Wynika z tego, że de facto zbory nie mają do takiej Sali żadnych praw. Mogą z niej korzystać ale tak naprawdę jest ona własnością Towarzystwa Strażnica. ŚJ się naharowali, nawydawali kupę kasy, nazaciągali pożyczek a Towarzystwo Strażnica nawet nie kiwnęło palcem i przyszło na gotowca. Nie dołożyło się do interesu ani grosza a mogą robić z Salą co im się podoba. Wyzysk i złodziejstwo, inaczej tego nazwać nie można.
no nie wiem, ble. tak troche emocjonalnie podszedles do tematu
warto jednak zrozumiec emocje SJ budujacych salę. sa one pozytywne jednoczace, dobrze w wiekszosci przypadkow wplywaja na ludzi. budowa sali to wyzwanie, pozyczka z towarzystwa postrzegana jest jako pozyczka od innych braci, ktorzy zlozyli sie w ramach funduszu. chyba nie wyglada to tak groznie. nikt raczej nie zabiera sal zborom i puszcza w licytacje konsumujac srodki finansowe.
moim zdaniem uklad nie jest taki straszny jakbysmy chcieli go widziec.
fakt, faktem, ze zawsze bedzie jednak tak, iz z kapitalu zgromadzonego przez jakąkoliwek niedochodową organizację bedzie korzystac w wiekszym lub mniejszym stopniu jakies grono ludzi, z tak zwanymi przywilejami, specjalnym dostępem, wyswieceniem, mianowaniem itd. elita ta korzysta czesto nieswiadomie, zyjac w przekonaniu wykonywania misji dla innych, z srodkow nieadekwatnych do wykonania tej misji, typu hebanowe meble w biurach, krysztalowe żyrandole i pozlacane poręcze.
a zatem człowiek siadajacy w obitym skorą fotelu, omiatający leniwym spojrzeniem duńskie meble, siegajacy w swoim zacisznym, eksluzywnym gabinecie po Biblię, aby na jej podstawie pisac do wiernych o wyrzeczeniach materialnych jakie warto podjac, aby lepiej spozytkowac czas, musi miec wyjatkowe poczucie namaszczenia, wybraństwa i uniesienia duchowego, skoro nie drgnie w nim sumienie, na mysl o siostrze Bożence, która nie ma na węgiel.
to wydaje mi się bardziej dziwne, ble.
pozdrowiska
Zart zartem, byc moze wystapila jakas zmiana przepisow odnosnie znakow szczegolnych lub towarowych w USA, ze wymagany jest trademark, ni wiadomo
mysle, ze wlasnie tak jest. czasami gdy ustawa nakazuje podjecie dzialan w zakresie regulacji rynku, to przy okazji obejmuje ona przepisami inne dziedziny. z drugiej strony Towarzystwo ma prawo nie zyczyc sobie, aby ktos podszywal sie pod ich publikacje. Moze w tym wypadku chodzic o finanse, ale takze o przekazywane autoryzowane przez Towarzystwo tresci, choc to drugie wydaje sie kruchą teorią, bo co to ma wspolnego z logiem na Sali czy tłoczonej na stadionie okładce do spiewnika?
w kazdym badz razie, gasnie swiatlo spontanicznej religijnosci, przekazywaniem za darmo wiedzy, kiedys myslalem, ze wszystko jest takie ponadczasowe, ponadekonomiczne, wrecz nadprzyrodzone, bo przeciez tym kierują aniolowie, zarzadza Chrystus, namaszcza Duch Swiety, prowadzi ręka Jehowy i znaczek TM wyglada na tym tle troche dziwnie...
Użytkownik gruby drab edytował ten post 2009-12-23, godz. 10:26