Wrócili...
#41
Napisano 2009-02-25, godz. 17:43
#42
Napisano 2009-02-25, godz. 18:02
#43
Napisano 2009-03-08, godz. 19:54
#44
Napisano 2009-07-23, godz. 14:33
Ostatnio na forum nk poznałam 4 osoby, które powróciły do "przenajświętszej". Z tym, że wszystkie były uprzednio wykluczone, nikt z nich nie odłączył się sam.
Pozdrawiam cieplutko
Dosia
czy ktos moglby podac linka do tego forum na NK?
#45
Napisano 2009-07-23, godz. 18:31
#46
Napisano 2009-07-23, godz. 20:28
#47
Napisano 2009-08-20, godz. 06:32
Czytam to forum od dłuższego czasu ale dopiero teraz postanowiłem zarejestrować się i wziąć czynny udział w dyskusjach. Ja jestem osobą, którą wykluczono i która powróciła do organizacji. Wykluczono mnie za...... sam nie wiem, bo powód na komitecie był inny a później okazało się, że zostałem wykluczony za coś innego. To taka mała manipulacja "drogich braci". Po wykluczeniu otwarły mi się oczy na wiele spraw. Nazwałem nawet tą organizację - organizacją przestępczą z którą nie chcę mieć nic wspólnego. A jednak wróciłem. Dlaczego? Żona mnie przekonała abym wrócił dla jej i rodziny dobra. A ponieważ ją kocham to wróciłem. Oczywiście, że teraz patrzę na to wszystko całkiem inaczej. Od dwóch lat pomimo powrotu prawie nikt ze mną na zebraniach nie rozmawia ( były wykluczony to taka czarna owca która tylko się umyła w mniemaniu niektórych - Bóg przebacza grzechy ale organizacja NIGDY!!!)starsi nie interesują się mną pomimo, że nie zdaję sprawozdań (dlaczego choćby jeden z nich nie zapyta mnie w czym problem?)liczyłem chociaż na wizytę nadzorcy podczas obsług i nic (chętnie bym z nim porozmawiał). Chyba ja będę musiał zająć się miłością braci starszych. Co robię na zebraniach? Przeznaczam ten czas na czytanie Biblii, rozmyślania i słuchanie oraz przekonywanie się jak ta organizacja brnie w ślepe zaułki w swych naukach. Czy trudne jest takie życie i co na to moje sumienie? Nie jest to trudne, ba.... nawet teraz jest mi łatwiej. Nikt mnie nie obciąża niepotrzebnym organizacyjnym brzemieniem, które - jak niektórzy wiedzą - wcale nie jest lekkie. A na zebraniach można czytać nawet książki Franza A sumienie? Ja nie decyduję kto jest chwastem a kto pszenicą. Rozdzielanie jeszcze się nie odbyło więc to gdzie jestem jakie ma znaczenie? Wybrałem ŚJ i to jest moja decyzja ( tu akurat decyduję Ja a nie organizacja). Być może kiedyś stąd odejdę? W każdym razie drugi raz nie dam się wykluczyć. Komitet jest horrorem (to całkiem inny temat)którego nie życzę nawet wrogowi. Taka jest moja historia powrotu.
Pozdrawiam
#48
Napisano 2009-08-20, godz. 07:03
Witam Ja także na komitetach okazywałam skruchę ..... tkwiłam w jedynej słusznej dla rodziny latami Aż w końcu nadszedł ten dzień..... Ja nie wytrzymałam , poddałam się, po latach jak szłam na zebranie i słuchałam tych p..... to chciało mi się krzyczeć. Nie mogłam już tam dłużej pozostać dla swojego zdrowia psychicznego.... oczywiście straciłam rodzinę, to jest cena która musiałam zapłacić i płacę codziennie, codziennie.....Witam!
Czytam to forum od dłuższego czasu ale dopiero teraz postanowiłem zarejestrować się i wziąć czynny udział w dyskusjach. Ja jestem osobą, którą wykluczono i która powróciła do organizacji. Wykluczono mnie za...... sam nie wiem, bo powód na komitecie był inny a później okazało się, że zostałem wykluczony za coś innego. To taka mała manipulacja "drogich braci". Po wykluczeniu otwarły mi się oczy na wiele spraw. Nazwałem nawet tą organizację - organizacją przestępczą z którą nie chcę mieć nic wspólnego. A jednak wróciłem. Dlaczego? Żona mnie przekonała abym wrócił dla jej i rodziny dobra. A ponieważ ją kocham to wróciłem. Oczywiście, że teraz patrzę na to wszystko całkiem inaczej. Od dwóch lat pomimo powrotu prawie nikt ze mną na zebraniach nie rozmawia ( były wykluczony to taka czarna owca która tylko się umyła w mniemaniu niektórych - Bóg przebacza grzechy ale organizacja NIGDY!!!)starsi nie interesują się mną pomimo, że nie zdaję sprawozdań (dlaczego choćby jeden z nich nie zapyta mnie w czym problem?)liczyłem chociaż na wizytę nadzorcy podczas obsług i nic (chętnie bym z nim porozmawiał). Chyba ja będę musiał zająć się miłością braci starszych. Co robię na zebraniach? Przeznaczam ten czas na czytanie Biblii, rozmyślania i słuchanie oraz przekonywanie się jak ta organizacja brnie w ślepe zaułki w swych naukach. Czy trudne jest takie życie i co na to moje sumienie? Nie jest to trudne, ba.... nawet teraz jest mi łatwiej. Nikt mnie nie obciąża niepotrzebnym organizacyjnym brzemieniem, które - jak niektórzy wiedzą - wcale nie jest lekkie. A na zebraniach można czytać nawet książki Franza A sumienie? Ja nie decyduję kto jest chwastem a kto pszenicą. Rozdzielanie jeszcze się nie odbyło więc to gdzie jestem jakie ma znaczenie? Wybrałem ŚJ i to jest moja decyzja ( tu akurat decyduję Ja a nie organizacja). Być może kiedyś stąd odejdę? W każdym razie drugi raz nie dam się wykluczyć. Komitet jest horrorem (to całkiem inny temat)którego nie życzę nawet wrogowi. Taka jest moja historia powrotu.
Pozdrawiam
Życzę Ci , aby Ci się udało jak najdłużej..... Bo kochasz żonę a ona może jeszcze nie widzi drugiej strony medalu..... Ale jak to mówią nadzieja umiera ostatnia, może kiedyś...... Ja także żyję nadzieją, że mojej rodzinie otworzą się oczy Pozdr
#49
Napisano 2009-08-20, godz. 07:18
To wspaniałe, że zechciałeś się z nami podzielić swoimi wrażeniami z niełatwego powrotu do Organizacji. Zgadzam się z Tobą w tym, że chwasty i pszenica są wszędzie, również w zborze śJ. W pewnym sensie przynależność do takiego lub innego kościoła czy związku wyznaniowego jest sprawą drugorzędną, bo sprawcą naszego wyzwolenia jest sam Chrystus. Tylko wydaje mi się, że zbór powinnien nam pomagać wzrastać duchowo i rozwijać w nas przymioty chrześcijańskie, a jak widać na Twoim przykładzie jest daleki od tych zadań. Wykazuje pogłębioną opieszałość w okazaniu Ci duchowego wsparcia i miłości braterskiej. Zdaje się, że tylko formalnie wybaczył Ci Twoją "okresową niemoc" i brakuje mu serdecznego uczucia do błądzącego współbrata. Niewykluczone, że będzie pamiętliwy długo, do końca Twojej bytności w Organizacji, zwłaszcza jak nie będziesz dopisywał gorliwością w życiu zborowym.
Rozumiem osobiste Twoje powody dla których zdecydowałeś się wrócić do zboru. W zasadzie to ja z podobnych uwarunkowań waham się z odejściem z Organizacji. Na pewno pozostawanie w zborze nie czyni mnie osobą szczęśliwą, choć może ułatwiam bliskiej mi osobie egzystencję w Organizacji. Czasami zastanawiam się, czy słowa Pana Jezusa:"Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien"(Mat10:37) nie są przypadkiem skierowane do mnie...bo Bóg zaprowadził mnie do innego, chrześcijańskiego zboru. A ja się ciągle waham.
Użytkownik Ida edytował ten post 2009-08-20, godz. 07:20
#50
Napisano 2009-08-20, godz. 11:25
Twoja historia nasuwa mi z automatu stwierdzenie: "dwa razy do tej samej wody się nie wchodzi". Niemniej ważne jest że dostrzegasz w organizacji to czego większość tkwiących w niej, nie widzi: (w Twoim przypadku warunkową miłość, która nie ma NIC wspólnego z nauczaniem Chrystusowym).Witam!
Czytam to forum od dłuższego czasu ale dopiero teraz postanowiłem zarejestrować się i wziąć czynny udział w dyskusjach. Ja jestem osobą, którą wykluczono i która powróciła do organizacji. Wykluczono mnie za...... sam nie wiem, bo powód na komitecie był inny a później okazało się, że zostałem wykluczony za coś innego. To taka mała manipulacja "drogich braci". Po wykluczeniu otwarły mi się oczy na wiele spraw. Nazwałem nawet tą organizację - organizacją przestępczą z którą nie chcę mieć nic wspólnego. A jednak wróciłem. Dlaczego? Żona mnie przekonała abym wrócił dla jej i rodziny dobra. A ponieważ ją kocham to wróciłem. Oczywiście, że teraz patrzę na to wszystko całkiem inaczej. Od dwóch lat pomimo powrotu prawie nikt ze mną na zebraniach nie rozmawia ( były wykluczony to taka czarna owca która tylko się umyła w mniemaniu niektórych - Bóg przebacza grzechy ale organizacja NIGDY!!!)starsi nie interesują się mną pomimo, że nie zdaję sprawozdań (dlaczego choćby jeden z nich nie zapyta mnie w czym problem?)liczyłem chociaż na wizytę nadzorcy podczas obsług i nic (chętnie bym z nim porozmawiał). Chyba ja będę musiał zająć się miłością braci starszych. Co robię na zebraniach? Przeznaczam ten czas na czytanie Biblii, rozmyślania i słuchanie oraz przekonywanie się jak ta organizacja brnie w ślepe zaułki w swych naukach. Czy trudne jest takie życie i co na to moje sumienie? Nie jest to trudne, ba.... nawet teraz jest mi łatwiej. Nikt mnie nie obciąża niepotrzebnym organizacyjnym brzemieniem, które - jak niektórzy wiedzą - wcale nie jest lekkie. A na zebraniach można czytać nawet książki Franza A sumienie? Ja nie decyduję kto jest chwastem a kto pszenicą. Rozdzielanie jeszcze się nie odbyło więc to gdzie jestem jakie ma znaczenie? Wybrałem ŚJ i to jest moja decyzja ( tu akurat decyduję Ja a nie organizacja). Być może kiedyś stąd odejdę? W każdym razie drugi raz nie dam się wykluczyć. Komitet jest horrorem (to całkiem inny temat)którego nie życzę nawet wrogowi. Taka jest moja historia powrotu.
Pozdrawiam
Życzę Ci abyś pewnego dnia z całą rodziną mógł wyzwolić się z pod władzy omylnego człowieka i jego fałszywej organizacji i czystym sercem służyć Bogu:)
#51
Napisano 2009-08-20, godz. 12:05
Witaj!Twoja historia nasuwa mi z automatu stwierdzenie: "dwa razy do tej samej wody się nie wchodzi". Niemniej ważne jest że dostrzegasz w organizacji to czego większość tkwiących w niej, nie widzi: (w Twoim przypadku warunkową miłość, która nie ma NIC wspólnego z nauczaniem Chrystusowym).
Życzę Ci abyś pewnego dnia z całą rodziną mógł wyzwolić się z pod władzy omylnego człowieka i jego fałszywej organizacji i czystym sercem służyć Bogu:)
Ależ ja się wyzwoliłem!!! Żaden człowiek ani organizacja nie jest moim panem oprócz Jednego. Powiem więcej. Także, moja żona nie jest już niewolnikiem organizacji. Jeżeli nie podobają mi się sąsiedzi czy mam się wyprowadzić z tego budynku? Jeżeli kraj w którym mieszkam mi nie odpowiada to mam wyemigrować? A może trafię z deszczu pod rynnę? Nie uważam, żeby śj byli gorsi od np....... Ja do nich jako do ludzi nie mam żadnych obiekcji. Są tam i źli i dobrzy (przynajmniej w mojej ocenie ale to nie będę osądzał) Dlaczego więc nie mam być wśród nich? Dlatego po przemyśleniach tam wróciłem. Poza tym uważam, że będę mógł tam komuś pomóc "wyzwolić się z pod władzy omylnego człowieka i jego fałszywej organizacji i czystym sercem służyć Bogu:)"
W naszym zborze działa nieformalna grupa która podkopuje fundamenty kolosa którym jest WTS i tym bardziej uważam, że na razie nie powinienem stąd odchodzić. Dlatego też wróciłem. Znający temat wiedzą, że będąc wykluczonym nie miałbym żadnych szans na kontakt ze zborem. Czas na zebraniach nie uważam za stracony. Pisałem już, że traktuje go jako czas na samokształcenie biblijne. Wyłączam się tzn. nie słucham tego bełkotu i zajmuję swoimi sprawami. Czy to jest złe? Może dla niektórych tak ale dla mnie nie. Moje sumienie nie oskarża mnie ani nie obwinia za to jak postępuje. Znalazłem (już nie poszukuję) chrześcijańską wolność.
ps
Dziękuję za miłe przywitanie na forum.
#52
Napisano 2009-08-20, godz. 12:28
Jeżeli ktos chce być Świadkiem Jehowy, bo tam znalazł Boga, to co komu do tego?
Gorzej, jeśli świadomie propaguje lub godzi się na rzeczy jawnie sprzeczne w wolą Boga. Ale tutaj znowu zasadniczą sprawą jest sumienie i osobiste relacje z Bogiem.
Nie ma idealnego rozwiązania. Tak jak nie ma religii prawdziwej.
A member of AJWRB group
#53
Napisano 2009-08-20, godz. 15:27
Witaj!
Ależ ja się wyzwoliłem!!! Żaden człowiek ani organizacja nie jest moim panem oprócz Jednego. Powiem więcej. Także, moja żona nie jest już niewolnikiem organizacji. Jeżeli nie podobają mi się sąsiedzi czy mam się wyprowadzić z tego budynku? Jeżeli kraj w którym mieszkam mi nie odpowiada to mam wyemigrować? A może trafię z deszczu pod rynnę? Nie uważam, żeby śj byli gorsi od np....... Ja do nich jako do ludzi nie mam żadnych obiekcji. Są tam i źli i dobrzy (przynajmniej w mojej ocenie ale to nie będę osądzał) Dlaczego więc nie mam być wśród nich? Dlatego po przemyśleniach tam wróciłem. Poza tym uważam, że będę mógł tam komuś pomóc "wyzwolić się z pod władzy omylnego człowieka i jego fałszywej organizacji i czystym sercem służyć Bogu:)"
W naszym zborze działa nieformalna grupa która podkopuje fundamenty kolosa którym jest WTS i tym bardziej uważam, że na razie nie powinienem stąd odchodzić. Dlatego też wróciłem. Znający temat wiedzą, że będąc wykluczonym nie miałbym żadnych szans na kontakt ze zborem. Czas na zebraniach nie uważam za stracony. Pisałem już, że traktuje go jako czas na samokształcenie biblijne. Wyłączam się tzn. nie słucham tego bełkotu i zajmuję swoimi sprawami. Czy to jest złe? Może dla niektórych tak ale dla mnie nie. Moje sumienie nie oskarża mnie ani nie obwinia za to jak postępuje. Znalazłem (już nie poszukuję) chrześcijańską wolność.
ps
Dziękuję za miłe przywitanie na forum.
hmmmmmmmmmmmmmmm.
grunt to dobre nastawienie, eh?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych