1) Jakby tylko świadkowie umieli zauważyć co się dzieje na świecieDla siostry mojego męża - wychowanej w rodzinie ŚJ pogląd na Armagedon nie zmienił się odkąd pamiętam. Najpierw było gadanie, że pokolenie 1914 r. już niedługo przeminie i żebyśmy przemyśleli swoje postępowanie bo za chwilę będzie za późno. Wczoraj natomiast zadzwoniła i spytała się czy wiemy o kryzysie finansowym na całym świecie. Po odpowiedzi, że owszem słyszeliśmy (tzn. ja i mój mąż) stwierdziła, że to niechybnie znak bliskiego armagedonu i że jest on blisko i żebyśmy przemyśleli swoje postępowanie. I tak jest ciągle albo wielki głód gdzieś tam, albo powodzie, albo wielkie upały niespotykane od iluś tam lat zawsze są to znaki, że Armagedon jest blisko. Jednak przeformatowanie nie będzie szybkie.
Pozdr.
2) A jakie jest wasze postępowanie? Złe? Czy grzechem może jednak jest nie być wyznawcą Strażnicy?
A cóż się stało, że tam wyruszyłeś?chyba jutro jednak będzie Armagedon, właśnie idę pierwszy raz na zebranie do sali królestwa.
koniec świata.
Myślę, że 'strach' na wyznawców w obecnej sytuacji się 'przejadł'. Teraz mogą się bać tylko światusy & odstępcy, a świadkowie mogą się tylko cieszyć... Podejrzewam, że to ocena, że wielu odchodziło czując strach a tak jest PR które mówi o szczęściu śJ po Armagedonie, a bać się mogą tylko ONI i Ci którzy do nich przejdą... Czyż nie?Czy widzicie jak zmienia się psychologia podejścia do słuchaczy. Zmienia się tak, aby pozyskać jak najwięcej wyznawców. Sytuacja i poziom wiedzy, oraz potrzeby słuchaczy wymusił takie zmiany w orędziu, anie czysto obiektywne zrozumienie spraw ostatecznych. To raczej to zrozumienie dostosowano do potrzeb słuchacza. Tak myślę.