Janie piszesz:
QUOTE
Jednak z punktu widzenia mojej argumentacji wystarczyło wykazać, że Jezus musiał się stać do nas podobny w czymkolwiek,
Więc Jezus stał się już podobny do nas "w czymkolwiek" przez to że urodził się człowiekiem. Więc już umacnianie przez anioła, nie musiało być spowodowane koniecznością tego podobieństwa.
Wystarczy, że mogło i suponowało, co z miejsca daje alternatywę dla twego wyjaśnienia, przez co twe wyjaśnienie traci moc jednoznaczności eksplanacyjnej w tym momencie.
Tak więc wynika, że anioł nie umacniał Jezusa, dlatego aby stał się podobny do ludzi, ale jak mówi Pismo w odpowiedzi na modlitwę, Ojciec posłał Mu pocieszyciela.
Masz podstawowe problemy z logiką, bo z tego to właśnie nie wynika. Non sequitur. Nie przedstawiłeś żadnych warunków dla konieczności takiego wynikania.
Z punktu widzenia Ojca psychika Jezusa nie wytrzymywała.
Ludzka psychika Jezusa nie wytrzymywała - owszem, można tak przyjąć.
Stąd wniosek, że Jezus nie miał psychiki Boga i człowieka tylko człowieka.
Nie, ten wniosek absolutnie nie wynika z przesłanek jakie prezentujesz, co też ciekawie wypunktował wcześniej już Batman. Masz podstawowe problemy z logiką. Z przesłanek jakie przedstawiasz wynika tylko tyle, że Jezus miał psychikę człowieka, która potrzebowała w tamtej sytuacji wsparcia. Jednak absolutnie nie wynika z tego, że Jezus nie był zarówno wcielonym Bogiem, jedynie ta boskość z jakichś względów nie ingerowała w tym momencie w Jego ludzką świadomość, dopuszczając aby pocieszenie przyszło od anioła. Powodów tej nieingerencji może być nieskończoność, ja za Hbr podałem jedną z takich możliwości, która suponuje ten powód.
Tak mówi Pismo.
Pismo nic takiego nie mówi. Nie mieszaj swych nadbudów filozoficznych z tym co mówi Pismo.
QUOTE
Aby obalić moją argumentację musiałbyś obalić cytaty z Hbr jakie podałem.
Nie, nie musiałbym obalić cytatów tylko twoją interpretacje ich. Co zrobiłem powyżej.
Nie zrobiłeś. Głoszenie cały czas swej tezy jako jedynego kontrargumentu to nie jest jeszcze obalanie tego co ja piszę w tej sprawie.
A tak swoją drogą to kogo aniołowie umacniali w psychicznych cierpieniach przed śmiercią męczeńską? Do kogo Jezus miałby się upodobnić?
Nie musiała nastąpić dosłowna powtórka z wydarzeń. Liczyła się sama idea wspierania załamanych. Aniołowie wspierali niejedną osobę, np. wypędzoną przez panią Hagar na pustyni (Rdz 16,7) itd.
Bo jeśli chodzi o pomoc aniołów, to spełniło się to na Jezusie, już wcześniej jak mówi Mt 4:11.
"Wtedy opuścił go diabeł, a aniołowie przystąpili i służyli mu."
Nie musiało by to nastąpić już ponownie.
A kto powiedział, że nie musiało, że miało to być jednorazowe? Ty? To nie jest żaden argument.
Więc twoja interpretacja zdarzeń z aniołem w Ogrojcu, nie jest jedynie słuszna. Więc twój argument został odparty.
Co najwyżej w twoim subiektywnym mniemaniu.