To ma być Twoja kontrargumentacja? I proszę liczyć się ze słowami na tym forum. Nikt Ci nie każe czytać ŻADNEJ www, pisać TUTAJ, zajmij się czytaniem Strażnic.Sama te głupoty żeś wymyśliła? czy znalazłaś gdzieś ta tych głupich stronach?
Przytłaczająca ilość zebrań.
#21
Napisano 2005-02-16, godz. 11:01
#22
Napisano 2005-02-16, godz. 11:36
Nie dowidzisz? przecierz zadałem pytanie
Skąd wiedziałeś że nie czytam strażnic? kiedyś może zaczne czytać
#23
Napisano 2005-02-16, godz. 12:17
Ja piszę na tym serwisie choć nie ze wszystkim się tu zgadzam, ale jest tu dużo prawdy. Poza tym mogę tu znaleźć antidotum, na przebytą psychomanipulacje.
Pozdrawiam. Kuracjusz Olo.
#24
Napisano 2005-02-16, godz. 13:17
Piszesz o zmęczeniu i braku czasu u ŚJ. Zgadzam się z tym. Obserwując znanych mi ŚJ stwierdzam to samo. Ci ludzie, jeśli pracują zawodowo, nie mają na nic czasu! ŚJ, których znam są notorycznie zmęczeni, niewyspani, nie czytają gazet, nie oglądają telewizji, nie spędzają czasu poza domem (chyba, że na głoszeniu), bo twierdzą, że nie mają na to czasu. Dziwię się, że niektórzy poświęcają tyle czasu na wędrówki po sieci (na niektórych forach są bardzo aktywni). Może to nowa forma głoszenia? Czemu nie? Trzeba iść z duchem czasów
Co do manipulacji popieram argumenty Twoje i Dośki. Uważam ŚJ za sektę, bo stosują metodę sterowania umysłem (wyczerpują kryteria modelu Hassana oraz Liftona), co przejawia się m.in. w organizowaniu czasu członkom wspólnoty, utrzymywaniu ich w poczuciu winy itd., o czym pisałeś w swoich postach.
Yogii napisał, że te rozmowy stają się męczące, a sprawa nie jest warta dyskusji. Ależ Yogii! Dlaczego nie? Jeśli rozmowa Cię męczy – nie bierz w niej udziału. Sprawa jak najbardziej warta jest dyskusji, wszak to forum o ŚJ i wszystko co ich dotyczy warte jest dyskusji.
Do Mario Musicanova:
Dlaczego uważasz, że Dosia pisze głupoty? Masz jakiś (racjonalny) argument na poparcie tego zarzutu? Piszesz także o „głupich stronach”... Strony tego forum uważasz za głupie? Co w takim razie tutaj robisz? Czy poza epitetami masz coś jeszcze do powiedzenia?
#25
Napisano 2005-02-16, godz. 14:56
Świadkowie Jehowy nie są sektą
#26
Napisano 2005-02-16, godz. 16:47
Do Mario Musicanova.
Wydaje mi się że jesteś wierzącym Świadkim Jehowy. Staram się zrozumieć twoje stanowisko i chyba wiem co czujesz. Jeszcze rok temu postępowałbym tak jak Ty. Bardzo chciałem aby moje wierzenia i praktyki miały sens. Miałem wiele wątpliwości, ale zagłuszałem je posłuszeństwem względem zboru. Jednak przyszedł ten moment przełomowy i teraz widzę dużo dobrych i złych rzeczy w organizacji Świadków Jehowy. Nie pogniewaj się na mnie, ale u ciebie też widać zalążki indywidualnego myślenia. Dlaczego? Ano dlatego, że przecież organizacja zabrania Ci serfowania po internetowych stronach sprzecznych z jej doktrynami. A ty to robisz. Nie chcę być twoim wrogiem, ale upraszam abyś starał się ocenić organizacje z dystansu, skoro zrobiłeś już pierwszy krok. Uczciwie rozważ wszystkie "za" i "przeciw". Skąd wiesz, czy nie zmienisz stanowiska?
Gratuluje pierwszego kroku i rzycze powodzenia.
#27
Napisano 2005-02-16, godz. 19:42
#28
Napisano 2005-02-16, godz. 20:01
inni weteranem prawdy.
dzisiaj wiem ze wszystkie idiotyzmy ktore starannie uklada w glowach swiadkow organizacja, maja swoj cel,odwracanie uwagi od rzeczywistosci.
tworzenie schizofrenicznego spojrzenia na rzeczywistosc-wszyscy sa przeciwko nam.
wszystko mozna ulozyc w logiczna calosc sila argumentow nie jest wazna,wazny jest okreslony wizerunek rzeczywistosci.
osiagaja ten cel przez naklanianie do nieustannego rozmyslania o naukach jakie podaje organizacja od rana do nocy.
nie nalezy sie smiac ,bawic,cieszyc odpoczywac radowac bo jutro koniec
[to ze tutaj wypisuje z trudem na klawiaturze co o tym mysle swiadczy ze dosc dosc dobrze wyprali mi mozg komputer mam od niedawna]
goebels powiedzial ze "klamstwo stale powtarzane staje sie prawda"
pozdrawiam
rekin
#29
Napisano 2005-02-16, godz. 20:32
#30
Napisano 2005-02-16, godz. 21:00
chyba tylko wtedy kiedy wyszydzacie ludzi poszukujacych Boga prywatnie
bylem kiedys na takim wesolym wykladzie facet powiedzial ze samemu to mozna tylko podlubac palcem w nosie !nie chce mi sie cytowac pisma, bo po co?
a jak masz klopoty ze wstaniem popros kogos w domu niech poda ci straznice
zaraz ci przejdzie ochota do smiechu .
pozdrawiam
rekin
#31
Napisano 2005-02-16, godz. 21:06
Co jeszcze wymyślicie?
#32
Napisano 2005-02-16, godz. 21:20
Myślisz, że ktoś będzie za tobą płakał?? Nie wchodź sobie, twoja wola, ale po co to powtarzasz w kółko??Dobrze że od jutra nie będe wchodził na to forum
Co jeszcze wymyślicie?
#33
Napisano 2005-02-16, godz. 22:07
Wróćmy więc do tematu.
Czy liczba zebrań i wymagań Świadków Jehowy nie jest przytłaczająca?
Co o tym sądzisz?
#34
Napisano 2005-02-21, godz. 21:38
TA ILOŚĆ JEST PRZYTŁACZAJĄCA A JAKŻE, DLA OSÓB , KTÓRE HMMM WATPIĄ I NIE WIERZĄ TAK JAK POWINNY , DLA NICH JEST TO MĘCZĄCE, JEDNAKOWOŻ DLA TYCH , KTÓRZY NAPRAWDĘ WIERZĄ, NIE JEST TO MĘCZĄCE, ŚMIEM TWIERDZIĆ, ŻE IM JEST NAWET JESZCZE O DWA ZEBRANIA W TYGODNIU ZA MAŁO ))))))
CZYLI JAK ZWYKLE WSZYSTKO JEST WZGLĘDNE ))))
POZDRAWIAM ALL
KOLOROWYCH SNÓW......
#35
Napisano 2005-02-21, godz. 22:06
Czy to nie psychomanipulacja aby?
Prawda powinna być dostępna dla silnych i słabych.
Niech moc będzie z wami.
#36
Napisano 2005-02-22, godz. 17:40
MISTRZU YODA TO TWOJA SPRAWKA.
UWAZAJ COS MOZE SIE ZDAZYC, MOC SLABNIE !
POZDRAWIAM
rekin
niech moc bedzie z toba!
#37
Napisano 2005-05-04, godz. 19:50
ROCZNIK ŚJ ‘2003 str. 221-223
(...)
"Skorygowanie poglądów na organizowanie zebrań
Niektóre zbory nie - zawsze mające własną Salę Królestwa - działają na terenach oddalonych. Żeby dotrzeć do miejsca spotkań, bracia muszą iść wyboistymi drogami od dwóch do czterech godzin, a niekiedy jeszcze dłużej. W rezultacie tu i ówdzie uznano za niepraktyczne spotykanie się całym zborem częściej niż raz w tygodniu. Dlatego w wielu takich rejonach zaczęto organizować wszystkie zebrania, oprócz studium książki, tego samego dnia. Bracia przygotowywali się do czterech zebrań. Brali też ze sobą posiłek. Dzięki temu tylko raz w tygodniu pokonywali długą drogę do miejsca spotkań, natomiast w pozostałe dni uczestniczyli w innych zajęciach teokratycznych, na przykład w służbie polowej, bliżej domu.
W latach osiemdziesiątych zwyczaj ten zaczęły przejmować zbory działające na mniej rozległych terenach, a nawet w miastach. Zapewne kłopoty finansowe skłoniły część braci do szukania oszczędności. Rzadsze dojeżdżanie na zebrania oznaczało mniejsze wydatki. Inni za bardzo dbali o swoją wygodę; niektórzy wykorzystywali dodatkowe dni na realizację osobistych celów - zdobywanie wykształcenia lub pracę zawodową. Z czasem coraz więcej zborów organizowało jednego dnia cztery zebrania, a niekiedy nawet wszystkie pięć! Oznaczało to, że na Fi1ipinach coraz bardziej oddalano się od sposobu postępowania przyjętego przez większość sług Jehowy na świecie spotykających się w trzy różne dni tygodnia. Bracia najwyraźniej stracili pod tym względem równowagę. W 1991 roku sprawę tę przedstawiono nadzorcy strefy. O radę poproszono Ciało Kierownicze, które odpowiedziało: "Nie sądzimy, by był to dobry zwyczaj, chyba ze w grę wchodzą jakieś wyjątkowe okoliczności". Taką informację przekazano wszystkim braciom, najpierw w miastach, a potem na terenach wiejskich. Wykazano, ze oprócz dostosowania się do porządku przyjętego na całym świecie zbory skorzystają duchowo, gdy będą organizować zebrania w różnych dniach, zamiast przedstawiać cały materiał naraz w ciągu trzech i pół do czterech godzin. Wysłuchanie takiego przeładowanego programu było zbyt trudne dla dzieci i nowo zainteresowanych. Poza tym starsi, przygotowując się do jednego lub dwóch zebrań, a nie do kilku, będą mogli bardziej dopracowywać swe wystąpienia. Jak zbory zareagowały na te rady? Zdecydowana większość bardzo szybko wprowadziła niezbędne zmiany. Obecnie prawie wszystkie zbory, z wyjątkiem tych najbardziej odległych, korzystają co tydzień z programu duchowego w rozsądniej dobranych terminach."
(...)
#38
Napisano 2005-05-05, godz. 13:50
takie niemiłe wspomnienie z dzieciństwa - dobijające poczucie winy, że jestem chora i nie idę na zebranie... jak mogłam...
albo czas, kiedy chodziłam do szkoły na popołudnie i często nie miałam chwili, żeby zjeść obiad, bo nie można się spóźnić...
he, albo taki zabawny moment, kiedy np. "mówca" z innego miasta nie dojechał i nikt go nie zastąpił i była tylko połowa zebrania - i taki specyficzny klimat ukrywanej radości, no bo trzeba choć na chwilę zrobić zawiedzioną smutną minkę, że dziś godzina mniej do odbębnienia...
"klamstwo stale powtarzane staje sie prawda"... no właśnie... to się nazywa "przypomnienia"... i na wszelki wypadek "przypomina się" regularnie, że "ktoś mógłby pomyśleć", że w kółko mówimy o tym samym... a trzeba przypominać, bo świat i diabeł i demony i nasza niedoskonałość wywierają niesłabnącą presję...
tyle teraz pracy, żeby poczuć się wreszcie bezpiecznie...
ciekawy byłby wynik podglądu myśli znudzonych uczestników zebrań...
#39
Napisano 2005-05-05, godz. 17:28
#40
Napisano 2005-05-05, godz. 17:32
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych