Ile to ja się nasłuchałem od świadków opowieści jak to księża unikali rozmów ze świadkami.
Dokładnie tak. Anegdotki tego typu - mniej lub bardziej wiarygodne - za moich czasów okraszały różnego rodzaju spotkania teokratyczne. Najpierw była wizja przygłupiego klechy, który gada coś ludziom, ale sam nie bardzo wie, "o co mu się rozchodzi", a następnie ikona tryumfującego głosiciela, który miażdży kapłana "Babilonu Wielkiego" argumentami ze "Straszaka" . No i nie ma się czemu dziwić, że księża nie unikali głosicieli jak diabeł wody święconej
Temat sobie trochę popłynął własnym nurtem, ale miejmy nadzieję, że Claudia coś z tegoż wyniesie
Wyniosę dużo ale także sama się przekonam i wywnioskuję .!
Już załatwiłam sobie studium więc jestem bardzo zadowolona
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA RADY.!!
Pozdrawiam