Wstyd
#1
Napisano 2009-05-17, godz. 20:38
#2
Napisano 2009-05-17, godz. 20:47
"Czasem trzeba umrzeć, by urodzić się na nowo.
Czasem trzeba wiele stracić, by wyjść z podniesioną głową.
Nawet przestać wierzyć, by docenić wiary siłę.
Gdy przeczytasz tysiąc książek, czy zrozumiesz jedną chwilę?"
#3
Napisano 2009-05-17, godz. 21:45
Wstydzę się tego, kim byłam i co robiłam. Cieszę się tylko, że byłam na tyle mało przekonywająca, że nie mam nikogo na sumieniu. Gniew mi przeszedł, a wstyd został. Dałam się zwieść i robiłam coś wbrew sobie. Zastanawiam się tylko, czy tylko ja tak mam, że ten uporczywy wstyd dominuje nad każdą inną emocją - dałam się nakręcić.
Ja myślę że wstyd jest kraść...... Robiłaś to co uważałaś za słuszne, w twoim przekonaniu było to dobre.
Wstyd to by było siedzieć w zakłamaniu i nic z tym nie robić
Pozdrawiam
To zejdź do cholery z torów bo pociąg jedzie !!!!!!
#4
Napisano 2009-05-17, godz. 22:42
Wstydzę się tego, kim byłam i co robiłam. Cieszę się tylko, że byłam na tyle mało przekonywająca, że nie mam nikogo na sumieniu. Gniew mi przeszedł, a wstyd został. Dałam się zwieść i robiłam coś wbrew sobie. Zastanawiam się tylko, czy tylko ja tak mam, że ten uporczywy wstyd dominuje nad każdą inną emocją - dałam się nakręcić.
Spójrz na to z innej strony. Może będziesz mogła pomóc komuś dzięki doświadczeniu, którego w inny sposób byś nie zdobyła.
Poza tym nikt z nas nie oszukiwał bliźnich z premedytacją, bo sami byliśmy wprowadzeni w błąd.
Dzieliliśmy się tym, co było z naszym ówczesnym zrozumieniem najbardziej wartościowe.
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#5
Napisano 2009-05-18, godz. 07:38
Wiem, że źle bym się czuła, gdybym kogoś przekonała.
#6
Napisano 2009-05-18, godz. 18:20
nie ma co się dziwić Wstyd to naturalne uczucie. Jeśli chodziło się po domach we własnej okolicy, nawracając ludzi, próbując ich zmanipulować. Chyba większość na forum możne coś o tym powiedzieć. Ja mam na sumieniu 2 dziewczyny obecnie pionierki a przyznam się ,że nieświadomie kiedyś trzymałam swoją postawą ludzi na duchu. Też się wstydzę, że mnie wstydziła się własna matka.
Ale to jest za nami, Bogu niech będą dzięki pozdrawiam
#7
Napisano 2009-05-18, godz. 18:44
Wstydzę się tego, kim byłam i co robiłam. Cieszę się tylko, że byłam na tyle mało przekonywająca, że nie mam nikogo na sumieniu. Gniew mi przeszedł, a wstyd został. Dałam się zwieść i robiłam coś wbrew sobie. Zastanawiam się tylko, czy tylko ja tak mam, że ten uporczywy wstyd dominuje nad każdą inną emocją - dałam się nakręcić.
Czuję się dokładnie tak samo. Z nikim nigdy nie rozmawiam o swojej "świadkowskiej" przeszłości. Piszę o tym tylko na forum. Ja mam na sumieniu co najmniej dwie osoby Na dodatek jedna z nich w ubiegłym roku napisała do mnie list na n-k, że tak mi dziękuje, bo dzięki mnie poznała "prawdę" i tak okropnie żałuje, że odeszłam...
#8
Napisano 2009-05-18, godz. 20:17
Wstydzę się tego, kim byłam i co robiłam. Cieszę się tylko, że byłam na tyle mało przekonywająca, że nie mam nikogo na sumieniu. Gniew mi przeszedł, a wstyd został. Dałam się zwieść i robiłam coś wbrew sobie. Zastanawiam się tylko, czy tylko ja tak mam, że ten uporczywy wstyd dominuje nad każdą inną emocją - dałam się nakręcić.
We mnie nie ma wstydu. Nie mam więc jak Ty, a z całej gamy uczuć związanych z odejściem wstyd byłby gdzieś na końcu (może dlatego, że dostatecznie dużo wstydu towarzyszyło mi będąc jeszcze tam, w środku). I, znowu inaczej niż u Ciebie, gniewu we mnie coraz więcej.
Użytkownik stamaim edytował ten post 2009-05-18, godz. 20:21
to nie wszystko człowiekowi wolno.
Jest stróżem brata swego
i nie wolno mu brata swego zasmucać,
opowiadając, że Boga nie ma."
#9
Napisano 2009-05-18, godz. 21:25
#10
Napisano 2009-05-18, godz. 23:10
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#11
Napisano 2009-05-19, godz. 07:12
Ja miałam kiedyś etap ukrywania swojej przeszłości, aż w końcu zaakceptowałam to i nie mam problemu aby o tym opowiadać. Wszyscy moi znajomi znają moją przeszłość i problemy z tym związane. A faktycznie mam w chwili obecnej jakies talkie uczucie może i dumy, że potrafiłam przeciwstawić się tej bezdusznej machinie, że wyzwoliłam umysł........Może warto zacząć być dumnym z tego, że odważyliśmy się odejść...
#12
Napisano 2009-05-19, godz. 10:25
CZy bardziej dziękowialiście Bogu, ze już nie jesteście w religii którą wcześniej uznawaliście za "dobrą"?
O ile dobrze wiem to raczej rzadko ktoś wstydził się że był katolikiem jak został swiadkiem...
dobrze pamiętam?
Mój partner mówi mi, że mam się wstydzić....ale czego? że człowiek był wrażliwy? że starał się ze wszystkich sił dostosować do praw Bożych? ze starał się być coraz lepszym cżłowiekiem?
że poświęcił dla "prawdy" wiele rzeczy? miał tyle sił by godzić życie z ciężarem i kieratem zebrań, służby?
że miał nieprzyjemniści z tyt. tego że był swiadkiem, że w szkole był dziwolągiem ( choć w duchu był bardzej wyluzowanyniż ci co go uwazali za sztywniaka) , a w pracy traktowany jak dziwak?
Że starał się trzymać norm moralnych, znosił wiele, bo chciał chodzic śladami Chrystusa????
Ja uważam że nie ma się czego wstydzić. Trzeba być dumnym z tego że jesteśmy ludźmi szukającymi,mającymi potrzeby duchowe, chcącymi żyć w swiecie innym niż teraz...czego się wstydzić że pociągnęly nas takie super obietnice?....tym razem nie znaleźliśmy.... organizacja pokonała prawdę ....ale to nic.,....
Wstydzić się powinni ci, co nas oszukali . Wstydzić się powinni ci co na podium zachęcają do poswięcania czasu, środków finansowych na sprawy królestwa, zaprzestania nauki dla Królestwa, a sami robią odwrotnie!
Użytkownik novanna edytował ten post 2009-05-19, godz. 10:28
#13
Napisano 2009-05-19, godz. 13:20
Mój partner mówi mi, że mam się wstydzić....
To masz problem, ale nie z poczuciem winy, tylko z partnerem, który je wywołuje lub podsyca. Wybacz, ale to ohydne z jego strony, że Ci coś takiego mówi. Ja bym sobie nie pozwolił, bo to narusza godność.
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#14
Napisano 2009-05-19, godz. 14:45
Mój partner mówi mi, że mam się wstydzić....ale czego?
???
#15
Napisano 2009-05-19, godz. 17:59
Apropo wstydu - fakt było minęło, ale jeszcze nie potrafię przyznać się że byłam świadkiem.
pozdrawiam java script:add_smilie("","smid_20")
#16
Napisano 2009-05-19, godz. 20:18
aleTo masz problem, ale nie z poczuciem winy, tylko z partnerem, który je wywołuje lub podsyca. Wybacz, ale to ohydne z jego strony, że Ci coś takiego mówi. Ja bym sobie nie pozwolił, bo to narusza godność.
andrea...zgadzam się z toba......w 100 %
tak tak...malinowa....tez tak myślę...???
#17
Napisano 2009-05-19, godz. 20:28
ale
andrea...zgadzam się z toba......w 100 %
Chyba kupię Ci w prezencie wałek do ciasta i miej go zawsze pod ręką!
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#18
Napisano 2009-05-19, godz. 20:31
Nie, nie odczuwam wstydu z powodu bycia Świadkiem Jehowy od urodzenia przez prawie całe dotychczasowe życie. Trzeźwo oceniając sytuację uważam, że gdyby nie wychowanie w prawdzie, a więc zebrania, służba, NSK, rozmowy z bracmi, to dzisiaj nie interesowałaby mnie ani historia starożytna ani kosmologia ani nie zastanawiałbym się specjalnie nad sensem istnienia.
Pewnie także nie nauczyłbym się dobrze przemawiać publicznie. Nie wiem, może się mylę, może nie doceniam siebie jako człowieka, ale uważam że wiele zainteresowań i potrzeb "wyższego rzędu" wzbudziło we mnie właśnie bycie Świadkiem. Gdyby nie przynależność do organizacji. pewnie interesowałyby mnie to co kolegów ze szkoły, z którymi mam kontakt do dzisiaj - jak zarobić dużo pieniędzy i wieść przyjemne życie. Aha, i pewnie nie byłbym uczciwy.
Chociaż z ideologią WTS od pewnego czasu nie jest mi po drodze, potrafię docenić zalety Organizacji, a Świadków Jehowy często bronię gdy są bezsensownie atakowani (m.in. tu na forum).
Oczywiście nigdy się nie dowiem czy nie byłbym lepszym albo ciekawszym człowiekiem gdybym nigdy ŚJ nie spotkał. Ale takie mam odczucia jak opisałem wyżej, przy czym nie upieram się, że są słuszne.
Z drugiej strony potwierdzam, że bycie odmieńcem przez wiele lat, zwłaszcza w szkole, wyciska na człowieku pewne piętno.
#19
Napisano 2009-05-19, godz. 21:51
Wkodowane przez ŚJ lęki być może uchroniły mnie przed konsekwencjami przedwczesnego podjęcia współżycia seksualnego bo odrzuciłem niemoralne propozycje koleżanki z liceum, które mogły skończyć sie chorobą weneryczną albo gorzej. A odrzuciłem je nie dlatego abym był świadomie ukształtowany i wybierał jako nastolatek większe dobro, ale ze strachu przed gniewem Jehowy.
W przeciwieństwie do Twego świadectwa/Twojej wypowiedzi, przypuszczam, że gdyby nie ŚJ, byłbym bardziej uczciwym człowiekiem niż jestem. Myślę że ŚJ wkodowali we mnie błędny mechanizm mentalności najemnika (bądź uczciwy, aby załapać się na zbawienie). W dorosłym życiu kiedy jako odstępca nie mogłem już liczyć na "błogosławieństwo Jehowy" a droga do raju na ziemi została przede mną zamknięta, musiałem od podstaw uczyć się moralności i budować ją na innych podstawach (np. zasadach ogolnoludzkich a nie na nakazie religijnym czy strachu przed psychopatycznym bożkiem).
#20
Napisano 2009-05-21, godz. 17:49
Mnie to wszystko powoli przechodzi. Czasami nawet przyznam się w jakimś towarzystwie, że byłem świadkiem Jehowy, co kiedyś było nie do pomyślenia, gdyż zżerało mnie poczucie zażenowania...Wstydzę się tego, kim byłam i co robiłam. Cieszę się tylko, że byłam na tyle mało przekonywająca, że nie mam nikogo na sumieniu. Gniew mi przeszedł, a wstyd został. Dałam się zwieść i robiłam coś wbrew sobie. Zastanawiam się tylko, czy tylko ja tak mam, że ten uporczywy wstyd dominuje nad każdą inną emocją - dałam się nakręcić.
Również często plułem sobie w brodę, że jak mogłem tak dać się nabrać, ale teraz coraz częściej mam to gdzieś - było, minęło...
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych