WTS próbuje uczynić Organizację jednym wielkim zakonem. Jest reguła, przywódcy, pieśni i protokół...hi..hi..
Natomiast ludzie ze zboru takimi problemami pogardzają. Uważają je za karygodną słabość, dowód zepsucia i inne takie... Człowieka jednak do końca nigdy kontrolować się nie da. Na to Forum zaś zaglądają całe rzesze ciekawskich członków zboru
1.Coś chyba w tym jest. Słownikowe znaczenie słowa zakon jest dość ciekawe.
2. 1Krn 28:9 "Jehowa bada wszystkie serca i dostrzega każdą skłonność myśli. Jeżeli będziesz go szukał, da ci się znaleźć; ale jeśli go opuścisz, odrzuci cię na zawsze."
Ps 11:4 NS "Jehowa jest w swojej świętej świątyni. (...). Jego oczy patrzą, jego promienne oczy badają synów ludzkich."
Prz 17:3 "Tym, który bada serca, jest Jehowa."
Jr 17:10 NS "Ja, Jehowa, badam serce, sprawdzam nerki, by każdemu oddać według jego dróg, według owocu jego postępków."
Chyba jednak sie kontrolować da.
A co do ciekawości, gdybym ciekawski nie był to bym ŚJ też nie był.
Też nie mam rozwodu biblijnego. Z początku tak uważałam. Teraz jednak myślę, że ślub jest umową między dwiema osobami a nie jakim aktem zawierzającym. Na dodatek umowa ta dotyczy różnych spraw a nie tylko seksu małżeńskiego. Ciekawe, że zerwanie tej umowy jest dokonane tylko wtedy, gdy sprawy łoża małżeńskiego nie są w poszanowaniu..
Inne aspekty tej umowy nie mają mocy rozerwania małżeństwa. Tak powiedział pan Jezus. Ale w jakim kontekście???
Ślub to nie umowa tylko uroczysta przysięga. Jest to dość spora różnica. A po za tym gdzie powiedziano że nie może trwać małżeństwo nawet po "nieposzanowaniu łoża" albo czy musi trwać nawet jeśli nie doszło do "skalania" łoża. Nawet w naszym prawie chyba takie rozwiązanie nazwano separacją.