Skocz do zawartości


Zdjęcie

kaszanka, zwyczajna, salceson...


  • Please log in to reply
45 replies to this topic

Ankieta: Czy jesz potrawy z krwią?

Czy jesz potrawy z krwią?

Nie możesz zobaczyć wyników tej ankiety dopóki nie oddasz głosu. Proszę zaloguj się i oddaj głos by zobaczyć wyniki.
Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#1 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2009-11-28, godz. 07:42

Nie wątpię, że większość exów bez oporów przyjęłaby transfuzję krwi ratującą życie własne lub bliskich. Ale mam pytanie:

czy jecie lub zjedlibyście kaszankę lub inne produkty zawierające krew? Jak głęboka jest WTS-owska blokada psychiczna? Zapraszam do ankiety.

#2 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2009-11-28, godz. 08:49

Przyznam się, że zdarza mi się ostatnio jadać kaszankę. Zanim jednak nabierzecie do mnie obrzydzenia i definitywnie przekreślicie pozwólcie, że opowiem pewną historię. Jest to dla mnie historia z gatunku koszmarnych i nieco wstydliwych. Na szczęście nabrałem już do niej dystansu.

Otóż pod koniec lat 70-tych ( miałem wtedy ze 12-13 lat ) w kurortach nadmorskich, obok smażalni ryb, królowały rożna. Zawsze ciekła mi ślinka na kiełbaskę z rożna. Matka odmawiała zakupu tłumacząc, że najpewniej jest to zwyczajna zawierająca krew. Jednak któregoś wieczora Szatan podpuścił małego chłopca i ten zdobywszy kilka zł w skrytości kupił i spałaszował pachnącą kiełbaskę. Po powrocie do domu, od słowa do słowa, wygadałem się Matce ( nigdy nie umiałem kłamać ), no i zaczęła się jazda...że to grzech śmiertelny...że nie wiadomo, co ze mną będzie, bo jestem już świadomy itd. Dopadł mnie taki lęk, że zwymiotowałem w ubikacji tą nieszczęsną kiełbaskę. Przez kilka dni odchorowałem to psychofizycznie. Byłem śmiertelnie przerażony. Uważałem, że Jehowa mi tego nie daruje i zabije mnie w Armagedonie. Temat potraw z krwią był dla mnie zamknięty aż...

...tego lata gościłem moją ukochaną rodzinkę nad morzem. Wieczorami grillowaliśmy. Jednego wieczora, wśród karkówki i kiełbasek znalazła się zakupiona przez rodzinkę kaszanka. Serce załomotało, krew nabrzmiała w skroniach. Dopadł mnie paniczny lęk. Jednak po chwili, grillując i sącząc szklaneczkę brandy przyszła mi myśl, że wiele z tego co wydaje nam się rzeczywiste, dzieje się tylko w naszej psychice. Lęk przed kaszanką nie ma rzeczywistego uzasadnienia. To urojone zagrożenie...i...tego wieczora zjadłem swoją pierwszą w życiu krwistą kaszankę. Była smaczna. Stała się ona dla mnie swoistym rodzajem autoterapii. Złamałem kolejną blokadę w psychice. Puścił kolejny urojony lęk.

Obecnie zdarza się, że śniadam z chłopakami z mojej budowy. Robimy sobie proste potrawy ( jak to na budowie ). Bywa i kaszanka. Kaszanka z wody i musztarda? czemu nie! jak świeża, to całkiem pyszna. Zwłaszcza na powietrzu;-)

PS. Moja Mama, do której wciąż mam dużo szacunku, stosowała niestety wobec swoich dzieci w tym mnie ( bez świadomości i złej woli ) to, co obecnie nazywam psychozami indukowanymi i przemocą psychiczną:-(

#3 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2009-11-28, godz. 08:59

Kaszanka mnie obrzydza. Zagłosowałem na 'nie'.

Ale jem krwistą wątróbkę albo stek.
[db]

#4 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-11-28, godz. 09:06

Ja niestety nie potrafię się przełamać.....ale ja mam problem z jdzeniem mięsa, nie jem podrobów, nie jem mielonego, tylko "czyste" mieso, piersi.... Nie potrafię stwierdzić jaki udział w mojej blokadzie ma Wts.... pewnie spory. Ja nie potrafię się przełamać, a może nie chcę... ( Mnie napawa obrzydzeniem nawet jajko na miękko haha)
nie potrafiłam uwierzyć.......

#5 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-11-28, godz. 10:16

Przyznam się, że zdarza mi się ostatnio jadać kaszankę. Zanim jednak nabierzecie do mnie obrzydzenia i definitywnie przekreślicie pozwólcie, że opowiem pewną historię.


E tam, ja też jadam. Przestałam jeść kaszankę, zanim zostałam ŚJ (mój kuzyn z żoną należeli do Epifanii i kiedy pokazali mi werset, że należy się powstrzymywać od krwi, to przestałam ją jeść. Z tym że oni powstrzymują się jedynie od jedzenia krwi, natomiast nie mają nic przeciwko jej przetaczaniu).

Później długo, długo jej nie jadłam, ale kiedyś pojechałam na jakieś szkolenie i tam też był grill i między innymi kaszanka, która wyglądała bardzo apetycznie. No i przypomniałam sobie, że nie to kala człowieka, co do niego wchodzi, ale co z niego wychodzi ;) No i zjadłam, i żyję :)

Niech każdy najlepiej je to, na co ma ochotę i nie ocenia innych po pokarmach :) Jedyną rzeczą, której ja z kolei nie wezmę do ust, jest gotowane mleko ... ;)

#6 kantata

kantata

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 787 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2009-11-28, godz. 15:51

Mam niechęć do krwi w mięsie, tak samo jak do żył, chrząstek, tłuszczu i innego rodzaju niespodzianek. Ostatnio jadam wyłącznie ryby i bardzo mi to odpowiada.
Ale zagłosowałam na tak, bo zdarzało mi się jeść kaszankę z grilla do piwa i wątróbki drobiowe. Chyba już nie mam WTS-owskiej blokady (na początku miałam)

Ps. Podobnie jak Ewa nigdy nie wzięłabym do ust gotowanego mleka :) To jest moje absolutne nr jeden w kwestii blokad żywieniowych.

Użytkownik kantata edytował ten post 2009-11-28, godz. 15:54


#7 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2009-11-28, godz. 16:36

Mam niechęć do krwi w mięsie, tak samo jak do żył, chrząstek, tłuszczu i innego rodzaju niespodzianek. Ostatnio jadam wyłącznie ryby i bardzo mi to odpowiada.
Ale zagłosowałam na tak, bo zdarzało mi się jeść kaszankę z grilla do piwa i wątróbki drobiowe.

Jeśli wątróbki się liczą, to powinienem zagłosować na tak ;-)

Z drugiej strony - wątróbkę to jadłem nawet będąc śJ. Co prawda w domu moczyło się je dodatkowo w wodzie, żeby wszystko dokładnie wypłukać (wszyscy wiemy z innych wątków, jak to z tą dokładnością jest), ale jadałem też wątróbkę na szkolnej stołówce i nie miałem z tego powodu jakichś specjalnych stresów sumienia.
[db]

#8 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-11-28, godz. 17:43

Ogólnie to bardzo rzadko jadam mięso - a jak już to są to przede wszystkim ryby i drób. ;) A jeżeli chodzi o kaszankę, czy salceson to do takich "rarytasów" czułem obrzydzenie od najmłodszych lat, jeszcze zanim zostałem śJ. ;)

Ale zagłosowałem na tak, bo od czasu do czasu zdarza mi się zjeść jakąś kiełbasę. ;)

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#9 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2009-11-28, godz. 17:58

Ale zagłosowałem na tak, bo od czasu do czasu zdarza mi się zjeść jakąś kiełbasę.

Szczerze mówiąc, to bardziej interesowało mnie, kto z Was miał podobnie głęboką blokadę psychiczną przed jedzeniem produktu ewidentnie z dodatkiem krwi? Bo przecież wiadomo, że każde mięso, wątróbka i kiełbasa zawierają jakieś tam ilości krwi. Kto świadomie przekroczył magiczną linię w psychice i zjadł produkt z krwią? Czy ktoś z Was wciąż odczuwa lęk przed produktami z krwią, a nie tylko obrzydzenie?

#10 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-11-28, godz. 18:13

Szczerze mówiąc, to bardziej interesowało mnie, kto z Was miał podobnie głęboką blokadę psychiczną przed jedzeniem produktu ewidentnie z dodatkiem krwi?


Ja miałam nie tyle blokadę, co po prostu uważałam, że nie należy jeść krwi, ale potem machnęłam na to ręką.

Ale dzisiaj jednak też nieczęsto jadam kaszankę, bo w przeciwieństwie do przedmówców uwielbiam konkretne dania - czyli mięso (najchętniej wieprzowina, a szczególnie schabowy, i wołowina). Z dodatków do chleba to najchętniej sięgam po boczek, salami i kabanosy.

W ogóle lubię tłuste i ciężkostrawne jedzenie (z moich ulubionych potraw to chyba tylko wołowina i kabanosy nie są tłuste, a wieprzowina - to zależy) - lubię po prostu konkretnie zjeść :)

#11 kremówka

kremówka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 244 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-11-28, godz. 18:44

Choć WTS-owska propaganda jest już ode mnie daleka jak wschód od zachodu,to niestety kaszanki ani niczego z krwią nie dam rady zjeść,to silniejsze ode mnie.Najtrudniej jest to wytłumaczyć bliskim osobom,które wiedzą że już nie jestem ŚJ,no bo czemu nie jesz skoro ten zakaz już cie nie dotyczy.

#12 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2009-11-28, godz. 19:36

od zawsze jadłem kaszankę, lecz kiedy świadkowie pokazali mi wersety z Dziejów Apostolskich powstrzymywałem się od jedzenia. Zacząłem sprawdzać czy na pewno w PŚ jest zakaz spożywania krwi i nie znalazłem od tego momentu jem wszystko.
Edit
Nie lubię czerniny, próbowałem, tak samo zupy z dyni.

Użytkownik and edytował ten post 2009-11-28, godz. 19:38

pozdrawiam Andrzej

#13 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-11-28, godz. 21:44

czy jecie lub zjedlibyście kaszankę lub inne produkty zawierające krew? Jak głęboka jest WTS-owska blokada psychiczna?

Nie odczuwam potrzeby jedzenia produktów z krwią i nie wiążę tej kwestii z naukami Towarzystwa. Uważam, że przez powstrzymywanie się od spozywania krwi podzielam pogląd Stwórcy dotyczący poszanowania życia ( życia zwierzęcia). Dopuszczam jednak zjedzenie "farbowanej" kaszanki w sytuacji braku innego pożywienia, gdy poważnie zagrożone byłoby moje życie. Krwiste jedzonko stanowiłoby wtedy rodzaj chleba pokładniego zjedzonego przez skrajnie wygłodniałego Dawida. Szerzej wyraziłam swoje zdanie w temacie Strażnica zmanipulowała wypowiedź Tertuliana.

Kwestii spożywania lub niespożywania produktów z krwią nie traktuję w kategorii WTS-owskich blokad psychicznych, raczej wolności, którą daje człowiekowi Bóg. Ale rozumiem, że w świetle osobistych głebokich i traumatycznych przeżyć można mieć takie a nie inne spojrzenie na sprawy krwistych potraw.


Jednak któregoś wieczora Szatan podpuścił małego chłopca i ten zdobywszy kilka zł w skrytości kupił i spałaszował pachnącą kiełbaskę. Po powrocie do domu, od słowa do słowa, wygadałem się Matce ( nigdy nie umiałem kłamać ), no i zaczęła się jazda...że to grzech śmiertelny...że nie wiadomo, co ze mną będzie, bo jestem już świadomy itd. Dopadł mnie taki lęk, że zwymiotowałem w ubikacji tą nieszczęsną kiełbaskę. Przez kilka dni odchorowałem to psychofizycznie. Byłem śmiertelnie przerażony. Uważałem, że Jehowa mi tego nie daruje i zabije mnie w Armagedonie.

W tym momencie to chciałoby się zakląć, gdybym potrafiła kląć. ;) Teraz lepiej widzę i doceniam rozsądne podejście moich rodziców do wielu spraw, w których my-dzieci boleśnie zawodziliśmy. Nie wyobrażam sobie, aby za tak znikomy czyn (zjedzenie kiełbaski), zresztą w pełni usprawiedliwiony dziecięcym, zwykłym pożądaniem, groziły tak olbrzymie sankcje- grzech śmiertelny. Sposób ujęcia "problemu" jest wysoce naganny, choc uzasadniony gruntowną, świadkowską manipulacją. Myslę, że w ten sposób buduje się w umyśle młodego człowieka mylne wyobrażenie okrutnego Boga, dobiazgowego i rygorystycznego, który za byle co gotów jest pozbawić Cię życia.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#14 P.K.Dick

P.K.Dick

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:space1999

Napisano 2009-11-28, godz. 22:51

Pamiętam, jak miałem kilka lat moja babcia zabijała kurę na niedzielny obiad, trzymając ją w swych mocnych kolanach i nożem ostro łeb odcinawszy.. Krew skrupulatnie zlewała do miski, którą to potem raczono się pod postacią czerniny.. Ta krew sikała ostro pod ciśnieniem, już sam ten widok zniechęcał do spożycia. Nigdy mi nie smakowała, więc cieszę się, że jestem już dorosły i mam wolny wybór. Nie chcę być wampirem.



Widzę odstępców i wstręt mnie ogarnia, bo mowy Twojej nie strzegą. Psalm 119:158 B.T.



#15 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-11-29, godz. 09:08

Pamiętam, jak miałem kilka lat moja babcia zabijała kurę na niedzielny obiad, trzymając ją w swych mocnych kolanach i nożem ostro łeb odcinawszy.. Krew skrupulatnie zlewała do miski, którą to potem raczono się pod postacią czerniny.. Ta krew sikała ostro pod ciśnieniem, już sam ten widok zniechęcał do spożycia. Nigdy mi nie smakowała, więc cieszę się, że jestem już dorosły i mam wolny wybór. Nie chcę być wampirem.


Jedz lub nie jedz - Twoja wola, tylko nie rób z tych, którzy jedzą, wampirów (wampiry żywią się ludzką krwią - gwoli ścisłości ;)).

PS. Jeśli chodzi o czerninę, to faktycznie - spróbowałam jej jeden jedyny raz w życiu (jako dziecko) i nie jest to coś, co mi posmakowało ;)

#16 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2009-11-29, godz. 20:53

Zanim zostałem śJ lubiłem jeść kaszankę z pysznie przyrumienioną cebulką. Mniam, mniam. W okresie lojalności organizacyjnej nie zdarzyło mi się zjeść niczego z krwią. Czytając ten wątek nabrałem jednak ochoty na przekonanie się jakie jeszcze mam pozostałości. Spróbuję, chociaż zawsze mam opory przed wyrobami mielonymi itp. ze sklepu. Staram się jeść głównie nie przerobione mięso lub wędlinę. Nigdy nie wiadomo co tam jest ładowane (patrz mięso ze Szwecji).Ale krupnioka spróbuję!

#17 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-11-30, godz. 15:41

Hm, no pytanie jest ciekawe, bo nie ujmowałbym tego w ramach jakiejś blokady, ale jednak... nie jem potraw z krwią, z wyjątkiem befsztyku i wątróbki :) Nie sądzę, żeby odgrywały tu rolę jakieś uprzedzenia z czasów dzieciństwa. Po prostu jestem estetą i... w zasadzie prawie podpisuję się pod tym, co napisał Dicki :) (o matko, ale się porobiło...). Też widziałem kiedyś, jak się robi czarninkę i jakoś nie chciało mi się później tego kosztować. Zakazy nie miały tu nic do rzeczy. Ponieważ byłem krnąbrny i przekorny, właśnie dlatego skosztowałbym ten "zakazany owoc", jeśli bym miał ochotę. Ale nie miałem.

Inna sprawa, kto z nas potrafi na 100% powiedzieć, że werset z Dz. Ap. 15:28 odnosi się do JEDZENIA krwi, a nie stanowi przenośni? Może po prostu chodzi o powstrzymywanie się od przelewania krwi? No, niech to już każdy oceni wedle własnego sumienia. Ale jeśli bramy ziemskiego raju mają się przed kimś zatrzasnąć tylko dlatego, że kiedyś skosztował "krwawej kiszki", to dla mnie jest to absurd :) Przepraszam, jeśli kogoś uraziłem.

Użytkownik brat_jaracz edytował ten post 2009-11-30, godz. 15:43

"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#18 Kasztanowa

Kasztanowa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 413 Postów

Napisano 2009-11-30, godz. 17:39

Mam niechęć do krwi w mięsie, tak samo jak do żył, chrząstek, tłuszczu i innego rodzaju niespodzianek. Ostatnio jadam wyłącznie ryby i bardzo mi to odpowiada.
Ale zagłosowałam na tak, bo zdarzało mi się jeść kaszankę z grilla do piwa i wątróbki drobiowe. Chyba już nie mam WTS-owskiej blokady (na początku miałam)

Ps. Podobnie jak Ewa nigdy nie wzięłabym do ust gotowanego mleka :) To jest moje absolutne nr jeden w kwestii blokad żywieniowych.



Kantata,ale mnie tu zaskoczyłaś,bo moj mąż,bardzo rasowy świadek,nie wezmie do ust ryb,bo kto je wykrwawia?żeby było jeszcze smiesznie wcina bez obrzydzenia te najzwyklejsze kiełbasy[których ja nie cierpię z uwagi na ich wredny smak],no i oczywiscie zapija sie litrami mleka gotowanego.A propos tego mleka,to wyjasnij mi proszę skad u ciebie blokada ,bo nie bardzo rozumiem... :rolleyes:
Umysł jest jak spadochron,działa wtedy,gdy jest otwarty

#19 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-12-01, godz. 16:42

A propos tego mleka,to wyjasnij mi proszę skad u ciebie blokada ,bo nie bardzo rozumiem... :rolleyes:


Pewnie tak jak u mnie nie z jakichkolwiek zakazów WTS-u, tylko z obrzydliwego smaku, zapachu i wyglądu (miałam kiedyś koleżankę - nie ŚJ - która podobnie reagowała na majonez jak ja na gotowane mleko). No cóż - ludzie mają różne gusta ... :)

#20 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-12-01, godz. 18:33

Pamiętam, jak miałem kilka lat moja babcia zabijała kurę na niedzielny obiad, trzymając ją w swych mocnych kolanach i nożem ostro łeb odcinawszy.. Krew skrupulatnie zlewała do miski, którą to potem raczono się pod postacią czerniny.. Ta krew sikała ostro pod ciśnieniem, już sam ten widok zniechęcał do spożycia. Nigdy mi nie smakowała, więc cieszę się, że jestem już dorosły i mam wolny wybór. Nie chcę być wampirem.



Ale zaraz, zaraz, co też Wy mówicie z Bratem Jaraczem?

U mojej babci, jeśli zabijało się drób, to robiono to szybko siekierą. Moja koleżanka mówi, że u niej też tak było. Żadnego zadawania powolnej śmierci poprzez odcinanie głowy nożem.

Jeśli jednak rzeczywiście jest tak, jak mówicie - że aby pozyskać krew na czerninę, to trzeba stopniowo zadawać śmierć - to teraz już na pewno nie wezmę jej do ust.

Zresztą i tak nie miałam zamiaru, niemniej uważam, że powolne zabijanie zwierząt jest obrzydliwe ;)




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych