Użytkownik andreaZZ edytował ten post 2009-03-16, godz. 12:06
TEST PRZYJAŹNI
#1
Napisano 2009-03-16, godz. 12:03
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#2
Napisano 2009-03-16, godz. 16:13
#3
Napisano 2009-03-16, godz. 16:16
#4
Napisano 2009-03-16, godz. 16:21
Jako świeży odstępca jestem bardzo ciekawy, czy mimo potępienia tego przez Brooklyn, ktoś z Was mógł liczyć choć na jedną osobę pozostającą w organizacji, która uszanowała Waszą decyzję o odejściu (lub też na nie potępienie po wykluczeniu)??? Rodzina jeszcze jest kryta i jeszcze w sumie może, ale czy przetrwała choć jedna przyjażń z kimś niespokrewnionym?A jeżeli przetrwała, to czy oficjalnie, czy ta osoba musi się z tym kryć?
To ja ci opowiem swoje doswiadczenie w tej materii.Otóz bedac w organizacji pomogłam jednej siostrze wkrecajac ja do firmy jako agenta ubezp.dzieki czemu,kobieta mogla dorobic do skromnej renty chorobowej.Razem wspolpracowałysmy i nawet lubilysmy sie,kiedy odeszlam,spotykałysmy sie na niwie sluzbowej,ale zachowalysmy dawne relacje,dopoki moj szlachetny mąż nie zauważyl,ze my kontaktujemy sie normalnie i zakablował ja zwyczajnie.Nasze drogi sie rozeszly,ale i tak,kiedy sie widujemy,nie udajemy,ze sie nie znamy.Druga siostra,chyba z sympatii do mnie i podobno z troski o moje zycie,wpada czasami niby do meza,ale czasem gawedzimy,jak za dawnych czasów,omijajac na jej zyczenie tematy "duchowe".Niestety ,moj maz,ostrzegal ja na niestosownosc tych rozmów,ale my i tak sobie dalej czasem pogadamy.jak widzisz,mozna byc swiadkiem Jehowy i zachowac ludzkie odruchy,szkoda,ze nie moge tego powiedziec o Slubnym,no cóz....
#5
Napisano 2009-03-16, godz. 20:14
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#6
Napisano 2009-03-16, godz. 20:22
Mam wielkie szczęście, że ostał mi się jeden PRAWDZIWY przyjaciel. Nad drugim pracuję - wstrzykuję mu w duchowe żyły odstępczą truciznę A tak na serio to mój prawdziwy przyjaciel ma trochę inne zdanie niż ja i pozostaje śJ. A jednak zdarzają się normalni śJ!!!
Andreazz tylko jak długo ten przyjaciel się ostanie? Jeśli będzie chciał być ŚJ to może mu sił na długo nie starczyć, Twoje życie i poglądy na pewne sprawy już uległy zmianie i będę pewnie jeszcze zmianom ulegały (zwłaszcza, że nad tym pracujesz np. terapia) możecie po prostu oddalić się od siebie, zaczną dzielić Was różnice, których wcześniej nie było...to może być taka powolna śmierć tej przyjaźni. To tak jak po koloniach czasem jeszcze do kogoś piszesz, dzwonisz, ale potem kontakt zamiera...
#7
Napisano 2009-03-16, godz. 20:32
To bardzo przykre. Dzisiaj rozmawiałem z moją terapeutką na ten temat. Przełamanie się przed Panią psycholog (i to jeszcze 8 - 10 lat młodszą) na temat sekty było samo w sobie dość trudne jakiś czas temu. Dziś zdiagnozowała opowiedziane przeze mnie przyjaźnie zborowe jako dziecinne. Porównała je do przyjaźni zawieranych na koloniach przez dzieci. Koniec kolonii = koniec przyjaźni. Czyli powierzchowność i pozory. W przyjaźniach z "braćmi" jest tyle procent bezwarunkowej szczerości co bawełny w najtańszej chińskiej bieliźnie. Nie trzeba tego ubierać w inne słowa. Odejście od organizacji jest najlepszym testem na przyjaźń. Mam wielkie szczęście, że ostał mi się jeden PRAWDZIWY przyjaciel. Nad drugim pracuję - wstrzykuję mu w duchowe żyły odstępczą truciznę A tak na serio to mój prawdziwy przyjaciel ma trochę inne zdanie niż ja i pozostaje śJ. A jednak zdarzają się normalni śJ!!!
A to mnie teraz tknales, bo odkad mam kontakt z pewnymi SJ, to docierało do mnie, ze sa bardzo "zdzieciniali", jednak jakos nie mialem na to dowodu zadnego. Ani potwierdzenia dokladniejszego.
#8
Napisano 2009-03-16, godz. 20:46
#9
Napisano 2009-03-16, godz. 20:57
Użytkownik ble edytował ten post 2009-03-16, godz. 20:58
#10
Napisano 2009-03-16, godz. 21:21
Początkowo tak... Ale to później samo się wykrusza...Jako świeży odstępca jestem bardzo ciekawy, czy mimo potępienia tego przez Brooklyn, ktoś z Was mógł liczyć choć na jedną osobę pozostającą w organizacji, która uszanowała Waszą decyzję o odejściu (lub też na nie potępienie po wykluczeniu)??? Rodzina jeszcze jest kryta i jeszcze w sumie może, ale czy przetrwała choć jedna przyjażń z kimś niespokrewnionym?A jeżeli przetrwała, to czy oficjalnie, czy ta osoba musi się z tym kryć?
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#11
Napisano 2009-03-16, godz. 23:03
Użytkownik andreaZZ edytował ten post 2009-03-16, godz. 23:13
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#12
Napisano 2009-03-16, godz. 23:25
Malinowa, mam nadzieję, że będzie inaczej. Co tydzień z moim Przyjacielem studiujemy urywek Biblii w różnych przekładach. Poza tym on czyta "Kryzys sumienia" R. Franza. On chyba z 2 lata wcześniej zaczął wątpić niż ja (nawet starałem się go wyciągać na zebr), ale ja nagle przyspieszyłem... Rhundz, a z jakimi to świadkami J. masz do czynienia? Ble, zapewniam Cię, że to napewno AŻ- w tej kategorii, poprostu wygrałeś w teototolotka
Ja bym się jeszcze obawiała jeszcze tylko tego, że on próbuje Cię wciągnąć z powrotem, bo nie dziw się jak po pewnym czasie przyjdą do Ciebie starsi zboru albo pionierzy i spytają czy coś się w Twoim życiu zmieniło. Może spokorniałeś, chcesz przeprosić braci publicznie za swoje odstępstwo... itp. itd.
Znasz swojego przyjaciela, jeśli jest u wylotu i szczerze czyta Biblię obiektywnie, nie udowadniając sobie i przy okazji Tobie że jednak Organizacja ma monopol na prawdę i kontakt z Bogiem to naprawdę chwała Bogu, ale jeśli pozostaje ŚJ to do końca nie uwierzę w jego intencje w czytaniu wspólnie fragmentów Biblii... wybacz... zbyt wiele kontaktu z nimi...
"Dla religii tylko to jest prawdziwe, co jest święte; dla filozofii tylko to jest święte, co prawdziwe."
Ludwig Feuerbach
#13
Napisano 2009-03-17, godz. 00:38
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#14
Napisano 2009-03-17, godz. 06:00
aPsik, wiem że to dziwnie brzmi, ale są tacy śJ, którzy zawsze byli niezależni i jakoś w tym reżimie się uchowali. To ja zawsze w czasach źle pojętej gorliwości go naciskałem. Teraz go wyprzedziłem w drodze do wyjścia. Poza tym intuicja mnie zawsze przeświadczała, że to Przyjaciel bez względu na wszystko.
andreaZZ bardzo mnie to cieszy, że jest tak jak mówisz... Mam nadzieję że uda mu się odejść... wiem jak trudno jest się zdobyć na taki krok, z resztą nie tylko u ŚJ...
"Dla religii tylko to jest prawdziwe, co jest święte; dla filozofii tylko to jest święte, co prawdziwe."
Ludwig Feuerbach
#15
Napisano 2009-03-17, godz. 15:30
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#16
Napisano 2009-03-17, godz. 19:58
czy przetrwała choć jedna przyjażń z kimś niespokrewnionym?A jeżeli przetrwała, to czy oficjalnie, czy ta osoba musi się z tym kryć?
wiesz Andrea...tak się zastanawiam, czy wogóle w temacie Swiadkowie Jehowy można mówic o teście przyjażni? Czy można w tak "zmanipulowanym", "przepranym" srodowisku ludzi wrażliwych powiedziec ,że jeżeli ktoś kto jest gorliwym św. jeh tzn, bardzo sumiennie przestrzega zasady z 1 jana o nie odzywaniu się do "nie przynoszących tej nauki " ( nieważne teraz jak naprawdę należy to rozumie- załóżmy ze tak jak podaje "niewolnik") i ma przyjaciela który odchodzi od prawdy, czy jezeli "minimalizuje" swoje kontakty z tą osobą to nie jest przyjacielem.....trochę zagmatwanie to podałam, to
dam ci przykład z mojego życia:
mam siostrę, która jest świadkiem Jehowy- zawsze była bardziej zrównowazona, powazna, rozsądna ode mnie mimo że jest ode mnie młodsza o 7 lat, to się ma wrażenie, ze jest dowrotnie.
Ja byłam bardziej emocjonalna, roztrzepana, wariacka.
ALE BYŁYŚMY JAK JEDNO CIAŁO, JAK JEDNA DUSZA. rozumiałysmy się bez słów, wielokrotnie dałyśmy dowody na to że jesteśmy dla siebie w stanie zrobi wszystko........
do czasu gdy przestałam byc świadkiem.
Czasami odzywamy się do siebie drogą smsową.
Moja siostra pisze mi, jak bardzo jej brakuje mojej obecności, jak często mysli o mnie, jak martwi się o mnie....jak cierpi, że mnie nie ma w "Organizacji".....to co pisze jest szczere, jest prawdą. Znam ją. wiem że ona NAPRAWDĘ mnie kocha i naprawdę jest moją przyjaciółką, ale jest to miłosc nie dokońca dobrze pojęta......ona jest przekonana że krocżę drogą zagłady.....dla niej to co robię jest okropne, nie rozważne..... i ona myśli, że to ja przestałam byc jej przyjaciółką, że przestałąm byc przyjacielem Jehowy. czasami , jak mi tak bardzo źłe i mam kryzys to mam ochotę po prostu znowu zostac swiadkiem, by ONa byłą szczęśliwa, by byc z nią, by gadac z nią jak kiedyś, smiac, się , wygłupiac, biegac po sklepach, wariowac na basenie. śpiewac i sluchac razem muzyki.....bardzo mi tego brakuje, ale wiem, że jej też bardzo, a moze bardziej.....
Piszę to po to by spojrzec na sprawę z innego punktu widzenia.
#17
Napisano 2009-03-18, godz. 15:50
#18
Napisano 2009-03-18, godz. 15:56
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#19
Napisano 2009-03-18, godz. 17:16
wiesz Andrea...tak się zastanawiam, czy wogóle w temacie Swiadkowie Jehowy można mówic o teście przyjażni? Czy można w tak "zmanipulowanym", "przepranym" srodowisku ludzi wrażliwych powiedziec ,że jeżeli ktoś kto jest gorliwym św. jeh tzn, bardzo sumiennie przestrzega zasady z 1 jana o nie odzywaniu się do "nie przynoszących tej nauki " ( nieważne teraz jak naprawdę należy to rozumie- załóżmy ze tak jak podaje "niewolnik") i ma przyjaciela który odchodzi od prawdy, czy jezeli "minimalizuje" swoje kontakty z tą osobą to nie jest przyjacielem.....trochę zagmatwanie to podałam, to
dam ci przykład z mojego życia:
mam siostrę, która jest świadkiem Jehowy- zawsze była bardziej zrównowazona, powazna, rozsądna ode mnie mimo że jest ode mnie młodsza o 7 lat, to się ma wrażenie, ze jest dowrotnie.
Ja byłam bardziej emocjonalna, roztrzepana, wariacka.
ALE BYŁYŚMY JAK JEDNO CIAŁO, JAK JEDNA DUSZA. rozumiałysmy się bez słów, wielokrotnie dałyśmy dowody na to że jesteśmy dla siebie w stanie zrobi wszystko........
do czasu gdy przestałam byc świadkiem.
Czasami odzywamy się do siebie drogą smsową.
Moja siostra pisze mi, jak bardzo jej brakuje mojej obecności, jak często mysli o mnie, jak martwi się o mnie....jak cierpi, że mnie nie ma w "Organizacji".....to co pisze jest szczere, jest prawdą. Znam ją. wiem że ona NAPRAWDĘ mnie kocha i naprawdę jest moją przyjaciółką, ale jest to miłosc nie dokońca dobrze pojęta......ona jest przekonana że krocżę drogą zagłady.....dla niej to co robię jest okropne, nie rozważne..... i ona myśli, że to ja przestałam byc jej przyjaciółką, że przestałąm byc przyjacielem Jehowy. czasami , jak mi tak bardzo źłe i mam kryzys to mam ochotę po prostu znowu zostac swiadkiem, by ONa byłą szczęśliwa, by byc z nią, by gadac z nią jak kiedyś, smiac, się , wygłupiac, biegac po sklepach, wariowac na basenie. śpiewac i sluchac razem muzyki.....bardzo mi tego brakuje, ale wiem, że jej też bardzo, a moze bardziej.....
Piszę to po to by spojrzec na sprawę z innego punktu widzenia.
Novanna,teraz cię rozumiem,dlaczego myslisz o powrocie.Wczesniej bylam przerazona twoimi myslami,ale teraz wiem,ze to twoja tesknota za tak bliska ci osoba.Zastanawiam sie od pewnego czasu,czy jest jakas metoda,ktora pozwoliłaby odczarowac naszych bliskich,których kochamy i ktorzy niewatpliwie tez nas kochaja,ale sa tak zmanipulowani przez sekciarska organizacje,ze maja wrecz zabitą naturalną potrzebe milosci.Ile dramatow rozbitych rodzin znaczy "chwalebną",a dla mnie obrzydłą sektę,która wyciera sobie gębę miloscią do blizniego i do Boga,a sama generuje tyle ludzkich tragedii,i chocby za to zasluguje na wieczne potepienie.Moja droga Novanno,probuj przeslac jej pare wersetow,które pokazą klamstwa niewolnika i cały czas zapewniaj ją o swojej milości,a jesli modlisz sie,to "wiele może modlitwa sprawiedliwego".Pozdrawiam cie
#20
Napisano 2009-03-18, godz. 20:17
dzięki KasztanowaMoja droga Novanno,probuj przeslac jej pare wersetow,które pokazą klamstwa niewolnika i cały czas zapewniaj ją o swojej milości,a jesli modlisz sie,to "wiele może modlitwa sprawiedliwego".Pozdrawiam cie
....próbowałam.....napisała mi wtedy, że choc jestem dla niej jak częśc ciała, to nie chce żebym do niej już pisała.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych