Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dyżur. Nagłe przypadki


  • Please log in to reply
3 replies to this topic

#1 agent terenowy:)

agent terenowy:)

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 284 Postów

Napisano 2009-11-24, godz. 16:19

W niedzielę na tv Puls leciał odcinek dokumentu 'szpital-nagłe przypadki.' W odcinku jest nagranie ze sprawy sądowej o transfuzję dla syna kobiety od świadków. Powtarzają w czwartek o 23.30. Tak jakby ktoś chciał sobie obejrzeć czy nagrać. Żeby pobudzić ciekawość, nie powiem jak się skończy ;)
Kto przyjmuje pomazańca jako pomazańca, otrzyma nagrodę pomazańca. (por. Mat 10, 41).

#2 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-11-27, godz. 00:50

Jeżeli ktoś nie oglądał, to przedstawiam skrót:
Kobieta, matka nastoletniego chłopca, nie wyrażała zgody na transfuzję, co wyjaśniała swoimi przekonaniami religijnymi (mówiła między innymi, że Biblia zabrania transfuzji). Przez cały czas miała ona przy sobie Biblię. Nie miała natomiast żadnego wsparcia w postaci rodziny czy współwyznawców. Z inicjatywy lekarki sprawa trafiła do sędziego. Sędzia przyjechał do szpitala, odbyło się spotkanie, szybko podjęta została decyzja o przeprowadzeniu transfuzji. Później matka w rozmowie ze wspomnianą lekarką wyrażała radość z powodu takiej, a nie innej decyzji: mówiła, że oddała sprawę Bogu, a Bóg najwyraźniej wybrał takie rozwiązanie, etc. Nazwa wyznania nie padła.

Byłoby wspaniale, gdyby wszystkie tego rodzaju sprawy kończyły się w podobny sposób, a rodzice odmawiający transfuzji mieli zbliżone podejście...
.jb

#3 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-11-27, godz. 08:13

Jeśli jest Świadkiem Jehowy to zapewne starsi już się dowiedzieli o wszystkim i szybko musieli ochronić czystość zboru przed obrzydliwą matką która zezwoliła na karygodną transfuzję krwi...

#4 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-11-27, godz. 23:09

Nie oglądałam powyższego reportażu, ale bazując na streszczeniu jb można z łatwością wczuć się w omawianą problematykę. Szczerze współczuję osobom, które stanęły przed podobnymi dylematami. Szczególnie przykrym faktem jest brak wsparcia ze strony rodziny i współwyznawców. Ale choć kobietę opuścili najbliżsi i "przyjaciele", nie opuścił ją Bóg i znalazł, dla niej i dla jej dziecka, najwłaściwsze rozwiązanie.

Ponad 20 lat temu moja rodzina stanęła przed podobnym dylematem, choć nie chodziło o dziecko lecz o osobę w pełni stanowiącą o sobie. W grę wchodził poważny ( jak na tamte czasy) zabieg operacyjny i duże prawdopodobieństwo konieczności przetoczenia krwi. Pamiętam napiecie, jakie towarzyszyło nam przed zabiegiem. Obawa o zdrowie i życie ukochanej osoby, o pomyślne i radykalne rozwiązanie problemu medycznego, wreszcie o uszanowanie nakazu Boga ( bo w tym okresie zdecydowanie trwaliśmy w lojalności wobec Organizacji). Stanowiliśmy rodzinę i wspieraliśmy się wzajemnie. Dzieliliśmy się swoimi emocjami i przeczuciami. Lekarze przed zabiegiem zapewnili nas, że zrobią wszystko co w im mocy, aby uszanować nasz pogląd widzenia na sprawę krwi. Ale też nie zarzekali się, że absolutnie nie użyją krwi. Miałam cichą nadzieję, że postąpią rozsądnie stawiając życie ludzkie ponad niepojęte dla nich przekonania. Operacja udała się, obyło się bez transfuzji. Mielismy szczęscie... albo Pan Bóg czuwał nad naszą rodziną. Trafiliśmy na uzdolnionego neurochirurga, obecnie wybitnego specyjalistę, znanego i cenionego w naszym kraju.
W tym trudnym dla nas okresie, a takze po operacji uzyskalismy równiez wsparcie od braci ze zboru. Byli to przede wszystkim dobrzy znajomi rodziców, z którymi sporo przeszli w niekorzystnych, dla wyznania śJ, latach. Większość umiała odnaleźć się w roli miłującego przyjaciela. Ale pamiętam też siostrę, które jedno z pierwszych pytań brzmiało- czy na pewno zabieg odbył się bez krwi... jakby ta fundamentalna decyzja dotyczaca transfuzji była w tej dramatycznej historii najwazniejsza. Byliśmy zdegustowani, ale nie zaskoczeni.
Mam nadzieję, ze już nigdy nie doświadczę podobnych dylematów.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych