Chodzi mi raczej o jego postawę neutralności. Powiedział, że "gdyby jego Królestwo było z tego świata, to jego uczniowie walczyliby, by nie został wydany". Nie spełnił oczekiwań Żydów, że wyzwoli ich spod okupacji Rzymu. Wnioskuję z tego, że przynajmniej nie angażował się w politykę. Chcę zrozumieć podstawy, na których niektórzy dzisiejsi ewangeliczni chrześcijanie po 1) Uznają współczesny Izrael za szczególnie wybrany i po 2) Opowiadają się za polityką tego państwa. To wszystko.
Andrea, chyba jeszcze do końca WTS z Ciebie nie wyszedł. Jezus był "neutralny"? W którym miejscu?
Jezus angażował się w politykę, wchodził w konflikty z faryzeuszami, kapłanami, Herodem, wygonił raz handlarzy ze Świątyni z użyciem bata, łamał przepisy szabasu, rytualnej nieczystości i ostatecznie został skazany za próbę wywołania powstania, pod pretekstem kwestionowania boskości Cezara. Wszystko to była działalność, którą dzisiaj nazwalibyśmy polityką. Wśród Jego apostołów byli zeloci, podczas ostatniej wieczerzy ni stąd ni zowąd znalazł się miecz a Piotr pokazał, że umiał tym mieczem machać.
Wbrew temu, co mówi WTS, chrześcijanom wolno uczestniczyć w polityce a nawet brać udział w wojnach (choć dzisiaj niemodnie o tym mówić).
Więc na pytanie:
Czyż nie jest to postawa sprzeczna z przesłaniem Chrystusa?
odpowiem: nie, nie jest sprzeczna.
Nie jestem protestantem, ale opowiadając się po którejś ze stron protestanci nie łamią żadnych punktów przesłania Chrystusa.