21 replies to this topic

[jb]

Duchowny zmarł podczas transfuzji

Piotr Kowalczuk 19-01-2009, ostatnia aktualizacja 19-01-2009 03:27

Sąd w Mediolanie skazał lekarzy na wypłacenie odszkodowania za przetoczenie świadkowi Jehowy krwi wbrew jego woli

Starszy zboru świadków Jehowy trafił do mediolańskiego szpitala w ciężkim stanie ze złośliwym nowotworem przewodu pokarmowego. Lekarze uznali, że trzeba przetoczyć krew, na co pacjent nie wyraził zgody z powodu przekonań religijnych. Rodzina chorego znalazła drugi szpital, który zgodził się go przyjąć i zrezygnować z transfuzji.

Pacjenta przetransportowano, a personel otrzymał poświadczony notarialnie dokument, w którym świadek Jehowy zastrzega, że pod żadnym pozorem nie życzy sobie przetaczania krwi. Konsylium uznało jednak, że transfuzja jest konieczna. Lekarze chcieli zignorować wolę pacjenta pod pretekstem, że nie jest w pełni władz umysłowych, ale wezwany na konsultację lekarz psychiatra nie zgodził się wystawić takiego zaświadczenia.

Wówczas szpital zwrócił się do sądu, który wydał zezwolenie na transfuzję motywując ją wyższą koniecznością ratowania życia. Przybyła do szpitala policja usunęła dyżurującą tam rodzinę i współwyznawców. Lekarze mimo protestów chorego przywiązali go pasami do łóżka i przystąpili do transfuzji. Wzburzony pacjent w czasie zabiegu dostał ataku serca i zmarł.Rodzina wniosła sprawę do sądu. Sędzia na podstawie opinii biegłych uznał, że z medycznego punktu widzenia lekarze nie popełnili przestępstwa, bo transfuzja była w tym przypadku zabiegiem ratującym życie. Skazał jednak szpital i czterech lekarzy na zapłacenie rodzinie 20 tysięcy euro odszkodowania. Uznał, że podjęto działania wbrew woli pacjenta, co spowodowało ostry stres i przyczyniło się do zgonu. Tym samym zdaniem sędziego pogwałcono godność pacjenta i gwarantowane mu konstytucyjnie prawo do odmowy kuracji.

Sędzia w uzasadnieniu wyroku powołał się na bezprecedensowy wyrok kasacji z listopada ubiegłego roku w głośnej sprawie znajdującej się od 17 lat w śpiączce Eluany Englaro. Sąd Kasacyjny na wniosek ojca zezwolił na odłączenie sondy podającej Eluanie pożywienie, czym praktycznie skazał ją na śmierć głodową.

Uznano racje ojca, bo z zeznań krewnych i przyjaciół wynikało, że Eluana przed feralnym wypadkiem wielokrotnie powtarzała, iż nie życzy sobie, by podtrzymywać ją sztucznie przy życiu, gdyby miała znaleźć się w stanie wegetatywnym.

W piątek kolejna prywatna lecznica, tym razem w Udine, wycofała się z obietnicy odłączenia sondy, powołując się na grudniową instrukcję ministra zdrowia, który zakazał przerywania sztucznego odżywiania niepełnosprawnych pacjentów, w tym znajdujących się w stanie wegetatywnym. Oznacza to, że ojciec Eluany będzie mógł wyegzekwować wyrok włoskiego sądu kasacyjnego wyłącznie za granicą.

--
źródło: Rzeczpospolita, Brooklyn

Odszkodowanie za przetoczenie krwi

Rzeczpospolita/ jk

Sąd w Mediolanie zasądził odszkodowanie dla rodziny świadka Jehowy za przetoczenie krwi wbrew jego woli - donosi Rzeczpospolita. W czasie przymusowej transfuzji (w wyniku stresu?) mężczyzna zmarł.

Przetoczenie krwi było jedyną szansą na uratowanie życia mężczyźnie, który zgłosił się do szpitala w ciężkim stanie z powodu złośliwego nowotworu przewodu pokarmowego.

Mimo początkowej zgody na brak przetoczenia konsylium ostatecznie uznało, że to jedyna szansa. Starszy zboru świadków Jehowy nie wyraził zgody, więc najpierw próbowano go ubezwłasnowolnić, a gdy psychiatra odmówił takiego oświadczenia, uzyskano decyzję sądową zezwalającą na transfuzję.

Przy pomocy policji usunięto rodzinę i współwyznawców, a chorego przywiązano do łóżka. Pacjent w czasie transfuzji zmarł w wyniku ataku serca, a sąd uznał, że działanie wbrew woli pacjenta pogwałciło jego godność i spowodowało stres, który był przyczyną śmierci.

Jednocześnie stwierdził, że lekarze przetaczając krew nie złamali prawa, gdyż było to konieczne dla ratowania życia.

Na marginesie tej sprawy "Rzeczpospolita" przypomina casus Eluany Englaro, której wolę (wyrażaną ustnie) nieutrzymywania w stanie wegetatywnym uznał sąd kasacyjny, skazując kobietę de facto na śmierć z głodu.

Wobec sprzeciwu szpitali i włoskiego ministerstwa zdrowia ojciec będzie mógł wyegzekwować wyrok tylko za granicą - twierdzi "Rzeczpospolita".

Od Redakcji

Sytuacja ze świadkiem Jehowy jest wielokrotnie absurdalna.

Dorosły i sprawny umysłowo człowiek odmawia leczenia z przyczyn religijnych, świadomy że jest to jedyny sposób przedłużenia mu życia (mówimy o zaawansowanej chorobie nowotworowej).

Lekarze próbują najpierw go ubezwłasnowolnić, potem uzyskują wyrok sądu pozwalający na działanie wbrew woli pacjenta. W celu wykonania wyroku stosują przemoc fizyczną.

Człowiek umiera (ze stresu?), a kolejny sąd nakazuje wypłacenie lekarzom odszkodowania, ponieważ naruszyli godność człowieka (samo naruszenie nie budzi wątpliwości).

Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że w tym odszkodowaniu powinien partycypować sąd, który wydał wyrok sankcjonujący takie działanie...

--
źródło: wiara.pl

[[db]]

Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że w tym odszkodowaniu powinien partycypować sąd, który wydał wyrok sankcjonujący takie działanie...

Bzdura. Sąd zezwolił na ubezwłasnowolnienie pacjenta i dokonanie transfuzji, ale nie nakazał jej wykonania.

[hubert684]

a sad nie musi nic zaplacic`?

[Agape]

a sad nie musi nic zaplacic`?

No wlasnie, zezwolil na ubezwlasnowolnienie doroslego sprawnego umyslowo czlowieka, wiec jako pierwszy przyczynil sie do pogwalcenia godnosci tego mezczyzny.

[hubert684]

wlasnie

[ewa]

No wlasnie, zezwolil na ubezwlasnowolnienie doroslego sprawnego umyslowo czlowieka, wiec jako pierwszy przyczynil sie do pogwalcenia godnosci tego mezczyzny.

Sąd nie zapłacił odszkodowania najprawdopodobniej dlatego, że rodzina pozwała jedynie szpital, a państwo już nie.

U nas istnieje zasada, że prawomocne orzeczenie wiąże m. in. inne sądy i organy. Tak więc jeśli jeden sąd zezwoliłby na przetoczenie krwi, żaden inny sąd nie miałby prawa zasądzać z tego tytułu odszkodowania. Widać we Włoszech jest inaczej

PS. Teraz moim zdaniem zarówno szpital, jak i rodzina powinni pozwać włoski Skarb Państwa (czy co tam się pozywa, jeśli chce się wytoczyć powództwo przeciwko państwu).

Użytkownik ewa edytował ten post 2009-01-21, godz. 18:26

[Terebint]

Lekarze mimo protestów chorego przywiązali go pasami do łóżka i przystąpili do transfuzji. Wzburzony pacjent w czasie zabiegu dostał ataku serca i zmarł.

Będąc świadkiem Jehowy zastanawiałem się, jakbym ja zareagował, gdyby ktoś mi próbował przetoczyć krew, i jak bym się czuł gdyby lekarzom udało się taki zabieg przeprowadzić? Myślę, że byłby to dla mnie potężny cios - gwałt nie tylko ciała, ale psychiki i duszy. Dlatego też nie dziwię się, że ten mężczyzna umarł na zawał.

Poza tym uważam, że osoby pełnoletnie powinny mieć swobodę przy wyborze leczenie, a nawet możliwość odmówienia terapii, czy zabiegu.

[Scavender]

U nas istnieje zasada, że prawomocne orzeczenie wiąże m. in. inne sądy i organy. Tak więc jeśli jeden sąd zezwoliłby na przetoczenie krwi, żaden inny sąd nie miałby prawa zasądzać z tego tytułu odszkodowania.

a jeśli zgoda zostałaby uchylona?

[ewa]

a jeśli zgoda zostałaby uchylona?

Jeśli przed dokonaniem zabiegu, no to jasne, że wtedy można domagać się odszkodowania (lekarze przetoczyli krew mimo braku zgody), jeśli po - no to raczej nie: w chwili dokonywania zabiegu lekarze mieli zgodę sądu na przetoczenie krwi.

Z tym że chyba nie ma takiej możliwości, żeby takie orzeczenie zostało zmienione przed zabiegiem, bo one są wydawane natychmiast i nikt nie czeka, aż ono się uprawomocni (prawomocne orzeczenie to takie, kiedy nie można już wnieść środka odwoławczego, a na wniesienie go strona ma zazwyczaj 2 - 3 tygodnie).

2 - 3 tygodnie to trochę długo zważywszy, że zazwyczaj trzeba operować natychmiast. Wydaje mi się, że w takim wypadku takie orzeczenia są natychmiast wykonalne, co powoduje, że można od razu przystąpić do działania (ale o to zapytaj Artura, bo zdaje się, że on miał do czynienia z tego rodzaju sprawami).

Wydaje mi się też, że jeśli strona odwołałaby się od orzeczenia wyrażającego zgodę na transfuzję, a ta transfuzja zostałaby już dokonana, to wtedy można dochodzić naprawienia szkody, ale to chyba raczej od Skarbu Państwa.

Natomiast jeśli sąd zasądziłby odszkodowanie na rzecz pacjenta czy jego rodziny mimo uprawomocnienia się orzeczenia wyrażającego zgodę na dokonanie transfuzji, to należy przede wszystkim i natychmiast iść z tym do Teleexpresu. Albo do Elżbiety Jaworowicz

[Sebastian Andryszczak]

nie wiem czy macie podobne odczucia, ale wydaje mi sie że włoski sąd zrobił bardzo duzo dla podważenia autorytetu sądów i wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli we włoszech wykonanie wyroku sądowego może implikować odszkodowania to tworzymy wielki bałagan i wielką niepewność.

[ewa]

nie wiem czy macie podobne odczucia, ale wydaje mi sie że włoski sąd zrobił bardzo duzo dla podważenia autorytetu sądów i wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli we włoszech wykonanie wyroku sądowego może implikować odszkodowania to tworzymy wielki bałagan i wielką niepewność.

Ale możliwe, że to orzeczenie nie było prawomocne, tylko natychmiast wykonalne.

U nas orzeczenie jest natychmiast wykonalne albo jeśli ustawa tak przewiduje, albo jeśli sąd nada mu klauzulę natychmiastowej wykonalności.

Nie wiem, jak to jest z orzeczeniami, które są natychmiast wykonalne z mocy prawa, ale w tym drugim przypadku istnieje wyraźny przepis mówiący, że jeśli wyrok zostanie wykonany, to w razie jego późniejszego zmienienia bądź uchylenia można dochodzić naprawienia szkody, jeśli ktoś ją poniósł wskutek wykonania wyroku.

Może tak było i w tym przypadku. Tym bardziej, że w artykule jest mowa, iż powołano się na wcześniejszy wyrok Sądu Kasacyjnego w podobnej (i dosyć głośnej) sprawie.

Sędzia w uzasadnieniu wyroku powołał się na bezprecedensowy wyrok kasacji z listopada ubiegłego roku w głośnej sprawie znajdującej się od 17 lat w śpiączce Eluany Englaro. Sąd Kasacyjny na wniosek ojca zezwolił na odłączenie sondy podającej Eluanie pożywienie, czym praktycznie skazał ją na śmierć głodową.

Czyli wynikałoby z tego, że sąd I instancji nakazał utrzymywanie przy życiu pacjentki, a dopiero wskutek wniesienia odwołania sąd wyższej instancji przychylił się do jej woli.

Tak mogło być i tu: sąd wydał orzeczenie zezwalające na przetoczenie krwi, orzeczenie było natychmiast wykonalne, ale rodzina odwołała się od niego. Wskutek wniesienia odwołania zostało ono zmienione bądź uchylone - czyli sąd II instancji przychylił się do zdania rodziny. Kolejny sąd przyznał rodzinie odszkodowanie.

Teraz moim zdaniem szpital i lekarze powinni domagać się odszkodowania od państwa

[Scavender]

Z tym że chyba nie ma takiej możliwości, żeby takie orzeczenie zostało zmienione przed zabiegiem, bo one są wydawane natychmiast i nikt nie czeka, aż ono się uprawomocni (prawomocne orzeczenie to takie, kiedy nie można już wnieść środka odwoławczego, a na wniesienie go strona ma zazwyczaj 2 - 3 tygodnie).

2 - 3 tygodnie to trochę długo zważywszy, że zazwyczaj trzeba operować natychmiast. Wydaje mi się, że w takim wypadku takie orzeczenia są natychmiast wykonalne, co powoduje, że można od razu przystąpić do działania (ale o to zapytaj Artura, bo zdaje się, że on miał do czynienia z tego rodzaju sprawami).

Nie wiem jak to wygląda dokładnie od strony prawnej ale wiem jak to wygląda od strony praktycznej w przypadku dzieci - decyzję dostajemy faksem i natychmiast podwiesza się pacjentowi worek.

Nie wiem, jak to jest z orzeczeniami, które są natychmiast wykonalne z mocy prawa, ale w tym drugim przypadku istnieje wyraźny przepis mówiący, że jeśli wyrok zostanie wykonany, to w razie jego późniejszego zmienienia bądź uchylenia można dochodzić naprawienia szkody, jeśli ktoś ją poniósł wskutek wykonania wyroku.

No właśnie. Załóżmy, że do szpitala trafia świadek, psychiatra wydaje zaświadczenie o niepoczytalności i sąd zgadza się na transfuzję. Z decyzją nie zgadza się rodzina, sprawa trafia do sądu. Biegły orzeka, że pacjent w tamtym momencie jdnak był poczytalny. Pytanie co w tym wypadku zrobi sąd i czy pacjent ma prawo do odszkodowania?

Nasz wykładowca od prawa medycznego stwierdził tylko (po naszym pytaniu w tej sprawie), żeby nie próbować takich sztuczek:P

[ewa]

Nie wiem jak to wygląda dokładnie od strony prawnej ale wiem jak to wygląda od strony praktycznej w przypadku dzieci - decyzję dostajemy faksem i natychmiast podwiesza się pacjentowi worek.

Czyli jednak są natychmiast wykonalne. A tak na marginesie to są wyroki czy postanowienia, bo tego to nie wiem?

No właśnie. Załóżmy, że do szpitala trafia świadek, psychiatra wydaje zaświadczenie o niepoczytalności i sąd zgadza się na transfuzję. Z decyzją nie zgadza się rodzina, sprawa trafia do sądu. Biegły orzeka, że pacjent w tamtym momencie jdnak był poczytalny. Pytanie co w tym wypadku zrobi sąd i czy pacjent ma prawo do odszkodowania?

Ale mówisz o konkretnym przypadku, czy tylko tak teoretycznie? Bo wydaje mi się, że ten psychiatra, który wydał opinię o niepoczytalności, to też musiałby być biegły, żeby jego opinia była w ogóle brana pod uwagę

[Artur Schwacher]

Postanowienia. Wiekszośc decyzji dotyczących dzieci i władzy rodzicielksiej zapada w postepowaniu nieprocesowym.

Te postanowienia KRO nazywa zarzadzeniami i ich zakres stosowania jest bardzo szeroki.

[ewa]

Postanowienia. Wiekszośc decyzji dotyczących dzieci i władzy rodzicielksiej zapada w postepowaniu nieprocesowym.

Aha, dzięki za odpowiedź

[Artur Schwacher]

I Z URZĘDU SĄ NATYCHMIAST WYKONYWANE, na podstaw przepisu prawa.

[Scavender]

Ale mówisz o konkretnym przypadku, czy tylko tak teoretycznie? Bo wydaje mi się, że ten psychiatra, który wydał opinię o niepoczytalności, to też musiałby być biegły, żeby jego opinia była w ogóle brana pod uwagę wink.gif

póki co konkretyzujemy ale chodzi też o pewien konkretny przypadek.

Co do opinii - nie jest przypadkiem tak, że sąd może dopuścić opinię innego lekarza niz biegły sądowy?
Zresztą pan psychiatra, który wydał papierek wydał już wiele podobnych papierków i sporo z nich zostało zakwestionowanych. No ale póki co nadal jest biegłym, bo pan doktor to biegły (prze)biegły

[ewa]

Co do opinii - nie jest przypadkiem tak, że sąd może dopuścić opinię innego lekarza niz biegły sądowy?

Z tego, co wiem, tylko opinia biegłego może stanowić dowód w sprawie.

[Artur Schwacher]

i tak i nie. Bo na biegłego można powołać każdego kto ma wiedzę na dany temat, i nie musi on figurowac na liście biegłych śadowych. takie wypadki sie zdarzaja gdy prowadzi sie sprawy wymagajacych wiedzy z bardzo rzadkiej dziedziny, np: okręlony typ sztuki, w czym specjalizuje sie jednen profesor na kraj lub tekstu od któego jest jeden jedyny tłumacz itp.

[ewa]

i tak i nie. Bo na biegłego można powołać każdego kto ma wiedzę na dany temat, i nie musi on figurowac na liście biegłych śadowych. takie wypadki sie zdarzaja gdy prowadzi sie sprawy wymagajacych wiedzy z bardzo rzadkiej dziedziny, np: okręlony typ sztuki, w czym specjalizuje sie jednen profesor na kraj lub tekstu od któego jest jeden jedyny tłumacz itp.

To w takim razie jeśli jeden biegły orzekł, że pacjent jest niepoczytalny i sąd na tej podstawie oparł rozstrzygnięcie, a drugi orzekł, że jednak był poczytalny, to trudno mieć pretensje i do sądu, i do lekarzy.