Skocz do zawartości


Zdjęcie

Krew - dwa oblicza


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2005-03-19, godz. 13:42

DWA OBLICZA LECZENIA KRWIĄ U ŚWIADKÓW JEHOWY

Towarzystwo Strażnica od początku wprowadzenia wśród swoich członków doktryny o bezwzględnym powstrzymywaniu się od stosowania krwi w celach medycznych - nawet gdyby miało to grozić śmiercią poszczególnego Świadka Jehowy - oprócz pseudo-biblijnych powodów, posługuje się też argumentacją ze świata nauki świeckiej, która rzekomo wspiera ich stanowisko. A jak jest naprawdę? Czy doktryna o krwi i medycyna idą ze sobą w parze? I w końcu, czy Świadkowie Jehowy dzięki swojemu unikaniu transfuzji krwi są całkowicie zabezpieczeni przed chorobami?

PROPAGANDA

Jak powszechnie wiadomo, Towarzystwo Strażnica [WTS] od roku 1945 zabrania Świadkom Jehowy [ŚJ] korzystania z krwi allogenicznej (obcej) i autologicznej (własnej), a od roku 1961 bezwzględnie wyklucza z organizacji każdego, kto świadomie przyjął do organizmu krew, nawet jeśli miałoby to chorego kosztować życie. Ponieważ rozwój transfuzjologii i hematologii, tak jak każdej innej dziedziny nauki, następował stopniowo, tak też nauki Strażnicy odnośnie tego, co wolno, a czego nie wolno przyjmować kształtowały się w zależności od najnowszych odkryć medycznych. Z początku „wszelka krew” – „wszystko, co z krwi jest wytwarzane”, było objęte ścisłym zakazem. Ale nauka szła naprzód, więc i WTS musiało weryfikować swoje poglądy. Z biegiem czasu coraz rzadziej stosowano krew pełną, a dzięki nowoczesnym metodom frakcjonowania krwi, udoskonalono metody dzielenia jej na mniejsze składniki. Strażnica, chcąc nie chcąc musiała pogodzić się z tym faktem i w ślad za bankami krwi zaczęła selekcjonować krew na frakcje:

„Początkowo w większości transfuzji stosowano pełną krew. Później naukowcy zaczęli z niej wyodrębniać podstawowe składniki, gdyż lekarze doszli do wniosku, że niekiedy pacjent nie potrzebuje wszystkich komponentów. Podanie tylko jednego miało być dla chorego mniej ryzykowne, spodziewano się też lepszego spożytkowania posiadanych zasobów krwi.” (Strażnica z 1 czerwca 1990, s.30)

„Chociaż po II wojnie światowej bardzo się rozpowszechniły transfuzje krwi pełnej, Świadkowie Jehowy rozumieli, iż są one sprzeczne z prawem Bożym, i w dalszym ciągu podtrzymują to zdanie. Niemniej z biegiem czasu w medycynie nastąpiły zmiany. Obecnie na ogół nie przetacza się krwi pełnej, lecz jeden z jej podstawowych składników: 1) krwinki czerwone; 2) krwinki białe; 3) krwinki płytkowe; 4) osocze, czyli płynną część krwi. Zależnie od stanu pacjenta lekarze podają krwinki czerwone, krwinki białe, płytki lub osocze. Transfuzja tych głównych składników krwi pozwala na wykorzystanie danej jednostki krwi w leczeniu kilku pacjentów.” (Strażnica z 15 czerwca 2000, s.29)

Możemy domyślać się, wobec jakiego dylematu stanęła wówczas Strażnica. O ile zakaz przetaczania krwi pełnej dawał się jakoś wyjaśnić biblijnie, to teraz należało poszukać jakiegoś „argumentu”, żeby uzasadnić zakaz coraz powszechniej stosowanych frakcji, o których Pismo Święte nie wspomina ani słowem. I tu z nieoczekiwaną „pomocą” przyszła Ciału Kierowniczemu nielubiana i wyśmiewana dotąd nauka medyczna. Otóż okazało się, że chociaż krew ratuje życie, to jednocześnie może nieść ze sobą pewne zagrożenia, a w skrajnych przypadkach nawet śmierć. WTS uczepiło się tego tak kurczowo, że uwypukla ten fakt od ponad 40 lat:

„Wprawdzie wiele ludzi widzi w transfuzjach krwi ratunek, ale zabiegi te są najeżone niebezpieczeństwami. Co roku umierają z tego powodu tysiące osób, a jeszcze więcej zapada na poważne choroby i musi się potem długo borykać z następstwami. Tak więc z medycznego punktu widzenia mądrze jest przestrzegać biblijnego nakazu, by ‘trzymać się z dala od krwi’ (Dzieje Apostolskie 15:28,29, NW). Pacjenci wybierający leczenie beż użycia krwi unikają wielu zagrożeń."(Jak krew może ocalić twoje życie?, s.22)

„Wystrzeganie się transfuzji chroni Świadków od mnóstwa niebezpieczeństw. (…) Świadkowie Jehowy od dawna utrzymują, iż leczenie krwią nie jest godne polecenia.” (Przebudźcie się! z 8 grudnia 1990, s.15)

„Co ciekawe, trzymanie się tego biblijnego stanowiska chroni ich [ŚJ] przed wieloma zagrożeniami, na przykład przed takimi chorobami, jak zapalenie wątroby i AIDS, których można się nabawić przez krew.” (Strażnica z 15 czerwca 2004, s.29).

Troska Ciała Kierowniczego o swoich „podopiecznych” wydaje się być godna wszelkiej pochwały. Jest jednak pewne „ale”. Pomimo ostrzegania o faktycznych zagrożeniach wynikających z transfuzji krwi alogenicznej (obcej) lub niefrasobliwego jej przetaczania bez wyraźnej potrzeby, WTS jakby niechcący zapomina poinformować swoich współwyznawców, że TAKŻE wszystkie frakcje krwi na jakie zezwala, niosą ze sobą niebezpieczeństwo nabawienia się groźnych i śmiertelnych chorób.

Przyjrzyjmy się teraz pokrótce dopuszczonym do stosowania przez Świadków Jehowy przez Towarzystwo składnikom krwi i skonfrontujmy to ze współczesną wiedzą medyczną. Postaramy się omówić poszczególne frakcje w chronologicznej kolejności ich dopuszczania do użycia.

CZYNNIKI KRZEPNIĘCIA

Właściwie trudno jednoznacznie określić kiedy Towarzystwo zabroniło stosowania czynników krzepnięcia krwi, które są niezbędne w leczeniu hemofilii, gdyż nigdy nie opublikowano wprost takiego zakazu. Domyślać się można, że początek miał miejsce wraz z następującą wypowiedzią z roku 1963, chociaż krew jako taka była na „zakazanym indeksie” już od roku 1945:

„Chrześcijanin (...) potrzebuje tylko zapytać lekarza: (...) ‘Skąd pochodzi ta substancja?’ Jeśli odpowiedź brzmi: ‘Ona pochodzi z krwi’ lub ‘zachodzi we krwi’, wtedy chrześcijanin dokładnie wie, co ma czynić, gdyż zasadzie tej podlega nie tylko krew jako taka, lecz też wszystko, co z krwi jest wytwarzane.” (The Watchtower z 15 lutego 1963, s.124 [Strażnica nr2 z 1964, s.9])

Jednak dość dokładnie można podać datę oficjalnego zezwolenia na stosowanie zastrzyków z czynnikami krzepnięcia. Piszemy „oficjalnego”, gdyż - jak ujawnia Ray Franz w Kryzysie sumienia - nieoficjalnie WTS zezwalało na takie praktyki kilka lat wcześniej, ale jedynie w odpowiedzi na prywatne listy poszczególnych członków. Świadkowie Jehowy chorzy na hemofilię z pewnością ucieszyli się z poniższych zmian:

„Cóż jednak wypada powiedzieć o przyjmowaniu zastrzyków surowicy, stosowanych na przykład przeciwko błonicy, tężcowi, wirusowemu zapaleniu wątroby, wściekliźnie, hemofilii (krwawiączce) i niezgodności czynnika Rh? Wydaje się, że leży to jakby w "strefie pogranicznej". (...) Dlatego daliśmy wyraz stanowisku, że tę kwestie każdy musi rozstrzygnąć osobiście.” (The Watchtower z 15 czerwca 1978, ss. 29,30 [Strażnica nr5 z 1979, ss.22,23])

Hemofilicy mogli zatem bez strachu przed wykluczeniem albo wiecznym potępieniem z ręki Bożej przyjmować ratujące ich życie leki wyprodukowane z frakcji osocza. Czy jednak – jak gorąco zapewnia Strażnica – są „chronieni przed mnóstwem niebezpieczeństw”? Zajrzyjmy do źródeł naukowych:

„Opisane na świecie przypadki potransfuzyjnego zakażenia tym wirusem [zapalenia wątroby A] dotyczyły głównie przetoczenia krwi konserwowanej, najczęściej noworodkom, oraz przetoczenia świeżo mrożonego osocza lub koncentratów czynników krzepnięcia (VIII i IX).” (Hemotransfuzja, autohemotransfuzja i hemodylucja sterowana w zastosowaniu klinicznym, 2000, s.47)

„Przeniesienie zakażenia [wirusem HIV] może nastąpić zarówno w następstwie przetoczenia krwi pełnej, jak i preparatów krwi: krwinek płukanych, płytek krwi, świeżo mrożonego osocza, krioprecypitatu. Albuminy i preparaty białek surowicy (immunoglobuliny, immunoglobulina anty-Rh, gamma-globulina i immunoglobulina anty-HBs), ekstrahowane etanolem i pasteryzowane, nie przenoszą zakażenia. Opisano natomiast przeniesienie zakażenia przez koncentraty czynników krzepnięcia - VIII i IX.” (Hemotransfuzja, autohemotransfuzja i hemodylucja sterowana w zastosowaniu klinicznym, 2000, s.63)

"Krioprecypitat (…) UWAGA: z przetoczeniem krioprecypitatu związane jest ryzyko przeniesienia chorób wirusowych. (…) Koncentrat czynnika IX (…) UWAGA: koncentrat czynnika IX poddawany jest inaktywacji wirusów. Jednak żadna metoda inaktywacji nie wyłącza całkowicie ryzyka przeniesienia chorób wirusowych.” (broszura Podstawowe zasady leczenia krwią i jej preparatami, Instytut Hematologii i Transfuzjologii, Warszawa 1994).

Wyjaśnić należy, że krioprecypitat „jest stężonym preparatem niektórych białek osocza, takich jak: czynnik VIII, kompleks czynnika VIII:AWF (czynnik von Willebranda), fibrynogen, czynnik XIII oraz fibronektyna” (Hemotransfuzja…, s.30), a zatem również jest dozwolony z punktu widzenia WTS.

Zdziwiłby się jednak ten, kto uważa, że dla Służby Informacji o Szpitalach dla Świadków Jehowy [specjalny Dział w Biurach Oddziałów, zajmujący się nadzorowaniem pracy Komitetów Łączności ze Szpitalami] jest to jakieś novum. Już kilka lat wcześniej publikacje WTS donosiły o możliwości nabawienia się np. AIDS poprzez przyjmowanie wybranych składników krwi (w tym czynników krzepnięcia), na które pozwala Towarzystwo:

„W CDC [Centers for Disease Control – Ośrodek Zwalczania Chorób Zakaźnych] poinformowano nas, że do czerwca 1990 roku w samych USA u 3506 osób wystąpiły objawy AIDS nabytego po przetoczeniu krwi bądź jej składników lub po przeszczepieniu tkanki. (…) Do rozniesienia tej plagi [AIDS] po całym świecie przyczyniły się również leki otrzymywane z osocza. Zdziesiątkowani zostali hemofilicy, z których większość jest leczona czynnikiem krzepnięcia uzyskiwanym z plazmy. W USA jakieś 60 do 90 procent tych pacjentów nabawiło się AIDS, zanim zaczęto stosować podgrzewanie leków celem zabicia wirusa HIV.” (Przebudźcie się! z 8 grudnia 1990, ss.7,8)

Czy jednak świadomość zagrożeń skłoniła Ciało Kierownicze do ostrzeżenia swoich współwyznawców przed tym śmiertelnym niebezpieczeństwem? Czy nie powinni byli na nowo zrewidować swojego poglądu na czynniki krzepnięcia? Albo przynajmniej powstrzymać się od komentarzy w stylu: „trzymanie się tego biblijnego stanowiska chroni ich przed wieloma zagrożeniami, na przykład przed takimi chorobami, jak zapalenie wątroby i AIDS"? Bo przecież nikt tu chroniony w żaden sposób nie jest, czego świadome jest samo Towarzystwo:

„ŚWIATOWE obroty handlu krwią osiągnęły wartość dwóch miliardów dolarów rocznie. Pogoń za zyskiem z tej sprzedaży spowodowała wielką tragedię we Francji. Leczenie hemofilików preparatami krwi zakażonej wirusem HIV doprowadziło do tego, że setki osób nabawiło się AIDS, a 250 zmarło na choroby z nim związane. (…) Również w Kanadzie wybuchł skandal w związku z krwią. Ocenia się, że ponad 700 hemofilikom podawano tam krew zainfekowaną wirusem AIDS. W lipcu 1984 roku rząd tego kraju został ostrzeżony, że Czerwony Krzyż rozprowadza wśród chorych na hemofilię preparaty zakażonej krwi; wycofano je z rynku jednak dopiero rok później, czyli w sierpniu 1985 roku.” (Przebudźcie się! z 8 czerwca 1994 roku, s. 31).

Gdyby wspomniano tu jedynie o krwi, to można by było zgodzić się z argumentacją Towarzystwa, że krew stanowi bardzo poważne zagrożenie. Jednak czytamy tutaj o preparatach krwi podawanych hemofilitykom. Jakich? To już WTS przemilcza. Ale można o tym przeczytać w każdym podręczniku do nauki medycyny. Na przykład w książce "Fizjologia krwi, część 2" (2000) na stronach 283-298 bezsprzecznie wyjaśniono, że jedynymi skutecznymi lekami są czynniki krzepnięcia [od I do XII w zależności od rodzaju upośledzenia procesu homostazy].

Jeśli Strażnica zezwala ŚJ na stosowanie czynnników krzepnięcia krwi według ich osobistego uznania, nie są oni wolni od zakażenia się wirusowym zapaleniem wątroby typu A,B,C czy G albo wirusem HIV.

ALBUMINY

Jeśli chodzi o albuminy, to były one dość wcześnie frakcjonowane w medycynie i z tego powodu także dość szybko znalazły się na „czarnej liście” WTS:

"Chociaż lekarze namawiają do stosowania niektórych frakcji krwi, zwłaszcza albumin, to one także podlegają biblijnemu zakazowi." (Awake! z 8 września 1956, s.20)

Albuminy stosuje się w celu „zwiększenia objętości osocza w przypadku zagrażającej życiu hipowolemii bez wstrząsu lub związanej ze wstrząsem (oparzenia, krwotok, uraz), hipoalbuminemii (stany ostre). Albuminy stosuje się również w hiperbilirubinemii u noworodków, przed operacją wszczepienia pomostów aortalno-wieńcowych, w zespole ostrej niewydolności oddechowej u dorosłych, ostrej nerczycy” („Albumina ludzka” - Medycyna Praktyczna). Albuminy stosuje się niekiedy „u osób po zabiegach operacyjnych, z przewlekłą marskością wątroby, niewydolnością trzustki, przewlekłą nerczycą oraz w zaburzeniach wchłaniania” (j.w.)

Jak widzimy, zastosowanie albumin jest bardzo szerokie i częstokroć ma wpływ na życie lub śmierć chorego. Jednak przez ponad 25 lat ŚJ nie mogli korzystać z tego dobrodziejstwa medycyny. W roku 1982 Towarzystwo zmieniło zdanie:

"Poglądy religijne Świadków nie wykluczają jednak całkowicie używania takich komponentów, jak albuminy, immunoglobuliny i czynniki krzepnięcia krwi. Każdy Świadek musi sam zadecydować, czy zechce je przyjąć." (Awake! z 22 czerwca 1982, s.25 [Przebudźcie się! nr 3 z 1983, s.12])

I znowu zadajmy pytanie: Czy Ciało Kierownicze brało pod uwagę zagrożenia zdrowotne, jakie mogłyby ewentualnie wyniknąć ze stosowania albumin? Z pewnością nie. Jak wynika ze Strażnicy z roku 1990, ugięło się ono raczej pod naciskiem wielu Świadków, którzy zgodnie ze swoim sumieniem nie widzieli niczego zdrożnego w przyjmowaniu takich składników krwi, jak albuminy. Skąd taki wniosek? Zajrzyjmy do wspomnianej Strażnicy:

„Czy Świadkowie Jehowy godzą się na przyjmowanie zastrzyków z pewnymi frakcjami krwi, na przykład immunoglobulinami lub albuminami? Niektórzy na to przystają (…) W świetle nakazu, aby ‘trzymać się z dala od krwi’, niektórzy chrześcijanie doszli do wniosku, że nie powinni się zgadzać na zastrzyki z immunoglobuliny (…) Inni uznali, że wstrzyknięcie surowicy (anatoksyny) – na przykład immunoglobuliny - stanowiącej tylko drobną frakcję osocza dawcy i stosowanej jako pomocniczy środek zapobiegający jakiejś chorobie, nie jest tym samym, co podtrzymująca życie transfuzja krwi. Dlatego sumienie nie zabrania im przyjmowania immunoglobulin ani tego rodzaju frakcji.” (Strażnica z 1 czerwca 1990, ss.30,31)

Zapewne głosów o złagodzenie polityki co do frakcji krwi było na tyle dużo, że Towarzystwo poddało się naciskom i wydało zezwolenie na ich stosowanie. Ale jeśli już jesteśmy przy tej sprawie, to czy używanie albumin bywa zagrożeniem dla zdrowia? Owszem, są takie przypadki:

„Roztwór albuminy w trakcie procesu frakcjonowania jest ogrzewany i nie powinien przenosić chorób wirusowych. (…) Wskazania: stany hipowolemii i niedobiałczenia, a w szczególności wstrząs hipowolemiczny (krwotoczny lub septyczny).” (broszura Podstawowe zasady leczenia krwią i jej preparatami, Instytut Hematologii i Transfuzjologii, Warszawa 1994.)

Autorzy cytowanej powyżej publikacji, Magdalena Łętowska i Jan Sabliński z Zakładu Transfuzjologii i Organizacji Służby Krwi Instytutu Hematologii i Transfuzjologii, nadmieniają, że leczenie albuminami w zasadzie „nie powinno nieść ze sobą przenoszenia chorób wirusowych”. „Nie powinno”, niemniej ryzyko takie istniało i istnieje, co ujawniają nowsze badania:

„W artykule pt. ‘Wstrząs we wstrząsie’ opublikowanym na łamach ‘Gazety Lekarskiej’, (GL nr6/1999) doniesiono, że tak nadal powszechne podawanie albumin we wstrząsie hypowolemicznym z hypoproteinemią zwiększa śmiertelność o 68%. Pominę tu, tak oczywiste dla lekarzy i pielęgniarek, następstwa takiego leczenia, jakimi są: wstrząs poprzetoczeniowy, zakażenia wirusami: HIV, żółtaczek czy cytomegalii (nie uniknął tego nawet Papież Jan Paweł II), reakcje gorączkowe i nagłe – niczym nie wytłumaczone – zgony.” (Jerzy L. Kurowski, dyrektor Centralnego Szpitala Klinicznego Akademii Medycznej w Katowicach - Gazeta Lekarska, nr1/2000)

Trudno o bardziej dobitną analizę problemu przetaczania albumin mogących przenosić w sobie bardzo poważne choroby. Zatem i w tym przypadku szumne zapewnienia Strażnicy, że „trzymanie się tego biblijnego stanowiska chroni ich przed wieloma zagrożeniami, na przykład przed takimi chorobami, jak zapalenie wątroby i AIDS”, są tylko pustym frazesem. Świadkowie Jehowy przyjmujący w zgodzie z własnym sumieniem (i za pozwoleniem WTS) albuminy, są tak samo narażeni na zakażenie AIDS, jak osoby przyjmujące krew pełną.

IMMUNOGLOBULINY

Immunoglobuliny były chyba zawsze traktowane przez Towarzystwo na równi z albuminami – w tym samym czasie zostały zakazane, i w tym samym czasie zostały dopuszczone do używania przez ŚJ. Prawdę mówiąc, wiele opracowań nie doszukuje się w immunoglobulinach większych zagrożeń, to jednak w cytowanej już książce Hemotransfuzja, autohemotransfuzja i hemodylucja sterowana w zastosowaniu klinicznym na stronie 33 podaje:

„Ryzyko przeniesienia chorób wirusowych jest bardzo małe.”

„Bardzo małe” nie oznacza, że zerowe. Zatem i w tym przypadku Świadkowie Jehowy nie są zupełnie „chronieni” przed ewentualnym zakażeniem.

PŁYTKI KRWI (FRAKCJE UZYSKANE Z KRWINEK PŁYTKOWYCH)

Kiedy mówimy tutaj o płytkach krwi, nie mamy na myśli samych płytek, gdyż one są wciąż zakazane przez Ciało Kierownicze. Jednak w roku 2000 nastąpiła znamienna zmiana w poglądach i w Strażnicy opublikowano nowe stanowisko w kwestii frakcji uzyskiwanych z krwinek płytkowych:

„Z krwinek płytkowych można wyizolować pewien czynnik mający znaczenie w gojeniu się ran. (…) Czy chrześcijanin powinien wyrazić zgodę na użycie ich podczas leczenia? Tego nie możemy powiedzieć jednoznacznie. Biblia nie podaje szczegółowych informacji, toteż każdy sam musi powziąć decyzję pozwalającą mu zachować czyste sumienie przed Bogiem.” (Strażnica z 15 czerwca 2000, s.30)

Co można powiedzieć o bezpieczeństwie stosowania frakcji wyizolowanych z płytek krwi? Znowu odwołajmy się do autorytetów naukowych:

„Zakażenia bakteryjne dotyczą w szczególności płytek, których preparaty muszą być przetrzymywane przez pięć dni w temperaturze pokojowej. Najniebezpieczniejszym drobnoustrojem jest Yersinia enterocolitica, gdyż śmiertelność w wypadku zakażenia wynosi tu 60%.” („Bezkrwawa medycyna” – Magazyn Medyczny 1/2002, s.103)

Oto kolejny dowód na to, że również frakcje uzyskiwane z płytek nie są wolne od niebezpieczeństwa. Trudno sobie wyobrazić, żeby tak wszechstronnie badający wszelką literaturę medyczno-naukową członkowie Służby Informacji o Szpitalach nie znali faktów o pewnych zagrożeniach związanych z przetaczaniem różnorakich frakcji krwi. Jak w świetle tych argumentów brzmi poniższa wypowiedź ze Strażnicy?

„Co ciekawe, trzymanie się tego biblijnego stanowiska chroni ich [ŚJ] przed wieloma zagrożeniami, na przykład przed takimi chorobami, jak zapalenie wątroby i AIDS. których można się nabawić przez krew.” (Strażnica z 15 czerwca 2004, s.29).

PREPARATY KRWI

Nie sposób omówić tu wszystkich frakcji krwi dozwolonych przez Ciało Kierownicze, dlatego skupimy się na koniec ogólnie na preparatach krwi. Ponieważ niemal wszystkie preparaty krwiopochodne (oprócz czterech podstawowych składników krwi) mogą być stosowane przez Świadków Jehowy, warto przyjrzeć się zagrożeniom, z jakimi się one wiążą. Zacznijmy od cytatów z literatury WTS:

„W Kanadzie wzrasta liczba osób umierających na AIDS wskutek przyjęcia zakażonej krwi. Dlaczego? Otóż w latach osiemdziesiątych w wyniku podania ‘skażonej krwi’ bądź jej składników przeszło tysiąc Kanadyjczyków zostało nosicielami wirusa wywołującego tę chorobę.” (Przebudźcie się! z 8 czerwca 1995, s.20)

„W latach osiemdziesiątych 1200 Kanadyjczyków zarażono wirusem HIV, a dalsze 12000 wirusem zapalenia wątroby typu C - wszystkich za pośrednictwem zakażonej krwi lub środków krwiopochodnych.” (Przebudźcie się! z 22 września 1998, s.22)

Towarzystwo zauważa więc ogromny problem z zakażonymi składnikami krwi. Warto się jednak zastanowić, dlaczego z jednej strony wykorzystuje te argumenty przeciwko przetaczaniu krwi pełnej lub jej czterech podstawowych składników, a zupełnie milczy, kiedy pisze o możliwości zainfekowania poważną, czy wręcz śmiertelną chorobą poprzez przyjmowanie coraz to kolejnych „uwalnianych” z „zakazanego indeksu” frakcji krwi. A przecież – jak już udowodniliśmy i uzasadnimy to dodatkowo za chwilę – takie niebezpieczeństwo występuje w obu przypadkach.

„Wirus [zapalenia wątroby B] jest wysoce odporny na warunki fizykochemiczne: zachowuje aktywność po 15 latach przechowywania w temp. -20°C, w stanie wyschnięcia w temp. pokojowej - przez 3-4 tygodnie, wytrzymuje ogrzewanie do 60°C przez 4 godziny. Do zakażenia dochodzi głównie drogą pozajelitową, przez źle wyjałowiony sprzęt medyczny, przez przetoczenie zakażonej krwi i preparatów krwiopochodnych, przez kontakty seksualne, oraz wertykalnie – z matki na płód. (...) Dopóki nie zostaną wprowadzone metody pozwalające na wykrywanie kwasu nukleinowego HBV u krwiodawców należy stale liczyć się z możliwością przeniesienia tego zakażenia w wyniku stosowania preparatów krwi.” (Hemotransfuzja, autohemotransfuzja i hemodylucja sterowana w zastosowaniu klinicznym, 2000, s.47)

Jeden z „ulubionych” przez Strażnicę lekarzy, Dr Aryeh Shander z Englewood Hospital and Medical Center (zobacz: Przebudźcie się! z 22 sierpnia 1998 roku oraz Przebudźcie się! z 8 stycznia 2000 roku), chociaż sam jest jednym z pionierów tzw. „bezkrwawej medycyny”, trzeźwo ocenia obecną sytuację na rynku preparatów krwiopochodnych:

„Prawdopodobieństwo uzyskania preparatu krwi, który byłby zupełnie wolny od zakażenia, ogranicza sama natura czynników biologicznych. Po rozpoznaniu jednego letalnego czynnika, opracowaniu metod wykrywania go i oczyszczeniu zapasów krwi z jego obecności pojawia się inny, który zaczyna przenosić jakąś ‘nową’ chorobę.” (Dr Aryeh Shander „Tolerancja niedokrwistości. Strategia leczenia i operacji bez krwi” – Blok operacyjny, nr1/2000)

Widać więc wyraźnie, że godząc się na wybrane frakcje krwi ŚJ wcale nie są chronieni przed groźnymi chorobami zakaźnymi, jak to szumnie na łamach swoich publikacji głoszą. Jest to wprowadzanie dezinformacji w celu utrzymania aktualnej polityki co do odmowy krwi.

Towarzystwo Strażnica jest rzecz jasna tego świadome, ale z niewiadomych (a może właśnie wiadomych) powodów, nie dzieli się tą wiedzą z ogółem Świadków Jehowy. Jakiś czas temu, Tadeusz Wiwatowski, Kierownik Służby Informacji o Szpitalach dla Świadków Jehowy w Nadarzynie napisał:

„Do chorób przenoszonych przez krew należy wirusowe zapalenie wątroby (typu B, C, D, G, TT), zespół nabytego upośledzenia odporności (AIDS), cytomegalia, choroba Creutzfeldta i Jakoba, kiła, malaria i inne. Wiadomo, że badanie dawców krwi powoduje jedynie zmniejszenie liczby potencjalnie zakaźnych jednostek krwi i jej składników, natomiast nie usuwa ich całkowicie. Świadczą o tym zakażenia licznych biorców leczonych preparatami krwi w Kanadzie, Francji, Irlandii czy we Włoszech. Znane są też przypadki opóźnionego wycofywania zakażonych preparatów z obrotu, a także oddawania krwi przez osoby będące nosicielami czynników zakaźnych.” (Tadeusz Wiwatowski, Urszula Chmielewska, Anna Karnas: „Prawo wyboru metody leczenia – stanowisko Świadków Jehowy w sprawie transfuzji krwi” – Prawo i Medycyna, nr4/1999)

"Przetaczanie krwi wiąże się z ryzykiem wystąpienia powikłań. Potransfuzyjna ostra niewydolność oddechowa [TRALI – transfuzjion-related acute lung injury] jest trzecim w kolejności najczęściej występującym powikłaniem, stanowiącym 7% wszystkich powikłań poprzetoczeniowych. Z innych reakcji poprzetoczeniowych można wymienić: ostre reakcje hemolityczne, zanieczyszczenie krwi bakteriami i reakcje anafilaktyczne. Wystąpienie TRALI ma związek z przetaczaniem krwi, osocza, koncentratu krwinek czerwonych, płytek krwi, koncentratu granulocytarnego, krioprecypitatu i immunoglobulin" („Ostra poprzetoczeniowa niewydolność oddechowa jako możliwe powikłanie wstrząsu hipowolomicznego spowodowanego krwawieniem z przewodu pokarmowego”, Waldemar Machała, Zakład Anestezjologii i Intensywnej Opieki Medycznej)

Pewien starszy ŚJ argumentował swego czasu:

Sama krew lub jej podstawowe składniki maja określoną żywotność. Krótką. Sam wirus HIV jest bardzo mało odporny i szybko ulega 'unieszkodliwieniu'. Ale nie tak szybko jak długo magazynowana krew jest zdatna do użycia. Zupełnie inaczej jest z produktami opartymi na frakcjach krwi. W wyniku skomplikowanych procesów przetwórczych, poddawaniu preparatów działniu wielu medykamentów, procesów obróbki, w końcu z powodu dłuższego możliwego czasu ich przechowywania, ryzyko zarażenia się HIV poprzez przyjęcie zastrzyku z jakieść frakcji krwi jest nieporównywalnie mniejsze, niż ryzyko zarażenia się po przyjęciu krwi jak w przypadku klasycznej transfuzji.

Ale w świetle powyższych cytatów medyczno-naukowych takie spekulacje biorą w łeb, zobaczmy np. zapalenie wątroby typu B, gdzie wirus utrzymuje się we krwi i jej preparatach nawet po poddaniu krwi obróbce w bardzo ekstremalnych warunkach. Zatem pomimo - jak pisze wspomniany ŚJ – wielu "skomplikowanych procesów przetwórczych, poddawaniu preparatów działaniu wielu medykamentów, procesów obróbki" itp., wciąż dochodzi do masowych zakażeń podawaniem preparatów krwi, a nie krwi pełnej, czy jej podstawowych składników.

Jeśli chodzi o fakt "dłuższego mozliwego czasu ich przechowywania", to jest akurat zupełnie na odwrót niż argumentują ŚJ - im dłużej przechowywana jest krew lub jej frakcje, tym mniejsza jest ich skuteczność w leczeniu. No, chyba, że miał na myśli preparaty rekombinowane, ale ponieważ tego nie zaznaczył, uważam, że chodziło mu o krew w postaci naturalnej, co jest nieprawdą, jak wynika to z opracowania "Pobieranie krwi, wytwarzanie składników oraz wskazania do ich stosowania" autorstwa dr hab. n. medycznych Jana Sablińskiego i dr n. medycznych Magdaleny Łętowskiej z Instytutu Hematologii i Tranfuzjologii w Warszawie. Stwierdzają oni, że czasokres przechowywania krwi pełnej i jej preparatów waha się od 8 godzin do 60 dni [wyjątkiem jest świeżo mrożone osocze FFP, które w specjalnych chłodniach trzyma się nawet do 2 lat]. Także: broszura ich autorstwa „Podstawowe zasady leczenia krwią i jej preparatami”, Instytut Hematologii i Transfuzjologii, Warszawa 1994. To samo napisano w Przebudźcie się! LXII nr5, s14.

Jakkolwiek by nie było, nie eliminuje to całkowicie zagrożenia związanego preparatów podawaniem preparatów z krwi, o czym dobrze wie Strażnica:

„Współczesna plaga AIDS pojawiła się na widowni w roku 1981. Już w następnym roku eksperci do spraw zdrowia wykryli, iż wspomniany wirus może być przekazywany przez preparaty krwiopochodne. (…) Badanie krwi dawców rozpoczęto dopiero w roku 1985, ale i wtedy nie ruszono zmagazynowanych już preparatów krwiopochodnych.” (Jak krew może ocalić twoje życie?, s.11)

W świetle wszystkich powyższych argumentów za rażącą ignorancję i manipulację uznaję cytat ze Strażnicy:

„Co ciekawe, trzymanie się tego biblijnego stanowiska chroni ich [ŚJ] przed wieloma zagrożeniami, na przykład przed takimi chorobami, jak zapalenie wątroby i AIDS. których mozna się nabawić przez krew.” (Strażnica z 15 czerwca 2004, s.29).
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych