Skocz do zawartości


Zdjęcie

"Wiara dziecka"


  • Please log in to reply
9 replies to this topic

#1 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-07-19, godz. 13:19


Wiara dziecka



Czy małe dzieci są w stanie pojąć i docenić znaczenie miłościwej obietnicy Bożej, dotyczącej powstania z umarłych? Czy potrafią świadomie okazywać wiarę w tę obietnicę? Wzruszający list pewnej matki ukazuje, że są do tego lepiej przygotowane, niż się niekiedy wydaje dorosłym. Oto jej słowa:

„Postanowiłam napisać do was, sądząc, że list mój doda otuchy innym, którzy mają małe dzieci i poświęcają czas na pouczanie ich o Słowie Jehowy. Nieraz po prostu nie jesteśmy pewni, ile ich małe umysły pojmują, ale w razie czego potem się okazuje, że mają silną wiarę”.

„Piszę to z własnego doświadczenia, bo przeżyłam coś takiego z naszą małą, pięcioletnią córeczką. Niedawno zmarła nam ona na białaczkę. Od pierwszych objawów choroby żyła jeszcze zaledwie trzy miesiące. Była to białaczka typu kostnego. Wprawdzie staraliśmy się ją utrzymywać w niewiedzy co do jej prawdziwego stanu, ale była zbyt żywa i bystra, by nie wiedzieć wkrótce o wszystkim. Ciągle zapewniała nas o tym, iż nie boi się umrzeć, ponieważ wie, że tylko pójdzie spać i że Jehowa — jak mówiła — niedługo przyprowadzi ją z powrotem. Powiedziała: ‚Wiem, że wcale mi się nie będzie dłużyło leżenie w grobie. To będzie tak, jak gdybym się położyła do snu wieczorem, a potem już wstanę i będzie nowy porządek Jehowy i będę się mogła bawić ze zwierzętami, no i nie będzie już żadnych złych ludzi’.

„Nie wyobrażacie sobie, jaką ulgę sprawiała nam taka jej wiara. Jeszcze tego dnia, którego zmarła, powiedziała rano: ,Nie płacz, mamusiu. Będę cię szukać w nowym systemie rzeczy’.

„Niekiedy my, rodzice, zastanawiamy się nad tym, ile też nasze maleństwa mogą się nauczyć, ale gdy stają przed próbą, choćby najcięższą, wówczas dowodzą, że naprawdę są dziećmi ‚świętymi’ (1 Kor. 7:14). Jak drogocenne jest życie i jak dobry, wspaniały jest nasz wielki Bóg, który nam dał tę cudowną nadzieję na zmartwychwstanie!”


--
źródło: „Strażnica” z 1970 roku, nr 19



Zapraszam do podzielenia się obserwacjami na temat rozumienia przez dzieci kwestii związanych z życiem w raju na ziemi.
.jb

#2 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2009-07-19, godz. 17:28

Mój syn, gdy nie miał jeszcze dwóch lat zaskoczył mnie tym "ja nie chcę umrzeć". Prawdopodobnie to jest przyczyną, że został świadkiem, strach przed śmiercią.
pozdrawiam Andrzej

#3 malinowa7

malinowa7

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 438 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2009-07-19, godz. 17:43

Bardzo łzawe te opowieści. Dziwi mnie tylko to,że Ci rodzice nie rozumieją, że ich małe dzieci nie przejawiają wiary, powtarzają tylko to, czego słuchają non stop od urodzenia albo i od poczęcia (w końcu chodzą na zebrania będąc w brzuchu matki ;) ).Gdyby wychowały się w jakieś fanatycznej rodzinie islamskich fundamentalistów z równą gorliwością mogłyby zapewniać, że kochają Allacha i są gotowe oddać za niego życie lub zabić "niewiernego". Małe dziecko nie jest w stanie niczego świadomie i samodzielnie wybierać, nie jest w stanie ocenić jaką wartość ma to, co wpajają mu rodzice, nie jest w stanie niczego zweryfikować.To nie oznacza oczywiście,że małe dzieci są głupie.Wynika to z prawidłowości ich rozwoju psychicznego, intelektualnego itd.

#4 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2009-07-19, godz. 19:21

moim zdaniem te słowa ktore miałą wypowiadac ta 5-letnia dziewuszka są zybt wyśrubowane jak na jej wiek.

#5 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-07-20, godz. 11:42

Dzieci chore na białaczkę lub inną śmiertelną chorobę są zazwyczaj na wyraz dojrzałe- tacy mali starcy. Dochodzi do sytuacji, że to umierające dzieci pocieszają swoich pozostających przy życiu rodziców. Może czytaliście wzruszającą książkę o odchodzącym Oskarze i przyjaźni w ostatnich dniach życia z panią Różą ("Pani Róża i Oskar"-jak nie przekręciłam tytułu, czytałam dawno temu).Rzucają się w oczy dojrzałe myśli Oskara i mądre zdania dotyczące życia, Boga, przemijania. Świadome swego umierania dzieci bywają mądrzejsze od swych rodziców. I ma to miejsce nie tylko u śJ.
Wcale mnie nie dziwi opowieść o 5-letniej, chorej na białaczkę dziewczynce. Oczywiście dzieci budują swoją wiarę jakby automatycznie, przyjmując bez weryfikacji prawdę o Bogu, zmartwychwstaniu, nowym porządku. I jest to jak najbardziej szczera i bezinteresowna wiara, bo płynie z małego, czystego serduszka.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#6 Abriella

Abriella

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 427 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-07-20, godz. 15:04

Bardzo łzawe te opowieści. Dziwi mnie tylko to,że Ci rodzice nie rozumieją, że ich małe dzieci nie przejawiają wiary, powtarzają tylko to, czego słuchają non stop od urodzenia albo i od poczęcia (w końcu chodzą na zebrania będąc w brzuchu matki ;) ).Gdyby wychowały się w jakieś fanatycznej rodzinie islamskich fundamentalistów z równą gorliwością mogłyby zapewniać, że kochają Allacha i są gotowe oddać za niego życie lub zabić "niewiernego". Małe dziecko nie jest w stanie niczego świadomie i samodzielnie wybierać, nie jest w stanie ocenić jaką wartość ma to, co wpajają mu rodzice, nie jest w stanie niczego zweryfikować.To nie oznacza oczywiście,że małe dzieci są głupie.Wynika to z prawidłowości ich rozwoju psychicznego, intelektualnego itd.


Zgadzam się- dokładnie to samo pomyślałam...hm, ja tego doświadczyłam ( nie choroby-świadkowskiego wychowania)-też powtarzałam te slogany niczym małą papużka.Dzieci w początkowym okresieswojego zycia, uczą się w największym stopniu przez naśladownictwo.
Koszmarna tragedia! skoro pomogło to przetrwac rodzinie- to ok! ale wiarą bym tego nie nazwała...

#7 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-07-20, godz. 16:46

Dzieci nie przejawiają złożonego myślenia analitycznego, tylko przyjmują do umysłu proste syntezy. To samo dotyczy krytycyzmu - on rodzi się razem z wiekiem. Nie można więc mówić o wybitnej "dojrzałości", lecz o prostym powielaniu schematów myślowych. W ustach umierającego dziecka może to brzmieć nadzwyczaj wzruszająco i sugestywnie, ale nie widziałbym w tym wszystkim niczego szczególnego. Wiara w dużej mierze polega na naiwności - właśnie tej właściwej dzieciom.
Inna sprawa to cel, dla którego zamieszczono powyższy artykuł: podany zwięźle we wstępnie i zakończeniu.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#8 byłaM

byłaM

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 158 Postów
  • Lokalizacja:W-awa

Napisano 2009-07-20, godz. 19:36

Mając 5 lat powtarzałam bez przerwy, że kocham Boga najbardziej i byłam o tym przekonana. A teraz jestem przekonana, że głównie chodziło mi podświadomie o to, żeby zobaczyć w oczach rodziców charakterystyczny błysk. Bo była to jedyna chwila, gdy czułam, że są ze mnie w pełni zadowoleni i spełniam ich oczekiwania. Więc sama siebie przekonałam, że wierzę...
"Twierdzenie, że wierzący czuje się szczęśliwszy od niewierzącego, nie znaczy nic więcej jak to, że pijany jest szczęśliwszy od trzeźwego."

#9 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-07-20, godz. 20:27

Mój brat, kiedy miał 3-5 lat, opowiadał, jak to przed swoim urodzeniem był aniołkiem w niebie. Zarzucał przy tym jednak takimi koncepcjami filozoficznymi, że pióra stawały dęba. Przykładowo: na pytanie, czy w niebie są pory roku odparł, że nie ma - jest tylko przeszłość i przyszłość. Widzę tutaj kontrast między czasem cyklicznym a czasem liniowym. Chciał być może powiedzieć, że w niebie nie ma czasu cyklicznego, jak na Ziemi, nie odlicza się dni, miesięcy ani lat (swoją drogą w duchowym niebie raczej nie ma zjawisk astronomicznych). Sam nie wiem, co o tym myśleć.

#10 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-07-21, godz. 11:52

Mając 5 lat powtarzałam bez przerwy, że kocham Boga najbardziej i byłam o tym przekonana. A teraz jestem przekonana, że głównie chodziło mi podświadomie o to, żeby zobaczyć w oczach rodziców charakterystyczny błysk. Bo była to jedyna chwila, gdy czułam, że są ze mnie w pełni zadowoleni i spełniam ich oczekiwania. Więc sama siebie przekonałam, że wierzę...

Ja tez wiele robiłam dla tego poczucia, że mnie kochają..... pewni ei teraz wiele bym zrobiła :) Często nachodza mnie myśli aby wracać po kolanach żeby tylko znowu mnie kochali, ale po chwili rozsądek mówi że to bez sensu.......... :)
nie potrafiłam uwierzyć.......




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych