Odszedłem, odeszłam, ale tylko fizycznie?
#1
Napisano 2009-09-09, godz. 17:05
Potrafię zrozumieć, że konsekwencje emocjonalne bycia ŚJ i odejścia są koszmarne. I że mogą długo dawać o sobie znać...
Ale zamiana ze świadka jehowy na ex-św. jehowy, który wciąż jest uzalezniony emocjonalnie od organizacji przeraża mnie równie mocno jak życie w tym obozie.
#2
Napisano 2009-09-09, godz. 17:27
Swiadkowie przez długi czas utrzymywali się na powierzchnii gdyż zaszczepiali jeszcze jedną rzecz, nawet gdy ktos odchodził, to nie mówił złego słowa .... taka lojalność do grobu..... wręcz wymagana! I nastał internet , tu łatwiej wypowiedzieć słowa których nie wypowiedziałoby się ...... Zastanawiałam się czy mogłabym wypowiedzieć się w TV, otóż nie, moja rodzina nie miałaby życia..... ja też.....
Przez lata nikt nie miał jak ostrzec potencjalnych chętnych przed wstąpieniem w szeregi.....
Więc raczej to nie tak, to tak, że czuję potrzebę opowiedzenia mojej historii, aby ktoś nie musiał przeżywać podobnej!
#3
Napisano 2009-09-09, godz. 17:36
To nie tak......
Swiadkowie przez długi czas utrzymywali się na powierzchnii gdyż zaszczepiali jeszcze jedną rzecz, nawet gdy ktos odchodził, to nie mówił złego słowa .... taka lojalność do grobu..... wręcz wymagana! I nastał internet , tu łatwiej wypowiedzieć słowa których nie wypowiedziałoby się ...... Zastanawiałam się czy mogłabym wypowiedzieć się w TV, otóż nie, moja rodzina nie miałaby życia..... ja też.....
Przez lata nikt nie miał jak ostrzec potencjalnych chętnych przed wstąpieniem w szeregi.....
Więc raczej to nie tak, to tak, że czuję potrzebę opowiedzenia mojej historii, aby ktoś nie musiał przeżywać podobnej!
Qwerty,
jestem tutaj z tego samego powodu i TO rozumiem. Ale zauważam też masę wątków pisanych przez BYŁYCH ŚJ, którzy wciąż czytają "literaturę", nowe artykuły, śledzą na bieżąco, co dzieje się we wspólnocie. TEGO nie rozumiem.
#4
Napisano 2009-09-10, godz. 06:01
#5
Napisano 2009-09-10, godz. 07:12
#6
Napisano 2009-09-10, godz. 08:39
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#7
Napisano 2009-09-10, godz. 12:20
Bolesne piętno jakie odcisnęło na wielu z nas bycie w organizacji jest na tyle mocne że nie potrafimy się uwolnić od tego. Wielu z nas tak bardzo ciąży to piętno że szukamy ujścia naszych emocji m.in. na takich forach jak to. I prawie każdy kto tu się udziela i był w WTS-ie jest na tyle okaleczony emocjonalnie że tak do końca nie może sobie sam ze sobą poradzić. Dopiero tutaj widać co religia połączona z psychomanipulacją może zrobić z człowieka. Teraz od każdego z nas, z osobna zależy jaką drogę samouzdrowienia obierzemy. Jeżeli udział w forum jest taką drogą to należy nią podążać. Życzę wszystkim, którzy zmagają się ze złymi emocjami wywołanymi przez WTS aby jak najszybciej odzyskały pełną radość życia - bo życie jest piękne!Zastanawia mnie dlaczego tyle osób odeszło ze świadkowego obozu tylko po to, żeby teraz śledzić najnowsze wydawnictwa tejże organizacji, czytać o niej, bulwersować się zagadnieniami...
Potrafię zrozumieć, że konsekwencje emocjonalne bycia ŚJ i odejścia są koszmarne. I że mogą długo dawać o sobie znać...
Ale zamiana ze świadka jehowy na ex-św. jehowy, który wciąż jest uzalezniony emocjonalnie od organizacji przeraża mnie równie mocno jak życie w tym obozie.
#8
Napisano 2009-09-10, godz. 13:38
Żyć w tym nie chcesz, a i bez tego nie potrafisz
A member of AJWRB group
#9
Napisano 2009-09-10, godz. 16:04
#10
Napisano 2009-09-10, godz. 16:34
Generalnie na codzień nie odczuwam braku Straznicy. Nawet nie jestem ostatnio na bieżąco. Jest to jakiś etap mojego życia. Może czasami myślę, że mógłbym wrócić... ale oni mnie nie chcą. Zatem nie naciskam i nie garnę się tam. Mam swoje życie, swoje sprawy. Jestem zadowolony i szczęsliwy.
Może kiedyś tam na nowo nawiążę romans ze Straznicą...
A member of AJWRB group
#11
Napisano 2009-09-10, godz. 16:52
spróbujcie może to dobre antidotum. Poza tym te wspólne nasze tu spotkania to takie AA pisałem już wiele razy, że w momencie przemiany organizacji tak jak to miało miejsce z kościołem(gdzieś tu już wymienionym,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,) będę pierwszym który do umiłowanej powróci
#12
Napisano 2009-09-10, godz. 19:19
#13
Napisano 2009-09-10, godz. 20:53
Dziś jestem wykluczony. Jak spoglądam na to wszystko co za mną to aż dziw mnie bierze jak ja mogłem kiedyś w to wszystko wierzyć i to jeszcze mając wiele razy wątpliwości co do biblijności poznawanych doktryn, zasad i obyczajów. Jednakże stwierdzam, że ta wiara była w sumie dość powierzchowna. Nie czuję się związany z Organizacją ani trochę - ani fizycznie ani tym bardziej emocjonalnie, psychicznie. Nie mam potrzeby chodzić na zebrania i czytać literatury. Jeśli już coś chcę przeczytać to wybrane pozycje. Jedyne czego żałuję to zmarnowany czas, młode lata. Czasami człowiek wspomina. Te miłe chwile też. Jednak to też nie było jakieś związanie się emocjonalne z Organizacją. Chodziło o pojedyncze osoby, ludzi z którymi można było spędzać miło czas, o miłe wydarzenia, jakieś fajne rozmowy. Tu nie chodziło o miłość do Organizacji czy jej doktryn. Organizacja mi nic dobrego nie dała. A dziś po prostu nie angażuję się emocjonalnie w to co było miłego. Można powspominać ale żeby się nad tym rozczulać... Nie ma po co. Tym bardziej, że zakończenie było czymś naprawdę nieprzyjemnym - rozpad mego małżeństwa, głupie komentarze, wtrącanie się ludzi w nieswoje sprawy, sanhedryn, hipokryzja, obłuda, fanatyzm. To zakończenie przechyliło szalę goryczy. I nie pomogą tutaj jakieś miłe wspomnienia których i tak było mało.
Użytkownik ble edytował ten post 2009-09-10, godz. 21:09
#14
Napisano 2009-09-10, godz. 21:00
sie myli
#15
Napisano 2009-09-11, godz. 07:27
A co w organizacji musiałoby się zmienić, abyś tam powrócił?dużo w tym temacie można by jeszcze napisać mi osobiście trauma czytania przeszła, gdyż zamieniłem ją na traumę czytania słowa Bożego bezpośrednio i codziennie co wcześniej przyznam szczerze nie udawało mi się
spróbujcie może to dobre antidotum. Poza tym te wspólne nasze tu spotkania to takie AA pisałem już wiele razy, że w momencie przemiany organizacji tak jak to miało miejsce z kościołem(gdzieś tu już wymienionym,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,) będę pierwszym który do umiłowanej powróci
#16
Napisano 2009-09-11, godz. 19:36
#17
Napisano 2009-09-11, godz. 21:27
Użytkownik ble edytował ten post 2009-09-11, godz. 21:29
#18
Napisano 2009-09-12, godz. 20:34
A najważniejszą dla mnie cenną informacją, którą pozyskałem tutaj jest to, że zrozumiałem iż moje odczucia, które tłumiłem w sobie lata całe i wewnętrzne rozterki nie są tylko i wyłącznie moim wymysłem. Po prostu znajduję potwierdzenie pewnych własnych teorii i utwierdzenie w przekonaniu, że mimo wszystko zrobiłem dobrze odchodząc.
#19
Napisano 2009-10-18, godz. 16:29
Mam świeżego kaca po odłaczeniu, co ciekawe poukladałem sobie wszystko.
Nie czuje zwiazku z organizacja i jej materiałami ani tesknoty za zabraniami.Jednak jakies toksyny we mnie tkwią.
To co mi zatruwa mysli to unikanie mnie, przez moich najbliższych.
Zagladam tu bo szukam pomysłów, wspierających mój czarci pomysł.
Skoro Hitler odbił Mussoliniego z nidostepnej górskiej twierdzy, to dlaczego mi miałoby sie nie udac z tymi ktorych kocham.
Odszedłem więc fizycznie ale musze wracac po innych, dobrze ze śj przekuli się.
dobrze ze jestescie
i chetnie sie z wami napije
Użytkownik ser(żółty) edytował ten post 2009-10-18, godz. 16:34
#20
Napisano 2009-10-19, godz. 19:10
no ja podobnie:)zaangażowałem sie w układanie swego życia osobistego, zawodowego, studiowanie na wyższych uczelniach, mało mnie tutaj ostatnio. Chyba pierwszy etap 'odwykówki' mam za sobą. Od mego odejścia minie niedługo w grudniu 7 lat
u mnie sa takie fazy..po odejsciu wszystko tlumilam w sobie..walczylam sama z emocjami ukladaniem swego zycia itp.po jakims czasie wszystko wyszlo i wtedy zaczelam szukac Exow aby zobaczyc jak oni sobie radza...potem znow mialam fazy ciszy...ale ostatnio odezwalo sie dwoch braci do mnie przez nk...juz wykluczonych i jakos na nowo temat powrocil...hm...mam w nosie sprawy doktrynalne..dla mnie to sprawa drugorzedna..interesuja mnie emocje i przezycia..psychika itp...
tak jak ble..wkurzam sie, ze przepadly w tej Org. moje najlepsze lata 16,17, 18 itd...i wymyslam sobie od debili co jakis czas, ze dalam sie tak omotac:/
coz...
a wogole dziwie sie ze nawet przez chwile niektorzy z was mysla o powrocie do tych pomyjow do tych klamcow ...mnie na sama mysle ze mialabym wejsc wten kierat od nowa i to jeszzce z pietnem odlaczenia w przeszlosc ciarki przechodza...wrrr
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych