartwychwstanie. A więc anihilacja człowieka proponowana przez Strażnica jest sprzeczna z nauką o zmartwuchwstaniu i logiką.
Owszem pacjent pod narkozą żyje, ale co to za życie ? Czy o zegarze mechanicznym, którego się nakręci i u którego ośki, zębatki, wskazówki się obracają oraz co jakiś czas dzwoni. Mam też zegarek elektroniczny, który za pomocą zmagazynowanej energii jest w stanie wskazywać czas a nawet potrafi głosem powiadamiać. To czy można zaliczyć do żywych skoro nie ma zmysłów i innych uczuć ?
Czy nie jest to pewna analogia do człowieka pod narkozą ? Podobnie jak u zegarka, zgromadzona energia utrzymuje narządy w ruchu; nerki funkcjonują, żołądek trawi, płuca oddychają, serce pompuje, krew w żyłach krąży itd. A wszystkie zmysły giną a nawet można powiedzieć, że umarły. Po przebudzeniu nic nie pamięta z czasu uśpienia. Zatem skoro dusza jest nieśmiertelna dlaczego nie opowie po powrocie zmysłów (wzroku, węchu, czucia, smaku, słuchu) orz intelektualnych umiejętności ? Skoro jest w duecie z ciałem, to dlaczego nie złoży sprawozdania z obserwowanych szczegółów ? Czy nie jest to samo jak po z martwych wzbudzeniu, Łazarza, syna wdowy, córki Jaira itp., którzy nic nie mogli się dowiedzieć, od rzekomo nieśmiertelnej duszy ? Wydaje się, że jest to analogia dowodowa odnosząca się do powszechnego zmartwychwstania ciał, gdzie nic już jako cały człowiek, również będzie miał 100% lukę jakiejkolwiek wiedzy z okresu śmierci.
I jeszcze jedna kwestia dotycząca tych, którzy powołują się na doniesienie o; '
pozabijanych ludziach, których dusze wołały'. (Ob.6:9-10) Pytanie: Dlaczego wśród obecnie żyjących ok. 7 mld. ludzi nie można od jakiejkolwiek duszy usłyszeć jakiegokolwiek słowa ? Dlaczego ja teraz żyjący nie mogę posłużyć się duszą by przemówiła bez używania strun głosowych i języka ? Zatem ja żywe ciało nie mogę współdziałać z duszą, to jak może ona sama? Jeżeli ona nie ma ani wolnej woli, ani jej nie można zmusić, to po prostu nie istnieje bez ciała ? A oto jeszcze na zakończenie puenta nawiązująca szczególnie do istot duchowych. Jest to dowód, że nawet aniołowie nie mają zagwarantowanego życia.
1Tym.6:16,BP ,,Tylko On jeden jest nieśmiertelny i mieszka w niedostępnej światłości, ..." -- gambit