Skocz do zawartości


Zdjęcie

Strażnica zmanipulowała wypowiedź Tertuliana o krwi


  • Please log in to reply
31 replies to this topic

#21 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-08-27, godz. 17:08

Werset ten moich przekonań nie podważa, za to Twoje pewnie umacnia. :)

Nie ujmowałbym tego w aż tak skrajny sposób.
Jednak kwestia krwi w Prawie Noahickim nie jest jedyną kwestią podważoną w dalszej części Biblii. Weźmy też pod uwagę sprawę nakazu "rozmnażania się i napełniania ziemi". Gdyby Prawo Noahickie było prawem wieczystym, to ani Jezus, ani jego uczniowie nie opowiadali by się za bezżeństwem, a tym samym przeciwko płodzeniu dzieci. Takie postępowanie stoi w wyraźnej sprzeczności z prawem danym Noemu.
Mamy już zatem dwa precedensy przeciwko obowiązywaniu Prawa Noahickiego.
Dlatego, chociaż uważam, że było to prawo Boskie, to nie rozciągam go na nasze czasy, bo po prostu nie ma ku temu uzasadnienia.

W myśl powyższego przyzwolenia, cudzoziemiec, nie- Izraelita, mógł jeść rzecz nieczystą, niewykrwawione zwierzę. Lud święty miał powstrzymywać się od spożywania wszelkiej krwi. Krew miała olbrzymią wartość - służyła przebłaganiu grzechów.

Zatem znowu mamy argument przeciwko obowiązywaniu Prawa Hoahickiego, gdyż ono nie dotyczyło wyłącznie Izraelitów, ale wszystkich ludzi, którzy byli potomkami Noego. A jeżeli sam Jehowa zezwolił na spożywanie przez nich niewykrwawionego mięsa, zatem sprawa wydaje się być oczywista.

Oczywiście kierując się literą prawa możemy znaleźć podparcie naszego poglądu na krew - Bóg daje przyzwolenie na spożywanie krwi. Ale co mówi duch prawa? Krew jest święta, zasługuje na szacunek, krew ma związek z życiem teraźniejszym i przyszłym, nie jest czymś pospolitym. PŚ nie w każdej dziedzinie daje szczegółowe wytyczne, nie przedstawia precyzyjnych instrukcji postępowania człowieka wierzącego, często ogólnie mówi o sprawach pomniejszych lub nie mówi nic. Czytając Biblię poddajemy się nie tylko znaczeniu słowu, literze praw, ale przede wszystkim duchowi, intencji, głębszej treści przedstawionych zasad. Odbywa się proces ćwiczenia naszych władz poznawczych do odróżnienia rzeczy prawidłowych od wadliwych, chwalebnych od cielesnych. Zatem moje zrozumienie na kwestię spożywania krwi jest następujące: krew wiąże się z życiem , jest święta, zasługuje na szacunek, nie służy nam za cielesny pokarm. Nie uważam jednakże za stosowne ocenianie kogokowiek wierzącego, ani krytykowanie czyjegoś odmiennego zdania odnośnie krwi. Dopuszczam też użycie krwi jako pokarmu w sytuacji wyjątkowej, gdy zagrożone jest nasze zdrowie lub życie. Przykład wyczerpanego głodem, króla Dawida, spożywającego chleb pokładni z Przybytku z braku innego pożywienia. Wyjątki nie stanowią podstawowej reguły, głównej wytycznej prawa.

Wszystko zgoda. I jak sama zauważasz, w tym niby "betonowym" prawie co do krwi także istnieją precedensy, wskazujące na wyższość życia nad symbolem.
Nikt nie przetacza sobie krwi ot tak sobie. Transfuzje mają związek z ratowaniem życia.
No i trochę nie rozumiem tego porównania z jedzeniem... Masz na myśli ten "wspaniały" Strażnicowy przykład z lekarzem, alkoholem i wstrzykiwaniem?

Prawdę mówiąc, nie spotkałam się z takim wyjaśnieniem. No, ale też nie byłam wnikliwym czytelnikiem publikacji WTS-u. Pewnie masz rację, w końcu od dłuższego czasu zajmujesz się problematyką "krwionośną". :)

No to proszę:

The Watchtower z 15 listopada 1964, ss.680-682 (Strażnica nr11 z 1966, ss.22-24)

Izraelitom powiedziano: „Nie będziecie jeść żadnej zdechliny; przychodniowi, który jest w bramach twoich, dasz to, a jeść to będzie, albo sprzedasz cudzoziemcowi; boś ty lud święty Panu [Jehowie, NW], Bogu twemu.” (5 Mojż. 14:21) A zatem pozostaje kwestią sumienia, czy chrześcijanin pracujący w składzie będzie się zajmował wyrobami z krwią, takimi jak kaszanka, sprzedając ją osobom świeckim, które chcą za nią płacić. Sprawą osobistą jest też decyzja innego chrześcijanina, który musi rozstrzygnąć, czy będzie w sklepie chemicznym sprzedawał ludziom ze świata produkty zawierające krew albo czy ma na żądanie światowego pracodawcy rozsiewać na jego polu nawóz z zawartością krwi. Oczywiście chrześcijanin nie postąpiłby słusznie, gdyby zachęcał kogoś do wybrania raczej wyrobów zawierających krew niż wolnych od niej, i nie może bronić żadnego z niewłaściwych sposobów nabycia krwi. Co uczynić, gdy chodzi o postępowanie z takimi produktami, to musimy jednak pozostawić jako osobistą sprawę sumieniu każdego poszczególnego chrześcijanina. (…)

Chrześcijanie zatrudnieni w lecznictwie są osobiście odpowiedzialni za decyzje dotyczące ich pracy. Muszą ponosić konsekwencje swoich postanowień, zgodnie z zasadą wyrażoną w liście do Galatów 6:5. Niektórzy lekarze będący świadkami Jehowy dokonują transfuzji krwi osobom światowym na ich życzenie. Jednak nie robią tego u oddanych Bogu świadków Jehowy. Zgodnie ze słowami 5 Mojżeszowej 14:21 dawanie krwi ludziom ze świata, na ich żądanie pozostawione jest sumieniu chrześcijańskiego lekarza. Sytuacja jest podobna do tej w jakiej znajduje się chrześcijański rzeźnik lub sprzedawca, który musi zadecydować, czy może z czystym sumieniem sprzedawać wędliny z krwią osobom światowym.


Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#22 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2009-08-27, godz. 17:50

No to proszę:


z tego wynika, że świadkowie podlegają prawu Mojżeszowemu, bo tak naucza strażnica.
pozdrawiam Andrzej

#23 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-08-29, godz. 15:16

Jednak kwestia krwi w Prawie Noahickim nie jest jedyną kwestią podważoną w dalszej części Biblii. Weźmy też pod uwagę sprawę nakazu "rozmnażania się i napełniania ziemi". Gdyby Prawo Noahickie było prawem wieczystym, to ani Jezus, ani jego uczniowie nie opowiadali by się za bezżeństwem, a tym samym przeciwko płodzeniu dzieci. Takie postępowanie stoi w wyraźnej sprzeczności z prawem danym Noemu.
Mamy już zatem dwa precedensy przeciwko obowiązywaniu Prawa Noahickiego.
Dlatego, chociaż uważam, że było to prawo Boskie, to nie rozciągam go na nasze czasy, bo po prostu nie ma ku temu uzasadnienia.

Twój tok rozumowania zdaje się być logicznym. Patrzysz na Prawo Noahickie jako na nakaz, ktory nie obowiązuje współczesnych chrześcijan. Znajdujesz uzasadniające potwierdzenie w PŚ- przyzwolenie na dawanie lub sprzedaż niewykrwawionego mięsa cudzoziemcom, mieszkających w bramach Izraela; analogiczne, inne prawa dane Noemu, które nie znalazły ważności u Chrystusa; pewnie też, skłaniające do myślenia, milczenie pierwszych chrześcijan w sprawie krwi (jedyna wzmianka w fundamentalnym dla śJ w orzeczeniu żydowskiego CK z DZ.Ap.).
Prawo Noahickie, jak każde inne prawo dane narodowi izraelskiemu czy zborowi wczesnochrześcijańskiemu, nie jest tylko zakazem, nakazem, wytyczną postępowania. Wg mnie jest przede wszystkim skarbnicą wiedzy o Stwórcy i jest punktem widzenia Boga na różne sprawy. Jeśli nasze wysiłki duchowe zmierzają do szczytnego celu, jakim jest zbliżenie się do umysłowości Chrystusowej, to powinno nam zależeć na poznaniu zdania, poglądu i woli Boga. I w takim aspekcie próbuję w Prawie Noahickim dostrzec punkt widzenia Boga na temat świętości życia i szacunku dla krwi. Rzeczą pomniejszą staje się dla mnie zasadność przestrzegania tego prawa przez dzisiejszych chrześcijan, fundamentalną pozostaje fakt, że jest to prawo dane przez Boga, które czemuś przecież służyło i na coś wskazywało. I raczej nie wydaje mi się, aby przyświecał Bogu cel ograniczenia lub pozbawienia nas dobrych rzeczy. Wręcz przeciwnie sądzę, że prawo Boże sprzyja naszej pomyślności, i to nie tylko tej duchowej.
A jeśli chodzi o cudzoziemców, mieszkającym w Izraelu, którzy zapewne mieli niższy status niż rodowici Żydzi i prozelici i którym pozwolono spożywać padlinę...to ja mimo obiektywnej rzeczywistości nieżydowskiego pochodzenia (choć, kto tam do końca wie, czy tej domieszki krwi narodu wybranego nie posiadamy) czuję się jak najbardziej Izraelitką nie z litery prawa, ale mocą Nowego Przymierza, przypieczętowanego krwią Pana Jezusa.


Nikt nie przetacza sobie krwi ot tak sobie. Transfuzje mają związek z ratowaniem życia.
No i trochę nie rozumiem tego porównania z jedzeniem... Masz na myśli ten "wspaniały" Strażnicowy przykład z lekarzem, alkoholem i wstrzykiwaniem?

Jestem, jak najbardziej za użyciem krwi mającym związek z naszym cennym życiem. Tranfuzje krwi podtrzymują lub ratują ludzkie życie, więc takie zabiegi krwionośne wiążą się z właściwym poglądem, zgodnym ze zdaniem naszego Stwórcy. Natomiast nie widzę uzasadnienia, dlaczego ze świętości krwi mielibyśmy czynić sprawę pospolitą i spożywać ją jako przyprawy naszych produktów wędliniarskich lub innych. Bo świętości krwi należy się szacunek. Podobnie, jak naszemu życiu, o które powinniśmy dbać i bezmyślnie nie wystawiać na ryzyko jego utraty. O szacunku do krwi świadczy też sposób w jaki odnosimy się do innych, zwłaszcza przestrzegając przepisów ruchu drogowego, że też nie wspomnę o tym, co zapewne miał na myśli Tertulian.

Bardzo dziękuję za wyszukanie w archiwalnym wydaniu Strażnicy artykułu, odnoszącego się do interpretowania słów z 5Moj 14:21 :) . Jak przypuszczałam można na Ciebie liczyć ( idąc Jezusowym tokiem rozumowania...jak ktoś w małych rzeczach się sprawdza, to w większych też? ;) ). Na pewno nie zetknęłam się z WTS-owskim postrzeganiem tego tematu w wiadomej literaturze. Natomiast w realu, jak najbardziej "doświadczyłam" tzw. kwestii sumienia. I nie do końca jest, tak jak to pięknie przestawia Strażnica : " Dawanie krwi ludziom ze świata, na ich żądanie pozostawione jest sumieniu chrześcijańskiego lekarza. Sytuacja jest podobna do tej, w jakiej znajduje się chrześcijański rzeźnik lub sprzedawca, który musi zadecydować, czy może z częstym sumieniem sprzedać wędliny z krwią osobom światowym". Sumieniem śJ jest wykładnia niewolnika wiernego i roztropnego. Jeśli sumienie pozwala ci na podejmowanie działań niezgodnych z WTS-sowskim duchem...to albo nie masz właściwie wyszkolonego sumienia, bo za krótko jesteś w prawdzie, albo jest pączkującym odstępcą. Twoim sumieniem nie omieszkają zatroszczyć się kochajacy cię współbracia, którzy będą się na bieżąco interesować, gdzie pracujesz i co robisz, a jak jesteś osobą samotną, to czy na pewno śpisz we własnym łóżku.
Jak na razie moje sumienie pozwoliło mi na wiele rzeczy, wg mnie zgodnych z duchem Słowa Bożego, niekoniecznie jednomyślnych ze zdaniem niewolnika.

Użytkownik Ida edytował ten post 2009-08-29, godz. 15:46

"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#24 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-09-01, godz. 11:00

Prawo Noahickie, jak każde inne prawo dane narodowi izraelskiemu czy zborowi wczesnochrześcijańskiemu, nie jest tylko zakazem, nakazem, wytyczną postępowania. Wg mnie jest przede wszystkim skarbnicą wiedzy o Stwórcy i jest punktem widzenia Boga na różne sprawy. Jeśli nasze wysiłki duchowe zmierzają do szczytnego celu, jakim jest zbliżenie się do umysłowości Chrystusowej, to powinno nam zależeć na poznaniu zdania, poglądu i woli Boga. I w takim aspekcie próbuję w Prawie Noahickim dostrzec punkt widzenia Boga na temat świętości życia i szacunku dla krwi. Rzeczą pomniejszą staje się dla mnie zasadność przestrzegania tego prawa przez dzisiejszych chrześcijan, fundamentalną pozostaje fakt, że jest to prawo dane przez Boga, które czemuś przecież służyło i na coś wskazywało.

I od tego należało chyba zacząć naszą dyskusję ;)
Ja nigdzie nie odnoszę się do Prawa Noahickiego jako nieistotnego, bezwartościowego czy przebrzmiałego. Nie dyskredytuję też jego zapisów.
Sądzę jedynie, że spełniło ono swoją rolę, podobnie jak Prawo Mojżeszowe.
A że niesie ze sobą pewne ponadczasowe wartości czy przesłania? Owszem. Jednak ani Prawo Noahickie ani Mojżeszowe nie daje zbawienia. To osiąga się poprzez Prawo Chrystusowe. Dlatego odwoływanie się do Starego Prawa nie uważam za wyznacznik chrześcijańskiej wiary.

Jestem, jak najbardziej za użyciem krwi mającym związek z naszym cennym życiem. Tranfuzje krwi podtrzymują lub ratują ludzkie życie, więc takie zabiegi krwionośne wiążą się z właściwym poglądem, zgodnym ze zdaniem naszego Stwórcy. Natomiast nie widzę uzasadnienia, dlaczego ze świętości krwi mielibyśmy czynić sprawę pospolitą i spożywać ją jako przyprawy naszych produktów wędliniarskich lub innych. Bo świętości krwi należy się szacunek. Podobnie, jak naszemu życiu, o które powinniśmy dbać i bezmyślnie nie wystawiać na ryzyko jego utraty. O szacunku do krwi świadczy też sposób w jaki odnosimy się do innych, zwłaszcza przestrzegając przepisów ruchu drogowego, że też nie wspomnę o tym, co zapewne miał na myśli Tertulian.

A ja traktuję to wszystko jako sprawę sumienia.
Rzecz jasna, każde rozmyśle i świadome narażanie swojego lub cudzego życia na szwank jest naganne, jednak co do tego ma spożywanie czy przetaczanie krwi?
Szacunek dla życia otrzymanego od Boga to jedno, a podtrzymywanie owego 'świętego życia' krwią to drugie.

Bardzo dziękuję za wyszukanie w archiwalnym wydaniu Strażnicy artykułu, odnoszącego się do interpretowania słów z 5Moj 14:21 :) . Jak przypuszczałam można na Ciebie liczyć ( idąc Jezusowym tokiem rozumowania...jak ktoś w małych rzeczach się sprawdza, to w większych też? ;) ). Na pewno nie zetknęłam się z WTS-owskim postrzeganiem tego tematu w wiadomej literaturze. Natomiast w realu, jak najbardziej "doświadczyłam" tzw. kwestii sumienia.

W WTS-owiej rzeczywistości nie ma niczego takiego jak "własne sumienie".
Sumienie Świadków kształtuje literatura Strażnicy. Mogą się z tym zgadzać albo wylatują.
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#25 Młody Wilk

Młody Wilk

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 118 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-09-01, godz. 14:44

W WTS-owiej rzeczywistości nie ma niczego takiego jak "własne sumienie".
Sumienie Świadków kształtuje literatura Strażnicy. Mogą się z tym zgadzać albo wylatują.


Jak to czasem mówią: "sumienia mają bracia w Brooklynie" :)

#26 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2009-09-01, godz. 18:34

W WTS-owiej rzeczywistości nie ma niczego takiego jak "własne sumienie".
Sumienie Świadków kształtuje literatura Strażnicy. Mogą się z tym zgadzać albo wylatują.


powiedz to gorliwemu świadkowi. Dzisiaj właśnie jeden mi mówił "TO SĄ MOJE WŁASNE DECYZJE" i dalej "takie są zasady".
pozdrawiam Andrzej

#27 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-09-02, godz. 09:12

Jednak ani Prawo Noahickie ani Mojżeszowe nie daje zbawienia. To osiąga się poprzez Prawo Chrystusowe. Dlatego odwoływanie się do Starego Prawa nie uważam za wyznacznik chrześcijańskiej wiary.


Masz dosyć formalistyczne podejście do Prawa Bożego. Oczywiście, że ani Prawo Noahickie, ani Mojzeszowe nie dają podstawy uzyskania zbawienia, ale przecież prowadzą nas do zrozumienia rzeczywistości chrześcijańskiej. Oczywiście, myślę podobnie jak Ty te Prawa nas nie obowiązują. Jeśli chodzi o przestrzeganie postanowienia z Dziejów Ap., to uważam, że wyłuszczone cztery "niezbędne" przepisy obowiązujące poganochrześcijan, nie mają formy wyraźnego nakazu. Wskazuje na to chociażby końcowe zdanie postanowienia-"bywajcie zdrowi"- w którym widać oczekiwanie na dobrowolne przestrzeganie koniecznych ustaleń, nie na dokładne wypełnienie jakiegoś nakazu. Sprawą sumienia chrześcijanina pozostaje, czy widzi uzasadnienie przestrzegania prawa dotyczącego powstrzymywania się od krwi i jak to postanowienie rozumie w oparciu o Boży punkt widzenia. Moje sumienie podpowiada mi, że nie powinnam spożywać krwi, bo zadaniem krwi jest podtrzymywać życie, a nie "dosmaczać" nam życie. Nie mam nic przeciwko transfuzji krwi, ponieważ jestem przekonana, że ten zabieg podtrzymuje i ratuje życie. Ale to jest moje sumienie i doskonale znam słowa z Kol. 2:16,17 " Niech was tedy nikt nie sądzi z powodu pokarmu i napoju, albo z powodu święta lub nowiu księżyca bądź sabatu. Wszystko to są tylko cienie rzeczy przyszłych; rzeczywistością natomiast jest Chrystus". Każdy powinien postępować tak jak mu dyktuje własne sumienie, bo każdy też "poniesie swój ciężar".

Rzecz jasna, każde rozmyśle i świadome narażanie swojego lub cudzego życia na szwank jest naganne, jednak co do tego ma spożywanie czy przetaczanie krwi?
Szacunek dla życia otrzymanego od Boga to jedno, a podtrzymywanie owego 'świętego życia' krwią to drugie.


Może związek jest taki, że nagła utrata krwi- krwotok, będący wynikiem np. wypadku samochodowego lub innego, wynikającego z nieprzestrzegania zasad BHP albo działaniem świadomym człowieka ( zabójstwo, samobójcze podcięcie żył) powoduje wstrząs hipowolemiczny, stanowiący bezpośrednią przyczynę utraty życia. Tu chodzi nie tylko o brak poszanowania życia, ale o "przelewania" krwi. Myślę niewłaściwie, zbyt dosłownie?

W WTS-owiej rzeczywistości nie ma niczego takiego jak "własne sumienie".
Sumienie Świadków kształtuje literatura Strażnicy. Mogą się z tym zgadzać albo wylatują.


To pewnie ja nigdy tak naprawdę nie byłam śJ, bo swoje sumienia kształtowałam przede wszystkim na PŚ i na bardziej lub mniej własciwym zrozumieniu Bożych Słów. Dlaczego miałabym się dzielić informacjami z moimi braćmi w wierze, na co pozwala mi sumienie? Skoro własne sumienie - to jest to sprawa bardzo osobista, między mną a Bogiem. Nikt nie powinien mi z tego tytułu czynić wyrzuty!

Sorry, coś mi zdolność wstawiania cytatów siadła. Może to wynik mojego "wielkiego rozgarnięcia" komputerowego.

Użytkownik jb edytował ten post 2009-09-02, godz. 13:26
edycja okien cytatów

"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#28 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-09-04, godz. 12:52

Może związek jest taki, że nagła utrata krwi- krwotok, będący wynikiem np. wypadku samochodowego lub innego, wynikającego z nieprzestrzegania zasad BHP albo działaniem świadomym człowieka ( zabójstwo, samobójcze podcięcie żył) powoduje wstrząs hipowolemiczny, stanowiący bezpośrednią przyczynę utraty życia. Tu chodzi nie tylko o brak poszanowania życia, ale o "przelewania" krwi. Myślę niewłaściwie, zbyt dosłownie?

A dlaczego pytasz o to mnie?
Jeżeli traktujesz takie postrzeganie sprawy jako kwestię Twojego sumienia, to mnie nic do tego ;)
Natomiast w tym konkretnym wypadku wolałbym trzymać się faktów, niż spekulować.
Twój punkt widzenia (tak to widzę, jeśli źle to mnie sprostuj) opiera się na znaku równości pomiędzy spożywaniem krwi a podtrzymywaniem życia krwią.
Ja doskonale wiem, że taki właśnie pogląd jest ŚJ wpajany na każdym kroku i tak to widzą (świadomie lub nie).
Nie ma to jednak uzasadnienia biblijnego, a już tym bardziej medycznego.
W całym tym "zamieszaniu" chodzi raczej o szacunek dla życia, którego symbolem jest krew, a nie fanatyczne unikanie krwi za wszelką cenę.
Nie wiemy np. jak zginął Abel? Może został uduszony? A może tak uderzony w głowę, że co prawda zmarł, ale nie poleciała ani kropla krwi? A co powiedzieć o wypadkach otrucia kogoś? Jednak Bóg o każdym przypadku morderstwa mówi o "przelewaniu krwi". Zatem ostrożnie podchodziłbym do dosłowności tego zwrotu.
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#29 Noc_spokojna

Noc_spokojna

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3033 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-09-04, godz. 13:15

Nie wiemy np. jak zginął Abel? Może został uduszony? A może tak uderzony w głowę, że co prawda zmarł, ale nie poleciała ani kropla krwi? A co powiedzieć o wypadkach otrucia kogoś? Jednak Bóg o każdym przypadku morderstwa mówi o "przelewaniu krwi". Zatem ostrożnie podchodziłbym do dosłowności tego zwrotu.


Dodajmy do tego, że w Biblii, zakaz spożywania krwi, wiąże się odebraniem życia życia, temu, o którego krew chodzi, czyli najczęściej z zabiciem zwierzęcia.
Ja ręczę głową, że w stacjach krwiodawstwa, nie odcinają krwiodawcy głowy zaraz po oddaniu krwi. Krwiodawca wychodzi ze stacji krwiodawstwa żywy, a nawet nie ponosi uszczerbku na zdrowiu.
Jak zatem Świadkowie Jehowy, dobrowolne oddawanie krwi, bez uszczerbku na zdrowiu i życiu, a potem wykorzystanie jej do celów leczniczych, bądź bezpośredniego ratowania życia ludzkiego, mogą nazwać barakiem poszanowania życia, bądź przelaniem krwi??

Pozdrawiam cieplutko

zdziwiona Dosia

#30 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-09-05, godz. 22:33

A dlaczego pytasz o to mnie?

Kładę pytanie w wirtualną przestrzeń. Masz ochotę odnieść się do niego, miło mi. Ale pytanie kieruję do każdego ktokolwiek chce zabrać głos. Pytam się też samą siebie, więc może pozostać otwarte. :)
Zgadzam się z Tobą, że zwrotu "przelewanie" krwi nie należałoby brać zbyt dosłownie. Chrystus też przelał za nas krew, ale przecież trudno byłoby znaleźć uzasadnienie tezy, że umarł z wykrwawienia. Drogocenna krew Pana Jezusa urasta do symbolu życia, a przelanie krwi do darowania nam życia. Symbol należy szanować, ale nasze docenianie powinno iść w kierunku uświęcenia tego, co ten symbol faktycznie oznacza. Wypaczeniem i zupełnym niezrozumieniem staje się wywyższenie symbolu ponad jego wartość. Tak właśnie postrzegam interpretację zalecenia z Dz.Ap. wg WTS-u.

Twój punkt widzenia (tak to widzę, jeśli źle to mnie sprostuj) opiera się na znaku równości pomiędzy spożywaniem krwi a podtrzymywaniem życia krwią.
Ja doskonale wiem, że taki właśnie pogląd jest ŚJ wpajany na każdym kroku i tak to widzą (świadomie lub nie).

Chyba nie wyraziłam się zbyt jasno. Między spożywaniem krwi a podtrzymywaniem życia poprzez krew dostrzegam sporą i zasadniczą różnicę. Dlatego widzę podstawy, aby chrześcijanie przyjmowali preparaty z krwi służące podtrzymaniu lub uratowaniu ludzkiego życia. Bo nasze życie, jakiekolwiek by nie było, jest darem od Boga i wymaga poszanowania, a transfuzja krwi tą wartość może wzmacniać, zatem służy szlachetnemu celowi i nie ma nic wspólnego z brakiem szacunku do krwi. Natomiast, jaki głębszy cel miałby przyświecać spożywaniu krwi? Nie potrafię dostrzec uzadnienie dla takiego procederu, uważam to za zbyteczne, ale nie dyskwalfikujące nas jako chrześcijan. Kwestia krwi, podnoszona przez śJ do rangi czołowego Bożego wymogu, jest wg mnie sprawą sumienia każdego chrześcijanina. Osobiście dla mnie ma wymiar specyjalny. :rolleyes:

Użytkownik Ida edytował ten post 2009-09-05, godz. 22:37

"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#31 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-09-07, godz. 08:59

...jaki głębszy cel miałby przyświecać spożywaniu krwi? Nie potrafię dostrzec uzadnienie dla takiego procederu, uważam to za zbyteczne, ale nie dyskwalfikujące nas jako chrześcijan.

W pewnym sensie - celem także jest podtrzymania życia.
Mówię tutaj o sytuacjach skrajnych, pilnych, żywotnych.
Czy np. Bóg zakazuje bezwględnie spożywania krwi, nawet w przypadkach ewentualności śmierci głodowej? Nie.
A dobitnym precedensem jest tutaj zapis z Prawa Mojżeszowego.
Z jednej strony stanowczy zakaz lekkiego traktowania krwi:

Kapłańska 17:13,14
Jeśli jakiś człowiek z synów Izraela lub jakiś osiadły przybysz, który przebywa pośród was jako przybysz, złapie podczas łowów dzikie zwierzę lub ptaka, które można jeść, to wyleje jego krew i przykryje ją prochem. Bo duszą wszelkiego ciała jest jego krew dzięki duszy, która w niej jest. Toteż powiedziałem synom Izraela: „Nie wolno wam spożywać krwi żadnego ciała, gdyż duszą wszelkiego ciała jest jego krew. Każdy, kto ją spożywa, zostanie zgładzony”.


Ale zaraz po tym miłosierne wczucie się w sytuację człowieka w "podbramkowej sytuacji":

Kapłańska 17:15,16
Jeżeli ktoś, jakaś dusza — czy to rodowity mieszkaniec, czy też osiadły przybysz — zje jakąś padlinę lub coś rozszarpanego przez dzikie zwierzę, to wypierze swe szaty i wykąpie się w wodzie, i będzie nieczysty aż do wieczora; potem będzie czysty. Ale jeśli ich nie wypierze i nie wykąpie swego ciała, to odpowie za swe przewinienie.


I tu jest sedno sprawy: krew jest święta, ale jeszcze bardziej święte jest ludzkie życie stanowiące u Boga wartość nadrzędną.
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#32 oskar

oskar

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 738 Postów

Napisano 2010-08-05, godz. 17:14



Oczywiście że chodziło o "przelewanie krwi" w sensie zabijania...a nie
że nagle oto pojawił się książe Dracula :rolleyes:




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych