I jeszcze jedno, a propos tej naszej weselnej historii:
otóż 2 lata temu teściowie mieli 40 rocznicę ślubu. Szczególnie teściowi zależało na rodzinnym spotkaniu. Moja żona postanowiła im sprawić niespodziankę i rozpoczęła organizację i poszukiwanie lokalu. Miała być tylko rodzina. Niestety okazało się, że brat mojej żony odmówił udziału w tej uroczystości. Mieliśmy wtedy już tylko szczątkowy kontakt, ale odwiedziliśmy go w szpitalu ( akurat miał jakieś kłopoty z sercem ) i tam oznajmił nam, że on i jego rodzina nie może utrzymywać z nami planowanych kontaktów i spożywać posiłków. Może kontaktować się z nami tylko przypadkowo lub przy okazji załatwiania spraw urzędowo/rodzinnych. Zrobiło nam się potwornie przykro. Powiedział, że znaliśmy "zasady" i to nasz wybór. Moja żona płakała tygodniami. Jej niespodzianka dla rodziców legła w gruzach. Żona boi się, że zobaczy ukochanego brata chyba tylko na pogrzebie rodziców. O ile my wcześniej nie umrzemy.
W efekcie końcowym, my grzecznie wycofaliśmy się, gdyż uznaliśmy, że nie będziemy się narzucać. Uroczystość w lokalu zorganizował brat mojej żony. Wszyscy dobrze się bawili. Oglądaliśmy ich szczęście na zdjęciach
Od kilkunastu lat nie czytam Strażnic i nie do końca pamiętam różne zawiłe zasady postępowania świadków. Wciąż zastanawiam się, czy szwagier
nie mógł być na tej rocznicy razem z nami ( gdyż groziły mu zborowe konsekwencje ), czy raczej
nie chciał być ( gdyż nie pozwalało mu jego sumienie ) ? Żona napisała nawet list, ale nie odpisał. Czy ktoś z Was pomoże rozwiązać tą zagadkę?
PS. W szpitalu trochę poniosły mnie emocje i powiedziałem szwagrowi, że ma zupełnie zniewolony umysł. Chyba niepotrzebnie. Od 2 lat nawet się nie widzieliśmy. Przepraszam szwagier!