Skocz do zawartości


Zdjęcie

"Leczenie krwią świadków Jehowy – problem czy wyzwanie?" (artykuł)


  • Please log in to reply
1 reply to this topic

#1 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-06-11, godz. 00:46



Leczenie krwią świadków Jehowy – problem czy wyzwanie?


Układ krążenia został opisany po raz pierwszy w 1628 r. przez Williama Harveya, który odkrył również krążenie krwi.

Jednak już znacznie wcześniej przypisywano ludzkiej krwi wielkie znaczenie, bowiem w Piśmie Świętym znajdują się wzmianki na ten temat.

Najważniejszą z nich są słowa: „życie ciała jest we krwi" (Kapłańska 17:11,12; Biblia Tysiąclecia). Wiele dowodów na myśl zawartą w tym cytacie dostarczyła i nadal dostarcza współczesna medycyna.

Dlaczego więc do zakazu spożywania i przetaczania krwi tak bardzo rygorystycznie stosują się świadkowie Jehowy?

Jak rozumieć słowa XIX-wiecznego profesora anatomii Thomasa Barthona na temat transfuzji:

„Ci, którzy wymyślili taką operację, mają przeciwko sobie prawo boże zabraniające spożywania krwi".

Zagadnienia te budzą dużo kontrowersji wśród samych świadków Jehowy, ale także wśród filozofów, etyków i przede wszystkim personelu medycznego, którego zadaniem jest przecież ratowanie zdrowia i życia wszystkich ludzi, niezależnie od ich wyznania.

Chirurgia bez krwi
Postawmy więc pytanie, czy możemy pozwolić sobie na taką ingerencję w życie duchowe człowieka, jaką jest wykonanie transfuzji u świadka Jehowy?

Według Pisma Świętego krew ma znaczenie symboliczne: wyobraża życie dane przez Stwórcę.

W związku z tym człowiek szanujący ten dar nie powinien próbować go zatrzymać „na siłę" przyjmowaniem krwi.

Głęboka i niezachwiana wiara świadków Jehowy w słuszność ich decyzji ma źródło w słowach:

„Ktokolwiek z domu izraelskiego będzie spożywać jakąkolwiek krew, zwrócą swoje oblicze przeciwko niemu i wytrącą go spośród jego ludu" (3 Mojżeszowa 17:10,11; Biblia Poznańska).

Stykając się z wyznawcami tej religii, dziwimy się, jak można świadomie rezygnować z szansy na uratowanie życia. Ale czy rzeczywiście jest to rezygnacja z takiej szansy?

Czy nie należałoby w tej sytuacji zmobilizować się do szukania innych sposobów ratowania życia takim pacjentom?

I tu medycyna, a przede wszystkim tzw. chirurgia bez krwi, daje wiele możliwości działania. Co najważniejsze: są one w pełni akceptowane przez świadków Jehowy.

Należą do nich: suplementacja żelazem w stanach niedokrwienia przed planowymi zabiegami chirurgicznymi, podawanie albumin, immunoglobulin, czynników krzepnięcia, erytropoetyny (EPO).

Celowość przedoperacyjnego wzmożenia krzepliwości jest argumentowana tym, że natychmiastowa transfuzja w przypadku krwotoku pooperacyjnego odwraca reakcję organizmu na krwawienie, polegającą na zwiększeniu krzepliwości krwi, i w efekcie nasila go.

Stosuje się również obniżanie temperatury ciała w celu zmniejszenia zapotrzebowania na tlen podczas zabiegu, anestezję hipotensyjną, skracanie czasu krwawienia przez odpowiednią farmakoterapię, np. stosowanie desmopresyny.

Wykorzystywanie takich sprzętów, jak płucoserce czy sztuczna nerka jest również dopuszczalne pod warunkiem, że zastosuje się płyn niekrwiopochodny, a krążenie pozaustrojowe nie zostanie przerwane.

Świadkowie Jehowy przeciwni są autotransfuzji i hemodylucji.

Są oni przekonani, że wybierając leczenie bez krwi, unikają wielu zagrożeń, takich jak choroby zakaźne czy powikłania hemolityczne, co jest oczywiście prawdą, jednakże wiemy również, że można im skutecznie zapobiegać.

Jak widać wiele jest metod leczenia krwiozastępczego. Czy należy zatem stosować formy przymusu wobec świadków Jehowy, np. zabiegać o sądowy nakaz leczenia krwią?

Musimy sobie zdawać sprawę, że tacy pacjenci wierzą w ponoszenie osobistej odpowiedzialności przed Bogiem, a przetoczenie im krwi wbrew woli jest ciosem w ich psychikę.

Czy podejście do leczenia tych osób nie powinno być więc holistyczne i uwzględniać również metafizyczną stronę leczenia?


Ada Winkowska

--
źródło


.jb

#2 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-06-11, godz. 06:41

Chroń nas panie boże przed takimi "medykami", chociaż najprawdopodobniej napisała go jakaś sympatyzująca ze ŚJ pielęgniarka...

Człowiek szanujący ten dar nie powinien próbować go zatrzymać „na siłę" przyjmowaniem krwi. (...)
Medycyna, a przede wszystkim tzw. chirurgia bez krwi, daje wiele możliwości działania. Co najważniejsze: są one w pełni akceptowane przez świadków Jehowy.
Należą do nich: suplementacja żelazem w stanach niedokrwienia przed planowymi zabiegami chirurgicznymi, podawanie albumin, immunoglobulin, czynników krzepnięcia, erytropoetyny (EPO).

Ta pani albo zupełnie nie wie o czym pisze, alebo stara się zrobić idiotów z czytelników.
Jak to "powstrzymują się od krwi"? "Chirurgia bez krwi"? Tak, oczywiście, istnieje coś takiego. Jednak podawanie przykładu albumin, immunoglobulin, czynników krzepnięcia czy EPO na poparcie skuteczności leczenia alternatywnego jest jakimś grubym nieporozumieniem, ponieważ te środki uzyskuje się bezpośrednio z krwi, i to z hektolitrów krwi.

Celowość przedoperacyjnego wzmożenia krzepliwości jest argumentowana tym, że natychmiastowa transfuzja w przypadku krwotoku pooperacyjnego odwraca reakcję organizmu na krwawienie, polegającą na zwiększeniu krzepliwości krwi, i w efekcie nasila go.

Tego prawdę mówiąc nie rozumiem. Co "nasila"? Krzepliwość czy krwawienie? Zdanie napisane bez ładu i składu. Ale OK. Jeżeli podajemy środki wziększające krzepliwość krwi, to i - logicznie rzecz biorąc - zmniejsza się krwotok, ponieważ rany czy cięcia szybciej się zabliźniają. Nie wyklucza to rzecz jasna w pełni nawrotów krwotocznych, ale skutecznie je minimalizuje.
Problem zaczyna się w sytuacjach nagłych, kiedy nie można już bawić się w podawanie leków typu czynniki krzepnięcia, krioprecypitat czy EPO, ponieważ ich czasokres działania wynosi od kilku do kilkunastu dni od podania pierwszej dawki. Zatem autorka tego materiału najwyraźniej nie odrobiła w tym miejscu lekcji z farmakoterapii.

Świadkowie Jehowy przeciwni są autotransfuzji i hemodylucji.

Nieprawda. Nie są przeciwni. Dowody w Strażnicy z 15 października 2000, s.31 oraz w NSK z listopada 2006, s.6 i "Miłość Boża" z 2008, s.216.

Są oni przekonani, że wybierając leczenie bez krwi, unikają wielu zagrożeń, takich jak choroby zakaźne czy powikłania hemolityczne.

Także nieprawda. Jeżeli korzystają z takich preparatów jak albuminy lub czynniki krzepnięcia niczego nie unikają, bo właśnie poprzez nie są przenoszone takie wirusy jak HIV lub WZW.

Zastanawiam się w jakim celu pani Winkowska napisała powyższy artykulik, ale zawiera on mnóstwo błędów i naszpikowany jest Świadkowską propagandą, której autorka chyba sama do końca nie rozumie.

Marek Boczkowski
A member of AJWRB group




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych