Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dlaczego świadkowie oszukują siebie?


  • Please log in to reply
19 replies to this topic

#1 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-11-28, godz. 22:33

Rzadkością jest spotkanie Świadka, który nie słyszałby jakiejś informacji na temat nieuczciwych praktyk Strażnicy. Dlaczego zatem nie dostrzegają oni problemu? Najwyraźniej dlatego, że coś ich powstrzymuje przed obiektywnym analizowaniem rzeczywistego stanu rzeczy o danej wiadomości. Ich umysły są szkolone, by nie dopuszczać do siebie wątpliwości odnośnie organizacji - i w gruncie rzeczy tworzy to mur, który niejako mówi, "Możesz się posunąć tylko do tego momentu, ale nie dalej".

Jakiego rodzaju jest ta potężna siła, która powstrzymuje Świadków od wchodzenia w "niebezpieczne" wody krytycznego dociekania? Główną motywacją jest strach; u podstaw problemu leży źle ulokowane bezpieczeństwo. Chrześcijańskie pojęcie okazywania zaufania wszechmocnemu Bogu jest zastąpione bardziej widzialnym i konkretnym symbolem, mianowicie organizacją - organizacją Bożą. Świadek uczy się, że służenie organizacji jest tym samym co służenie Bogu. Organizacja jest matką, a Bóg jest ojcem, i Świadek ma być im posłuszny jak "rodzicom". Ponieważ Świadek nie widzi Boga ani nie doświadcza z Nim faktycznej współpracy, jego więź z Bogiem może być nawiązana jedynie poprzez widzialną organizację. Jest to więc w rzeczywistości jego "Bóg" (chociaż może on się do tego nie przyznawać albo nie uznawać).

Przekonywanie Świadka, że organizacja go zwodzi, to tak jakby próbować przekonać 5-letnie dziecko kochające swoich rodziców, że jego ojciec siedzi w więzieniu za napad z bronią w ręku - ono po prostu nie wierzy, że jego ojciec jest zły. Co więcej, nie dopuszcza ono do siebie nawet takiej myśli, gdyż złożyło ono całe swoje bezpieczeństwo i zaufanie w ojcu i matce. Prawda jest zbyt straszna i przytłaczająca, aby ją brać pod rozwagę. Dlatego, żeby chronić swoje źródło bezpieczeństwa odrzuca ono prawdziwe informacje, uważając je za kłamstwo.

Taka sama jest prawda o Świadku. On wie, że gdyby organizacja nie była naprawdę kierowana przez Boga, nie miałby żadnego innego namacalnego poczucia bezpieczeństwa, do którego mógłby się udać. Mówi on: "Dokąd pójdę?" Tym samym pozostaje on w tym systemie przez kolejne lata, ciągle ignorując napływ prawdziwych informacji podkopujących całą strukturę Strażnicy. Z czasem coraz bardziej ignoruje fakty, coraz bardziej zasklepia swój umysł i utwierdza się w przekonaniu, że on nigdy się nie zmieni, oraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej jest przekonany, że posiada prawdę. Obwarowuje się w okopie, wznosząc wokół siebie wszelkiego rodzaju umysłowe barykady przed swoim prawdziwym wrogiem, którym są wątpliwości. Chociaż dla osoby próbującej dotrzeć do Świadka z faktami może się to wydawać niepojęte, jest to niczym innym jak zwykły mechanizm obronny, chroniący Świadka przed traumatycznymi skutkami utracenia jego sensu bezpieczeństwa. Żeby nie podchodzić racjonalnie do fałszywych proroctw i niekonsekwencji organizacji, Świadek musi w rzeczywistości oszukiwać się myśleniem, że w organizacji tak naprawdę nie ma żadnych niezgodności.¹

Podczas gdy chrześcijanie lokują swoje bezpieczeństwo w duchowych relacje z Chrystusem, to Świadek jest uczony pokładania wiary w organizacji. Jeśli mają wiarę w organizację, to mają też wiarę w Boga. Te dwie rzeczy są nierozłączne, i to tak bardzo, że utrata wiary w organizację oznacza tym samym utratę wiary w Boga. I to jest dokładne wyjaśnienie, dlaczego Świadek musi się chronić przez proces samo-oszukiwania się. Nie zniósłby on bólu utraty swojej wiary.
nie potrafiłam uwierzyć.......

#2 Fakirek

Fakirek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 181 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kraków

Napisano 2008-11-28, godz. 23:29

[...] Jakiego rodzaju jest ta potężna siła, która powstrzymuje Świadków od wchodzenia w "niebezpieczne" wody krytycznego dociekania? Główną motywacją jest strach; u podstaw problemu leży źle ulokowane bezpieczeństwo. [...]On wie, że gdyby organizacja nie była naprawdę kierowana przez Boga, nie miałby żadnego innego namacalnego poczucia bezpieczeństwa[...]


Takie zachowania nie dotyczą tylko Świadków Jehowy. Są doświadczeniem chyba każdego człowieka. Świadkowie Jehowy maja w tym zakresie tylko pewną specyfikę.
Podzielę się taka swoją refleksją, która może być w tym temacie, chociaż jej klimat raczej jest obcy temu forum.
W Tarocie istnieje taki arkan zwany Wieżą. Jest to karta, której obawia się niemal każdy, kto cokolwiek wie o tym systemie wróżbiarskim. Jednak Tarot to nie tylko wróżbiarstwo ale także dosyć sensowna filozofia, która za nim się kryje. Zgodnie z nią Wieża oznacza upadek formy. Ponieważ rzeczywistość, która nas otacza absolutnie nas przerasta i nie potrafimy się w niej poruszać musimy sobie tworzyć formy, które nam to ułatwia i pozwolą stworzyć poczucie bezpieczeństwa. Inaczej bylibyśmy jak zagubieni na środku oceanu bez żadnego azymutu. Forma ma się jednak tak do rzeczywistości jak mapa do terenu. Nigdy nie można zapominać, że faktycznie chodzi się nie palcem po mapie. Tworzymy więc sobie formy: państwo, religia, Kościół, Organizacja, rodzina, moja dziewczyna/mój chłopak, mąż, itp. Gdy jakaś forma zaczyna się nam walić - co jest treścią tarotowej Wieży - wydaje nam się, że świat nam osuwa się spod nóg. Tracimy poczucie bezpieczeństwa. Robimy wszystko by waląca się Wieżę podtrzymać jak najdłużej. Robimy to nieświadomie. Chociaż najlogiczniej byłoby spieprzać w te pędy, żeby nie oberwać spadającymi cegłówkami po głowie. Walenie się Wieży to ból i ogromna trauma. Jednak zwykle, gdy staniemy nad jej ruinami możemy odetchnąć poczuciem wolności - dopiero gdy nie ma już tej formy czujemy, że ona nas w gruncie rzeczy ograniczała. Myślę, że etap tarotowego arkanu Wieży był doświadczeniem wielu czytelników tego forum i świetnie rozumieją o co chodzi. Tarot jednak niesie za tym naukę bardziej ogólną: nasze życie powinno doprowadzać nas do tego, by coraz mniej wiązać się z formami, a bardziej z treścią. Oto kwintesencja ezoterycznego myślenia;).
Pokusiłem się o napisanie tego postu mimo, że obcy chrześcijańskiej wizji świata, ale niech wytłumaczą mnie nadchodzące Andrzejki.
Jak najmniej form życzę wszystkim :)
Fakirek

Użytkownik Fakirek edytował ten post 2008-11-28, godz. 23:31


#3 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-11-29, godz. 09:02

Podczas gdy chrześcijanie lokują swoje bezpieczeństwo w duchowych relacje z Chrystusem, to Świadek jest uczony pokładania wiary w organizacji. Jeśli mają wiarę w organizację, to mają też wiarę w Boga. Te dwie rzeczy są nierozłączne, i to tak bardzo, że utrata wiary w organizację oznacza tym samym utratę wiary w Boga. I to jest dokładne wyjaśnienie, dlaczego Świadek musi się chronić przez proces samo-oszukiwania się. Nie zniósłby on bólu utraty swojej wiary.


To ja z innej perspektywy.
Myślę, że zjawisko, które opisałaś, występuje w każdej religii. Dokładnie tak samo myślą np. katolicy. Można to obserwować, gdy przychodzi do nich ŚJ i próbuje zburzyć to, co oni całe życie budowali. To zjawisko jest wyraźniej widoczne zwłaszcza na wsi, gdzie tradycja religijna jest silniejsza. Ci, którzy jeździli na ośrodki pionierskie lub głosili na terenie oddalonym wiedzą, że nie sposób zburzyć tego muru. Muszę też dodać, a mam sporo doświadczenia, że na wsi autorytetem nie jest Chrystus, tylko ksiądz. Chrystus to tylko forma, o której pisał Fakirek. Prawdziwym władcą, obrońcą i wyrocznią na wiejskim terenie jest ksiądz-dobrodziej, któremu wszystko wolno i któremu wszystko się wybacza. Wierzy się też bezgranicznie we wszystko, co on powie. Ksiądz na wsi pełni taką samą rolę jak organizacja u ŚJ. Trudno byłoby udowodnić, że Ci ludzie sami siebie oszukują. Oni po prostu w to wierzą i są w 100 % przekonani, że postepują słusznie. Oczy otwiera im dopiero jakaś tragedia i też nie wszystkim.
Jakiś czas temu miało miejsce wydarzenie w powiecie kieleckim, które potwierdza wpływ księdza na umysły mieszkanców wsi. Ksiądz wykorzystał seksualnie kobietę, która u niego pracowała i tak ją omotał, że przyprowadziła mu swoją córkę, którą również wykorzystał. Swego czasu było o tym głośno, a dziś pewnie niewielu o tym pamięta. Ale problem istnieje nadal.
Na jakość naszego życia duży wpływ ma jakość autorytetów, które wybieramy.

#4 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-11-29, godz. 18:41

Warto przeczytać cały ten artykuł. Zawiera on między innymi wiele ciekawych pytań, za pomocą których można próbowac dotrzeć do ŚJ.
Można go znaleźć na tej stronie - http://www.freeminds...ego-umyslu.html

Użytkownik jb edytował ten post 2010-07-14, godz. 04:05
aktualizacja odnośnika


#5 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2008-12-12, godz. 11:25

Rzadkością jest spotkanie Świadka, który nie słyszałby jakiejś informacji na temat nieuczciwych praktyk Strażnicy


Obawiam się, że właśnie sporo ŚJ nie wie o nieuczciwych praktykach Strażnicy, a to dlatego, że albo nie dotknęły ich one osobiście, nie słyszeli o nich albo po prostu nie czytali żadnych materiałów o takich praktykach. Sam gdy poznawałem "prawdę" to nic nie wiedziałem o ustalaniu jakiś roków końca, zmianach niektórych wierzeń itp. Dopiero potem się o tym dowiedziałem.

Np. jakaś kobieta w bardzo podeszłym wieku która poznaje "prawdę" i przyjmuje chrzest... Co ona może wiedzieć o jakiś nieuczciwych praktykach Strażnicy? Albo syn lub córka starszego którzy są od dziecka chowani pod "teokratycznym kloszem", bez dostępu do internetu i w odizolowaniu od ludzi "ze świata" :)

Ponadto ŚJ mają zakazane czytanie materiałów które według Organizacji mogą być "odstępcze". Jak się jednak okazuje, wiele z tych materiałów zawiera gorzkie prawdy i fakty które są niewygodne dla Organizacji. Często te materiały zawierają po prostu zestawienie (przedruki, skan lub ksero) różnych zmieniających się na przestrzeni kilkudziesięciu lat nauk Strażnicy. Nic więc dziwnego, że zabrania się zapoznawania z takimi materiałami. Lepiej trzymać kogoś w ryzach i w niewiedzy niż pozwalać mu na czytanie wszystkiego co popadnie bo przecież wtedy % wzrostu spadnie i znowu trzeba będzie enty raz zrzędzić poprzez pocztę nadzoroobwodową i Strażnicę oraz NSK że szarogłosiciele w zborach za mało się wysilają.

Użytkownik ble edytował ten post 2008-12-12, godz. 11:36


#6 Emka

Emka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 164 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Kraków

Napisano 2008-12-12, godz. 11:59

A jak mają cokolwiek wiedzieć na ten temat, skoro od początku tworzona jest bariera pomiędzy nimi a światem zewnętrznym? Wszelkie informacje krytyczne wobec organizacji nie mają prawa do nich dotrzeć, bowiem od samego początku buduje się taki ostrzegawczy mur. Jeśli już jednak coś się przez ten mur przedrze, jest od razu zduszane jako odstępcze, nieprawdziwe, bo szkalujące lud Jehowy. Zawsze ma się tez argument, że jest się religią prawdziwą, bo jest się przedmiotem szyderstw.
Największym problemem jest wg mnie to, że przeciętnemu ŚJ wystarcza taka właśnie bariera, czuje się bezpieczny, bo nie docierają do niego żadne wątpliwości. Mało kto jest w stanie samodzielnie zdobyć się na poszukanie jakichś informacji i sprawdzenie, czy są prawdziwe. Do większości z nich nie ma jak się dostać, bo jeśli tylko wyczują, że ktoś chce podać w wątpliwość prawdziwość nauk organizacji, od razu się od niego izolują i zamykają na jego argumenty. I to jest właśnie straszne, bo w ten sposób mogą przeżyć całe życie, zamknięci w bezpiecznym świecie ułudy.

Ale ciężko tak naprawdę ich za to obwiniać. Jeśli wyraźnie mówi się na zebraniach, że czegoś nie wolno, że słuchanie odstępców nie podoba się Bogu, i do tego na wszystko ma się poparcie w postaci umiejętnie dobranych wersetów biblijnych, to jak ktoś może się odważyć na złamanie tego zakazu? Dopóki ktoś nie sprawdzi sam, ile prawdy jest w prawdzie, to nie otworzy oczu. A nie sprawdzi, bo przecież nie wolno. Błędne koło, niestety.
"When the war of the beasts brings about the world’s end
The goddess descends from the sky."

#7 ewa.lipka

ewa.lipka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 144 Postów
  • Lokalizacja:Anglia

Napisano 2008-12-13, godz. 19:09

Dużo już było powiedziane, dlatego ja może nie będę przedłużać.
Mam jednak nadzieję, że ci co naprawdę są powołani przez Boga nie pozostaną u nich, ale będą dalej dążyć do prawdy, do Jezusa,
bo On jest Prawdą i Życiem i Drogą.
Bóg dalej ich będzie prowadził, aż wyjdą od ŚJ i powiedzą, tak jak jest taka książka:
"Od świadka Jehowy do świadka Jezusa Chrystusa".
Iść za Jezusem, to badać samego siebie jakiego jestem ducha.
Pozdrawiam Ewa

#8 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2008-12-13, godz. 19:33

Największym problemem jest wg mnie to, że przeciętnemu ŚJ wystarcza taka właśnie bariera, czuje się bezpieczny, bo nie docierają do niego żadne wątpliwości. Mało kto jest w stanie samodzielnie zdobyć się na poszukanie jakichś informacji i sprawdzenie, czy są prawdziwe. Do większości z nich nie ma jak się dostać, bo jeśli tylko wyczują, że ktoś chce podać w wątpliwość prawdziwość nauk organizacji, od razu się od niego izolują i zamykają na jego argumenty. I to jest właśnie straszne, bo w ten sposób mogą przeżyć całe życie, zamknięci w bezpiecznym świecie ułudy.

A u podstawy takiego zachowania leży STRACH !!! Strach przed śmiercią w Armagedonie. Problem w tym, że nikt ze ŚJ nie chce się przyznać, że się najzwyczajniej boi śmierci z rąk miłościwego Dżihowy. To jest passe.

#9 kochajacy_prawde

kochajacy_prawde

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 155 Postów

Napisano 2008-12-22, godz. 10:24

A u podstawy takiego zachowania leży STRACH !!! Strach przed śmiercią w Armagedonie. Problem w tym, że nikt ze ŚJ nie chce się przyznać, że się najzwyczajniej boi śmierci z rąk miłościwego Dżihowy. To jest passe.


Tak, jest to strach przed Armagedonem, ale przede wszystkim jest to strach przed komitetem sądowniczym, traktowaniem odstępców przez całą resztę zboru, wreszcie strach przed samotnością, ponieważ ŚJ tuż po swoim nawróceniu zerwał relację z całym światem. To smutne!!!!

#10 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-12-22, godz. 15:55

Bóg dalej ich będzie prowadził, aż wyjdą od ŚJ i powiedzą, tak jak jest taka książka:
"Od świadka Jehowy do świadka Jezusa Chrystusa".


... czyli z deszczu pod rynnę.

#11 ewa.lipka

ewa.lipka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 144 Postów
  • Lokalizacja:Anglia

Napisano 2008-12-22, godz. 21:17

... czyli z deszczu pod rynnę.

- - - A co, coś nie tak jest w świadczeniu o Jezusie?
Iść za Jezusem, to badać samego siebie jakiego jestem ducha.
Pozdrawiam Ewa

#12 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-03-06, godz. 15:34

[...]


Świetny artykuł..... Faktycznie, jak już się uda porozmawiać z jakimś swiadkiem to po pierwszym dotarciu do jego umysłu , że coś z organizacją jest nie tak pada jedno zawsze takie same pytanie: TO GDZIE JEST PRAWDA ? Pokaż mi prawdziwą religię? Pokaż mi religię lepszą od SJ :)
nie potrafiłam uwierzyć.......

#13 5thavenue

5thavenue

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 16 Postów

Napisano 2010-07-13, godz. 13:20

Tak dokładnie jest- pada pytanie - a dokąd pójdę? Do koscioła , ktorego nauczyli SJ nienawidzić i obrzucac błotem? Do babilonu? Do religii fałszywej?
SJ ma to wpojone i stąd rozterki.
Wymyslili sobie- jesteśmy arką- jakie to proste, wejdziesz do arki, i bedziesz miec nagrodę w postaci domku w raju. To fajna perspektywa. Potem Ci mowią- musisz bardziej sie starac, wiecej głosic itd itd aby podobac sie Jehowie. Tak Bog ciągle czegos od Ciebie. Ciagle musisz udawadniac ze zasługujesz na bycie w arce. A co poza arką? Zły swiat a z Toba będzie jeszcze gorzej bo wejdą demony do Ciebie, bedziesz jak swinia co wraca do tarzania w błocie. Człowiek sie boi, ma rozterki. I dlatego wiele osób zostaje bo nie potrafi juz zyc poza organizacją. Strach paraliżuje.

Z racji tego, ze moja znajomość z SJ to przebrzmiała historia i wiele kwestii juz mi uleciało to mam pytanie
Czy SJ modlą sie słowami modlitwy Pańskiej- Ojcze Nasz, któryś jest w niebie.....
wymawiają tą modlitwę na zebraniach?
Jezeli nie- to dlaczego ?
I drugie pytanie- dlaczego podczas chrztu nie wypowiadają słow : Ja Ciebie chrzczę w Imie ojca i Syna i Ducha Swiętego?

#14 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-07-13, godz. 17:07

Czy SJ modlą sie słowami modlitwy Pańskiej- Ojcze Nasz, któryś jest w niebie.....
wymawiają tą modlitwę na zebraniach?
Jezeli nie- to dlaczego ?
I drugie pytanie- dlaczego podczas chrztu nie wypowiadają słow : Ja Ciebie chrzczę w Imie ojca i Syna i Ducha Swiętego?

Nie modlą się słowami tej modlitwy.... gdyż Katolicy się modlą a oni muszą być INNI niż katolicy. Uczą tej modlitwy małe dzieci, ale kiedy tylko dziecko może zrozumieć co mówi, jest zachęcane do modlenia się do Boga jak do swojego przyjaciela swoimi słowami.
Nie wypowiadają podczas chrztu słów Ja CIę chrzczę w Imię Ojca i Syna i Ducha świętego.... gdyż tak robią katolicy a oni MUSZĄ SIĘ RÓŻNIĆ od katolików..... Poza tym te słowa za bardzo kojarzą się z TRÓJCA , której oni nie tolerują, więc nie mogą tych słów wypowiadać, mimo tego, że taki przykład dał Jezus :)
nie potrafiłam uwierzyć.......

#15 5thavenue

5thavenue

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 16 Postów

Napisano 2010-07-13, godz. 20:18

tak myslałam, bo nie mogłam sobie przypomnieć, żeby modlono się modlitwą Ojcze nasz....
ale zawsze lepiej sie upewnić bo co do organizacji mam juz trochę demencję starczą...
Nie wymówić Ja Ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Swietego podczas chrztu to lekka hipokryzja a formuła SJ, jaką wygłaszają starsi przy chrzcie SJ to straszną lipą to jedzie na odległość

poczytałam sobie Wasze posty i jestem w lekkim szoku co do organizacji. Potwierdziliście tylko to co ja sama stwierdziłam dawno temu bez czytania Kryzysu sumienia, przykładów swiatła w straznicach

#16 Nik

Nik

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 154 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Dolny Śląsk

Napisano 2010-11-19, godz. 11:20

Mam pytanie w związku z tym tematem. Być może ono już gdzieś padało... wtedy przepraszam... Moi drodzy odstępcy (sorki za ten zwrot), w którym momęcie następowało u Was jakieś "otrzeźwienie"? Co towarzyszyło temu procesowi? Czy to było nagłe, czy stopniowe? Jakich uczuć doświadczaliście wtedy? Napiszcie mi o tym choćby na priva. Obserwuję swoją żonę i nie wiem, czy ona ma jakieś podobne objawy, czy tylko mi się wydaje. Kompletnie nie czuję mentalności ŚJ, nie rozumiem jej, może dlatego wydaje mi się cała ta "religia" jako stek bzdur... :(

#17 augustusgermanicus

augustusgermanicus

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 510 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Daleko

Napisano 2010-11-19, godz. 11:37

Kompletnie nie czuję mentalności ŚJ, nie rozumiem jej, może dlatego wydaje mi się cała ta "religia" jako stek bzdur... :(


I slusznie Ci sie wydaje. Jako ciagle SJ potwierdzam ze tak wlasnie jest.

Przelomowy moment to zawsze zderzenie Strasznicowej wizji swiata i interpretacji faktow z realnymi faktami.

A drugi element; w moim przypadku decydujacy, to uswiadomienie sobie faktu ze WTS i tzw Cialo Kierownicze to niepoprawni klamcy i manipulatorzy.
Umbre Summum

#18 Elunia

Elunia

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 101 Postów
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-11-19, godz. 11:50

To uczucie podobne do tego ,które towarzyszyło poznaniu tzw prawdy.Chcesz wszystkim o tym opowiedzieć i nie rozumiesz dlaczego oni tego nie pojmują.Dlaczego nie zadają pytań ,nie zastanawiają się.Potem przychodzi refleksja.Zdajesz sobie sprawę z mechanizmów ,które także Ciebie trzymały w tym zaklętym kręgu.Gdy widzę siebie z tego okresu,to nawet nie próbuję już walczyć o bliskich.Wiem co myślą,czują i jak postrzegają mnie.

#19 vin

vin

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 79 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-11-19, godz. 12:21

Niku- gorliwego świadka nic z zewnątrz nie ruszy

Tygodniowy porządek teokratyczny jest tak dobrze skonstruowany że szczery wyznawca JAH jest nie do ruszenia.

jedyne co może na niego podziałać to przekombinowanie ze strony jego nadzorców.

To tak jak z zegarkiem na sprężynę - regularnie nakręcany i konserwowany będzie "chodził" i cieszył oko właściciela przez całe życie. No chyba, ze ten sam właściciel któregoś dnia zechce sprężynkę nakręcić mocniej i jemu peknie

nic nie zaboli bardziej gorliwego ŚJ regularnie karconego i napominanego jak właśnie takie przesadzone napomnienie.

Jest szansa że wtedy coś w nim pęknie

Ale to musi być absurd typu- "czemu bracie na wykłady zakładasz koszule w paski skoro godna jehowy jest tyko koszula biała"

na szczęście - pastuchy często maja fantazję i wymyślają takie cudeńka ;-)

#20 augustusgermanicus

augustusgermanicus

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 510 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Daleko

Napisano 2010-11-19, godz. 16:37

jedyne co może na niego podziałać to przekombinowanie ze strony jego nadzorców.
Ale to musi być absurd typu- "czemu bracie na wykłady zakładasz koszule w paski skoro godna jehowy jest tyko koszula biała"
na szczęście - pastuchy często maja fantazję i wymyślają takie cudeńka ;-)


Oj prawda! Fantazja ich jest nieskonczona. Rady w moim przypadku dotyczyly min tego bym zony za ramie nie obejmowal na zebraniu czy tez nie trzymal jej za reke. ;)

" Bo moze to zgorszyc samotne siostry"

H.... z nimi. Trza bylo sie zenic jak byla na to pora a nie odrywac kartki z kalendarza w oczekiwaniu na dzien Jehowy. I tak jest ze wszystkim. Wpieprzaja sie we wszystkie dziedziny zycia.
Umbre Summum




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych