Napisano 2008-02-03, godz. 20:42
Rozbuduję szczegółowiej mój komentarz do Kryz.Sum, bo nic nie potraficie wypłodzić. Otóż pod koniec dzieła R.F. pisze:
"Jeśli są w książce jakieś błędy, będę wdzięczny każdemu, kto
mi je wskaże i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby je poprawić."
Wywdzięczam się więc wg zalecenia R.F.
Poirytowało mnie, dlaczego R.F. roztrząsa wątpliwość daty najzdu Babilończyków na Jerozolimę. Otóż na str. 30 pliku pdf Kr.Sum. pisze:
"Charles Ploeger, członek personelu „Bethel” pracujący wówczas jako mój sekretarz przeszukiwał biblioteki całego Nowego Jorku szukając czegokolwiek, co od strony historycznej mogłoby uzasadnić datę 607 r. przed Chrystusem. Nie znaleźliśmy absolutnie nic, aby ją podtrzymać. Wszyscy historycy wskazywali na datę o dwadzieścia lat późniejszą (na 586 r. przed Chrystusem – przyp. tłum.)."
No i w całym dalszym wywodzie nie wyjaśnione jest czytelnikowi, że ta data jest jednak prawidłowo przyjęta, lecz pozostawia się go w świadomości, że Ś.J. bazują tu na błędnie określonej dacie rozgromienia Jerozolimy przez Babilon w 607 r pne.
Sprawa jest natomiast znana każdemu Ś.J., że rozgromienie Jerozolimy przez Babilon wg dodatkowych danych z Biblii było dwuetapowe. Najpierw za króla Jehojakima (11 lat panowania), którego Nebukadneccar objął w okupację, ograbiając przy okazji ze sprzętów świątynnych i uprowadzając w niewolę rodziny ksiażęce, a potem za króla Sedekiasza (11 lat panowania), który nie poddawał się okupacji i zaczął się buntować przeciw Nebukadneccarowi. Wtedy to nastąpiło potem już tylko rozgromienie Jerozolimy, to właśnie które podają świeckie źródła. Więc już to pierwsze wzięcie w okupację i rabunek na świątyni Jehowy jest przyjmowane za najazd Babilonu dla celu proroczego określenia roku 1914.
Czemu w ksiażce o tej sprawie nic nie pisze R.F. przy tym wątku, to bardzo się dziwię. Czyżby celowo mataczył tę sprawę? Nie wydaje mi się, aby taka fachura nie była tego świadoma. Przecież o tym dwuetapowym podejściu Jerozolimy przez Babilon jest mowa zarówno w 2 Księdze Kronik, jak i w 2 Księdze Królów, a potwierdzeniem jest fakt uprowadzenia Daniela w pierwszym najeździe Babilonu na Jerozolimę.
Spotkałem się też z niegłupią opinią, że Książka ta oprócz pozytywnych cech mogących poprawić "centralę" wywołuje też i szkody w postaci zgorszenia innych braci, którzy decydują się na opuszczenie organizacji. Posłużę się Biblią. Łk12:43-48. R.F. jest tym złym niewolnikiem, który kąsa służących. Nie zmienia to faktu, że i Prezydium C.K. występuje czasem w roli złego niewolnika. Czyżby R.F. wydając kolejne książki nie dostrzegał tego problemu?
Ja złe funkcjonowanie takich zbiorowych organizacji, pomimo otoczki szlachetnych założeń widzę w niedoskonałości ludzkiej polegającej na samoobronie jednostki w optymalnym zaistnieniu na zbiorowym układzie. Decydują prozaiczne codzienne ludzkie sprawy związane z wygodą i osobistym bezstresowym optymalnym funkcjonowaniu. Np w domach Betel. Dochodzi do głosu osobisty skrywany konformizm społeczny i optymalizacja ulokowania się w danym czasie i miejscu. Zatracane wtedy są cele główne organizacji, idee spychane na dalszy plan i wychodzi z tego jakaś tam przy okazji niedoskonała działalność całości. Szczególnie dobrze uwidacznia się to na tych komitetach sędziowskich. Ponieważ jednak u Ś.J. Biblia jest tym głównym wyznacznikiem, pomimo tego ludzkiego zjawiska, organizacja ta wychodzi znacznie korzystniej pod względem samokontroli niż inne związki religijne. Chyba Biblia spełnia tu rolę regulatora. Brak np odwagi na wychylenie, bo zadziała regulator. Wszystko więc się utrzymuje w ryzach tej boskiej księgi. No i wzrasta wiedza o Bogu. Skad by się wzięło poznanie jakby nie było głoszącego? Rz 10:14,15. W tym systemie regulacyjnym nie jest możliwe, aby wygenerował się nad wyraz żerujący czynnik, który wybudowałby system jakiejś wybitnie żerującej klasy dowódczej. I to jest tu właśnie bardzo ciekawe.