Strażnica nr 19/1956 zmanipulowała swą historię w kwestii krwi?
#1
Napisano 2009-04-18, godz. 09:59
#2
Napisano 2009-04-18, godz. 10:13
wg mojej wiedzy, w Karpaczu, mało kto nie przejmował sie zawartością plazmy krwi w mięsie.
znam jedno małżeństwo i kilka innych osób z długoletnim stażem w organizacji, które robiły próbę jodyną. O ile mi wiadomo, osoby dokonujące próby jodyną są rzadkością.
#3
Napisano 2009-04-18, godz. 10:46
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#4
Napisano 2009-04-18, godz. 15:20
#5
Napisano 2009-04-18, godz. 15:32
Użytkownik malinowa7 edytował ten post 2009-04-18, godz. 15:33
#6
Napisano 2009-04-18, godz. 19:04
Pamiętam w latach 90-tych była jakaś wzmianka chyba w NSK, że jeśli nie jest oczywiste, że do produkcji jakiegoś produktu używa się krwi (kaszana itp.) to można zakładać, że jest OK, nie drążyć tematu i szamać z czystym sumieniem.
Pamiętam też krążące legendy, że składników krwi będą dodawać do chleba i trzeba będzie samemu piec. Teraz, z perspektywy czasu, przypomina mi to legendy miejskie o dodawaniu karbidu do wódki, ale wtedy nie było śmieszne.
#7
Napisano 2009-06-08, godz. 10:01
Myślę, że ten artykuł z 1956 został nieco błędnie zrozumiany. Jest to odpowiednik angielskiego The Watchtower z 1 grudnia 1955, s.726. W akapicie 9 poruszono dwie kwestie - neutralność i świętość krwi. Zamieszanie może powodować mało szczęśliwe użycie w tym tekście słówka "zarazem" (ang. "also"). Trudno powiedzieć, czym się kierował tłumacz oddając "also" na "zarazem", gdyż bardziej prawidłowo powinno brzmieć "także; również; ponadto", i wtedy te dwie sprawy rozdzialają się na dwa różne zagadnienia. Tym bardziej, że na końcu tych myśli potwierdzono je odnośnikami do dwóch różnych Strażnic: "Zobacz Strażnicę, wydanie angielskie z 1 listopada 1939 r. (pt. "Neutralność") i z 1 lipca 1945 r."
Inną rzeczą jest to, że w Strażnicy z 1 lipca 1945 o kwestii transfuzji wypowiedziano się marginalnie i zdawkowo, a artykuł skupia się bardziej na ściągnięciu na siebie winy krwi poprzez zbrodnicze obchodzenie się z życiem zwierzęcia bądź człowieka. Szeroko rozpisano się także nad kwestią unikania spożywania krwi, co uzasadniano "wiecznotrwałym przymierzem z Noem". I w kontekście spożywania krwi pojawia się cytat z Encyclopedia Americana (ed. 1929), gdzie nadmieniono, że transfuzje krwi były znane już w starożytnym Egipcie, później na przestrzeni wieków dokonywano wielu eksperymentów w tej dziedzinie, a rozkwit transfuzjiologii nastąpił na przełomie XVIII i XIX wieku. Wcześniej wspomniano także o pogańskich obrzędach Fenicjan, którzy podobno w czasie bałwochwalczych uroczystości pili krew zmieszaną z winem. Takie zestawienie różnych poglądów faktycznie mogło wskazywać na zakaz transfuzji.
Jednak okazuje się, że nie było to tak jednoznaczne, jak próbuje dzisiaj odmalowywać Strażnica powołująca się często na ówczesny materiał z 1945. Większość Świadków nie do końca zrozumiała przesłanie tej nowej doktryny, dlatego w kilku kolejnych latach pojawiły się dodatkowe artykuły już wprost atakujące "barbarzyńską i uwłaczającą Bogu praktykę 'spożywania krwi poprzez żyły'" - Watchtower z 1 grudnia 1949, ss.367,368; Watchtower z 1 marca 1950, ss.79,80 oraz Watchtower z 1 lipca 1951, s.415.
Niemniej jeszcze w Watchtower z 1 sierpnia 1958, s.478 napisano wprost:
"Za dobrowolne poddanie się transfuzji krwi albo za pochwalanie transfuzji zastosowanej komuś bliskiemu czy członkowi rodziny nikt nie zostaje pozbawiany społeczności."
Transfuzja stała się poważnym grzechem zasługującym na wykluczenie dopiero w 1961 - The Watchtower z 15 stycznia 1961, ss.63,64.
A member of AJWRB group
#8
Napisano 2009-06-11, godz. 14:09
Chciałbym "pogratulować" niniejszym tłumaczom czasopism z Nadarzyna, którzy wykazali się żałosną nieznajomościa terminologii medycznej, wprowadzając przy tym w błąd czytelników.
*** g97 8.2 s.29 ***
Doktor David Crombie junior, naczelny chirurg szpitala w Hartford, szczerze przyznaje: „Uczyłem się medycyny w czasach, gdy krew traktowano jak odżywkę. Teraz uważa się ją za truciznę”.
*** g97 2/8 p.29 ***
Dr. David Crombie, Jr., chief of surgery at Hartford Hospital, candidly admits: “I was raised in medicine at a time when blood was thought of as a tonic. Now it’s thought to be a poison.”
Nic bardziej mylnego.
"Tonic" to w terminologii medycznej dosłownie środek wzmacniający, wspomagający, terapia medyczna z użyciem leków, ale w żadnym wypadku nie jest odżywką, a już na pewno nie w sensie odżywiania organizmu krwią.
Manipulacja na całego. Ciekawe na ile świadoma?
A member of AJWRB group
#9
Napisano 2009-06-11, godz. 14:52
Manipulacji ciąg dalszy.
Chciałbym "pogratulować" niniejszym tłumaczom czasopism z Nadarzyna, którzy wykazali się żałosną nieznajomościa terminologii medycznej, wprowadzając przy tym w błąd czytelników.*** g97 8.2 s.29 ***
A jak jest w angielskim oryginale?
Doktor David Crombie junior, naczelny chirurg szpitala w Hartford, szczerze przyznaje: „Uczyłem się medycyny w czasach, gdy krew traktowano jak odżywkę. Teraz uważa się ją za truciznę”.*** g97 2/8 p.29 ***
Zauważmy, że "angliści" z Nadarzyna przetłumaczyli słowo "tonic" na "odżwkę", co sugerowałoby, że krew jest pożywieniem.
Dr. David Crombie, Jr., chief of surgery at Hartford Hospital, candidly admits: “I was raised in medicine at a time when blood was thought of as a tonic. Now it’s thought to be a poison.”
Nic bardziej mylnego.
"Tonic" to w terminologii medycznej dosłownie środek wzmacniający, wspomagający, terapia medyczna z użyciem leków, ale w żadnym wypadku nie jest odżywką, a już na pewno nie w sensie odżywiania organizmu krwią.
Manipulacja na całego. Ciekawe na ile świadoma?
Biorac pod uwage jakosc tlumaczen jakie produkuje Nadarzyn, wcale nie zdziwilbym sie gdyby okazalo sie ze to tlumaczenie jest dowodem na ignorancje tlumacza.
Dzieki tlumaczom WTS Biblia Nowego Swiata jest zaledwie wyrobem bibliopodobnym
#10
Napisano 2009-06-11, godz. 14:56
były listy. pamiętam, jak na zebraniach u nas w domu (gdańsk -zaspa), gdy byłam dzieckiem mój ojciec, który wtedy był starszym wyciągał po zabraniu taką listę i czytał. Wszystkie "ciotki klotki" z przejęciem słuchały mojego ojca, a potem była gorąca dyskusja na ten temat...tzn, jak ustrzec się choc malutkiej plazemki ....czasy były takie, że wogóle było wtedy wszystkiego mało i to jeszcze na kartki...więc dyskusje były bardzo żywe....mi się takie zebrania, jako dziecku podobały....było chociaż ciekawie.Słyszałem że na wybrzeżu w latach 80ych krążyły po zborach listy przetworów zakazanych. Od początku moich kontaktów ze śJ (czyli początek lat 90ych) spotkałem się tylko ze spekulacjami na ten temat w prywatnych rozmowach. Pamiętam też plotkę, że w batoniku "Mars" jest krew i wiele osób wtedy spanikowało.
#11
Napisano 2009-06-11, godz. 15:26
Nie jestem specjalistą od języka angielskiego, ale czytając i porównując polskie tłumaczenia wielu artykułów włos mi się na głowie jeży.Biorac pod uwage jakosc tlumaczen jakie produkuje Nadarzyn, wcale nie zdziwilbym sie gdyby okazalo sie ze to tlumaczenie jest dowodem na ignorancje tlumacza.
Przekręty sa tak oczywiste, że nie sposób czasem tego pominąć milczeniem.
Dwa przykłady:
1. Strażnica z 15 czerwca 2000, s.31:
"poszczególne frakcje tych składników"
Watchtower z 15 czerwca 2000, s.31:
"fractions of any of the primary components"
Toż przecież dziecko ze słownikiem w ręku widzi, że "any" to nie "poszczególne" ale "wszystkie, każde, jakiekolwiek".
Co chcieli przez to ukryć polscy tłumacze?
2. "Miłość Boża", 2008, s.209
"Powodowani lojalnością wobec Jehowy i Jego organizacji, popierają biblijny sposób traktowania zatwardziałych grzeszników."
"God's Love", 2008, s.209
"Rather, loyality to Jehovah and his organization moves them to uphold the scriptual arragment of disfellowshipping."
I znowu totalny błąd: w oryginale czytamy o "traktowaniu wykluczonych", a nie o "zatwardziałych grzesznikach".
Kontekst natomiast wskazuje na odnoszenie się do wykluczonych krewnych. Czyżby polskie Biuro każdego wykluczonego krewnego traktowało jako zatwardziałego grzesznika, żeby jeszcze bardziej wzmóc rozdziwięk w rodzinach?
A member of AJWRB group
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych