Skocz do zawartości


Zdjęcie

Pomoc dla byłych ŚJ


  • Please log in to reply
32 replies to this topic

#21 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-06-23, godz. 18:02

"Z_deszczu_pod_rynnę."

No tu się muszę zgodzić z bratem Adelfosem... jak Świadek wraca do katolicyzmu, to chyba mu organizacja mózg do cna wypłukała...

Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#22 Noc_spokojna

Noc_spokojna

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3033 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-06-26, godz. 11:19

Moja siostra studiowała na KUL-u socjologię i jej odcisnęło... chyba zbyt głęboko :(
KUL potrafi zrobić z ludzi takich samych bezmózgowców, jak Szkoła Teokratyczna w WTS.

Kurcze...podatni jacyś jesteście...w genach to macie? <_< <_< ;)

Pozdrawiam cieplutko

mało podatana Dosia

#23 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-06-27, godz. 01:03

Myślę, że jeżeli dla przyszłego pacjenta studia na KUL-u stanowią problem i ma związane z tym obawy (nawet niekoniecznie uzasadnione), to chyba po prostu, z myślą o powodzeniu terapii i własnym psychicznym komforcie, powinien skorzystać z pomocy innego specjalisty, co do którego podobnych obaw już miał nie będzie.

Jeżeli chodzi o obawy związane z osobą terapeuty, to pewnie warto być w tej kwestii bardziej uważnym, żeby przypadkiem nie natrafić na jakiegoś przyczajonego fana scjentologii czy innej bliżej nieokreślonej grupy. Niby to takie oczywiste, ale pewnie nie dla wszystkich. Jeden z przypadków, kiedy należytej ostrożności nie zachowano: link

Więcej refleksji związanych z tematem zachowania przez psychoterapeutę neutralności światopoglądowej można znaleźć tutaj:
link1, link2, link3

Kilka cytatów z podanych źródeł:

– Spójrzmy jednak na ten problem od strony praktycznej: czy może być dobrym terapeutą dla człowieka wierzącego osoba o światopoglądzie zdecydowanie ateistycznym ?

– To zależy od wielu rzeczy. Zasadniczo dobry terapeuta szanuje światopogląd swojego pacjenta i nie próbuje nim manipulować – nie próbuje ani odwodzić go od wiary, ani go nawracać. Jeśli terapeuta jest niewierzący, a przedmiotem pracy podczas terapii są problemy pacjenta, które nie wynikają bezpośrednio z jego religijności, nie widzę tu przeszkód. Natomiast sprawa się komplikuje, jeśli problemy psychologiczne są mocno powiązane z religijnymi i dana osoba opisuje swoje trudności używając języka religijnego, niezrozumiałego dla terapeuty. Uważam, że w takiej sytuacji lepiej, żeby terapeutą była osoba rozumiejąca oba języki, co nie oznacza, że ma pracować, posługując się jednocześnie oboma.

– Czy osobie wierzącej najlepiej się pracuje z terapeutą wierzącym?

– Nie zawsze tak bywa. Ciekawe są wyniki badań amerykańskich nad zastosowaniem pewnych strategii terapeutycznych, opracowanych specjalnie dla osób wierzących cierpiących na pewne formy depresji. Otóż paradoksalnie okazało się, że były one równie skuteczne, gdy terapeutami były także osoby niewierzące. W niektórych takich przypadkach niewierzący terapeuci byli uznawani przez pacjentów nawet za bardziej kompetentnych od ich religijnych kolegów po fachu!

Można zauważyć, że coraz więcej jest doniesień informujących o zagrożeniach związanych z działaniem poradnictwa psychologicznego i psychoterapii w sferze światopoglądowej. Mogą to być zagrożenia związane z niewłaściwą postawą wykorzystania uległości osoby szukającej porady. Problem dotyczy tych sytuacji, w których terapeuta jest przekonany o swojej właściwej postawie moralnej a jednak może negatywnie oddziaływać na osobę szukającą porady poprzez to, że jego światopogląd jest odmienny.

Czy psychoterapeuta ma prawo moralne do naruszania wartości uznawanych przez pacjenta i do wywoływania zmiany światopoglądu pacjenta, jego zasad moralnych „dla dobra leczenia”?

J.W. Aleksandrowicz twierdzi, że tak, deklarując się jako zwolennik „uniwersalistycznego utylitaryzmu”.

Pogląd wyrażony przez niego sprowadza się do tezy, że „dla wyleczenia z zaburzeń” terapeuta ma moralne prawo w procesie psychoterapii dążyć do tego, by pacjent zmienił swój światopogląd, jeśli „szkodzi on jego zdrowiu”. Autor w tym miejscu milcząco, a dalej wprost zakłada, iż to psychoterapeuta wie lepiej, co jest większym, ważniejszym dobrem dla pacjenta, stawiając na pierwszym miejscu jego zdrowie, bez oglądania się na inne wartości, które mogą być istotne dla pacjenta. Sprawia to wrażenie inżynierskiego podejścia do psychoterapii, pojmowanej jako technologia lecznicza i wskazuje na hołdowanie zasadzie, że odpowiedzialność za określenie środków dążenia do celu w psychoterapii spoczywa na psychoterapeucie, któremu autor daje też wielkie uprawnienia (tym samym odpowiednio umniejszając uprawnienia pacjenta).

Według mnie granice dialogu psychoterapeutycznego wyznacza z jednej strony światopogląd i zasady moralne psychoterapeuty, z drugiej światopogląd i zasady moralne pacjenta. W tym obszarze może dokonywać się proces leczenia-zdrowienia pacjenta.


.jb

#24 orchis

orchis

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 25 Postów

Napisano 2009-07-13, godz. 01:09

(...) Ale po 9 latach od odejścia odkrywam, że podświadomie siedzi mi tego g...a więcej w głowie, niż myślałam...

Jednym słowem - porażka.


Nie martw sie BylaM, ja tez juz prawie 9 lat poza i nadal mi to wszystko siedzi gdzies w podswiadomosci. Moje pierwsze 20 lat zycia bylo totalnie przesiakniete "prawda". A poniewaz rodzice nadal strasznie gorliwi (ojciec jest przewodniczacym zboru), wiec nadal sie to za mna ciagnie, bo za kazdym razem wychodzi gdzies w rozmowie. Oni po prostu nie potrafia o niczym innym rozmawiac, to jest ich cale zycie i nie ma nic wiecej. No i ciagle mi przyslowiowa dziure w brzuchu wierca, a ja jako jedynaczka nie mam serca powiedziec - "zamknijcie sie, nie chce o tym slyszec". Prawde mowiac watpie ze psychoterapeuta jest tu w stanie pomoc, bo osoba ktora nigdy nie byla w organizacji nie bedzie w stanie zrozumiec niektorych mechanizmow. Musialby to byc ex-SJ psychoterapeuta ;)
_________________________________________________
Co Cie nie zabije, to Cie wzmocni

#25 polarm

polarm

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 510 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Skierniewice

Napisano 2009-07-13, godz. 05:59

Kłania się sztuka mówienia NIE.
Dla osób wrażliwych, otwartych nie możliwa do osiągnięcia... nieraz i przez całe życie.
Myślę, że rodzice "dadzą Ci spokój" pod warunkiem stanowczego odporu z twojej strony.
Uważam nawet, że taka stanowcza, acz szeroko umotywowana reakcja, może wywołać swoisty rodzaj silnego respektu.
Hm, łatwo powiedzieć.
Ale Ty spróbuj. Może trochę psychologii ?
Masz wolny i niepodległy umysł. To duża przewaga.

#26 orchis

orchis

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 25 Postów

Napisano 2009-07-13, godz. 09:46

Tak zwana asertywnosc. Niestety nie jestem w tym najlepsza. W teorii owszem ale nie w praktyce. To nie takie latwe. A "danie spokoju" oznaczaloby moja mame zalewajaca sie lzami przez dlugie tygodnie. Chyba nie mam serca tego robic. Mam nadzieje ze w koncu do nich dotrze ze juz do "wspanialej organizacji" nie wroce.

Użytkownik orchis edytował ten post 2009-07-13, godz. 09:47

_________________________________________________
Co Cie nie zabije, to Cie wzmocni

#27 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-07-15, godz. 19:46

Tak zwana asertywnosc. Niestety nie jestem w tym najlepsza. W teorii owszem ale nie w praktyce. To nie takie latwe. A "danie spokoju" oznaczaloby moja mame zalewajaca sie lzami przez dlugie tygodnie. Chyba nie mam serca tego robic. Mam nadzieje ze w koncu do nich dotrze ze juz do "wspanialej organizacji" nie wroce.

Chyba Cię rozumię. Jeśli chodzi o najbliższe nam osoby nie jest łatwo powiedzieć zdecydowane, raniące "nie". Cel nie zawsze uświeca środki. Potrzeba dużo wyczucia w działaniu i radykalne posunięcia nie są najodpowiedniejsze. Najlepsze jest konsekwentne, choć czasami dosyć powolne, bezkompromisowe zmierzanie do wytyczonego celu- odejścia od Organizacji. Niektóre rzeczy można zdobyć posuwając się "małymi kroczkami".
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#28 bury

bury

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 593 Postów
  • Lokalizacja:Rybnik

Napisano 2009-08-19, godz. 17:04

Forum to forum - na pewno pomaga. Podobnie jak wygadanie się. Ale po 9 latach od odejścia odkrywam, że podświadomie siedzi mi tego g...a więcej w głowie, niż myślałam...

Jednym słowem - porażka.

Zapraszam Cię do Berei do Krzysztofa Gołębiewskiego. Tam się goją rany i czyszczą umysły. Mówię to od siebie.

Tak zwana asertywnosc. Niestety nie jestem w tym najlepsza. W teorii owszem ale nie w praktyce. To nie takie latwe. A "danie spokoju" oznaczaloby moja mame zalewajaca sie lzami przez dlugie tygodnie. Chyba nie mam serca tego robic. Mam nadzieje ze w koncu do nich dotrze ze juz do "wspanialej organizacji" nie wroce.

Fakt, asertywność to świetna umiejętność, którą można posiąść tylko przez mękę, ale jeśli się jej nie ma, to można postąpić inaczej. Możesz wciągnąć ich do dyskutowania na forum takim jak te, do czytania literatury przeciwnej świadkom. Właśnie dotarcie do nich z pozycji osoby słabej, nierozumiejącej, szukającej odpowiedzi może ich rozbroić, wzbudzić w nich ludzkie uczucia i wczuwania się w twoje myślenie. Wprawdzie będzie cie to kosztować wiele rozważań na nowo, ale to mniej boli i wiele uporządkuje i im i Tobie.

No tu się muszę zgodzić z bratem Adelfosem... jak Świadek wraca do katolicyzmu, to chyba mu organizacja mózg do cna wypłukała...

Jeszcze do niedawna tez tak myślałem Marku. jednak ze zdziwieniem stwierdzam coraz częściej, że KRK nie jest wcale taki głupi jak myślałem a wręcz o wiele mądrzejszy niż ŚJ i formacje protestanckie choćby kościoły narodowe Anglii czy Szwecji. Jako gigantyczna formacja dzieli się na wiele frakcji ale nie przestaje być chrześcijański i interesujący.

Pozdrawiam i Marka i katolików.

#29 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-08-19, godz. 17:15

Zapraszam Cię do Berei do Krzysztofa Gołębiewskiego. Tam się goją rany i czyszczą umysły. Mówię to od siebie.

:)

Jeszcze do niedawna tez tak myślałem Marku. jednak ze zdziwieniem stwierdzam coraz częściej, że KRK nie jest wcale taki głupi jak myślałem a wręcz o wiele mądrzejszy niż ŚJ i formacje protestanckie choćby kościoły narodowe Anglii czy Szwecji. Jako gigantyczna formacja dzieli się na wiele frakcji ale nie przestaje być chrześcijański i interesujący.

Może się trochę nie zrozumieliśmy. Co innego dla mnie katolicyzm jako instytucja, a co innego dorobek doktrynalny, teologiczny, czy wierzący katolicy. Niemniej ja nie widzę siebie w KK.
Nie dzielę chrześcijan na lepszych czy gorszych, jednak jeśli idzie o przynależność to jakoś nie ciągnie mnie do kościołów.

PS. Miło Cię widzieć Bury.
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#30 angel

angel

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 23 Postów
  • Gadu-Gadu:Podaj Dłoń 689 65 33
  • Płeć:Male

Napisano 2009-09-23, godz. 13:56

Nie mogę znaleźć takiego wątku.
Wiecie, gdzie można w stolicy szukać specjalistów - osób zajmujących się pomocą ofiarom sekt? Jedyne, co do tej pory znalazłam, to jakieś dominikańskie centrum pomocy. Nie istnieje coś bardziej neutralnego?

Oczywiście,że istnieje coś bardziej neutralnego niż Centra Pomocy.Żyjemy w kraju(Państwie),w którym-dzięki Bogu ,można porozmawiać przez internet i można również poszukać dobrych rad od ludzi na forach przeznaczonych do tego celu.
Ja osobiście znam ŚJ od wielu lat,lecz nigdy nie byłem związany z nimi wyznaniowo.
Trzeba pamiętać,iż rzadko który człowiek jest obiektywny, albowiem możemy zauważyć,że każdy ciągnie do swojego.Człowiek z natury grzechu jest egocentryczny i jeśli nie pozna osobiście Zbawiciela Świata -Chrystusa,próżny jego trud.Nauka pod dyktando u ŚJ przyniosła mnóstwo cierpień moralnych(widać to na forum),a z innymi przekonaniami może być podobnie,jeśli też uczą się religii pod dyktando- z poważaniem mediator

#31 bury

bury

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 593 Postów
  • Lokalizacja:Rybnik

Napisano 2009-10-22, godz. 08:27

Co innego dla mnie katolicyzm jako instytucja, a co innego dorobek doktrynalny, teologiczny, czy wierzący katolicy. Niemniej ja nie widzę siebie w KK.
Nie dzielę chrześcijan na lepszych czy gorszych, jednak jeśli idzie o przynależność to jakoś nie ciągnie mnie do kościołów.

PS. Miło Cię widzieć Bury.


Ciebie również miło widzieć Lib.

Dla mnie instytucja to prostytucja, ale cóż życie to handel żywym towarem, więc nikt święty nie jest - nawet samotnik.
I tak myśląc dryfuję sobie przez protestantyzm do charyzmatycznego katolicyzmu.
Przy czym jak mówię religia to relikt przeszłości, a ja szukam tego, co nadchodzi a nie tego co odchodzi.
Więc nie cierpię określać siebie mianem protestant. Ja przeciwko nikomu nie protestuję, bo nie jestem od nikogo lepszy. Ja szukam śladów.... i znajduję.
Ostatnio poznałem organizację En Christo z Lanckorony: "Katolicy z służbie ekumenii".
Sami katolicy - młodzież, siostry zakonne, księża. Prowadził to protestant z Edynburga.
Żadnej różnicy między moim zborem a nimi! W jądrze wiary jesteśmy wszyscy tacy sami.
Na dodatek oni operują w darach Ducha Świętego tak samo jak my, a może nawet lepiej.


Wracając do tematu wątku, zachęcam exŚJ do odwiedzania psychologów. Macie taki bałagan w głowach, że nie tylko musicie rozbroić kłamliwe nauczanie Strażnicy.
Niestety Strażnica propaguje i utrwala ludzi w bardzo niedojrzałym myśleniu cielesnym i blokuje jakiekolwiek samodzielne, dojrzałe myślenie, hamuje branie odpowiedzialności za siebie i umacnia regresywną postawę zrzucania odpowiedzialności na innych, Strażnica represjonuje otwartość, indywidualizm, wszystko to do czego normalny, wolny człowiek ma prawo. Nie piszę tu o grzechu. Mówię o NATURALNOŚCI. Jej styl, sposób argumentowania, metody mają ludzi uzależnić od Strażnicy. Jest to topowe myślenie ludzi uzależnionych i współuzależnionych od czegokolwiek. Psychoterapia uzależnień to coś dla Was, bo jesteście ... RELIGIOHOLIKAMI, a specyficznie ujmując Strażnicoholikami. Nie jest to proste. Da się leczyć samodzielnie, ale terapia trwa wiele lat i prowadzi czasami do popadania w skrajności i desperację kończąc się zbrukaniem sumienia i rozbiciem jakiejkolwiek wiary. Lepiej poszukać pomocy psychologów i znaleźć sobie jakieś miłe, przytulne grono wierzących inaczej w tym, czy innym kościele.

Moim zdaniem warto szukać przede wszystkim we wspólnotach charyzmatycznych, bo one są najbardziej otwarte na niecodzienne, indywidualne zachwiania swoich członków. Cenią spontaniczność, nie wdają się w dyskusje czyli to, czego ŚJ najbardziej brakuje. Tam powoli powróci do Was poczucie wartości, wewnętrzny pokój, integralność, zdrowa skromność i co najważniejsze myślenie duchem, a nie tylko ciałem. Uczulam Was natomiast na grupy zamknięte, ekskluzywne, oparte na tzw. zdrowym nauczaniu. Chodzi o miłość a nie nauczanie. Pamiętajcie: ŚJ zboczyli bardzo ostro i są szowinistami i ksenofobami religijnymi, ale kulturalnymi, natomiast na skali swoich przywar nie sa jedynymi ani ostatnimi. Nie ma religii prawdziwej i nieprawdziwych, ani złych i dobrej, bo to tylko dzieła ludzi dla ludzi. Wybierzcie sobie jakąś ofertę, a potem zmieńcie na inną jak będzie potrzebowali zmiany.

#32 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-10-27, godz. 16:42

Trafne rady podajesz Bury! Czyżby trochę zaczerpnięte z autopsji? ;)

Oczywiscie, jeśli komuś jest potrzebny psycholog, niech skorzysta z pomocy specyjalisty. Raczej to nikomu nie zaszkodzi, zwłaszcza religioholikom.

Uczulam Was natomiast na grupy zamknięte, ekskluzywne, oparte na tzw. zdrowym nauczaniu.

A ja Was na to nie uczulam. Zdrowe nauczanie to istotna sprawa po wyjściu z zakłamanego systemu religijnego, często właśnie tego potrzebujemy, aby odnaleźć na nowo Boga. W grupach ekskluzywnych też jest miłość chrześcijańska, mniej może pobłażania dla niefrasobliwego zachowania. Na pewno potrzebna jest odwaga, otwartość, niekierowanie się głębokimi stereotypami wyniesionymi wraz z wybyciem z Organizacji, a zasiedlonymi w naszej podświadomości. Potrzebna też jest chęć wejścia w relacje z wierzącymi grzesznikami, no bo w zborze śJ byli sami "święci".
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#33 angel

angel

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 23 Postów
  • Gadu-Gadu:Podaj Dłoń 689 65 33
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-20, godz. 13:42

Jeśli jedyna osoba specjalizująca się w pomocy ofiarom sekt mieszka w Lublinie, to ręce mi opadły :/

Przyznaję, że pytam bardziej z ciekawości, bo szukałam czegoś w Warszawie, właśnie w stylu jakiejś grupy prowadzonej przez psychologa albo zupełnie neutralnych konsultacji w jakimś ośrodku przeciwdziałającym psychomanipulacji i nic...
Byłam zdziwiona i myślałam, że po prostu nie mogę znaleźć.

Forum to forum - na pewno pomaga. Podobnie jak wygadanie się. Ale po 9 latach od odejścia odkrywam, że podświadomie siedzi mi tego g...a więcej w głowie, niż myślałam...

Jednym słowem - porażka.


Odpowiadam-jestem w ciągłym kontakcie z Org.ŚJ i wiem,że grupa wsparcia jest niezwykle potrzebna,lecz wspierający muszą sobie zdawać z tego sprawę,iż ludzie"potłuczeni"przez Organizację i nie tylko,często nie mają zaufania do nikogo.
Grupa wsparcia nie tylko powinna wysłuchać osoby w kryzysie będącej,ale również poradzić na tyle dobrze,aby osoba będąca w depresji religijnej,mogła uczyć się samodzielności myślenia.
Rozmawiając już od kilkunastu lat z Org.ŚJ i nie tylko ,wiem,z osobistego doświadczenia,że dialog z ludźmi religijnymi jest niezwykle trudny,ale bardzo potrzebny,a Ośrodki terapeutyczne,które uważają inne niż One... za sekty,powinny same najpierw się zastanowić,czy przypadkiem nie mają coś z sekty.Jeśli boją się takiej"diagnozy"oznacza to,że mają coś do ukrycia-nie jest trudno mówić źle o innych.
Wszelkie nauki Kościołów winny być sprawdzane przez jedyny AUTORYTET jakim jest Pismo Święte.Nie wolno --pod żadnym pozorem-- dopasowywać wersetów Pisma Świętego do swoich nauk i manipulować Nim-to jest niebezpieczeństwo dla każdej Wspólnoty religijnej,bez względu na to jak by ta Wspólnota obstawała przy swoich racjach.
Na przykład Organizacja Świadków w swojej książeczce "Czego naprawdę uczy Biblia?"na stronie 124 napisała:"w rozwijaniu takich przymiotów pomoże ci regularne czytanie i studiowanie Biblii(...)".
Gdy zwróciłem im uwagę(nie pierwszy raz),że nie postępują uczciwie w rozmowie z ludźmi(Nie czytają Biblii,tylko Książeczki) odpowiedzieli mi,że:"ludzie bez nich nie zrozumieją Biblii" .
Dla mnie jest to zuchwalstwem.
Jeśli mogę w czymś Ci pomóc,to jestem do dyspozycji,ponieważ miałem również przywilej prowadzenia kursów terapeutycznych w kwestii antynikotynowej i antystresowej.
Potrzebna jest jeszcze terapia "detoksu" od fałszerstw religijnych,a tutaj jest wskazana duchowa terapia,która jest ściśle połączona z sumieniem człowieka.
Z poważaniem-mediator Mój nr GG to:689 65 33 Podaj dłoń





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych