Skocz do zawartości


Zdjęcie

Powitanie "melody"


  • Please log in to reply
55 replies to this topic

#41 A_Kloo

A_Kloo

    A_kloo

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 532 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa - Praga

Napisano 2009-03-28, godz. 11:10

Drogi Przyjacielu,

Jestem wdzięczny za Twój dobry list i za wyrażone w nim myśli. Odnośnie tłumaczenia książki „In Search of Christian Freedom”, bardzo chciałbym by była wydana, ale jest to obszerny i trudny projekt, i nie wiem, kto byłby gotów się go podjąć.

Podobnie jak to było w moim przypadku, jesteś długoletnim członkiem organizacji Świadków. Doceniam życzliwość, jaką zachowałeś względem Świadków Jehowy. W końcu są oni szczerzy w swej wierze, podobnie jak członkowie innych wyznań. Oczywiście koncepcja, że są jedynym prawdziwym ludem Bożym wywołuje u nich fałszywe poczucie wyższości i wpływa negatywnie na ich nastawienie względem innych. Mogę zrozumieć, że kiedy próbujesz wytłumaczyć pewne różnice twemu współmałżonkowi, może pojawiać się u Ciebie uczucie zniechęcenia. Jeśli chodzi o pomaganie Świadkom, nie ma prostego przepisu, jak otworzyć im oczy i umysły, by zastanowili się nad pewnymi sprawami. Chociaż początkowo doceniają ważność studiowania Biblii i poznawania prawdy na podstawie Pisma Świętego, to z upływem czasu większy nacisk kładzie się na podleganie kierownictwu „organizacji”. Jak zauważyłeś, lojalność wobec „organizacji” staje się czymś najważniejszym, gdyż przedstawia się ją jako jedyny „kanał”, którym posługują się Bóg i Chrystus, by objawiać prawdę wszystkim sługom Bożym na całej ziemi. Z tej przyczyny Świadek wkrótce zaczyna coraz mniej interesować się zasadnością argumentów lub dowodów biblijnych przedstawianych na poparcie danych nauk. Liczy się tylko to, że przedstawia je „organizacja”, a ponieważ jest ona Boskim kanałem, można jej nauki przyjmować jako słuszne, w rzeczywistości musi się je przyjmować jako słuszne.

Zatem nie podlega kwestii, co odgrywa pierwszeństwo u Świadków: Biblia, czy „organizacja”. Są oni poddani stałej i intensywnej indoktrynacji, która kładzie nacisk na to, że jeśli ktoś nie przyłączy się do „organizacji Bożej”, to jest organizacji Świadków Jehowy, i nie podporządkuje się jej, wówczas nie ma dla niego nadziei na zbawienie. Wobec tego „organizacja” staje się we wszelkich swych intencjach i celach pośrednikiem między ludźmi a Bogiem i Chrystusem – jest to sprzeczne z nauką biblijną, że istnieje tylko jeden Pośrednik (1 Tymoteusza 2:5). W ten sposób pomniejsza się znaczenie Jezusa jako „drogi, prawdy i życia” (Jana 14:6). Ten samozwańczy, nieskromny duch jest być może bardziej niepokojący niż wszelkie błędy popełnione w zakresie interpretacji, przepowiedni i chronologii. To właśnie sprawia, ze ludzie w końcu rezygnują ze swego prawa do samodzielnego myślenia i stają się zwykłymi odbiorcami tego, czego się naucza.

Uważam, że jeśli chce się im pomagać, trzeba to robić w bezinteresowny sposób. To znaczy, nie powinno się dążyć do uwolnienia ich spod dominacji tej organizacji po to, by przyłączyli się do jakiejś innej organizacji. Gdybyś chciał zainteresować lekturą „Kryzysu sumienia” kogoś z Twoich krewnych, to być może już się o tym przekonałeś, że bezpośrednia propozycja często jest nieskuteczna, chyba że dana osoba już ma wątpliwości co do organizacji. Jak wykazał Carl Olof Jonsson, Świadkowie cierpią na „kompleks oblężonej twierdzy”, tak że jakakolwiek pozornie negatywna wypowiedź sprawia, że szybko chowają się w murach swego bezpiecznego miejsca. Pomocne może być zadawanie pytań w sposób niewzbudzający lęku. Odnośnie książki „Kryzys sumienia”, niektórym udało się (zainteresować krewnych jej treścią) gdyż poprosili ich o pomoc w ocenie zasadności podanych w niej informacji. Być może odwoływali się przy tym do dłuższego stażu bliskich jako Świadków i ich wiedzy, dzięki czemu mogliby lepiej ocenić tą publikację, a nawet wskazać w niej błędy – jeśli byliby w stanie. Jeśli nie nalegamy, że książka jest w pełni wiarygodna, nie będą oni odczuwać „zagrożenia”, jakie zazwyczaj się z tym wiąże.
Jeśli bardziej skupiamy się na budowaniu ludzi w wierze w miłość Boga i Jego troskę o tych, którzy Go miłują, możemy osiągnąć więcej niż gdybyśmy wskazywali na kwestie negatywne.

W przypowieści o dobrym Samarytaninie, Jezus posłużył się osobą człowieka o odmiennym od żydowskiego poglądzie religijnym, by zilustrować swą naukę o szczerej miłości bliźniego (Łukasza 10:29-37). Towarzystwo Strażnica wskazuje na naród izraelski jako na „organizację Bożą” z dawnych czasów. Jeśli zgodzimy się z tym stanowiskiem, to kapłan i lewita występujący w tej przypowieści byli w efekcie przedstawicielami tej „organizacji”. Mimo to ich postępowanie nie zostało ukazane jako przykład godny naśladowania. Byli złym przykładem. To właśnie osoba spoza „organizacji” dała dobry przykład i zasłużyła na pochwałę Syna Bożego.

W końcu nie masz do wyboru wielu opcji. Dopóki ktoś nie otworzy swego umysłu, by rozważyć dowody, druga osoba niewiele może zrobić. Świadkowie, podobnie jak wiele innych osób, które przeszły długotrwałą indoktrynację, często, a nawet prawie zawsze muszą samodzielnie dojść do jakiegoś wniosku, który sprawi, że otworzą się na alternatywne informacje. Dopóki to się nie stanie – być może na skutek jakiegoś przeżycia wywołującego rozczarowanie, dostrzeżenia skutków autorytaryzmu (względem własnej osoby lub innych ludzi) albo otrzeźwiających niekonsekwencji w naukach lub zalecanych trybach postępowania – dopóty mówi się jak do ściany. Jednakże na pewno nie ma sztywnej reguły, dlatego można jedynie robić to, na co pozwalają warunki i na co wskazuje duch Boży (Jakuba 1:5; 3:17, 18). Rada Piotra skierowana do żon w sprawie ich niewierzących mężów może odnosić się do nas i do wielu sytuacji życiowych – mianowicie, możemy być pewni, że sposób prowadzenia się i styl życia często są o wiele bardziej skutecznym świadectwem niż same słowa, i utorują drogę słowom – 1 Piotra 3:1, 2. Mogę zatem jedynie wyrazić przekonanie, że dzięki owocowi Ducha Świętego można osiągnąć więcej niż za pomocą zwykłej lub samej argumentacji, która może spotkać się z negatywnym odbiorem. Dowody miłości, radości, spokoju, cierpliwości są potężnym świadectwem, które może mieć większą wagę od słów i może w swoim czasie utorować drogę słowom i pomocnym dowodom.

Życzę Tobie obfitego błogosławieństwa Bożego w Twych wysiłkach, by służyć bliźnim,

Serdeczne pozdrowienia,

Ray


:rolleyes:
Nie wierzę w to, że ‘życie w nieświadomości jest szczęściem’, nie wierzę, że zachęcanie ludzi do życia złudzeniami jest przejawem życzliwości. Wcześniej czy później iluzja musi zderzyć się z rzeczywistością. Im dłużej trwają złudzenia, tym bardziej bolesny jest powrót do rzeczywistości” Podpisuję się pod tymi słowami Raya Franza.

#42 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-03-28, godz. 11:45

Wczoraj na zebraniu ogłoszono, że nie jestem ŚJ. Wiedziałam że to nastąpi. Czuję niepokój raz myślę że to kłamstwo raz że to prawda... Raz smutek raz radość... i jak tu zachować równowagę? Najgorszy jest ten strach, że jeśli to prawda to zginę, ale przecież to kłamstwo. Muszę poważnie i spokojnie pomyśleć, żeby to sobie uświadomić. Że to manipulacja. Nie jest to takie proste. Czy ktoś miał podobnie? Jak sobie radziliście?

Melody, u mnie taki stan trwał latami, nie identyfikowałam się ze świadkami, ale byłam pewna że zginę w armagedonie! Tak naprawdę, dopiero Kryzys Sumienia pozwolił mi się z tego stanu otrząsnąć, kiedy przeczytałam, że to wielkie ciało kierownicze, to zwykli omylni przestraszeni ludzie, którym się coś wydaje. Dopiero świadomość tego, pozwoliła mi spojrzec na organizację jak na sektę. Ale wychodzenie z MATRIXA było długie i nielekkie. Teraz wiem, że wszystko ma dwie strony medalu, i zawsze staram się dojrzeć tę drugą.
nie potrafiłam uwierzyć.......

#43 novanna

novanna

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 404 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:3miasto

Napisano 2009-03-28, godz. 11:53

Wczoraj na zebraniu ogłoszono, że nie jestem ŚJ. Wiedziałam że to nastąpi. Czuję niepokój raz myślę że to kłamstwo raz że to prawda... Raz smutek raz radość... i jak tu zachować równowagę? Najgorszy jest ten strach, że jeśli to prawda to zginę, ale przecież to kłamstwo. Muszę poważnie i spokojnie pomyśleć, żeby to sobie uświadomić. Że to manipulacja. Nie jest to takie proste. Czy ktoś miał podobnie? Jak sobie radziliście?

tak się czułam 3 lata temu.....ryczałam całą noc....miałam taką fizyczną niemoc, że wogole nie chciało mi się wstawac z łóżka.
przez ok miesiąc piłam na przemian i trzeźwiałam. do pracy w zasadzie chodzic nie musiałam, bo firma w której pracowąłam od 13 lat właśnie plajtowała.....wogóle nie chciało mi się życ.
któregoś dnia jechałam z pracy przez centrum wrzeszcza 90 tką , godz. ok. 17 ta i pomysłałam sobie, że dobrze by było teraz zginąc. i już nie czuc, nie myslec, nie męczyc się.....wtedy straciłam panowanie nad kierownicą, przeleciałam przez dwa pasy znalazłam się na torach tramwajowych . Samochód którym keirowałam dosłownie rył tory którymi normalnie jedzie tramwaj. tramwaj akurat nie jechał, mimo że była godzina szczytu. auto przefikołkowało i straciłam przytomnośc.
nagle usłyszałam "wyłączcie silnik, bo samochód zaraz wybuchnie"....otworzyłam oczy, spokojnie wyłączyłam silnik. samochód miał dachowanie. przyjechała policja, pomoc drogowa, pogotowie... auto skasowane. nie nadawało się do niczego.,,,,, a ja.... a ja dalej żyłam. Mało tego, NIC MI SIĘ NIE STAŁO. ruch na ul. grunwaldzkiej w centrum gdańska zatrzymany był na ok. 30 min. , hałas, tłum ludzi, samochód skasowany, a ja żyję jak na złośc.......
wtedy postanowiłam zacząc nowe życie jako NOVA ANNA... novanna.
pozdrawiam melody i wszystkiego dobrego w nowym życiu.
jeżeli będzie ci bardzo źle to napisz do mnie a ja bardzo chętnie się z tobą spotkam .
ps. jeżeli myslisz że już mam happy end w życiu to się mylisz....ale"warto życ, warto życ".

Użytkownik novanna edytował ten post 2009-03-28, godz. 11:55


#44 melody

melody

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 18 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:City

Napisano 2009-03-28, godz. 11:55

Jeśli chodzi o pomaganie Świadkom, nie ma prostego przepisu, jak otworzyć im oczy i umysły, by zastanowili się nad pewnymi sprawami. Chociaż początkowo doceniają ważność studiowania Biblii i poznawania prawdy na podstawie Pisma Świętego, to z upływem czasu większy nacisk kładzie się na podleganie kierownictwu „organizacji”. Jak zauważyłeś, lojalność wobec „organizacji” staje się czymś najważniejszym, gdyż przedstawia się ją jako jedyny „kanał”, którym posługują się Bóg i Chrystus, by objawiać prawdę wszystkim sługom Bożym na całej ziemi. Z tej przyczyny Świadek wkrótce zaczyna coraz mniej interesować się zasadnością argumentów lub dowodów biblijnych przedstawianych na poparcie danych nauk. Liczy się tylko to, że przedstawia je „organizacja”, a ponieważ jest ona Boskim kanałem, można jej nauki przyjmować jako słuszne, w rzeczywistości musi się je przyjmować jako słuszne.

Zatem nie podlega kwestii, co odgrywa pierwszeństwo u Świadków: Biblia, czy „organizacja”. Są oni poddani stałej i intensywnej indoktrynacji, która kładzie nacisk na to, że jeśli ktoś nie przyłączy się do „organizacji Bożej”, to jest organizacji Świadków Jehowy, i nie podporządkuje się jej, wówczas nie ma dla niego nadziei na zbawienie. Wobec tego „organizacja” staje się we wszelkich swych intencjach i celach pośrednikiem między ludźmi a Bogiem i Chrystusem – jest to sprzeczne z nauką biblijną, że istnieje tylko jeden Pośrednik (1 Tymoteusza 2:5). W ten sposób pomniejsza się znaczenie Jezusa jako „drogi, prawdy i życia” (Jana 14:6). Ten samozwańczy, nieskromny duch jest być może bardziej niepokojący niż wszelkie błędy popełnione w zakresie interpretacji, przepowiedni i chronologii. To właśnie sprawia, ze ludzie w końcu rezygnują ze swego prawa do samodzielnego myślenia i stają się zwykłymi odbiorcami tego, czego się naucza.


Dziękuję za ten list:) Myślę że u mnie tak było na początku bardzo wierzyłam, angażowałam się, czytałam Biblię - potem stałam się jak większość ŚJ - byłam ale nie interesowała mnie Biblia. Mówili że mam to robić to robiłam, co innego było złe to nie robiłam. Faktycznie takie ślepe to było, ale uważałam że chcą dobrze dlatego ufałam. Potem kiedy się zraziłam do ludzi i przestałam ufać zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać. Naprawdę nie myślałam samodzielnie tylko ślepo ufałam. Nie jest teraz prosto żyć samemu i decydować sama o sobie. Kiedy się było prawie od zawsze w jakiejś religii i życie kręciło się wokół wydarzeń z nią związanych np. zgromadzenia, ośrodki, zebrania... Trzeba samemu teraz zorganizować sobie życie i odnaleźć nowy sens. Nie wiem w co wierzę, w jakiego Boga, czy tego z Biblii czy może po prostu wyższą siłę o nieznanym imieniu... Szukam i się zastanawiam. To szukanie mogłoby być ekscytujące dla wielu ludzi - tak myśle. mnie zaś stresuje bo czuję się zagubiona. Mam nadzieję że i przejdzie. Chcę od nowa stworzyć sobie świat - na razie skupiam się na własnych celach trochę czytam książek o poglądach na życie. Zaczęłam czytać teraz książkę "Kryzys sumienia". Faktycznie mądra. Może za dużo myślę zamiast skupiać się na teraźniejszym życiu bo w sumie tu i teraz jest pewne. nie wiem czy mogę mieć nadzieję na coś po życiu więc może lepiej się skupić na przeżywaniu dzisiaj zamiast zastanawianiu się czy ten Ktoś u góry o mnie myśli. Chaos...

#45 starowinka

starowinka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 130 Postów

Napisano 2009-03-28, godz. 12:52

Z twoich słów widać, że cierpisz. A jak myślisz co przyniosłoby ci ulgę? Czego pragniesz? Jak to czujesz?

#46 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-03-28, godz. 13:09

Piękny ale i smutny list od Raya. Smutne jest to, że niewiele można zrobić. Novanna, to co napisałaś bardzo mnie poruszyło. Melody - ja zbieram się od tygodni, by zająć się codziennymi sprawami i mi to nie wychodzi. Ta wolność ma w tej świeżej fazie zbyt ciężkie skrzydła jak dla mnie, nie mogę się wzbić. Jeszcze te "życzliwe" telefony, po których znieczulam się alkoholem. Muszę z tego wyjść. Muszę. Pamiętam radę od Tadeusza Połgenska, żeby się modlić słowami modlitwy "Ojcze nasz", gdy nic innego nam do głowy nie przychodzi.

Użytkownik andreaZZ edytował ten post 2009-03-28, godz. 13:12


"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#47 melody

melody

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 18 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:City

Napisano 2009-03-28, godz. 13:26

Z twoich słów widać, że cierpisz. A jak myślisz co przyniosłoby ci ulgę? Czego pragniesz? Jak to czujesz?


Pragnę nie przywiązywać do tego tak dużej wagi jak teraz. Sporo ludzi żyje dla samego życia nie przejmując się tym po co żyją - po prostu żyją.
Myślę że to jest tak jak mówi andreZZ - to jest początkowa faza zbyt ciężka na początek. Mam siostrę, która też jest wykluczona od roku - ona chce wrócić - ale coś mi się wydaje że dla znajomych. Mówi mi, że z czasem przestaje się o tym myśleć. Mam nadzieję, że tak będzie ze mną - z czasem przestanę o tym myśleć. Tylko potrzebuję znaleźć jakiś nowy sens, cel, wyrobić sobie takie spojrzenie na świat w które uwierzę. Chcę czuć znów taki prawdziwy cel w życiu. Wiem, że ŚJ i wiara w ich Boga to iluzja - przestałam w ich Boga wierzyć, w ich światopogląd... Wyszłam i chcę stworzyć sobie nowy, lepszy, swój... najlepszy dla mnie.
Nie wiem czy istnieje jedna prawdziwa wiara czy może ile ludzi tyle wiar i spojrzeń na świat.

#48 slawo

slawo

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 107 Postów

Napisano 2009-03-28, godz. 13:56

Wczoraj na zebraniu ogłoszono, że nie jestem ŚJ. Wiedziałam że to nastąpi. Czuję niepokój raz myślę że to kłamstwo raz że to prawda... Raz smutek raz radość... i jak tu zachować równowagę? Najgorszy jest ten strach, że jeśli to prawda to zginę, ale przecież to kłamstwo. Muszę poważnie i spokojnie pomyśleć, żeby to sobie uświadomić. Że to manipulacja. Nie jest to takie proste. Czy ktoś miał podobnie? Jak sobie radziliście?

Na pewno nie musisz się obawiać że zginiesz. Jest to kłamstwo niczym nie poparte. W średniowieczu straszono ludzi piekłem i wiecznymi mękami. Teoria głoszona przez sj jest tylko po to aby w ludziach wzbudzić strach i przyciągnąć do organizacji.

#49 A_Kloo

A_Kloo

    A_kloo

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 532 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa - Praga

Napisano 2009-03-28, godz. 14:08

Meldy :rolleyes: abyś uwierzyła, że mieliśmy czy mamy podobnie to zaprezentuje kolejny list Raya jako odpowiedź na moje podobne rozterki :) zwłaszcza w końcowej jego części

Drogi Przyjacielu,

Nie zamierzam przedstawić Tobie szczegółowego wyjaśnienia wymienionych przez Ciebie tekstów z Daniela i Ezechiela, lecz tutaj przedstawię Ci kilka podstawowych zasad, które mogą być wskazówką przy rozważaniu tych i podobnych tekstów.

Proroctwa biblijne kładą głównie nacisk na sprawy związane z przyjściem Mesjasza oraz na zbieżne z tym kwestie odnoszące się do ludu, z którego on miał się wywodzić, narodu izraelskiego. Owe proroctwa znalazły swoje ostateczne spełnienie w nadejściu Mesjasza i w tym, czego on dokonał. Pisarze Chrześcijańskich Pism wskazują na to, że tak rzeczywiście było; są to takie teksty, jak Mateusza 16:21-23; 17:22; 20:19; Łukasza 24:26, 46; Jana 2:19; Dzieje 3:17-21; 1 Piotra 1:10-12; 2 Piotra 1:16-21. Podobny sens ma zapisana wypowiedź anioła skierowana do apostoła Jana: ?A świadectwem Jezusa jest duch proroctwa? (Obj. 19:10). Zrozumienie tych faktów uwalnia człowieka od czasochłonnego i obciążającego umysł badania czysto hipotetycznych poglądów i teorii.

Mając własne zrozumienie konkretnego fragmentu musimy spojrzeć na niego w szerszym kontekście innych części Pisma Świętego, zwłaszcza Chrześcijańskich Pism. Nie ulega kwestii, że Bóg ma jakiś lud, taki, który zastąpił Jego poprzedni lud, naród izraelski. Jednakże żaden fragment Biblii nie wskazuje na to, jakoby taki lud można było poznać po tym, że znajduje się pod kierownictwem i kontrolą jakiejś międzynarodowej struktury władzy, rzymskokatolickiej czy innej. Chrystus zapewnił swych uczniów, że będzie ?z nimi przez wszystkie dni?, nie tylko w I wieku i XXI wieku. Wobec tego gdzie znajdujemy ?lud?, który łączyło i nadal łączy wspólne podleganie międzynarodowej strukturze władzy i to zarówno w II wieku, III, XIII, XVII i każdym minionym wieku? Najbliższy takiej koncepcji jest Rzymski Katolicyzm. Jednakże istniał też pewien lud, zjednoczony wspólną wiarą w Syna Bożego i wzajemną miłością względem wszystkich trzymających się tej wiary. Chrystusowe podobieństwo o pszenicy i chwastach wyraźnie pokazuje, że tacy ludzie nie są umieszczeni w jakimś konkretnym systemie religijnym, posiadającym wytyczone granice. Rozważając, kim oni byli, musimy mieć na uwadze słowa apostoła: ?Zna Pan tych, którzy są jego? (2 Tymoteusza 2:19). Chociaż byli rozproszeni pośród ludów ziemi, to jako wspólnota wiary zachowali wzajemne relacje, ponieważ mocno trzymali się Chrystusa jako swej Głowy. Dzięki tej wierze przetrwali wszystkie czasy i byli źródłem oświecenia dla ludzi żyjących we wszystkich wiekach, ponieważ żyli zgodnie ze swą wiarą (Mateusza 5:14-16). Jeśli miałaby to być ?określona grupa? w sensie ludzi posiadających członkostwo w określonym systemie religijnym, którzy podlegali nadzorowi i kontroli jakiegoś scentralizowanego ośrodka władzy, należy zapytać, gdzie byli ci ludzie przez wszystkie wieki począwszy od I wieku. Jeśli nie możemy takich wskazać, czy nie skłania nas to do innego rozumienia prawdziwej tożsamości ludu Bożego?

Musimy również zrozumieć, że zasadniczym znaczeniem takich terminów, jak ?prorok? i ?proroctwo? jest ?przemawianie? i ?ogłaszanie?, i niekoniecznie odnosi się to do ?przepowiedni? dotyczącej przyszłych wydarzeń. Większa część 38 rozdziału Ezechiela ma bezpośredni związek w królem Ezechiaszem i jego wyrażeniami, które z kolei są dość podobne do Psalmów Dawida i innych wypowiedzi, jak z Księgi Hioba. Musimy dostrzec zasady zawarte w jego słowach i odnieść je do siebie.

Niektóre osoby opuszczające organizację Strażnicy mówią, że są zakłopotani tym, że ?mają wiele pytań bez odpowiedzi?. Jednakże z chrześcijańskiego punktu widzenia niekoniecznie jest to czymś nienaturalnym lub niezdrowym. Gdybyśmy mieli przekonanie, że wszystko wiemy, to w zakresie poznania nie byłoby potrzeby przejawiania wiary. Jak niektórzy zauważyli, życie chrześcijanina jest duchową podróżą przypominającą wędrówkę Abrahama. Opuścił znany mu teren i znajome warunki, by udać się do nieznanego kraju i przez wiele lat nie miał odpowiedzi na wiele ze swych pytań. Mimo to, podtrzymywała go wiara. Zatem podobnie jak w jego przypadku, również w naszej podróży wiary będzie stosunkowo dużo spraw nieznanych lub niepewnych. Nie bez powodu Abraham został nazwany ?ojcem wszystkich wierzących? (Rzymian 4:11-16). Czytając Biblię nie musimy odczuwać presji, lecz starajmy się zrozumieć zawarte w niej przesłanie, nie czując się zmuszonymi do badania jej w mikroskopijny sposób. Nie znaczy to, że dogłębne studium nie ma wartości, lecz chodzi o to, iż często komplikujemy różne sprawy, które nie mają być skomplikowane i ograbiamy się z radości i odświeżenia, które powinno być efektem czytania Biblii. Dlatego możemy żywić pragnienie, by znaleźć kogoś lub jakiś system, który ?udzieli nam wszystkich odpowiedzi?. Jednakże taka skłonność raczej nie zaprowadzi nas do prawdy.

Mam nadzieję, że powyższe myśli mogą być dla Ciebie wsparciem oraz życzę Ci pomocy Boga i kierownictwa Jego Syna,

Ray

Użytkownik A_Kloo edytował ten post 2009-03-28, godz. 19:21

Nie wierzę w to, że ‘życie w nieświadomości jest szczęściem’, nie wierzę, że zachęcanie ludzi do życia złudzeniami jest przejawem życzliwości. Wcześniej czy później iluzja musi zderzyć się z rzeczywistością. Im dłużej trwają złudzenia, tym bardziej bolesny jest powrót do rzeczywistości” Podpisuję się pod tymi słowami Raya Franza.

#50 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-03-28, godz. 15:40

Nic dodać, nic ująć. Zdrowy, zrównoważony pogląd na cały problem bycia exem. Z organizacji wynieśliśmy przeświadczenie o "jedynej prawdziwej", która zna odpowiedź na każde pytanie i lekarstwo na każdą rozterkę. Myślę, że pierwszym krokiem do równowagi jest uświadomienie sobie, że to iluzja, a życie to podróż duchowa. Pogodzenie się z tą myślą. Z czasem przyjdzie wiara. Nie wolno tracić nadziei. W większości jesteśmy ludźmi, którzy znaleźli się w organizacji śJ, bo nie zadowalamy się egzystencją samą w sobie. Te listy podnoszą na duchu, dziękuję A Kloo, że się z nami podzieliłeś! :)

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#51 A_Kloo

A_Kloo

    A_kloo

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 532 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa - Praga

Napisano 2009-03-28, godz. 19:23

:rolleyes: Andre, Tadziu P. też wiele mi pomógł, odwiedzaj go a będzie i Tobie o wiele łatwiej :) Pozdrów go przy okazji od Darka
Nie wierzę w to, że ‘życie w nieświadomości jest szczęściem’, nie wierzę, że zachęcanie ludzi do życia złudzeniami jest przejawem życzliwości. Wcześniej czy później iluzja musi zderzyć się z rzeczywistością. Im dłużej trwają złudzenia, tym bardziej bolesny jest powrót do rzeczywistości” Podpisuję się pod tymi słowami Raya Franza.

#52 Jerry

Jerry

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 87 Postów
  • Lokalizacja:Somerset UK

Napisano 2009-03-28, godz. 22:34

tak się czułam 3 lata temu.....ryczałam całą noc....miałam taką fizyczną niemoc, że wogole nie chciało mi się wstawac z łóżka.
przez ok miesiąc piłam na przemian i trzeźwiałam. do pracy w zasadzie chodzic nie musiałam, bo firma w której pracowąłam od 13 lat właśnie plajtowała.....wogóle nie chciało mi się życ.
któregoś dnia jechałam z pracy przez centrum wrzeszcza 90 tką , godz. ok. 17 ta i pomysłałam sobie, że dobrze by było teraz zginąc. i już nie czuc, nie myslec, nie męczyc się.....wtedy straciłam panowanie nad kierownicą, przeleciałam przez dwa pasy znalazłam się na torach tramwajowych . Samochód którym keirowałam dosłownie rył tory którymi normalnie jedzie tramwaj. tramwaj akurat nie jechał, mimo że była godzina szczytu. auto przefikołkowało i straciłam przytomnośc.
nagle usłyszałam "wyłączcie silnik, bo samochód zaraz wybuchnie"....otworzyłam oczy, spokojnie wyłączyłam silnik. samochód miał dachowanie. przyjechała policja, pomoc drogowa, pogotowie... auto skasowane. nie nadawało się do niczego.,,,,, a ja.... a ja dalej żyłam. Mało tego, NIC MI SIĘ NIE STAŁO. ruch na ul. grunwaldzkiej w centrum gdańska zatrzymany był na ok. 30 min. , hałas, tłum ludzi, samochód skasowany, a ja żyję jak na złośc.......
wtedy postanowiłam zacząc nowe życie jako NOVA ANNA... novanna.
pozdrawiam melody i wszystkiego dobrego w nowym życiu.
jeżeli będzie ci bardzo źle to napisz do mnie a ja bardzo chętnie się z tobą spotkam .
ps. jeżeli myslisz że już mam happy end w życiu to się mylisz....ale"warto życ, warto życ".

to musiala byc dla Ciebie straszna tragedia-wspolczuje-mysle ze juz jest ok.

#53 malinowa7

malinowa7

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 438 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2009-03-29, godz. 13:18

tak się czułam 3 lata temu.....ryczałam całą noc....miałam taką fizyczną niemoc, że wogole nie chciało mi się wstawac z łóżka.
przez ok miesiąc piłam na przemian i trzeźwiałam. do pracy w zasadzie chodzic nie musiałam, bo firma w której pracowąłam od 13 lat właśnie plajtowała.....wogóle nie chciało mi się życ.
któregoś dnia jechałam z pracy przez centrum wrzeszcza 90 tką , godz. ok. 17 ta i pomysłałam sobie, że dobrze by było teraz zginąc. i już nie czuc, nie myslec, nie męczyc się.....wtedy straciłam panowanie nad kierownicą, przeleciałam przez dwa pasy znalazłam się na torach tramwajowych . Samochód którym keirowałam dosłownie rył tory którymi normalnie jedzie tramwaj. tramwaj akurat nie jechał, mimo że była godzina szczytu. auto przefikołkowało i straciłam przytomnośc.
nagle usłyszałam "wyłączcie silnik, bo samochód zaraz wybuchnie"....otworzyłam oczy, spokojnie wyłączyłam silnik. samochód miał dachowanie. przyjechała policja, pomoc drogowa, pogotowie... auto skasowane. nie nadawało się do niczego.,,,,, a ja.... a ja dalej żyłam. Mało tego, NIC MI SIĘ NIE STAŁO. ruch na ul. grunwaldzkiej w centrum gdańska zatrzymany był na ok. 30 min. , hałas, tłum ludzi, samochód skasowany, a ja żyję jak na złośc.......
wtedy postanowiłam zacząc nowe życie jako NOVA ANNA... novanna.
pozdrawiam melody i wszystkiego dobrego w nowym życiu.
jeżeli będzie ci bardzo źle to napisz do mnie a ja bardzo chętnie się z tobą spotkam .
ps. jeżeli myslisz że już mam happy end w życiu to się mylisz....ale"warto życ, warto życ".


Smutne i poruszające bardzo.

Pragnę nie przywiązywać do tego tak dużej wagi jak teraz. Sporo ludzi żyje dla samego życia nie przejmując się tym po co żyją - po prostu żyją.


Moim zdaniem po wyjściu z organizacji warto tak "pożyć dla samego życia", choćby jakiś czas. Nie zastanawiać się. Po prostu żyć, cieszyć się byle czym, robić co się lubi. Nigdzie się nie spieszyć, nie mieć poczucia winy,nie musieć niczego udowadniać...to daje spokój i swego rodzaju ulgę.

#54 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-03-29, godz. 13:44

Jestem z Wami, z Melody, z Andreem, z Novanną. Serce mi się kraje, jak widzę to co przechodzicie. Wiem, jakie to ciężkie doświadczenia. Znajomość tych rzeczy powoduje, że już klika lat przygotowuję się do tego kroku. Postanowiłam, że nie dam sobie zrobić krzywdy, nie dam nikomu satysfakcji, że mnie wygryzł z organizacji. Odejdę, jak będę zwarta i gotowa. I nie będę płakać(może będę) i będę miała przy sobie prawdziwych przyjaciół.

Rozumiem dramatyzm sytuacji. Wiem , ile to zdrowia Was kosztuje, ile łez, ile nieprzespanych nocy,ile cierpienia, ile zwątpienia. Pamiętajcie, że widzi to też wszechobecny Bóg. On widzi Waszą słabość, przygnębienie, krzyk wzburzonego serca, westchnienia, Wasze modlitwy i ich brak. I choćby Was nikt nie rozumiał, Pan Was zrozumie. Więcej, wciąż Was kocha. A kocha tym goręcej , im bardziej jest Wam brak miłości, brak bliskości drugiego człowieka. Nie odchódźcie od Boga! Nawet jeśli teraz uważacie, że Bóg Was opuścił, że nie słyszy Waszego wołania, że jesteście mu obojętni. Nie jesteście mu obojętni, choć tak chcieliby myśleć ci którzy zostali w organizacji.

Ida
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#55 A_Kloo

A_Kloo

    A_kloo

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 532 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa - Praga

Napisano 2009-03-29, godz. 15:09

:rolleyes: Mało Kochani, że nie utraciliśmy naszego ukochanego Boga Jehowy, czy Jahwe jak wolimy, to prawdziwie pozyskaliśmy Jego Syna za naszego osobistego przyjaciela i pośrednika między Bogiem a nami, który nigdy nie zmienia swego światła ani zdania na frapujące nas problemy. To On jest nam :

„jeden jest pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus” 1Tm 2:5.



:)
Nie wierzę w to, że ‘życie w nieświadomości jest szczęściem’, nie wierzę, że zachęcanie ludzi do życia złudzeniami jest przejawem życzliwości. Wcześniej czy później iluzja musi zderzyć się z rzeczywistością. Im dłużej trwają złudzenia, tym bardziej bolesny jest powrót do rzeczywistości” Podpisuję się pod tymi słowami Raya Franza.

#56 zmieniona79

zmieniona79

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 29 Postów

Napisano 2009-04-08, godz. 14:10

Dziś wysłałam list o z prośbą o odłączenie:) Cieszę się, bo miałam komitet zwołany na tą niedzielę, a na razie jestem zbyt słaba żeby o tym rozmawiać. A wiem że pewnie po takim "sądzie" czułabym się winna i miałabym doła, a tak cierpień sobie zaoszczędziłam. Coś mi się wydaje że starsi się zdziwią jak przeczytają ten list:)

Witaj Melody!
Bardzo dobrze,ze odpuściłaś sobie ten ich sąd! Przeżyłam takie dwa,to był koszmar. Byłam w ciąży,płakałam a oni stwierdzili,ze moja skrucha nie była szczera i mnie wykluczyli. Dzisiaj dziekuje za to Bogu,ale wtedy przeżyłam horror. Nie odchodzisz od Boga. Pomód sie,zeby Ci pomógł i zobaczysz,ze Ci pomoże. Mi pomógł. Pozdrawiam




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych