Ogólnoświatowy kryzys finansowy preludium do wielkiego ucisku?
#1
Napisano 2008-10-15, godz. 08:38
Czy i Wasi znajomi i byli bracia podniecaja sie ta kolejna sensacyjka?
#2
Napisano 2008-10-15, godz. 08:53
#3
Napisano 2008-10-15, godz. 08:53
jakby sytuacja światowa się polepszyła i skończyłyby się wojny i kryzysy finansowe, to pewnie zacytowaliby coś o pokoju i bezpieczeństwie a tzn. że koniec tuż tuż u drzwi.
Gdyby szatański zły świat przestał prześladować ŚJ to wcale nie znaczyłoby że są częścią świata, ale że szatan jest podstępny i prześladuje ich za pomocą nowego narzędzia zwanego brakiem prześladowań (coś na wzór władz PRL które złośliwie uchylały się od internowania J.Kaczyńskiego w areszcie, a na dodatek sfałszowały jego lojalkę jako jedyną spośród milionów prawdziwych)
czyli co by sie nie działo, zawsze ich na wierzchu.
#4
Napisano 2008-10-15, godz. 08:57
Dokładnie tak!- ŚJ mają teraz temat, już na zebraniu służbowym-szkoleniowym słuchałem propozycje wstępów nawiązujących do kryzysu gospodarczego. Ktoś inny powiedział w prywatnej rozmowie: „może to będzie krach z którego świat już się nie podniesie???” Obiektywnie trzeba przyznać: na rynkach zachodnich jeszcze nie tak jak w Polsce załamanie finansowe jest, odczułem nawet osobiście, kwestia cen nieruchomości, kredytów itp. Dla ekonomisty bardzo łatwo jest odnaleźć przyczynę tego stanu rzeczy, nie dopatrywałbym się ingerencji ze strony niebios. ŚJ bardzo łatwo podłapują jakiekolwiek kryzysy, gdy ich brak naginają fakty lub sięgają po dane statystyczne z kilkunastu lat dla wzmocnienia swego przekazu. Tematy te są podniecające i sensacyjne
Nie chcialbym wyrazic tutaj krzywdzacej lub niesprawiedliwej oceny, niemniej postawa wielu SJ zaczyna ocierac sie o tzw Shadenfreude (radosc z cudzego nieszczescia) czyli podejscie ze im gorzej tym lepiej.
Wielu SJ wkurza mnie do granic wytrzymalosci gdy slysze te zachwyty nad najnowszym tsunami, trzesieniem ziemi czy epidemia. Polskiej duszy pasuje taka postawa bardzo.
#5
Napisano 2008-10-15, godz. 13:57
Kiedy poznawalam "prawde" wielu swiadkow smialo sie dowiadujac sie jak sprzeciwia sie moja rodzina, albo ze cos mi sie nie udalo. Dla nich to byl znak, ze jestem na dobrej drodze, ze Szatan chce mi przeszkodzic. Fakt ze czasem wkurzala mnie taka reakcja, raz nawet powiedzialam ze dla mnie to wcale nie jest smieszne, i ze mogliby mi dac jakies moralne wsparcie zamiast sie cieszyc.Nie chcialbym wyrazic tutaj krzywdzacej lub niesprawiedliwej oceny, niemniej postawa wielu SJ zaczyna ocierac sie o tzw Shadenfreude (radosc z cudzego nieszczescia) czyli podejscie ze im gorzej tym lepiej.
Wielu SJ wkurza mnie do granic wytrzymalosci gdy slysze te zachwyty nad najnowszym tsunami, trzesieniem ziemi czy epidemia. Polskiej duszy pasuje taka postawa bardzo.
#6
Napisano 2008-10-16, godz. 11:15
Tak naprawdę kryzys najbardziej odczuli Amerykanie przyzwyczajeni do konsumowania bez ograniczeń. Kurczaków, hamburgerów, coli i benzyny. Jeśli teraz trzeba się zastanowić i z czegoś zrezygnować (mimo że i tak jest dwa razy taniej niż europie) no to nie może być nic innego niż wielki ucisk. No bo przecież amerykanie są oczkiem świata i wybranymi Jehowy więc jak im się krzywda dzieje to nie może być OK.
Jak codziennie od czasów Russela w Afryce żyją ludzie za 1% tego co mają święci z ameryki, to nie dzieje się nic szczególnego. Jak bogatym bida zagląda do kieszeni, to już jest tragedia.
No ale tak to już na tym świecie jest
#7
Napisano 2008-10-16, godz. 20:24
Jak codziennie od czasów Russela w Afryce żyją ludzie za 1% tego co mają święci z ameryki, to nie dzieje się nic szczególnego. Jak bogatym bida zagląda do kieszeni, to już jest tragedia.
No ale tak to już na tym świecie jest
Nareszcie! Padre Antonio! Dokladnie to samo zawsze powtarzam SJ. To co my nazywamy wielkim uciskiem juz od dawna dzieje sie w przypadku wiekszosci ludzi. To tylko my ktorzy zyjemy na bardzo wysokim poziomie uwazamy ze jak nam wylacza prad albo zabraknie w sklepie pampersow to juz koniec swiata. Bylem przez jakis czas w Indiach i widzialem spolecznstwo zyjace na ulicy i jedzace odpadki. Dla nich to jest cos normalnego. Tylko SJ tego nie rozumieja. Dla nich poczatkiem wielkiego ucisku jest kazda krzywda ktora dzieje sie czlonkom spoleczenstwa zachodu. Zabawne jest pomyslec ze nawet gdyby PKB w naszym kraju spadlo o 95% to i tak w porownaniu z wiekszoscia swiata bylibysmy nadal bogaczami.
#8
Napisano 2008-10-17, godz. 09:31
#9
Napisano 2008-10-18, godz. 16:38
Dlatego jeśli ktośma szerszy światopogląd to tak trudno mu wierzyć w bzdury made in brooklyn
Właśnie. Jednak aby posiadać szerszy światopogląd trzeba być wykształconym człowiekiem lub po prostu nie brać wszystkiego co pisze w Strażnicy jako prawdy objawionej.
Jak już było wielokrotnie powiedziane SJ każdy kryzys lub niepowodzenie na świecie traktują jako przybliżanie się końca( i tak od jakiś stu lat ).
#10
Napisano 2008-10-18, godz. 16:58
#11
Napisano 2008-10-18, godz. 20:27
A jeśli chodzi o krach finansowy to tak naprawdę to największy jest w Ameryce. Ponadto winni są wszędobylscy spekulanci którzy zamiast kierować się rozumem kierują się emocjami i masowo wycofują się z giełd. To zaś powoduje wiadome efekty.
Przypominam sobie jak pewien starszy był u nas w zborze 2 lata temu na zebraniu i wymyślił sobie i przedstawił z mównicy historię krachu finansowego, tzn. powiedział że "Wyobraźmy sobie bracia jak to mogłoby wyglądać. Krach na giełdach. Banki pozamykane. Bankomaty nie działają. Nie ma skąd podjąć swoich pieniędzy. Brakuje wody i żywności. Teraz już tylko możemy liczyć na Jehowę". Widać że jego słowa zaczynają się sprawdzać. A teraz na poważnie... napiszę szczerze... Świadkowie Jehowy a w szczególności "góra" ma po prostu talent do napędzania wszystkim strachu i to takiego, że wtedy nawet już leki uspokajające nie pomogą. Niestety ale takie straszenie i fatalizm nie mają nic wspólnego z realizmem ani z prawdziwą ewangelizacją. Wszyscy wiemy że ten świat nie jest do końca taki jaki byśmy chcieli żeby był, że są jakieś niesnaski między narodami a nawet wojny oraz inne złe rzeczy, ale musimy w nim żyć. Osobiście wierzę że wszystko jest pod kontrolą Boga i że on działa w sposób który jest najlepszy. I Bogu należy zaufać a nie analizować ile zła jest na świecie i ile musi go być żeby był koniec świata. Również analizowanie bliskości końca nie jest mądre, ponieważ jak już napisałem napędza tylko niepotrzebnego strachu natomiast hamuje trzeźwe spojrzenie na sytuację. Nie jest istotne, kiedy nadejdzie koniec, ale istotne jest to, czy każdy z nas z osobna zasługuje na zbawienie i czy wierzymy głęboko w Boga.
Użytkownik ble edytował ten post 2008-10-18, godz. 21:32
#12
Napisano 2008-10-21, godz. 13:36
A potem wielkie słowa o miłosci Jehowy...nijak sie miały do tego lęku, że spali mnie i mojego ojca zywcem jak tylko oceni, żem letnia a nie goraca.
Trzeba byc schizofrenikiem by w to uwierzyc...a jak sie nie jest to napewno organizacja doprowadzi do rozdwojenia jaźni gdzie o mordowaniu tysiecy w ogniu i milosci do ludzi bedzie sie w jednym zdaniu mówic.
#13
Napisano 2008-10-21, godz. 18:39
Wyobraźmy sobie Armagedon, zakładająć, że on nadejdzie - jak zinterpretują go ateiści?
Jako koniec świata z powodu katastrofy kosmicznej? Sam nie wiem...
#14
Napisano 2008-10-21, godz. 18:42
Czy wobec tego bliższy Ci jest pogląd wiecznych mąk? Czy ateistyczny? To życie i koniec.I dlatego nie jestem już SJ...to ciągłe straszenie i [...], że spali mnie i mojego ojca zywcem jak tylko oceni, żem letnia a nie goraca.
Zresztą ŚJ bez zbawienia i ateiści mają ten sam koniec i tym końcem, końców na jednej płaszczyźnie kończą.
No bo w innej słucha, jak z ambony dobiega głos; jeżeli Twoja rodzina łapówkami (czyt. mszami) Boga nie przekupi, to będziesz wiecznie smażona. No cóż wielu woli ryzykować taką perspektywą. Ja osobiście wolałbym w wypadku niełaski, nawet męczyć się miesiąc w Armagedonie niż wieczność gotować się we wrzątku piekielnym....no bo taki niedoskonały, siedzi w tej jedynej słusznej religii ale cholera wie czy owoc niejest zbyt mały i datek zbyt skromny by razem z bezboznikami nie zginąc w ogniu niebiańskim.
Wymagana równowaga. (Kaz.5:10; 7:12; Prz.30:9)
-- gambit
Użytkownik gambit edytował ten post 2008-10-21, godz. 18:56
#15
Napisano 2008-10-21, godz. 21:42
#16
Napisano 2008-10-22, godz. 21:51
Ciekawe o czym myśleli Badacze Pisma Świętego podczas kryzysu w 1929 roku!!!
Nie wiem o czym myśleli, ale wiem że koniec był przewidywany jeszcze wcześniej, np. w 1914 roku. Gdyby rzeczywiście wtedy nadszedł to na pewno nie mógłbym teraz pisać na tym forum. Oczywiście była to nieprawda. Ale teraz większość ŚJ powie pewnie że to kiedyś Russell tworzył bzdury i że to już jest nieważne.
A co do Wielkiego Kryzysu to z tego co mi wiadomo w czasie jego trwania, w roku 1932 według Organizacji Bóg mógł obalić chrześcijaństwo. Widocznie coś jednak sobie skojarzyli jedno z drugim.
A Biblia mówi że o dniu owym i godzinie nie wie nikt tylko Bóg. Dobrze że chociaż (chyba i jak na razie) Organizacja nie spekuluje o roku w którym nastąpi koniec. Pewnie im się już znudziło albo po prostu w końcu zrozumieli że to jest nonsens ustalać rok końca skoro poprzednie zapowiedzi się nie sprawdziły. Jedyne co pamiętam to zgromadzenie z roku 2006 - "Wyzwolenie jest blisko!". Mówca z Nowego Jorku, Stephen Lett w ostatnim punkcie "Wyczekuj zbliżającego się dnia Jehowy!" powiedział, że "nie wiemy tego z całą pewnością, ale może się okazać, że to będzie ostatnie zgromadzenie przed nowym światem". Rozległy się oklaski, ale mnie jakoś nie zbierało się na radość. Ogarnął mnie za to strach. To było chyba największe fatalistyczne zgromadzenie na jakim byłem obecny. Praktycznie przez całe zgromadzenie straszono, straszono i jeszcze raz straszono... ("w jednej godzinie, w jednej godzinie, w jednej godzinie") zupełnie jak w "Potwory i Spółka". Wolałbym chyba w tym czasie oglądać horrory niż słuchać tych apokaliptycznych zapowiedzi. Na szczęście jednak po jakimś czasie wyrzuciłem z siebie lęk. Miesiące mijały, nadeszło kolejne zgromadzenie. Wtedy niektórzy bracia zaczęli tłumaczyć, że mówca nie miał na myśli że to może być ostatnie zgromadzenie w ogóle, tylko że to może być ostatnie zgromadzenie ale "tego typu", czyli międzynarodowe. Rzecz jasna to już było naciąganie bo przecież mówca mówił ogólnie o zgromadzeniu. Była to kolejna spekulacja Organizacji która była zupełnie niepotrzebna. Nic nie dała a co wrażliwszym napędziła strachu. Skoro 'nie wiedzą tego z całą pewnością' to po co to w ogóle mówić?
I jeszcze na koniec ta rezolucja która m.in. przypomniała o tym co ŚJ powinien robić a czego robić nie powinien czyli musi głosić jeszcze bardziej niż dotychczas, nie upijać się, nie oglądać pornografii, nie zawierać znajomości z obcymi w internecie (tutaj chodziło też o czaty w internecie - mówca nie przetłumaczył jak należy). Dobrze że jeszcze nie powiedziała o seksie oralnym i analnym w małżeństwie Oczywiście końcowy wniosek nasuwa się sam - kto nie będzie posłuszny słowom rezolucji ten zginie w Armagedonie który może nastąpić jeszcze przed kolejnym zgromadzeniem. Wydawało się, jakby cały ten punkt służył jako postraszenie również nieposłusznych ŚJ.
I tak stwierdziłem po raz kolejny że ryba psuje się zawsze od głowy. W Nowym Jorku siedzą ludzie, którzy w spekulowaniu na temat czasu końca i tworzeniu na tym psychozy strachu mają niezwykły talent. Skąd oni to w ogóle biorą? Śni im się coś w nocy? Aniołowie do nich przychodzą? Bóg im coś szepcze do ucha?
http://rapidshare.co...REC004.WAV.html
Użytkownik ble edytował ten post 2008-10-22, godz. 23:04
#17
Napisano 2008-10-22, godz. 22:43
#18
Napisano 2008-10-24, godz. 16:27
a jeśli oficjalna linia to jak to możliwe że w internecie odstępcy nie krytykują tego w zmasowany sposób?
#19
Napisano 2008-10-26, godz. 09:45
Pamiętam, że kiedyś punkty ze zgromadzenia były po roku czy dwóch powtarzane w Strażnicach ale chyba tez zwyczaj powoli zanika.
Z ciekawych szczegółów z tego zgromadzenia jest to że ŚJ z USA mieli transparenty z napisami "See you in Paradise" czyli "Do zobaczenia w Raju". Wyglądało to tak, jakby już się żegnali ze ŚJ z Polski ponieważ Armagedon przyjdzie szybko i pewnie nie zdążą się ponownie z nimi zobaczyć w tym świecie. Dla mnie to trochę dziwne zachowanie - raz, że Armagedon może nie przyjść szybko a dwa, po co robić taką sensację stawiać jakieś transparenty jak na demonstrację... Gdyby się okazało że dojdzie do kolejnego zgromadzenia międzynarodowego to pewnie już nie będą takich rzeczy pisać bo będzie im głupio.
Pamiętam jak kiedyś, kilka lat po zebraniu książki rozgorzała dyskusja na temat czasu nadejścia końca i bracia zaczęli analizować, "a może to teraz już za rok", "może za 5 lat", "no ale na pewno w ciągu 400 lat"... I wtedy taki starszy zboru powiedział, że byli kiedyś bracia którzy wyznaczali sobie czas nadejścia Armagedonu ale to tak nie należy myśleć, bo to może się jeszcze przeciągnąć, bo Jehowa może dopuścić dłużej... Inny brat powiedział, że był taki brat co już planował sobie że wtedy i wtedy przyjdzie koniec, ale "to nie tak, bo to różnie się może zdarzyć". Jeszcze ktoś powiedział, że Rosjanie mogą uderzyć na Polskę, inny że terroryści to król południa i tak dalej i tak dalej... Taka dyskusja w stylu a może, a może, a może... Tylko pytam po co dyskutować kiedy, skoro Bóg tylko to wie?
P.S. "mówca nie przetłumaczył jak należy" - pomyłka, chodziło o tłumacza
Użytkownik ble edytował ten post 2008-10-26, godz. 10:04
#20
Napisano 2008-10-26, godz. 10:16
Nie bylem na tym zgromadzeniu(na szczęście )
Musze przyznac,ze nie ma w tym wykladzie nic nowego, a moze po prostu przyzwyczilem sie do sluchania tej ciagle
niekończącej sie opowiastaki o przyblizajacym sie koncu.
Wyklad mozna by w/g mnie strescic nastepujaco:
1.Nikomu nie mozna,tylko Jehowie.
2.Jehowa daje nam niezwykla niadzieje.
3.Nie jestemy czescia swiata
4.Musimy wyczekiwac i wiernie mu sluzyc.
Standardowy material w kolko powtarzany.
PS
Za kilka godzin zebranie,pewnie znowu wyslucham tego samego
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych