Tutaj można przedstawić swoją historię
#181
Napisano 2010-11-02, godz. 19:51
#182
Napisano 2010-11-02, godz. 19:52
amberr.... po prostu źle trafiłaś.....
wszdzie są dobrzy i źli ludzie.....
to że ktoś jest świadkiem nie znaczy że będzie katem, to ze ktoś jest świadkiem nie znaczy że jest dobrym człowiekiem......
Z tych kilku słów któe nakresliłaś, wynika, że on ma problem z narkotykami. Narkotyki powodują, że spożywający nie ma żadnej empatii, nie interesuje go czyjas krzywda. To jeden ze skutków.... Trudno coś powiedzieć,każdy przypadek jest inny, czy dasz radę go z tego wyciągnąć, czy nie pogrążysz siebie, czy dasz radę namówić go na wizytę u specjalistów? Któż to wie.....
Zgłoś tę sprawę do jego zboru KONIECZNIE. Kiedy zacznie mu się świat walić i starsi mu się do tyłka dobiorą, kiedy "dotknie dna" wtedy może przyjdzie otrzeźwienie, i myślenie o tym co może stracić.
Ja bym tak zrobiła.
Qwerty o tym ten drań i sku...mógł myślec wcześniej,a nie jak weżmie się za terapie,Amberr już nie ma siły,czy Wy nie widzicie,że przechodzi pandemonium!! i potrzebuje świętego spokoju!! .Musi miec prawnie zagwarantowaną ochronę jako kobieta w ciąży i Ona już ma dosyc swojego zdradzającego męża i ma Biblijny powód do rozwodu.Pisze tutaj i ze mną,bo nie może znaleśc wyjścia z tej chorej matni i ja żałuję,że nie mieszkam na Górnym Śląsku,bo bym skrzyknął chłopakow lub sam się tym draniem zajął,bo jeżeli policja i prawo nie stoi w obronie kobiety w ciąży,to kto do cholery??!.
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
#183
Napisano 2010-11-02, godz. 20:59
Qwerty o tym ten drań i sku...mógł myślec wcześniej,a nie jak weżmie się za terapie,Amberr już nie ma siły,czy Wy nie widzicie,że przechodzi pandemonium!! i potrzebuje świętego spokoju!! .Musi miec prawnie zagwarantowaną ochronę jako kobieta w ciąży i Ona już ma dosyc swojego zdradzającego męża i ma Biblijny powód do rozwodu.Pisze tutaj i ze mną,bo nie może znaleśc wyjścia z tej chorej matni i ja żałuję,że nie mieszkam na Górnym Śląsku,bo bym skrzyknął chłopakow lub sam się tym draniem zajął,bo jeżeli policja i prawo nie stoi w obronie kobiety w ciąży,to kto do cholery??!.
Nie zrozum mnie źle. Akurat niedawno miałem do czynienia z prawem. Zmagałem się w sądzie rodzinnym z prawnikiem-powodem.
I wież mi jeśli ktoś ma prawa w tym kraju to na pewno kobiety.
Coś mi się tu nie klei, czy ty Amber wiesz na pewno co chcesz osiągnąć i czy w ogóle jest to osiągalne.
#184
Napisano 2010-11-03, godz. 23:05
Takie rzeczy nie zgłasza się starszemu ale prokuratorowi.
Iam, szlag mnie trafia jak ciebie czytam, dlaczego jak dziecko jest molestowane przez starszego nie idzie się od razu na policję tylko do starszych?? bo organizacja zamiata pod dywam a nie rozwiązuje problemów, gdyby wyszły "kfijatki" tego związku i problemy tego związku to byłaby chryja, nie kumasz człowieku???? jakim musisz być ślepcem żeby tego nie widzieć,[...]
Piszecie o Jehowie o wierze....nigdy nie myślałam że zostając żoną ŚJ będę kobietą dzień po dniu niszczoną właśnie przez "brata'Przed ślubem parokrotnie byłam z moim mężem i jego rodzina na paru zebraniach ...nasłuchałam się że rodzina jest podstawą...że szacunek ...że miłość...Jest 19:32 a ja i moja nienarodzona córeczka idziemy spać...bo nie mam siły oddychać ...bo nie mam siły rozmawiać bo nie mam już siły patrzeć na smutek moich rodziców ..że ich jedyna córka w ciąży zapada się powoli w odchłań ...bo boję się o swoje dziecko bo mój mąż ŚJ który z tego co jest mi wiadomo z grona najlepszych ludzi na świecie "tak o sobie mówią ŚJ"grozi mi w smsach i pisze takie słowa...nie jestem w stanie ich zacytować.Zostałam żona kata ...i nie piszę tego aby ktoś pomyślał"ale ona jest biedna"ale dlatego że to pomaga mi chwilowo i może przeczyta to kiedyś jakaś dziewczyna która bedzie miała zamiar iść moją drogą -niech tego nie robi.....Nigdy nie myślałam że można tak cierpieć ....
nie rób z siebie ofiary bo już nią jesteś, wiem, że horomony buzują, dlatego weź się kobieto w garść i dzwoń tu http://www.niebieska...przemoc&w=1024.
idź na policję, porozmawiaj, nie wiem gdzie mieszkasz ale są terapie dla współuzależnionych, to nie zbrodnia ani wstyd a to bardzo pomaga, wiem co piszę, myślisz o dzieku? to pomyśl jaki los mu fundujesz, może wizja zycia z takim katem cię zmobilizuje, sama mam dwoje dzieci wiec posłuchaj matki
pisz do mnie na priv gdybys chciała pomocy
Użytkownik jb edytował ten post 2010-11-05, godz. 14:33
zbędne
#185
Napisano 2010-11-04, godz. 17:42
Iam, szlag mnie trafia jak ciebie czytam,
Odpowiedz przesłana na PW.
dlaczego jak dziecko jest molestowane przez starszego nie idzie się od razu na policję tylko do starszych??
A kto komu zabraniał i kiedy iść na policję. Gdyby nikt nie szedł na policję to nigdy byś się o niczym nie dowiedziała.
gdyby wyszły "kfijatki" tego związku i problemy tego związku to byłaby chryja, nie kumasz człowieku???? jakim musisz być ślepcem żeby tego nie widzieć
Jaka chryja? Jest to najprostszy i najpewniejszy sposób aby zbór sie dowiedział o sprawie.
[...]
Użytkownik jb edytował ten post 2010-11-05, godz. 14:32
kontynuujcie sobie przez PM
#186
Napisano 2010-11-04, godz. 20:08
#187
Napisano 2010-11-04, godz. 20:34
#188
Napisano 2010-11-05, godz. 01:38
Dziekuję ....Drogi Caius....jestem zaskoczona bardzo mile że jesteś tak ciepłym mężczyzną ...nie słyszałam nigdy ...a mam wielu kolegów aby któryś z nich mówił o pragnieniu posiadania dziecka....to fantastyczne że są jeszcze na świecie prawdziwi mężczyźni czyli tacy którzy potrafią mówić o swoich pragnieniach ....to piękne
Bo Caius..amberr ma wielkie serce i artystyczną duszę -
na dodatek wyszedł z matrixa o własnych siłach zachowując
nadal radość życia.
#189
Napisano 2010-11-15, godz. 18:50
już od kilku lat czytam to forum i muszę powiedzieć, że bardzo mi pomogły Wasze spostrzeżenia w podjęciu wielu decyzji. Jakieś 2 lata temu wypisałam się od ŚJ – napisałam list bo stwierdziłam, że nie mam zamiaru się „płaszczyć” przed czyhającymi na mnie starszymi, a fałszywej skruchy nie będę okazywać.
Zostałam wychowana na ŚJ. Wczesny chrzest, ośrodki pionierskie... Przez ostatnie 5 lat mojego świadkowania czułam to ograniczenie, że świat wokół mnie jest mądrzejszy od ŚJ (okres studiów)... Dręczyło mnie wiele wątpliwości – skoro coś jest prawdą to dlaczego nie wolno rozmawiać z odstępcami? - prawda w moim rozumieniu jest niezaprzeczalna. Może gdyby nie przywłaszczyliby sobie monopolu na prawdę to miałabym inny stosunek. Ale skoro tyle wymagają to daję z siebie wszystko. Byłam dość gorliwa. Ale ciągłe wyrzuty sumienia – może za mało robię, może częściej być pionierką... to było nie do zniesienia.
Poza tym zauważyłam że w zborze są kliki, brak sprawiedliwości, fałszywe zainteresowanie – byle się dowiedzieć i Cię oplotkować. Choć nie powiem, że było kilka bliskich mi osób za którymi do dzisiaj bardzo tęsknię.
Pierwsza praca i poznałam wielu inteligentnych ludzi z zasadami, oczytanych... a podobno wśród ŚJ ludzie są dobrzy a Ci inni bleee. Było mi się wstyd przyznać do bycia świadkiem, bo uważałam to za coś zacofanego i niedouczonego.
Pozostali członkowie mojej rodziny którzy byli wykluczeni powrócili – zostałam sama jako wykluczona, ale nie ma na szczęście szantażu. Na dodatek, nie wszyscy Ci co powrócili prowadzą się moralnie do końca i powinni na samym wstępie znów być wykluczonymi, ale pozostawiam to ich sumieniu (komedia hehe ), na dodatek widzę te obłudę i jeszcze sobie myślę, że inni pewnie też tak robią to całą tą religię mam za wielką jedną szopkę i grę pozorów.
Chcę jednak powiedzieć, że ciężko mi się odnaleźć to znaczy znaleźć jakiś przyjaciół, znajomych. Często myślę o moich świadkowych byłych przyjaciółkach, które teraz nawet by się mną nie zainteresowały gdyby się coś mi stało – a niby prawdziwy przyjaciel nie opuści nas w czasach udręki. Tęsknię bardziej za tym ciepłym klimatem jaki był na spotkaniach, na zebraniach książki... Brakuje mi tego, ale wiem że NIE CHCĘ tam wracać. Ta przeszłość jest jednak we mnie i ciężko mi się od niej odciąć. Jestem raczej introwertyczką i nie jest mi łatwo nawiązywać kontakty.
Może ktoś miał podobnie? Jak Wy się odnaleźliście po odejściu?
Jestem młoda i chciałabym się pozbyć tego strach mieć odwagę żyć tak jak wszyscy wokół mieć znajomych, a nie bać się ludzi. Ciężko tak po wyjściu od ludzi z którymi spędziło się naście lat...
Czy po takiej decyzji istnieje potrzeba szukania Boga prawdziwego, czy następuję ogólne zniechęcenie i odsunięcie się od religii całkowicie? Co wtedy czujecie?
W moim przypadku zniechęcenie do religii, ale do Boga nie, modlę się często.
Pozdrawiam N.
#190
Napisano 2010-11-16, godz. 14:47
Mimo że jesteś ŚJ i nie nawiązuje zbyt bliskich znajomości to bez problemu mam kolegów ze świata. Z podstawówki, ze studiów, z pracy, sąsiadów aktualnych lub byłych. Przecież tyle ludzi wokół.
#191
Napisano 2010-11-16, godz. 15:26
Witaj Natalia,Witam Wszystkich,
już od kilku lat czytam to forum i muszę powiedzieć, że bardzo mi pomogły Wasze spostrzeżenia w podjęciu wielu decyzji. Jakieś 2 lata temu wypisałam się od ŚJ – napisałam list bo stwierdziłam, że nie mam zamiaru się „płaszczyć” przed czyhającymi na mnie starszymi, a fałszywej skruchy nie będę okazywać.
Zostałam wychowana na ŚJ. Wczesny chrzest, ośrodki pionierskie... Przez ostatnie 5 lat mojego świadkowania czułam to ograniczenie, że świat wokół mnie jest mądrzejszy od ŚJ (okres studiów)... Dręczyło mnie wiele wątpliwości – skoro coś jest prawdą to dlaczego nie wolno rozmawiać z odstępcami? - prawda w moim rozumieniu jest niezaprzeczalna. Może gdyby nie przywłaszczyliby sobie monopolu na prawdę to miałabym inny stosunek. Ale skoro tyle wymagają to daję z siebie wszystko. Byłam dość gorliwa. Ale ciągłe wyrzuty sumienia – może za mało robię, może częściej być pionierką... to było nie do zniesienia.
Poza tym zauważyłam że w zborze są kliki, brak sprawiedliwości, fałszywe zainteresowanie – byle się dowiedzieć i Cię oplotkować. Choć nie powiem, że było kilka bliskich mi osób za którymi do dzisiaj bardzo tęsknię.
Pierwsza praca i poznałam wielu inteligentnych ludzi z zasadami, oczytanych... a podobno wśród ŚJ ludzie są dobrzy a Ci inni bleee. Było mi się wstyd przyznać do bycia świadkiem, bo uważałam to za coś zacofanego i niedouczonego.
Pozostali członkowie mojej rodziny którzy byli wykluczeni powrócili – zostałam sama jako wykluczona, ale nie ma na szczęście szantażu. Na dodatek, nie wszyscy Ci co powrócili prowadzą się moralnie do końca i powinni na samym wstępie znów być wykluczonymi, ale pozostawiam to ich sumieniu (komedia hehe ), na dodatek widzę te obłudę i jeszcze sobie myślę, że inni pewnie też tak robią to całą tą religię mam za wielką jedną szopkę i grę pozorów.
Chcę jednak powiedzieć, że ciężko mi się odnaleźć to znaczy znaleźć jakiś przyjaciół, znajomych. Często myślę o moich świadkowych byłych przyjaciółkach, które teraz nawet by się mną nie zainteresowały gdyby się coś mi stało – a niby prawdziwy przyjaciel nie opuści nas w czasach udręki. Tęsknię bardziej za tym ciepłym klimatem jaki był na spotkaniach, na zebraniach książki... Brakuje mi tego, ale wiem że NIE CHCĘ tam wracać. Ta przeszłość jest jednak we mnie i ciężko mi się od niej odciąć. Jestem raczej introwertyczką i nie jest mi łatwo nawiązywać kontakty.
Może ktoś miał podobnie? Jak Wy się odnaleźliście po odejściu?
Jestem młoda i chciałabym się pozbyć tego strach mieć odwagę żyć tak jak wszyscy wokół mieć znajomych, a nie bać się ludzi. Ciężko tak po wyjściu od ludzi z którymi spędziło się naście lat...
W moim przypadku zniechęcenie do religii, ale do Boga nie, modlę się często.
Pozdrawiam N.
bo widzisz nikt kto swiadkiem nie był nie zrozumie Ciebie, twoich rozterek.... w ostatnim czasie wielu psychologów interesuje się świadkami i ich sekta, gdyż aby pomóc swiadkom zgłaszającym się na terapie musza mieć wiadomości.
Jest kilka osób na forum, które nigdy nie były swiadkami, bardzo wnikneli i zrozumieli ale to nieliczne jednostki.
Najlepiej byłoby znaleźc kogos z okolicy , kto jest exem i wtedy można tłuc tematy, oczyszczając się......
Takie rozmowy naprawdę wiele wnoszą, kiedy mówisz a druga osoba Cię rozumie.
ze "swiata" niewielu zrozumie......
Iama nie słuchaj On jest jeszcze po drugiej stronie lustra Nie rozumie :0 jego umysłem rzadzi psychomanipulacja, nawet gdyby chiał to nie pojmie
Trzymaj się, napisz na priv skąd jestes postaram Ci się kogoś znaleźc na pogaduchy
#192
Napisano 2010-11-16, godz. 16:19
#193
Napisano 2010-11-16, godz. 16:59
#194
Napisano 2010-11-16, godz. 17:15
Tutaj większośc to exy i potrafią Cie najlepiej zrozumiec,co do świadków to mam duże wątpliwości,ale to jest zrozumiałe - wstręt do odstępców.Natalio prawdziwych przyjaciół poznaje się w nieszczęściu,Ty czujesz się nieszczęsliwa z tego powodu,że nie jesteś już - i całe szczęscie - w tej chorej sekcie,która jest sektą destruktywną na umysły braci.Prawdziwy Przyjaciel nie opuszcza pod żadnym warunkiem swojego Przyjaciela,bo przyjażń jest bezwarunkowa jak i prawdziwa miłośc do bliźnich,a w organizacji wszystko jest warunkowe - są nastawieni na branie,a nie na dawanie.
To dobrze,że nie stracilaś wiary w Boga i módl się do Niego i nie przejmuj się nie którymi tutaj świadkami lub zwolennikami świadków,którzy mogą Cię przekonywac,że zrobiłaś poważny błąd i mogą Cię jakoś tłamsic,abyś powrócila do zboru.
Pamiętaj,że Jesteś bardzo wartościową osobą i Bóg Cię bardzo kocha pomimo,że czujesz teraz smutek i samotnośc,ale nie Jesteś sama,bo jesteśmy z Tobą całym sercem Chrześcijańskim czy sercem dobrego Człowieka.
Pozdrawiam pięknie i życzę powodzenia,abyś znalazła szczególnie Przyjaciółki
Użytkownik caius edytował ten post 2010-11-16, godz. 17:17
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
#195
Napisano 2010-11-16, godz. 17:36
Iam
Napisano dziś, 14:47
Zobacz jak dużo ludzi w koło. I brak ci znajomych, studia, praca, sąsiedzi.
Mimo że jesteś ŚJ i nie nawiązuje zbyt bliskich znajomości to bez problemu mam kolegów ze świata. Z podstawówki, ze studiów, z pracy, sąsiadów aktualnych lub byłych. Przecież tyle ludzi wokół.
To nie jest tak że mam zero znajomych ale z nikim z tzw "świata" boję się do końca otworzyć. Jest we mnie taki wewnętrzny hamulec, który powstrzymuje mnie przed otwarciem się. Będąc w zborze miałam sporo "przyjaciół", ale byłam tak fanatycznie zaślepiona że nie otwierałam się na innych ludzi wokół mnie. Znajomych to mam sporo, ale nie przyjaciół, a to dzięki nim mamy to ciepło.
qwerty
Napisano dziś, 15:26
Witaj Natalia,
bo widzisz nikt kto swiadkiem nie był nie zrozumie Ciebie, twoich rozterek.... w ostatnim czasie wielu psychologów interesuje się świadkami i ich sekta, gdyż aby pomóc swiadkom zgłaszającym się na terapie musza mieć wiadomości.
Jest kilka osób na forum, które nigdy nie były swiadkami, bardzo wnikneli i zrozumieli ale to nieliczne jednostki.
Najlepiej byłoby znaleźc kogos z okolicy , kto jest exem i wtedy można tłuc tematy, oczyszczając się......
Takie rozmowy naprawdę wiele wnoszą, kiedy mówisz a druga osoba Cię rozumie.
ze "swiata" niewielu zrozumie......
To prawda mało kto jest zrozumieć, ten strach przed końcem że może się zginie, to że nie ma się kontaktu z osobami które były Ci bliskie... Próbowałam to wytłumaczyć mojej znajomej z pracy, ale ciężko było jej to ogarnąć, wiem że było to dla niej jak nie z tego świata. Ale opowiadając jej o tym widziała jakie było to środowisko nienormalne. Słysząc własne słowa, aż dziwnie było mi, ze ja w te bajki wierzyłam.
Nik
Napisano 17 minut temu
Cześć Natalka. Nic się nie bój. Świat po wyjściu z "matrixa" wcale nie jest straszny. Spokojnie poukładaj swoje sprawy. Z zaufaniem bądź rzeczywiście ostrożna żeby siebie i kogoś nie poranić.
Muszę powiedzieć, że to co mówisz Nik jest bardzo ważne, niestety muszę powiedzieć, że próbowałam, już układać sobie życie mając niepoukładane swoje sprawy. Przy tym zraniłam nie tylko siebie ale i innych. Teraz postanowiłam w końcu poukładać najpierw sprawy w sobie a potem może życie z kimś.
#196
Napisano 2010-11-16, godz. 17:52
A przyjaciół znajdziesz szybko, wystarczy być sobą. I nie bój się armagedonu, to i tak nie zależy od ciebie więc po co się martwić. Ufając Bogu nie musisz się lękać, ufając ludziom niechybnie się przejedziesz.
Użytkownik Nik edytował ten post 2010-11-16, godz. 17:57
#197
Napisano 2010-11-16, godz. 18:06
jak prawdziwa przystań dla EX-świadków.Dziękuję Wam wszystkim za dobre słowa
Z mojej strony: jeśli masz jakieś stare kwiatki literaturowe towarzyszy strażniczych - nie wyrzucaj i nie niszcz, nam się przydadzą na pewno .
głowa do góry - życie Ci się zaczyna. będzie fajnie i ciężko.
#198
Napisano 2010-11-16, godz. 18:09
Życie z kimś to bardzo poważna sprawa. Trzeba zdawać sobie sprawę, że to może skończyć się związkiem na całe życie, a wtedy trzeba mieć świadomość, że liczą się sprawy nie tylko te na dzisiaj, ale takie, które przyjdą jutro i że kłopotów Ci nie braknie. Dlatego nie warto się spieszyć.
Tak to już przerobiłam niestety bądź stety. Można powiedzieć że na początku zachłysłam się tą wolnością.
Po odejściu od ŚJ trzeba było znaleźć nowy cel inny niż nabijanie godzin, a to nie było takie łatwe. Dopiero teraz po dwóch latach po odejściu skrystalizowało mi się czego chcę czego nie. Co jest dla mnie ważne i jak widzę swoje życie. Choć czuję, że jeszcze długa droga przede mną
Z mojej strony: jeśli masz jakieś stare kwiatki literaturowe towarzyszy strażniczych - nie wyrzucaj i nie niszcz, nam się przydadzą na pewno .
Przykro mi już wszystko dawno wylądowało w kontenerze na śmieci, a były tam ładne oprawione tomy hehe
A jesli można wiedzieć po co Tobie one Rhundz?
#199
Napisano 2010-11-16, godz. 18:16
cytat z internetu nie działa tak dobrze jak skan publikacji albo papierowa wersja. siła przebicia i rażenia bywa fenomenalna, jeśli ten sam tytuł w dwóch publikacjach pokazuje dwie skrajne wersje wydarzeń. albo jeszcze lepiej: pokazuje karuzelę tych wersji wydarzeń .
z mojej strony polecam bardzo mocno jakies wciągające hobby obok pracy zawodowej, żeby umysł odciąć od wts'u
#200
Napisano 2010-11-16, godz. 18:18
Przykro mi już wszystko dawno wylądowało w kontenerze na śmieci, a były tam ładne oprawione tomy hehe
A jesli można wiedzieć po co Tobie one Rhundz?
Bo nie którzy chcą miec dobry oręż,bo największymi wrogami świadków są ich własne czasopisama.
Rhundz ... ja mam tomy nikt jeszcze odemnie nie odebrał,bo boją się mnie jako odstępcy,bo jeszcze ich może zwiodę na szeroką drogę??? i ich ocalę od Armagedonu??
Użytkownik caius edytował ten post 2010-11-16, godz. 18:31
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych