Skocz do zawartości


Zdjęcie

Przegląd najnowszych publikacji WTS


  • Please log in to reply
293 replies to this topic

#161 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-11-02, godz. 15:06

Skorowidz tematów omówionych w „Strażnicy” w roku 2009: link
.jb

#162 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-11-21, godz. 21:07

„Strażnica” z 15 lutego 2010 roku, w „Pytaniach czytelników”, odpowiada na dwa ciekawe pytania:


  • „W jakich okolicznościach możliwy jest powtórny chrzest?”
  • „Jakie czynniki powinni brać pod uwagę chrześcijanie przy doborze współlokatorów?”


Szczegóły w nagraniu: mp3
.jb

#163 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-11-27, godz. 20:39

W artykule „Panowanie Szatana zakończy się fiaskiem” („Strażnica” z 15 stycznia 2010 roku) opisano, w jaki sposób rządy Szatana... przysporzyły Jehowie chwały. Wydało mi się to co najmniej nieoczekiwane i mogące skłaniać do refleksji, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Fragment tego tekstu poniżej:


Owszem, przyzwolenie na tymczasowe sprawowanie władzy przez Szatana przyniosło ludzkości – również wiernych sługom Boga – niemało cierpień. Ale tym ostatnim przysporzyło też pewnych korzyści.

(...)

Na tle fatalnych rządów Szatana doskonałe przymioty Jehowy stają się jeszcze lepiej widoczne. Dzięki temu Jehowy jest wywyższany w oczach tych, którzy Go kochają. Może zabrzmi to paradoksalnie, ale panowanie Szatana przyczyniło się w gruncie rzeczy do wyrazistszego ukazania chwały Boga. Uwypukliło, w jaki niezrównany sposób zareagował On na wyzwanie rzucone Jego zwierzchnictwu. Aby to zilustrować, przeanalizujmy, jak niegodziwe rządy Szatana skłaniają Jehowę do przejawiania niezwykłych przymiotów w jeszcze większym zakresie.

Miłość. Pismo Święte mówi, że „Bóg jest miłością” (1 Jana 4:8). Wyrazem Jego miłości było już samo stworzenie ludzi. Ale świadczy o niej również to, jak cudownie nas uczynił. Poza tym Jehowa życzliwie zapewnił ludziom piękny dom, wyposażony we wszystko, co niezbędne do prowadzenia szczęśliwego życia (Rodz. 1:29-31; 2:8, 9; Ps. 139:14-16). Jednakże gdy na ziemi pojawiło się zło, Jehowa znalazł nowe sposoby na wyrażenie swej miłości.

Jakie? Apostoł Jan zapisał następujące słowa Jezusa: „Bóg tak bardzo umiłował świat, że dał swego jednorodzonego Syna, aby nikt, kto w niego wierzy, nie został zgładzony, lecz miał życie wieczne” (Jana 3:16). Czy można sobie wyobrazić lepszy dowód miłości do ludzi niż posłanie na ziemię jednorodzonego Syna, by złożył okup za grzeszników? (Jana 15:13). Ten wielki przejaw miłości posłużył też za wzór dla nas wszystkich – możemy odzwierciedlać ofiarną miłość Boga w codziennym życiu, tak jak to robił Jezus (Jana 17:25, 26).

Moc. Wyłącznie Bóg Wszechmocny dysponuje mocą pozwalającą stwarzać życie (Ps. 36:9; Obj. 11:17). W chwili narodzin człowiek ma niejako czyste konto. Gdy umiera, pozostawia na nim zapisane różne decyzje, uczynki i doświadczenia całego życia, które ukształtowały jego osobowość. Jehowa może przechowywać te informacje w swej pamięci, a w stosownym czasie wskrzesić dokładnie tę samą osobę, ze wszystkimi dotyczącymi jej szczegółami (Jana 5:28, 29). Dlatego śmierć, choć nie była elementem pierwotnego zamierzenia Boga względem ludzi, daje Mu sposobność pokazania, że jest od niej potężniejszy. Jehowa to rzeczywiście Bóg Wszechmocny.

Sprawiedliwość. Jehowa nigdy nie kłamie ani nie postępuje niesprawiedliwie (Powt. Pr. 32:4; Tyt. 1:2). Zawsze trzyma się najwyższych mierników prawdy i sprawiedliwości, nawet jeśli z pozoru nie leży to w Jego interesie (Rzym. 8:32). Jakże bolesny musiał być dla Niego widok ukochanego Syna umierającego na palu męki niczym wiarołomny bluźnierca! Ale z miłości do niedoskonałych ludzi był gotów do tego dopuścić, chciał bowiem uczynić zadość własnym doskonałym normom sprawiedliwości (odczytaj Rzymian 5:18-21). Niegodziwy świat daje Jehowie sposobność pokazania, że On sam jest na wskroś sprawiedliwy.

Mądrość. Gdy Adam i Ewa zgrzeszyli, Jehowa natychmiast wyjawił, jak zniweczy wszystkie tragiczne następstwa ich buntu (Rodz. 3:15). Podejmując bezzwłoczne działanie oraz stopniowo objawiając swoim sługom szczegóły tego zamierzenia, wyraźnie ukazał swą mądrość (Rzym. 11:33). Nic nie może Mu przeszkodzić w realizacji Jego zamiarów. W świecie zdominowanym przez niemoralność, wojny, brak rozsądku, nieposłuszeństwo, okrucieństwo, stronniczość i obłudę Jehowa ma aż nadto sposobności, by pokazać swym stworzeniom, na czym polega prawdziwa mądrość. Uczeń Jakub powiedział: „Mądrość z góry jest przede wszystkim nieskalanie czysta, następnie usposobiona pokojowo, rozsądna, gotowa okazać posłuszeństwo, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, nie czyni stronniczych wyróżnień, nie jest obłudna” (Jak. 3:17).

Cierpliwość. Cierpliwość Jehowy nie byłaby tak dostrzegalna, gdyby nie miał On do czynienia z ludzką niedoskonałością, grzechami i niedociągnięciami. Bóg od tysięcy lat chętnie przejawia ten wspaniały przymiot, co dowodzi, że odznacza się nim w stopniu doskonałym. Powinniśmy Mu być za to głęboko wdzięczni. Apostoł Piotr słusznie radził: „Cierpliwość naszego Pana uważajcie za wybawienie” (2 Piotra 3:9, 15).

Gotowość do przebaczania. Wszyscy jesteśmy grzesznikami i każdy z nas często się potyka (Jak. 3:2; 1 Jana 1:8, 9). Jakże powinniśmy być wdzięczni, że Jehowa jest gotów ‘hojnie przebaczać’! (Izaj. 55:7).

Pomyślmy o czymś jeszcze: Ponieważ rodzimy się niedoskonali i grzeszni, z własnego życia wiemy, jaka to radość, gdy Bóg przebacza nasze przewinienia (Ps. 51:5, 9, 17). Doświadczanie na sobie przejawów tego ujmującego przymiotu Jehowy pogłębia naszą miłość do Niego i zachęca do naśladowania Go w relacjach z innymi (odczytaj Kolosan 3:13).


.jb

#164 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-11-27, godz. 22:25

Przeglądałam niedawno kalendarz śJ na rok 2010 i przeżyłam lekkie, miłe zaskoczenie. Tekst główny :" miłość wszystko przetrzymuje, miłość nigdy nie zawodzi" z 1Kor 13:7,8. Mam sentyment do tego fragmentu PŚ, dostrzegam kluczowe przesłanie skierowane do prawdziwych chrzescijan o wzajemnej miłości.
Obejrzałam ilustracje, w jaki sposób świadkowie przejawiają chrześcijańską miłość. Ten cenny przymiot uwidacznia się na zebraniach zborowych, zgromadzeniach, przy wznoszeniu Sal Królestwa, dzięki Kursom Usługiwania i komitetom łączności ze szpitalami oraz w zaangażowaniu w pomoc humanitarną.
Trochę mnie to zastanowiło. Czyżby głoszenie dobrej nowiny i pozyskiwanie nowych chwalców Boga Jehowy powoli schodziło na dalszy plan? Czyżby priorytetem stawało się utrzymywanie w dobrej kondycji członków dzisiejszych zborów i zabezpieczenie "kosztownosci z narodów" przez procesem zaśniedzenia? CK słyszy zapewne głosy krytyki, zwłaszcza naganne braki w okazywaniu miłości między problematycznymi współwyznawcami. Widzi też kurczącą się efektywność w pozyskiwaniu nowych członków Organizacji. Może w związku z tym postanowiło roztoczyć szczególną opiekę nad mieniem Pana - zatroszczyć się o potrzeby współbraci poprzez stworzenie w zborach pełnego miłości i braterskiego przywiązania środowiska, z którego nie chce się odejść. Chyba coś zaczyna się zmieniać w wizerunkowości śJ...a może moje wnioski są na wyrost.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#165 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2010-01-16, godz. 23:49

Kolejny cytat podkreślający znaczenie pokarmu duchowego oraz pośrednictwa „niewolnika wiernego i roztropnego”:

Obecnie Bóg broni nas przed zakusami Szatana między innymi za pośrednictwem „niewolnika wiernego i roztropnego”, który we właściwym czasie dostarcza nam duchowy pokarm (Mat. 24:45). Odżywianie się tym pokrzepiającym pokarmem pomaga nam ‘nałożyć całą zbroję od Boga’.

--
źródło: „Strażnica” z 15 lutego 2010, Czy uznajesz Jehowę za swego Ojca?



W innym artykule tej samej „Strażnicy” znajdziemy następujące porady:

Nigdy nie wykorzystujmy Pisma Świętego do zastraszania ludzi. Oczywiście możemy na jego podstawie bronić prawdy – tak jak to robił Jezus, gdy był kuszony przez Diabła; nie powinniśmy natomiast używać Biblii jako narzędzia, którym można przyprzeć kogoś do muru (Powt. Pr. 6:16; 8:3; 10:20; Mat. 4:4, 7, 10).

--
źródło: „Strażnica” z 15 lutego 2010, Umiejętnie posługuj się „mieczem ducha”


Może to tylko moje wrażenia, ale wydaje się, że u głosicieli z wcielaniem tych porad w życie bywa jednak bardzo różnie.
.jb

#166 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2010-03-12, godz. 02:23

Nie wiem, z jak dużym wyprzedzeniem przygotowywane było majowe wydanie „Strażnicy”, niemniej jednak okładka w oczywisty sposób koresponduje z tematem trzęsień ziemi, o czym głośno w ostatnim okresie:


Dołączona grafika

link
.jb

#167 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2010-03-18, godz. 22:57

W „Strażnicy” z 15 czerwca 2010 roku przeczytamy między innymi o przerażającej aktywności Szatana, który pochłania nieostrożnych, pała wielkim gniewem oraz mąci:


Szatan wie, że ma już niewiele czasu, dlatego wzmaga wysiłki, by pochłonąć każdego, kto jest nieostrożny (1 Piotra 5:8; Obj. 12:12, 17).


Taka propaganda nie upowszechnia zasad Bożych, lecz „ducha świata” i jego władcy, Szatana, który pała wielkim gniewem (1 Kor. 2:12; Efez. 2:2; Obj. 12:12).


Aby nam przeszkodzić w obwieszczaniu dobrej nowiny, Szatan i demony nieustannie usiłują zmącić pokój w rodzinach i zborach.



Należy zatem trzymać się blisko zboru oraz współwyznawców. Zbór zapewnia bezpieczeństwo – w tym wydaniu „Strażnicy” kwestia ta powraca wielokrotnie:


Jehowa zapewnił nam bezpieczne schronienie duchowe – zbór chrześcijański.


„(...) Trzeba uważać, w jakim obracamy się środowisku. Pływajmy tam, gdzie jest przyjemnie i bezpiecznie – w zborze!”. Istotnie, nie zapuszczajmy się na głębiny, gdzie bylibyśmy odcięci od duchowej pomocy innych, wystawieni na zagrożenia. Gdybyśmy kiedykolwiek się tam znaleźli, natychmiast powróćmy na „bezpieczne wody”. W przeciwnym razie moglibyśmy zostać „pożarci”, czyli doznać niepowetowanej szkody.


Chrześcijanin mógłby być tak zafascynowany atrakcjami szatańskiego systemu rzeczy – rozrywką, pracą, różnymi dobrami – że nawet nie zauważy, iż w sensie symbolicznym wypływa na niebezpieczne wody.


Jeśli utrzymujemy bliski kontakt z duchowymi braćmi i siostrami, możemy wciąż czuć się bezpieczni oraz unikać nieszczęść typowych dla szatańskiego świata.


Nie możemy utrzymywać kontaktów towarzyskich z ludźmi niesłużącymi Jehowie i liczyć na to, że nic złego się nie stanie. (...) Natomiast przebywanie z osobami, które podzielają nasze wierzenia, trzymają się wzniosłych zasad moralnych i tak jak my kochają Jehowę, stanowi dla nas ochronę. Takie towarzystwo zachęca do mądrego postępowania (Prz. 13:20).



Możemy się także dowiedzieć, że słudzy Jehowy są przygotowani do radzenia sobie z problemami oraz cieszą się nadzwyczajnym spokojem:


Chociaż tak samo jak pozostali ludzie borykamy się z rozmaitymi trudnościami i wyzwaniami, patrzymy na nie zupełnie inaczej (odczytaj Izajasza 65:13, 14; Malachiasza 3:18). Dlaczego? Ponieważ wiemy, co Pismo Święte mówi o ich przyczynach, oraz jesteśmy przygotowani do radzenia sobie z problemami. Dzięki temu nie zamartwiamy się o przyszłość. Jako słudzy Jehowy jesteśmy chronieni przed nierozsądnym, niebiblijnym sposobem myślenia i niemoralnym postępowaniem oraz przed skutkami takich zagrożeń. Członkowie zboru chrześcijańskiego doświadczają zatem wewnętrznego spokoju, jaki dla innych jest nieosiągalny (Izaj. 48:17, 18; Filip. 4:6, 7).



Niestety, okazuje się jednocześnie, że mimo wspomnianej wolności od zmartwień o przyszłość, słudzy Jehowy nie są cudownie uodpornieni na problemy czy naciski. Mimo szczególnego i nieosiągalnego dla innych spokoju, słudzy Jehowy doświadczają także stresu większego niż inni ludzie:


W dzisiejszych czasach, pełnych różnych napięć, mnóstwo ludzi cierpi na depresję. Słudzy Jehowy też nie są na nią cudownie uodpornieni.


Chrześcijanie nie są cudownie uodpornieni na problemy oraz naciski ze strony szatańskiego świata (1 Jana 5:19). W pewnych okolicznościach mogą nawet odczuwać większy stres niż inni ludzie, gdyż pragną dochować wierności Jehowie.


Można odnieść wrażenie, że w tym kontekście stres został przedstawiony nieomal jako budujące doznanie, szlachetna cena gorliwości, a nie sygnał, że należy zweryfikować oczekiwania i ciężary nakładane na głosiciela przez Organizację.
.jb

#168 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2010-03-25, godz. 23:14

Jeszcze kilka słów o tym, jak „Strażnica” z 15 czerwca br. straszy poważnymi konsekwencjami zadawania się z ludźmi spoza grona współwyznawców:


Przykładem osoby, która nie stroniła od złego towarzystwa i ściągnęła na siebie poważne problemy, jest Dina, córka Jakuba. Jak donosi Księga Rodzaju, miała ona zwyczaj spotykać się z młodymi Kananejkami, które mieszkały w pobliżu. Kananejczycy nie trzymali się wzniosłych norm moralnych wyróżniających czcicieli Jehowy. (...)
Przypomnijmy sobie, co wynikło z tego, że Dina zadawała się z nieodpowiednimi ludźmi.

Kiedy jeden z tamtejszych mieszkańców, Szechem, „najbardziej poważany w całym domu swego ojca”, ujrzał Dinę, „wziął ją i położył się z nią, i dopuścił się na niej gwałtu” (Rodz. 34:1, 2, 19). Cóż za tragedia! Jak myślisz, czy Dina spodziewała się takiego rozwoju wydarzeń? Być może chciała po prostu zaprzyjaźnić się z młodymi ludźmi, którzy wydawali się porządni. Jakże się pomyliła!

Czego nas to uczy? Nie możemy utrzymywać kontaktów towarzyskich z ludźmi niesłużącymi Jehowie i liczyć na to, że nic złego się nie stanie.

--
źródło: „Strażnica” z 15 czerwca 2010, artykuł „Korzystaj z ochrony wśród ludu Bożego”



Inna historia z tego samego wydania i artykułu:


Dla kontrastu pomyślmy o losie tych, którzy kiedyś opuścili „bezpieczne wody” zboru chrześcijańskiego. Jakże gorzko tego żałują! Siostra, którą nazwiemy Tania, opowiada: „W zasadzie byłam wychowywana w prawdzie”. Jednak gdy miała 16 lat, opuściła zbór, by „zmierzać do świeckich celów”. Wśród przykrych skutków jej decyzji była niechciana ciąża i aborcja. Tania mówi teraz: „Te trzy lata spędzone poza zborem pozostawiły w mojej psychice trwałe ślady, których nie potrafię zatrzeć. Dręczy mnie świadomość, że zabiłam własne nienarodzone dziecko. (...) Wszystkim młodym, którzy chcieliby chociaż przez chwilę zakosztować tego świata, radzę: ,Nie róbcie tego!’. Początkowo świat może wydawać się ponętny, ale w końcu pozostawia gorycz. Nie ma on do zaoferowania nic prócz udręk. Wiem coś o tym. Sama tego spróbowałam. Trzymajcie się organizacji Jehowy! To jedyna droga życiowa, która zapewnia szczęście”.


Zastanawiam się, jakie wsparcie siostra Tania otrzymała ze strony rodziny, która wychowywała ją „w prawdzie”. Można też zapytać, czy w ogóle pozwolono jej na dalsze mieszkanie w domu rodzinnym, czy może po odejściu od ŚJ musiała się wyprowadzić...

Tania podejmowała niewłaściwe decyzje, bo była tylko nastolatką w okresie buntu, a w dodatku bez większego doświadczenia życiowego, prawdopodobnie bez należytego wsparcia i pomocy rodziny, może mającą dosyć dotychczasowego stylu życia, w którym niczego nie było jej wolno. W obliczu narastających problemów nie zdołała sobie poradzić, bo nie była wystarczająco dojrzała i jej możliwości były bardzo ograniczone. Jej brak przygotowania do prowadzenia dorosłego życia nie stanowi więc dowodu na to, że świat oferuje wyłącznie udręki.

W artykule napisano, że Tania opuściła zbór, by „zmierzać do świeckich celów”. O jakiego rodzaju cele chodziło? Biorąc pod uwagę słowa o „zakosztowaniu świata”, można dojść do wniosku, że mogło chodzić o zabawę, uczestnictwo w imprezach, nawiązywanie towarzyskich znajomości, czy też relację uczuciową z osobą „ze świata”. I to wszystko nauczanie TS niezbyt uczciwie wrzuca do jednego worka z takimi „świeckimi celami”, jak na przykład: zdobywanie wykształcenia, planowanie ścieżki kariery zawodowej, uprawianie sportów czy rozwijanie zainteresowań i talentów.
.jb

#169 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2010-04-14, godz. 01:56

W nawiązaniu do tematu: blog, również komentujący różne treści z literatury TS:

znalezionewstraznicy.blogspot.com



Znalezione w Strażnicy i w jej okolicy


Treści i przesłania zawarte w publikacjach Towarzystwa Strażnica wymagające omówienia lub wyjaśnienia niekoniecznie w duchu zgodnym z intencjami ich autorów.


.jb

#170 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2010-04-15, godz. 16:06

Nie wiem, z jak dużym wyprzedzeniem przygotowywane było majowe wydanie „Strażnicy”, niemniej jednak okładka w oczywisty sposób koresponduje z tematem trzęsień ziemi, o czym głośno w ostatnim okresie:


Dołączona grafika

link


Myślę, że to dobry nr "Stażnicy" w obecnej sytuacji w Polsce. Kilka razy spotkałem się z wykorzystaniem tego nr na fali naszego polskiego dramatu. Nie wiem, jak tam z treścią, ale tytuł pasuje...

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#171 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2010-04-16, godz. 01:58

Powrócę jeszcze do artykułu, omawianego tutaj w ubiegłym roku: link

Jednak prawdziwi chrześcijańscy pomazańcy nie domagają się szczególnych względów. Nie uważają, że skoro są pomazańcami, to posiedli wyjątkowe zrozumienie, lepsze nawet niż niektórzy bardzo doświadczeni członkowie „wielkiej rzeczy” (Obj. 7:9). Nie utrzymują też, że siłą rzeczy mają większą miarę ducha świętego niż ich towarzysze z grona „drugich owiec” (Jana 10:16). (...)

Czy wszyscy pomazańcy żyjący na ziemi pozostają ze sobą w kontakcie, by uzgadniać nowe zrozumienie duchowych prawd? Nie. Chociaż obowiązek karmienia duchowej czeladzi spoczywa na całej klasie niewolnika, to jednak nie każdy jej członek ma te same zadania (odczytaj 1 Koryntian 12:14-18). Jak już wspomniano, w I wieku wszyscy chrześcijanie zajmowali się doniosłym dziełem głoszenia. Ale tylko wąskie grono spisywało księgi biblijne oraz nadzorowało działalność zboru chrześcijańskiego.

--
źródło: „Strażnica” z 15 czerwca 2009 roku, „Wierny szafarz i jego Ciało Kierownicze” (fragmenty)


Przypominam te fragmenty, ponieważ pewnego rodzaju nawiązanie znajdziemy w „Strażnicy” z 15 lipca 2010 roku, w artykule „Duch bada (...) głębokie sprawy Boże”. Ponownie tam podkreślono i doprecyzowano, że w wyjaśnianiu ważnych zagadnień duch święty nie pomaga wszystkim, lecz pomaga konkretnie odpowiedzialnym przedstawicielom klasy „niewolnika wiernego i roztropnego” w Biurze Głównym. Kilka cytatów poniżej:


Kiedy przychodzi czas na dokładniejsze wyjaśnienie jakiegoś ważnego zagadnienia, w zrozumieniu go duch święty pomaga odpowiedzialnym przedstawicielom klasy „niewolnika wiernego i roztropnego” w Biurze Głównym (Mat. 24:45; 1 Kor. 2:13). Członkowie Ciała Kierowniczego wspólnie omawiają kwestie wymagające uściślenia (Dzieje 15:6). Rezultaty takiej analizy publikują potem dla pożytku nas wszystkich (Mat. 10:27). Jeżeli z czasem okazuje się, że potrzebne są dalsze uściślenia, „niewolnik” otwarcie o nich informuje (zobacz ramkę „Jak duch pogłębiał nasze zrozumienie spraw związanych ze świątynią duchową”).

(...)

Nie potrzebujemy jakiegoś szczególnego świeckiego wykształcenia, by pojąć głębokie prawdy duchowe objaśniane na łamach naszej literatury (Dzieje 4:13).

(...)

Gdy według swych najlepszych możliwości stosujemy się do otrzymywanych zaleceń, współpracujemy z duchem Bożym (Obj. 2:29).


Artykuły do studium z tego wydania „Strażnicy”: pdf
.jb

#172 Jozek

Jozek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 151 Postów

Napisano 2010-04-16, godz. 07:41

Dziwnego rodzaju "oburzenie" mnie ogarnęło po przeczytaniu tych wiadomości ze Strażnicy z 15.07.2010. Po pierwszym szybkim przeleceniu tekstu jasno wynika, że to "Ciało Kierownicze" ma odpowiednie "zdolności" właściwego pojmowania nauk Biblijnych, ale to nie jedyna kwestia.

(...)odpowiedzialnym przedstawicielom klasy „niewolnika wiernego i roztropnego” w Biurze Głównym (Mat. 24:45; 1Kor. 2:13).


Można by się uczepić i zapytać, czy poza B.G. jest już to niemożliwe? Co więcej, podane wersety wcale nie są zbytnim poparciem takiego wywodu. Ale nie to jest najistotniejsze.

Członkowie Ciała Kierowniczego wspólnie omawiają kwestie wymagające uściślenia (Dzieje 15:6).


Pierwsze co mi się nasunęło, to to, co pisze R. Franz ;) I tutaj oczywiście znów postanowiłem dać się wypowiedzieć Biblii, dokładnie tam gdzie nam podaje Strażnica.

Toteż apostołowie i starsi zebrali się, aby rozpatrzyć tę sprawę. (Dzieje 15:6)

Oczywiście wszystko się zgadza, C.K. omawiają sprawę wzorem apostołów i starszych. W tym oto miejscu część ŚJ pokiwa głową, że tak, zgadza się, cieszmy się, że CK tak się trzyma rad pism. Jednak przypomnijmy sobie, że myślą tego akapitu jest fakt, że to przedstawiciele mają ducha aby analizować różne kwestie (akapit nie mówi, że tylko CK ma ten przywilej, że tylko on pozna właściwą wykładnię). Warto więc poświęcić parę minut więcej i przeczytać troszkę więcej niż 6 werset z 15 rozdziału, np Dzieje 15:7-9:

7 A gdy doszło do wielkiego sporu, wstał Piotr i rzekł do nich: „Mężowie, bracia, dobrze wiecie, że już w dawnych dniach Bóg dokonał pośród was wyboru, aby przez moje usta ludzie z narodów usłyszeli słowo dobrej nowiny i uwierzyli; 8 a Bóg, który zna serce, złożył świadectwo, dając im ducha świętego, tak jak i nam. 9 I nie uczynił żadnej różnicy między nami a nimi, lecz wiarą oczyścił ich serca.

Poddaje się w tym momencie pod krytyką lepiej znających Pismo Święte czy dobrze wnioskuje z tego fragmentu, że nie ma rozgraniczenia na kogoś lepiej czy mniej rozumiejącego nauki? Czyż Piotr nie powiedział, że tak jak On, apostołowie i starsi otrzymali ducha, tak też ludzie z narodów?

O doczytaniu do wersetu 11 chyba nie ma co liczyć:

11 My zaś ufamy, że dostąpimy wybawienia dzięki niezasłużonej życzliwości Pana Jezusa, tak samo jak i oni”.

Pozdrawiam

#173 skywalker

skywalker

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 194 Postów

Napisano 2010-04-16, godz. 21:18

A mnie się spodobał tekst z ramki:

Ale około roku 1971 odpowiedzialni członkowie klasy niewolnika zaczeli zdawac sobie sprawę (...)


Czy to nie czasy R.Franza ? I picie do niego (że to niby nie odpowiedzialny) ?

Użytkownik skywalker edytował ten post 2010-04-16, godz. 21:18

Nie ważne na którym piętrze jesteś, gdy zatniesz się w windzie. I tak jesteś bez wyjścia.

#174 Jozek

Jozek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 151 Postów

Napisano 2010-04-19, godz. 13:13

Umiejętnie posługuj się mieczem ducha -12-18 kwietnia 2010.


Streszczając w jednym zdaniu, można powiedzieć, że artykuł zachęca do wnikliwego analizowania, studiowania i rozumienia Biblii, aby umiejętnie odpowiadać rozmówcom Pismem, nie swoimi słowami. Oczywiście różnie to bywa, ale nie powinno nas to zniechęcić do badania „czy tak się rzeczy mają” (Dzieje 17:11).

W pierwszych kilku akapitach artykuł nakreśla, że poddawanie się pod działanie Ducha Świętego, to między innymi czytanie Słowa Bożego, które potrafi zmienić szczerego człowieka o 180 stopni, które zawiera wskazówki jak radzić sobie z problemami, jak dobierać przyjaciół, rozrywkę czy ubiór. „Kto się kieruje zasadami Bożymi, może prowadzić naprawdę sensowne życie”. Skuteczne posługiwanie się „mieczem prawdy” może „pomóc ludziom uwolnić się z duchowej niewoli Szatana”.

Zdanie kończące 6 akapit zadaje bardzo celne pytanie: „Czyż nie powinniśmy dokładać starań, by posługiwać się nim [P.Ś.] umiejętnie?”. Akapit 7 cytuje słowa z 2 Tym. 2:15 zachęcające m.in. aby robić wszystko by „poprawnie władać słowem prawdy”. W kolejnych akapitach przedstawiany jest poprawny pogląd, że „jeśli chcemy jasno przekazywać innym wypowiedzi biblijne, musimy sami dobrze pojmować ich sens. W tym celu trzeba zwracać uwagę na kontekst danego wersetu bądź większego urywka”. Szczególnie zwrócił na to uwagę prowadzący, by nikt nie mógł posądzić ŚJ o wyrywanie wersetów z kontekstu. Aby unaocznić jak można skorzystać z kontekstu do poprawnego zrozumienia, podany jest przykład z listu do Galatów 3:13, 19-24; 4:1-5, gdzie ap. Paweł wspomina o „wolności”. Artykuł wyjaśnia, że zgodnie z kontekstem Paweł „nawiązał do chrześcijańskiej wolności”.

Dalej czytamy, że warto się stosować do zachęty z 1 listu ap. Piotra 3:15 aby zawsze być gotowym „do obrony wobec każdego, kto od nas żąda uzasadnienia nadziei”. Dlaczego? Ano dlatego, że za słowami akapitu 12 „Może ona obalić „to, co silnie obwarowane”, czyli obnażyć fałszywe poglądy, szkodliwe praktyki i filozofie będące odzwierciedleniem ludzkiej mądrości”. Podany jest przykład 93-letniej mieszkanki Indii, która z listu syna dowiedziała się, że Biblia nie uczy o reinkarnacji, nie mogąc się z tym pogodzić, w końcu po dalszej korespondencji przyjęła nową naukę. Ostatni podtytuł „Trafiaj do przekonania” podaje 4 rady:
- „kieruj uwagę na Słowo Boże, rozbudzając w rozmówcy szacunek dla tej Księgi”,
- „nie ograniczaj się do odczytywania wersetów – staraj się je objaśniać”,
- „posługuj się przekonującą argumentacją z Pisma Świętego”.
Końcowe akapity dodatkowo podają „niech twoje wyjaśnienia, będą mocno oparte na Słowie Bożym”,”niekiedy trzeba poszukać dodatkowych informacji”.

Całość artykułu jest dobitnie podkreślona w końcowych słowach: „Jakże jesteśmy szczęśliwi, że mamy Biblię, i możemy posługiwać się dobitnym orędziem zawartym w tej Księdze, by wykorzeniać fałszywe nauki i trafiać do serc szczerych ludzi!

Myślę, że nie muszę zbytnio komentować. Każdy ma mniejsze lub większe doświadczenia. Oczywiście duch artykułu bardzo pozytywny, zachęca do wnikliwego badania Pisma, lecz trzeba przyznać, że bardzo mało ŚJ się do tego stosuje. Wydaje im się, że jak przeczytają sam artykuł do studium, to już wystarczy, nie rzadko nie szukając podanych wersetów. W tej kwestii bardzo naciskał prowadzący, który co chwile zachęcał aby odpowiadać z uwzględnieniem podanych wersetów czasem dając do zrozumienia, że słuchacze na pewno się z nimi zapoznali w domu. Co do wyrywania wersetów z kontekstu, bądź rozciąganie ich znaczenia na wszystkich, kiedy to odwołane są do konkretnej grupy ludzi, ale tych przykładów może być więcej. Aby dać komuś do zrozumienia jak szkodliwe może być takie wyrwanie z kontekstu, zacytuje dwa zdania, jak ktoś chce może sam ich poszukać i zbadać znaczenie:

"W tym celu musimy przekonać słuchacza o prawdziwości tego, co mówimy"

"Ty także staraj się trafiać ludziom do przekonania"

Możliwości interpretacji jest dużo, zwłaszcza gdy ktoś je przeanalizuje też nie pod kątem artykułu.

Użytkownik Jozek edytował ten post 2010-04-19, godz. 13:14


#175 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-04-21, godz. 20:54

Oczywiście duch artykułu bardzo pozytywny, zachęca do wnikliwego badania Pisma, lecz trzeba przyznać, że bardzo mało ŚJ się do tego stosuje.


Faktycznie śJ raczej nie przykładają się do osobistego czytania PŚ. Mimo ciągłego przypominania o tym cennym zaleceniu mają problemy z zastosowaniem tej rady. Myślę też, że studiowanie Słowa Bożego podparte "Wnikliwym badaniem Pism " ( nie wiem czy nie przekręciłam tytułu) czy innymi wzbogacającymi publikacjami, staje się stosunkowo mało wnikliwe. Nawet odnoszę wrażenie, że wespół z komentarzem niewolnika, nie działa w pełnej mocy lecz zostaje ograbione z pewnych cennych myśli. Jeśli świadkowie nie zaglądają do Biblii tylko skupiają całą uwagę na "gołym" artykule w Strażnicy, to tracą możliwość oddziaływania Ducha Świętego, pod natchnieniem którego spisano PŚ.

W tej kwestii bardzo naciskał prowadzący, który co chwile zachęcał aby odpowiadać z uwzględnieniem podanych wersetów czasem dając do zrozumienia, że słuchacze na pewno się z nimi zapoznali w domu.


Zauważyłam dobrą tendencję w swoim rodzimym zborze. Bardzo dużo zagląda się do Biblii i czyta bezpośrednio ze Słowa Bożego. Bo w domu wiadomo, nie każdemu starczy czasu na przeczytanie zalecanych fragmentów Biblii.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#176 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-04-22, godz. 15:55

Strażnica 15 lipca 2010 r.

Kiedy przychodzi czas na dokładniejsze wyjaśnienie jakiegoś ważnego zagadnienia, w zrozumieniu go duch święty pomaga odpowiedzialnym przedstawicielom klasy „niewolnika wiernego i roztropnego” w Biurze Głównym (Mat. 24:45; 1 Kor. 2:13). Członkowie Ciała Kierowniczego wspólnie omawiają kwestie wymagające uściślenia (Dzieje 15:6). Rezultaty takiej analizy publikują potem dla pożytku nas wszystkich (Mat. 10:27). Jeżeli z czasem okazuje się, że potrzebne są dalsze uściślenia, „niewolnik” otwarcie o nich informuje (zobacz ramkę „Jak duch pogłębiał nasze zrozumienie spraw związanych ze świątynią duchową”).

Wspólnie omawiają? W jaki sposób? Jeśli nadal w ten co poniżej to już lepiej niech dadzą sobie spokój z taką analizą.

Kryzys sumienia

Przy paru okazjach planowane, czysto biblijne dyskusje dotyczyły głównie omówienia artykułu lub artykułów do Strażnicy, które ktoś przygotował, a które budziły pewne wątpliwości. W tych przypadkach regularnie zdarzało się, że chociaż spotkanie było zapowiedziane na tydzień lub dwa wcześniej, Milton Henschel, Grant Suiter lub inny członek tego właśnie Komitetu czuli się w obowiązku powiedzieć: „Miałem czas, aby przejrzeć to tylko pobieżnie – byłem tak zajęty”. Nie było powodu wątpić w prawdziwość ich słów. Przychodziło mi jednak na myśl pytanie: jak z czystym sumieniem mogą oni głosować za przyjęciem materiału, skoro nie mieli oni czasu na przemyślenie jego treści, na zbadanie, co Pismo Święte mówi na ten temat? Materiał raz opublikowany, miał być uznany przez miliony ludzi za „prawdę”. Która ze spraw papierkowych mogła być w takiej sytuacji ważniejsza? Wspomniani bracia nie stanowili bynajmniej wyjątku. Z samej dyskusji wynikało jasno, że przeważająca większość członków Ciała nie uczyniła nic więcej poza przeczytaniem treści przedstawionej im pracy. Temat artykułu, nawet jeśli prezentował jakieś „nowe” zrozumienie Pisma Świętego, często powstawał i rozwijał się w umyśle autora bez konsultacji z Ciałem. Często autor wypracowywał swoje argumenty i przedstawiał je w formie ostatecznej bez przedyskutowania ich, bez przeanalizowania swego toku myślenia z jedną choćby osobą. Argumentacja zastosowana w artykule była często skomplikowana. Powierzchowne przeczytanie treści nigdy nie mogło pozwolić na wystarczającą jej analizę po to, by można było przyznać słuszność użytym argumentom i ocenić, czy są one biblijnie poprawne, czy też stanowią jedynie przypadek „akrobatycznej logiki”, przypadek zręcznej żonglerki tekstami i pojedynczymi wierszami Biblii, a to w tym celu, aby niejako „zmusić” ją do powiedzenia czegoś, czego w rzeczywistości nie mówi. Ci, którzy tylko przeczytali artykuł, zwykle głosowali za jego przyjęciem, zaś ci, którzy przestudiowali jego treść pod kątem zgodności z Pismem Świętym, stawiali najczęściej poważne pytania. I tak pewnego razu poddano dyskusji artykuł prezentujący pogląd, że święto zbiorów (obchodzone zgodnie z Biblią na zakończenie żniw) obrazuje fakt, który miał miejsce w historii Świadków Jehowy na początku duchowych zbiorów Organizacji. Po zakończeniu dyskusji za akceptacją artykułu głosowała wystarczająca liczba członków, aby został on przyjęty. Wówczas jeden z członków, służący w tym czasie jako koordynator Komitetu Redakcyjnego, powiedział: „W porządku, jeśli tak chcecie, przekażę artykuł do druku. Nie znaczy to jednak, że ja w to wierzę. Jest to po prostu kolejny kamień na budowę ogromnego pomnika świadczącego o tym, że Strażnica nie jest nieomylna”.

Strażnica się myli czyli duch też się myli? A może duch zmienia zdanie? A może w ogóle nie udziela Ciału Kierowniczemu zrozumienia?

Głównym czynnikiem, na którym Ciało Kierownicze opierało swoje decyzje była zasada większości dwóch trzecich głosów. Powodowało to czasem dziwne efekty. Każdy wniosek, jeśli nie miał upaść, musiał być poparty przez dwie trzecie aktywnych w tym czasie członków. Osobiście doceniałem tę zasadę. Dawała ona głosującemu możliwość „wstrzymania się od głosu” bez jednoczesnego poczucia, że korzysta on z prawa veta. W sprawach mniejszej wagi, nawet jeśli nie było co do nich jednomyślności, głosowałem zwykle tak, jak większość. Lecz gdy pojawiały się sprawy, które szczerze niepokoiły moje sumienie, często znajdowałem się w mniejszości. Rzadko byłem w tej mniejszości sam, częściej była jeszcze jedna, dwie lub trzy inne osoby, które obiekcje swego sumienia wyrażały przez to, że nie głosowały „za” wnioskiem.4 W okresie około dwóch pierwszych lat po wprowadzeniu zasadniczych zmian w strukturze władzy (oficjalnie wprowadzono je 1 stycznia 1976 r.) nie było to aż tak częstym przypadkiem. W okresie dwóch ostatnich lat silny trend ku „twardej linii” zmuszał mnie do wielokrotnego wstrzymywania się od głosu. Rozważmy teraz, co działo się w przypadkach, gdy członkowie Ciała patrzyli na określony problem z całkowicie różnych punktów widzenia, co wcale nie było tak rzadką sprawą, jakby niektórym mogło się wydawać. Dyskusja mogła dotyczyć zachowania, które gdzieś w przeszłości mogło zostać zaszeregowane przez Towarzystwo do kategorii „spraw kwalifikujących członków organizacji do wyłączenia”: mogła to być na przykład iniekcja określonego składnika krwi wprowadzonego do organizmu w celu wykrycia potencjalnie śmiertelnej choroby, mógł to być przypadek kobiety, której mąż – nie będący Świadkiem – był zawodowym żołnierzem, ona zaś pracowała w magazynach bazy wojskowej zatrudniającej jej męża. Czasem w takich dyskusjach Ciało mogło być całkowicie podzielone – podział ten mógł przebiegać dokładnie przez „środek”. Mogło się też zdarzyć, że większość była za eliminacją określonego czynu, zachowania bądź rodzaju wykonywanej pracy spośród kategorii „spraw kwalifikujących do wyłączenia”. Zauważmy, do czego mogła prowadzić zasada większości dwóch trzecich głosów: Jeśli spośród czternastu obecnych, dziewięciu było „za” usunięciem sprawy z kategorii „spraw kwalifikujących do wyłączenia”, a tylko pięciu było „za” pozostawieniem jej w tej kategorii, większość była niewystarczająca. Choć była to wyraźna większość, dziewięć głosów nie stanowiło większości dwóch trzecich. (Nawet jeśli byłoby dziesięć głosów „za” zmianą, wciąż byłoby to niewystarczające, bo choć byłaby to większość dwóch trzecich w odniesieniu do czternastu obecnych, zasada dwóch trzecich odnosiła się do liczby wszystkich aktywnych członków, a tych przez większą część czasu było siedemnastu bądź osiemnastu.) Jeśli zatem ktoś spośród dziewięciu osób wysuwałby taki wniosek, wniosek ten nie zostałby przyjęty, ponieważ dla jego przyjęcia potrzeba by było dwunastu głosów. Z drugiej jednak strony, jeśli ktoś spośród pięciu osób, popierających pozostawienie określonej sprawy w kategorii „spraw kwalifikujących do wyłączenia”, postawiłby wniosek o pozostawienie jej w tej kategorii, oczywiście wniosek ten nie zostałby również przyjęty. Ale nawet nie przyjęcie wniosku o pozostawieniu sprawy w omawianej kategorii nie spowodowałoby jej usunięcia z tej kategorii. Dlaczego? Dlatego, że zgodnie z obowiązującą polityką należało najpierw uchwalić określony wniosek, zanim można było wprowadzić zmianę w dotychczasowej polityce. Gdy w jednym z pierwszych przypadków opinia większości była podzielona, Milton Henschel wyraził pogląd, że gdzie nie ma większości dwóch trzecich, pozostaje dotychczasowy status quo i nie powinno się nic zmieniać. W takich przypadkach w zasadzie nie zdarzało się, aby któryś z członków zmienił decyzję i oddał głos w taki sposób, by powstała większość dwóch trzecich, a zatem sprawa pozostawała dalej bez rozwiązania. Znaczyło to, że Świadek, który dopuścił się określonego czynu lub wykonywał określoną pracę nadal kwalifikował się do wyłączenia, choć większa część Ciała Kierowniczego wyraźnie dała znać, że powinno być inaczej! Przy wielu okazjach, kiedy to kilka osób, a czasem nawet większość (lecz nie dwie trzecie) odczuwała, że dana sprawa nie powinna być powodem wyłączenia, wypowiadałem moje przekonanie, że nasze stanowisko jest niesłuszne, a nawet niezrozumiałe. Jak można pozwolić, aby wszystko było jak dawniej, aby ludzie byli wyłączani, kiedy w samym Ciele Kierowniczym jest kilku ludzi – czasem, jak powiedziałem, większość – którzy uważają, że dane „przestępstwo” nie zasługuje na tak surowy wyrok? Jak czuliby się bracia i siostry, gdyby wiedzieli, że muszą zostać wyłączeni, pomimo że istnieje brak jednomyślności w Ciele Kierowniczym? Dla zilustrowania podajmy przykład: Jeśli pięciu starszych zboru tworzących „komitet sądowniczy” wysłuchało sprawy i trzech spośród pięciu uznało, że nie powinno nastąpić wyłączenie, to czy fakt, że stanowią oni większość trzech piątych, a nie dwóch trzecich, czyni ich stanowisko nieważnym? Czy spowoduje to wyłączenie danej osoby? Oczywiście że nie. Dlaczego więc pozwalamy, aby zwykła zasada miała moc utrzymania tradycyjnego poglądu o wyłączeniu, gdy większa część członków Ciała ma inne zdanie? Czy nie powinniśmy zająć przynajmniej takiego stanowiska, że w przypadku tych wszystkich spraw dotyczących wyłączenia, w których dość liczna mniejszość (nie mówiąc o niezależnie jak dużej większości) odczuwa, że nie ma dostatecznych podstaw do podjęcia kroków zmierzających do jego uskutecznienia, kara wyłączenia powinna zostać zawieszona? Te postawione Ciału pytania pozostały bez odpowiedzi. Jednak w dalszym ciągu w przypadkach, jak opisane powyżej, dawniej ustalona, tradycyjna polityka wciąż na nowo egzekwowała swą moc i funkcjonowała jako rzecz oczy-wista, jako coś normalnego. Skutek, jaki decyzje te wywoływały w życiu ludzkim nie posiadał widocznie wystarczającej wagi, aby skłonić członków Ciała do zaniechania ich „standardowej” polityki dotyczącej wyłączania. Sformułowanie tej polityki miało miejsce w dalekiej przeszłości Organizacji. Była ona niejednokrotnie produktem myślenia jednostki – osoby zbyt często wyizolowanej od okoliczności towarzyszących określonej sprawie. Politykę tę wprowadzono jednak w życie, a następnie przyjęto zasadę, że pozostaje ona w mocy, gdy brak większości dwóch trzecich głosów. Być może nic tak dobrze nie ilustruje tej dziwnej praktyki, jak sprawa dotycząca problemu służby zastępczej. „Służba zastępcza” to służba cywilna oferowana przez rząd tym ludziom, którym sumienie nie pozwala na odbycie służby wojskowej. Całkiem spora liczba postępowych krajów proponowała taką służbę tym właśnie spośród swoich obywateli. Oficjalne, wypracowane w czasie II wojny światowej, stanowisko Towarzystwa „Strażnica” głosiło, że jeśli któryś Świadek Jehowy godzi się na taką służbę, dopuszcza się kompromisu, łamie swą wierność Bogu. Sposób rozumowania jest w tym wypadku następujący: ponieważ służba zastępcza jest „substytutem”, zatem zajmuje miejsce tego, co zastępuje i w dalszej konsekwencji – zgodnie z tym rozumowaniem – oznacza to samo. Ponieważ służba zastępcza oferowana jest w miejsce służby wojskowej, a służba wojskowa wiąże się (przynajmniej potencjalnie) z przelewem krwi, więc to wszystko, co ją zastępuje, staje się „winne krwi”. Rozwój tej godnej uwagi polityki nastąpił zanim uformowało się Ciało Kierownicze, a zadecydowali o niej najwyraźniej Fred Franz i Nathan Knorr w okresie, gdy przypadało im w udziale podejmowanie wszystkich ważniejszych decyzji. Z powodu respektowania tej polityki na przestrzeni lat, tysiące Świadków Jehowy w różnych krajach świata znalazło się w więzieniach, wybierając raczej to rozwiązanie niż możliwość służby zastępczej. Niepodporządkowanie się tej polityce Towarzystwa wiązało się automatycznie z traktowaniem takiej osoby jako „rezygnującej z członkostwa”, to zaś pociągało za sobą podobne traktowanie, jakie miało miejsce w przypadkach wyłączenia. List, który w listopadzie 1977 r. nadesłał jeden ze Świadków z Belgii, zakwestionował sposób rozumowania, na którym opiera się ta polityka. Spowodowało to, że 28 stycznia 1978 r. sprawą zajęło się Ciało Kierownicze. Rozpatrywano ją również: najpierw 28 stycznia 1978 r., następnie 1 marca, 26 września, 11 października, 18 października i 15 listopada. Przeprowadzono rodzaj analizy o zasięgu światowym, w konsekwencji czego nadeszły listy z około dziewięćdziesięciu biur oddziałów. Pokaźna liczba tych listów wskazywała, że Świadkowie z podległych im krajów mają trudności ze wskazaniem biblijnej podstawy dla przyjętego stanowiska. Zwróćmy uwagę, co w związku z tym miało miejsce w Ciele Kierowniczym. Na spotkaniu 11 października 1978 r. postawiono wniosek, aby sprawę przyjęcia bądź odrzucenia służby zastępczej pozostawić indywidualnemu sumieniu. Spośród trzynastu obecnych członków, dziewięciu głosowało za zmianą tradycyjnej polityki, cztery osoby wstrzymały się od głosu. Jaki był tego rezultat? Ponieważ Ciało Kierownicze składało się wówczas z szesnastu członków, a dziewięć osób nie stanowiło większości dwóch trzecich, nie wprowadzono żadnej zmiany. 15 listopada obecnych było szesnastu członków (pełny skład). Jedenastu głosowało za wprowadzeniem w dotychczasowej polityce takiej zmiany, dzięki której każdy Świadek nie mający oporów sumienia w stosunku do służby zastępczej mógłby ją podjąć, nie będąc automatycznie uznanym za niewiernego Bogu i wyłączonym ze zboru. Jedenaście głosów stanowiło większość dwóch trzecich. Czy zatem nastąpiła zmiana? Nie, ponieważ po krótkiej przerwie jeden z członków Ciała Kierowniczego powiedział, że zmienił zdanie. To zachwiało większość dwóch trzecich głosów. Następne głosowanie, podjęte przez piętnastu obecnych członków, dało wynik: dziewięć osób „za”, pięć „przeciw”, jedna osoba wstrzymała się od głosu.

Czy duch działa poprzez jakieś dziwne ludzkie głosowania?

Ciekawe czy nadal jest tak samo czy może już coś się zmieniło.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-04-22, godz. 16:45


#177 Jozek

Jozek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 151 Postów

Napisano 2010-04-29, godz. 22:18

Duch i Oblubienica bezustannie mówią; „Przyjdź” 19-25.04


Nie trudno się domyślić, że tymi którzy przychodzą są członkowie organizacji ŚJ i również oni wołają 'przyjdź'. W tym omówieniu nie będę tylko przedstawiał myśli, lecz sam wtrącę swoje „3 grosze”.

Bardzo ciekawa myśl trafiła mnie już w pierwszym akapicie. Podane są dwa przykłady – jak Jezus radził nie zabiegać o dobra doczesne, aby nie martwić się co będziemy pić, jeść itd., lecz „szukali najpierw królestwa" oraz przykład perły, którą znalazł kupiec i sprzedał wszystko co miał aby ja nabyć. I co dalej? Ostatnie zdanie reasumuje, że w tym wszystkim chodzi o głoszenie i czynienie uczniów.

A gdzie studium Biblii? Gdzie poznawanie jedynego prawdziwego Boga oraz Jego Syna? Gdzie pomaganie sobie nawzajem? Czyżby służba była rzeczywiście najważniejsza?

W drugim akapicie są ciekawe argumenty. „(...) Śmiałe oznajmianie orędzia Bożego oraz umiejętne posługiwanie się w służbie Biblią” to dowody, że ŚJ poddaje się Duchowi, jednak Duch ten przyczynia się, że „regularnie głosimy o Królestwie”. Czy śmiałość nie wpływa na regularność? Czy regularność nie powiększa śmiałości?

W ak. 3 przytoczony jest tekst z Jana 4:14 (nie wiem czemu wyłączono „zaś”). W wersecie tym dwa razy jest powtórzone o wodzie „którą ja mu dam”. Czy ktoś ze studiujących się zastanowili od kogo miała być ta „woda”? Od niedoskonałego człowieka? Od jakieś organizacji? Ciekawe zdanie zawiera ak. 4

„Woda życia wyobraża środki udostępnione przez Boga w celu wyzwolenia posłusznych Mu ludzi od grzechu i śmierci(...)”

A to całe natchnione Pismo już nie wystarczy? Co to za środki i ileż ich jest? Odpowiedź dostajemy w 5 ak. środki te „w pełni dostępne w trakcie jego [Jezusa] Tysiącletniego Panowania obrazuje 'rzeka wody życia, czysta jak kryształ'”. Artykuł tłumaczy, że źródłem tej „wody” jest Jehowa, a udostępniono ją za pośrednictwem Jezusa Chrystusa, powołano się tutaj na Obj. 22:1. Lecz wers ten nie mówi, że „rzeka” płynie z tronu Bożego poprzez tron ”Baranka”, tylko że z tronu Bożego i "Baranka".

Pojawia się znana data – 1914. Właśnie od tego roku płynie ta „rzeka wody życia” i to wtedy były już dostępne te „różne środki” do których należy orędzie z Biblii. A to wcześniej nie były dostępne? Dlaczego „środki” (l.mn.)? Chodzi o więcej niż jedno orędzie? Czy o różne myśli Biblijne? A może jest jeszcze coś co pomoże nam wyzwolić się od grzechu i śmierci?

W ak. 7 mamy kolejną dawkę humoru autora. Klasa namaszczonych duchem chrześcijan (czyt. ostatek ŚJ) kieruje zaproszeni „przyjdź!” do? Do „(...) tych, którzy spodziewają się dostąpić bezkresnego życia na ziemi(...)”. A co z tymi, którzy nie „spodziewają się”? Jeżeli ktoś w swoim umyśle jest niegodny, więc się tego nie „spodziewa” więc nie jest zaproszony? A co z tymi, którzy nic o tym nie wiedzą? Co oni się „spodziewają?

W ak 8. nie wiem czy to błąd tłumaczenia, czy może coś źle rozumie. Powiedziano, że „głos (...) dał się usłyszeć w roku 1918.” No właśnie nie 'od' lecz 'w'. Więc po tym roku już go nie słychać? Wspomniano o wykładzie pod słynnym tytułem „Miliony ludzi z obecnie żyjących nigdy nie umrą” i, że wiele osób ma szanse (już się chyba nie muszą „spodziewać”) na ocalenie z Armagedonu i życie wieczne. Ani słowa nie ma, że tytuł był dosłowny. Dalej są cytowane Strażnice z 1929 i 1932, chętnie bym takie dostał, chociaż w postaci cyfrowej.
W ak. 12 jest powiedziane, że źródłem Ducha jest sam Jehowa, który to przez niego otwiera serca aby móc zrozumieć Biblie, natomiast takie pobudzone osoby kierują zaproszenie do osób spodziewających się żyć wiecznie. A co z tymi, którzy się nie spodziewają?

W ak. 13 powzięto wątek tłumaczenia z greckiego tekstu z Obj. 22:17, gdzie należało zgodnie z oryginałem myśli dodać „bezustannie”, nie znam greckiego, nie wypowiadam się.

Akapity od 14 do 16 wykazują kolejną już w tym artykule manipulacje zdarzeniami. Jak wiadomo Daniel został wrzucony do lwiej jamy za to ponieważ nie przestał się modlić trzy razy dziennie, nie przestał 3 razy dziennie „ustawicznie” rozmawiać z Bogiem. Artykuł przełożył tą historią aby równie ustawicznie (nie, nie modlić się) „obwieszczać dobrą nowinę o Królestwie Bożym.” Dalej są już właśnie „zachęty” do głoszenia, że chociaż 15 min w sprawozdaniu itd.

Pierwsze zdanie z 19 ak. Chyba wyraźnie mówi, że „liczenia armagedonu” przez pewien czas nie będzie gdyż „Nie wiemy, jak długo jeszcze będzie się rozlegać życzliwe zaproszenie Jehowy.”

Bardzo ciekawy jestem jak się mają informację zwarte nt. zgromadzenia w Cedar Point oraz cytowanych Strażnic, do stanu faktycznego.

P.S. Ciekawe temat jest w pytaniach czytelników, odnośnie ważności chrztu. Widocznie ktoś np. przed KS próbował wymawiać się, że jego chrzest był nie ważny bo coś tam, a jak wiadomo wtedy by nie mógł być wykluczony.

Użytkownik Jozek edytował ten post 2010-04-29, godz. 22:26


#178 Jozek

Jozek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 151 Postów

Napisano 2010-05-04, godz. 10:12

Mam bardzo złą wiadomość do wszystkich nie-ŚJ, jaką? Dowiemy się to z artykułu do studium z ostatniej niedzieli, 2 maja 2010.

"Witamy na najlepszej drodze życiowej"


Albo moje zaangażowania padło, albo w tym artykule nie ma nic specjalnie interesującego, kontrastowego ze stanem faktycznym. Jak się każdy domyśli, tytułowa "najlepsza droga" to zostać ochrzczonym ŚJ. W ciągu dekady z górą 2 7000 000 osób zdecydowało oddać się [Organizacji] Jehowie i usymbolizować to chrztem. Decyzja taka podyktowana jest, jak mówi artykuł "znajomością Jego Słowa i wiarą w to, czego ono uczy" (ak.3).

Dlaczego się ochrzcić? Ano jak podaje ak4. "Ze studium Biblii zapewne dobrze wiesz, że twoje życie powinno być skoncentrowane na wysławianiu Jehowy [na 'pracy' dla Organizacji], a nie na dogadzaniu sobie lub gromadzeniu dóbr materialnych". Co samo przez się rozumie, że należy dać się ochrzcić, zostać ŚJ.

No i powoli zaczynają się złe wiadomości dla osób nie będących ŚJ. Jak podaje ak.6 jeśli damy sie ochrzcić, to "Pokazujemy, że staneliśmy po stronie Jehowy w kwestii powszechnego zwierzchnictwa" (można zażartować, że tacy ludzie poddali się pod zwierzchnictwo... Ciała Kierowniczego). Oczywiście po takim symbolu "(...) Bóg staje po naszej stronie" czego dowodem ma być Psalm 118:6. Więc każdy, kto nie został ochrzczonym ŚJ, nie ma szans, że Bóg Jehowa będzie po jego stronie. Ale to nie koniec.

Dalej wymieniane są plusy takiego oddania i znów jest powiedziane w ak.9 "Ale błogosławieństw wynikających z 'szukania najpierw królestwa oraz Bożej prawości' mogą zaznawać wszyscy ochrzczeni chwalcy Jehowy, należący do ogólnoświatowej społeczności braterskiej". Jaki z tego morał? Nie jesteś ochrzczonym ŚJ, nie należysz do "ogólnoświatowej społeczności braterskiej" [ŚJ], nie będziesz zaznawać takich błogosławieństw. Jakich? Odsyłam do akapitów od 7.

Są jednak dalej dwie sprawy, które bardziej przykuły moją uwagę.
Pare lat temu (4-6) słyszałem opinię, że demony wówczas były zajęte rozbijaniem rodzin ŚJ, miały to potwierdzać m.in. zgrzyty wśród wielu takowych rodzin oraz(!), że pewne osoby zaawansowane w kontaktach spirytystycznych potwierdzały, że demony obecnie na tym się koncentrują. Jednak jak podaje ak. 15 można wyciągnąć dwa wnioski, albo te stworzenia duchowe dostały inne zadania, albo dostały dodatkowe polecenia. Mianowice akapit ten powiada: "Szatan niewątpliwie koncentruje swoją uwagę na osobach zamierzających zgłosić się do chrztu oraz tych, które niedawno uczyniły ten krok (1 Piotra 5:8)". Jak więc widać są z tym jakieś problemy, może napływ się zmniejszył, coś musi być. Tak na marginesie porównując kontekst akapitu 15 oraz kontekst 1 Piotra 5:8 to nie bardzo jedno zgadza się z drugim, ale to może ktoś mnie poprawi.

Druga sprawa odnosi się do tłumaczenia angielskiej Strażnicy z 15.12.1914 str. 377, 378. Po dłuższych bojach ją znalazłem i pierwsza część cytatu się zgadzała, drugiej nie szukałem, ale do czego zmierzam. Strażnica z 1914 roku, roku bardzo znaczącego dla ŚJ, miało się wydarzyć wiele ważnych spraw. Jak wiadomo, nic się nie stało, a mimo to Strażnica ta mówi: "Czyż nie jesteśmy błogosławionym, szczęśliwym ludem? Czy nasz Bóg nie jest wierny?" Widocznie w tamtych czasach zapomniano jak jeszcze pare lat wcześniej na łamach tego samego czasopisma zapewniano o roku 1914 jako o "Bożej dacie", że to co się oczekuje na pewno się spełni.

Na koniec pytanie z ramki "Jak byś odpowiedział? Jakich błogosławieństw zaznaje ten, kto oddał się Bogu i został ochrzczony?" (pogrubienie moje).

#179 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-05-05, godz. 17:42

Dlaczego się ochrzcić? Ano jak podaje ak4. "Ze studium Biblii zapewne dobrze wiesz, że twoje życie powinno być skoncentrowane na wysławianiu Jehowy [na 'pracy' dla Organizacji], a nie na dogadzaniu sobie lub gromadzeniu dóbr materialnych". Co samo przez się rozumie, że należy dać się ochrzcić, zostać ŚJ.

No i powoli zaczynają się złe wiadomości dla osób nie będących ŚJ. Jak podaje ak.6 jeśli damy sie ochrzcić, to "Pokazujemy, że staneliśmy po stronie Jehowy w kwestii powszechnego zwierzchnictwa" (można zażartować, że tacy ludzie poddali się pod zwierzchnictwo... Ciała Kierowniczego). Oczywiście po takim symbolu "(...) Bóg staje po naszej stronie" czego dowodem ma być Psalm 118:6. Więc każdy, kto nie został ochrzczonym ŚJ, nie ma szans, że Bóg Jehowa będzie po jego stronie. Ale to nie koniec.


Organizacja od jakiegoś czasu przestała twierdzić, że chrzest w ich religii jest warunkiem zbawienia. Tak więc nie jest aż tak źle. Należy się ochrzcić ale nie jest to niezbędne.

Są jednak dalej dwie sprawy, które bardziej przykuły moją uwagę.
Pare lat temu (4-6) słyszałem opinię, że demony wówczas były zajęte rozbijaniem rodzin ŚJ, miały to potwierdzać m.in. zgrzyty wśród wielu takowych rodzin oraz(!), że pewne osoby zaawansowane w kontaktach spirytystycznych potwierdzały, że demony obecnie na tym się koncentrują. Jednak jak podaje ak. 15 można wyciągnąć dwa wnioski, albo te stworzenia duchowe dostały inne zadania, albo dostały dodatkowe polecenia. Mianowice akapit ten powiada: "Szatan niewątpliwie koncentruje swoją uwagę na osobach zamierzających zgłosić się do chrztu oraz tych, które niedawno uczyniły ten krok (1 Piotra 5:8)". Jak więc widać są z tym jakieś problemy, może napływ się zmniejszył, coś musi być. Tak na marginesie porównując kontekst akapitu 15 oraz kontekst 1 Piotra 5:8 to nie bardzo jedno zgadza się z drugim, ale to może ktoś mnie poprawi.



Tak tak... Wszystkiemu winne są demony, organizacja jest czysta jak łza. Wystarczy poczytać to forum aby się dowiedzieć jak wspaniale organizacja dbała o 'osoby zamierzające zgłosić się do chrztu oraz te, które niedawno uczyniły ten krok'. Tak samo jak o pomyślność małżeństw/rodzin, zwłaszcza tych w których istniały poważne problemy.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-05-05, godz. 17:48


#180 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2010-05-11, godz. 17:56

NSK w wydaniu na lipiec 2010 nie zapomina o zwróceniu uwagi na nadchodzącą „nawałnicę Armagedonu” oraz radość w związku ze świadomością „bliskości końca szatańskiego systemu rzeczy”:


Mając ograniczoną ilość czasu, mądry człowiek stara się dawać pierwszeństwo rzeczom najważniejszym. Jeżeli na przykład dowiedziałby się, że nadciąga gwałtowna burza, to pozostały czas i siły wykorzysta, by zapewnić bezpieczeństwo własnej rodzinie oraz ostrzec sąsiadów. Mniej istotne zajęcia mogą wtedy poczekać. Obecnie szybko nadchodzi nawałnica Armagedonu (Sof. 1:14-16; 1 Kor. 7:29). Chcąc wybawić siebie oraz tych, którzy nas słuchają, musimy ‘stale zwracać uwagę na siebie i swe nauczanie’ – zarówno gdy przebywamy wśród braci, jak i w otoczeniu innych osób (1 Tym. 4:16). Nasze ocalenie zależy od tego, czy stawiamy służbę kaznodziejską na pierwszym miejscu.


Jezus zapowiedział, że świat będzie okazywał jego naśladowcom taką samą nienawiść jak jemu (Jana 15:18-20). Dlatego wroga propaganda i sprzeciw nie są dla nas zaskoczeniem. Wprost przeciwnie, powinniśmy się ich spodziewać, w miarę jak upływają dni ostatnie i wzmaga się gniew Szatana (Obj. 12:12). Świadomość, że świadczy to o bliskości końca szatańskiego systemu rzeczy, może stanowić dla nas źródło radości.


W tym wydaniu możemy się także spotkać z takim oto wyjaśnieniem stale pojawiających się zachęt do zwiększenia gorliwości w służbie:


Odpowiednie nastawienie do przypomnień. Podczas wyścigu kibice często dopingują biegaczy okrzykami. Robią to, bo chcą im pomóc w osiągnięciu celu, a nie dlatego, że ich zdaniem zawodnicy za mało się starają. Podobnie jest z przekazywanymi na zebraniach i w naszych publikacjach biblijnych zachętami i przypomnieniami, byśmy ‘pilnie głosili słowo’. Mają one służyć naszemu pożytkowi – ich celem nie jest sugerowanie, że pod jakimś względem nie dopisujemy (2 Tym. 4:2). Możemy być przekonani, że jeśli tylko staramy się służyć Jehowie według swych najlepszych możliwości, to On nie zapomni ‘o naszej pracy oraz miłości’ (Hebr. 6:10).


.jb




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych