Cóż za przenikliwość, swoboda wypowiedzi i trafność obserwacji. Pewność siebie zdecydowanie i determinacja. Przyznam, że trochę mi brak takich konkretów w obecnej, dość ugodowej literaturze.
Poniższy fragment jest świetnym strzałem w pyszne serce kleru, intelektualistów, fantastycznie obnaża pychę i próżność naukowców. Zobaczcie sami:
Dzisiejsze chrześcijaństwo skalało swoje domy religijne licznymi symbolami odciągającymi od świadczenia wyłącznego oddania Bogu, któremu pozornie służy, rzekomemu Bogu Biblii. Takimi bałwochwalczymi przedmiotami chrześcijaństwo, które nosi imię Syna Bożego, pobudza do zazdrości niebiańskiego Ojca Jehowę. Byłoby więc dobrze, gdyby ludzie chodzący do kościołów chrześcijaństwa zwrócili uwagę na to, co Jehowa ukazał swemu prorokowi Ezechielowi, i żeby się przekonali, czy razem ze swymi systemami kościelnymi nie dopuszczają się takich samych wykroczeń, tyle że w bardziej nowoczesnym stylu. Mogliby się w ten sposób dowiedzieć, co należy teraz niezwłocznie zrobić, żeby uniknąć zagłady w „wielkim ucisku”, który wkrótce spadnie na współczesne pozaobrazowe Jeruzalem, to znaczy na chrześcijaństwo (Mateusza 24:21, 22)
-----
Oczywiście dzisiejsi religijni przedstawiciele chrześcijaństwa nie czczą słońca, bo przecież od swoich naukowców dowiedzieli się, czym mniej więcej jest słońce, i zdają sobie sprawę, że to nie jest bóg. Po zakończeniu drugiej wojny światowej w roku 1945 również cesarz niechrześcijańskiej Japonii okazał się na tyle inteligentny, żeby się zrzec roszczeń władców Nipponu, jakoby byli potomkami bogini słońca Amaterasu. Mimo wszystko istnieje jednak w chrześcijaństwie pokaźna grupa ludzi — a należą do nich także modernistyczni duchowni jego kościołów — która odstąpiła od wielbienia Jehowy, Boga Pisma świętego, żeby oddawać cześć wybranej przez siebie namiastce. Zaprzeczają nawet Jego istnieniu. Zamiast zwracać się do Niego jako do źródła oświecenia i energii oraz ciepła wygód materialnych, zwracają się do współczesnej nauki i ludzkiej filozofii. Mają więcej szacunku dla naukowców i intelektualistów; im też przypisują większe możliwości niż Jehowie. Owi naukowcy i intelektualiści stali się zatem symbolicznym „słońcem”, któremu chrześcijaństwo oddaje cześć i po którym spodziewa się wybawienia. Między innymi powszechne przyjęcie przez chrześcijaństwo nie dającej się udowodnić teorii ewolucji zdradza, że stało się ono czcicielem takiego „słońca”.
37
Naukę współczesną traktuje się dzisiaj jak „świętą krowę”, do której trzeba się odnosić z nabożną czcią istawiać ją przed Biblią oraz jej Bogiem. Współczesny intelektualizm ze wszystkimi jego teoriami jest uznawany za aktualną formę oświecenia, która wypiera Biblię jako nieaktualną i przestarzałą. Uważa się, że obecna era wielkich prędkości, energii jądrowej i podboju przestrzeni kosmicznej znacznie wyprzedziła biblijną filozofię, tak zwaną filozofię „karawany wielbłądów”. Zasługę zapewnienia wszelkich wygód materialnych, urządzeń ułatwiających pracę oraz stojących do dyspozycji środków transportu, przypisuje się współczesnej technice. Wszystko to kieruje uwagę na stworzenia ludzkie. Uwielbienie za wszystkie te wspaniałe osiągnięcia współczesne okazuje się w chrześcijaństwie stworzeniom. Odwróciło się ono plecami do Stwórcy, który obdarzył ludzi zdolnościami umysłowymi i cielesnymi, umożliwiającymi takie osiągnięcia. O tej uporczywej skłonności ludzkiej wspomniano przed dziewiętnastoma wiekami w Liście do Rzymian, w rozdziale 1, wersecie 23.
Piękne, piękne !Uważam że takie zrozumienie wydarzeń dostali braci od samego Jehowy Boga.
Widocznie w tamtych czasach było to najwłaściwsze orędzie które trafiało do rozumnych ludzi.
.
Użytkownik P.K.Dick edytował ten post 2009-07-22, godz. 19:12