Ale, z drugiej strony, myślę o tych wszystkich ludziach, ciemiężonych przez niepotrzebne nakazy i zakazy, marnujących najlepsze lata swojego życia, tych, którzy wiedzą, że coś z tym wszystkim jest nie tak, ale nie mających siły/odwagi/warunków uwolnić się spod presji. Myślę o tym, przez co sama przeszłam, o doświadczeniach R. Franza i wszystkich Was, i czasami nawiedza mnie takie gniewne pragnienie, żeby tak to wszystko kiedyś w diabły wzięło Też tak czasem macie?
Ja tak mam.Bardzo bym chciała i dużo bym oddała, aby tak się stało.Mój tato zrozumiałby wtedy,że przyjęcie krwi jest takim samym sposobem leczenia jak każdy inny,poddałby się temu leczeniu i mógłby normalnie żyć i prawie zapomnieć o swojej chorobie.A ja nie bałabym się tak bardzo każdego dnia o niego.Moi rodzice mogliby wreszcie odetchnąć i po wszystkich tych naprawdę ciężkich latach jakie mają za sobą poświęcić czas na przyjemności, tak po prostu, bo na to zasługują.Mój świat i świat moich rodziców byłby na pewno lepszy.
Użytkownik malinowa7 edytował ten post 2010-10-14, godz. 12:20