Dialog wierzącego z ateistą w sprawie ustosunkowania się do 'mirka'.
Ale chodzi przecież o tę samą osobę? Bo czyż zgodzisz się, że Słowo, Mądrość czy Jezus to te same osoby? Słowo stało się ciałem, czyli człowiekiem, ale czy przestało być osobą czy też zaczęło być inną osobą?
Zacznę od uproszczenia.
Czy zmartwychwstały człowiek, to ten sam z przed?
Posłużę się sfingowanym dialogiem pomiędzy wierzącym (W) i ateistą (A)
W.
Jezus obiecał, że ludzie zmartwychwstaną. Czy wierzysz?A. Nie, nie wierzę. Ale nawet gdyby przyjąć, że będzie tak jak mówisz, to nie może być ten sam człowiek.
W.
Czy uważasz, że gdy Jezus wzbudził Łazarza po czterech dniach śmierci, to nie był ten sam człowiek?
A. Ten sam, bo ci którzy go nawet słabo znali, to rozpoznali go po wyglądzie.
W.
Mylisz się, że podobny wygląd ma dowodzić o swej indywidualności. Czy bliźniacy choć z wyglądu tacy sami, to nie są różnymi osobami - prawda? Odwrotnie, gdy znajomi spotykają się po trzydziestu latach i się nie rozpoznają, to czy inny wygląd w porównaniu z poprzednim ma świadczyć, że spotkali inną osobę? A. W tych przypadkach tak, ale to nie to samo dotyczy tych, co będą wskrzeszeni po tysiącach latach. Ich różnica polega na tym, że pierwiastki ciał tych ostatnich ulegną rozproszone po całej ziemi. Nawet większość z nich stanie się składnikami; zwierząt, owadów, roślinności itd. Więc nowe zmartwychwstałe ciała składać się będą z innych pierwiastków. Czyli jeżeli inne ciało, to i nie ten człowiek tak, jak twoje i moje ciało składają się z innych pierwiastków, tak też z tego powodu jesteśmy innymi osobami.
W.
Pomyśl - w nas od chwili urodzenia bez przerwy następuje wymiana pierwiastków. Najbardziej spektakularne, to ścinane włosy, paznokcie, złuszczona skóra odrasta. Nauka podaje, że taka stopniowa wymiana następuje w pozostałych tkankach. Czy więc będąc małym i obecnie w podeszłym wieku, to nie jesteśmy tymi samymi osobami?
A. Jeśli nie wygląd, nie własność pierwiastków świadczy o danej osobie, to w końcu co to za ludzie będą?
W.
Właśnie poprzednie przykłady podałem, aby uzmysłowić, że o tej samej osobie nie decydują te same pierwiastki fizyczne. O naszej tożsamości - jako osoby różniącej się od innej - decydują własne uwarunkowania psychiczne jak; wolna wola, uczucia, intelekt, a szczególnie inny bagaż doświadczeń, magazyn pamięci oraz różnice przekonań np. światopoglądowych. Toteż po zmartwychwstaniu będą te czynniki decydujące kto, kim? Tak jak w przypadku trzydziestoletniego rozstania rozpoznają się z opowiadanych wspomnień, tak i ci zmartwychwstali rozpoznawać będą swe tożsamości głównie ze wspomnień. Chociaż wygląd będzie jakimś czynnikiem wspomagającym.
A. No i tu cię mam. Jak cię znam od urodzenia, to urodziłeś się jak każdy - niewierzącym. Po pewnym czasie cię ochrzcili i w następnych latach byłeś pouczany religijnie, co zaakceptowałeś. Będąc już dorosłym, prowadziłeś ze Świadkami Jehowy dyskusje biblijne, z czego wynikła zmiana religii. Obecnie już nie jesteś ŚJ. Jeśli więc dowodzisz, że inność psychiczna wynikająca z innych przekonań świadczy o tożsamości osoby, to jesteś już trzecią osobą. Urodziłeś się jako ateista, potem byłeś inną osobą bo katolikiem, potem jeszcze inną osobą, bo ŚJ, a obecnie jeszcze inną, bo ewangelikiem. Czy tak?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
(Może ktoś ten dialog jakoś uzupełni w argumentacji zarówno
W jak i
A.)
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za pomocą powyższego dialogu chciałem ukazać pewną trudność, aby precyzyjnie odpowiedzieć na postawione pytanie 'mirka': 'Czy "Słowo" i Jezus to ta sama osoba? Ogólnie zgadzam się i potwierdzam, co niżej.
Istniał jako osoba boska, ale nie jako osoba ludzka. Tu się zgadzamy!
Z drugiej strony istnieje kolosalna różnica między "Słowem" a Jezusem. Trynitarianie tą różnicę zrównali polegającą na tym, że gdy narodził się Jezus z Marii, to ze słów: ,,A Słowo stał się ciałem"(Ja 1:14), zrobiono, Człowiek-Bóg nazywając ten proces "wcieleniem",a gdy zmartwychwstał to odwrotnie, Bóg-człowiek.
Moje rozumienie wygląda tak: Potężna osoba duchowa zwana Słowem druga po JHWH, przestała istnieć, a w to miejsce i w tym samym momencie zostało zapoczątkowane życie Jezusa. Ta nowa osoba, to w pełni doskonały człowiek, czyli bez grzechu wynikłego z Adama. Zamiast skrótu "wcielenia", z cytatu ,,Słowo stał się ciałem", użyłbym określenia "transformacja", gdyż jak następuje zmiana wielkości parametrów prądu, tak i wielkość Słowa została zmniejszona do człowieczeństwa. Ale chyba jeszcze odpowiedniejszym terminem byłoby sanskryckie "reinkarnacja", gdyż następuje śmierć pierwszego a w jego miejsce inne. Po śmierci Jezusa a zarazem człowieka, dochodzi do kolejnej "reinkarnacji". Zmartwychwstaje ale tym razem nie człowiek, lecz poprzednia potężna osoba jako Sowo 'ożywiony w duchu' (1Pi 3:18).
Jeśli ktoś zagadnie, że po zmartwychwstaniu jadł, miał rany, to odpowiem tak: Aniołowie będący u Abrahama też mieli tymczasowo ciała fizyczne i jedli placki i byczka. A Jakub walczył w zapasach z aniołem całą noc. Cz należałoby wierzyć, ze są to anioło-człowieki? Ponadto Jezus przechodząc przez zamknięte drzwi (Ja 20:26) dowiódł, że ma ciało duchowe i analogicznie jak wymienieni aniołowie, korzystał tymczasowo jako substytutu ciała ludzkiego.
-- gambit