Skocz do zawartości


Zdjęcie

Gabinet zwierzeń


  • Please log in to reply
229 replies to this topic

#41 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-12-09, godz. 21:30

Postanowiłem zrobić pierwszy krok, wyciągnąć rękę


Jeśli Cię to pocieszy, to ja mam podobny dylemat z własną, najbliższą rodziną, w której ani jedna persona nie jest w organizacji.

Mają bardzo roszczeniowy stosunek, to znaczy wiecznie zgłaszają, czego potrzebują i co im trzeba kupić (choć ubóstwa to nikt z nich nie cierpi).

A ponieważ ostatnio trochę przesadzili, więc zastanawiam się, czy jest sens wyciągać rękę na zgodę.

Z jednej strony rodzina - więc wiadomo, że chciałoby się mieć poprawne stosunki, a z drugiej - jestem już zmęczona.

Jak sobie pomyślę o kolejnych listach zachcianek, czego nie mają, czego potrzebują, to robi mi się niedobrze (tym bardziej, że jak ja czegoś potrzebuję, to nigdy nie ma nikogo) i zastanawiam się, czy jednak nie wybrać świętego spokoju.

Ja już naprawdę mam dosyć, a jak to się mówi - głową muru nie przebijesz ;)

Tym bardziej nie mogę przeboleć, że sprawa zupełnie zawisła. Czuję, że jest tyle niedopowiedzeń. Boleję nad tym. Tylko kompletnie nie wiem, jak mu o tym powiedzieć :( Jeśli ktoś z forum go zna, to proszę mu przekazać, że wraz z żoną niemal codziennie rozmyślamy nad tym, co się stało. Wcale Cię szwagier nie zapomnieliśmy! Możesz być tego pewien. Pamiętasz, powiedziałeś swoje siostrze, że zawsze może liczyć na Ciebie w razie kłopotów, bo jesteś jej bratem. Tylko jak ona ma liczyć na Ciebie, skoro nie macie żadnego kontaktu? Skąd będziesz wiedział, czy ma kłopoty?


Hm, to może rzeczywiście napiszcie list, choć nie chcę Cię rozczarować, ale doświadczenie uczy, że często z rodziną - jakiegokolwiek światopoglądu ona nie jest - wychodzi się dobrze tylko na zdjęciu ... ;)

No ale z drugiej strony może jednak warto napisać ten list, co prawda nie oczekiwałabym wielkiego cudu, ale kto wie ... ;)

Jak mówi inne przysłowie: umiesz liczyć - licz na siebie ... ;)

Użytkownik ewa edytował ten post 2009-12-09, godz. 21:41


#42 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2009-12-10, godz. 08:14

sednem sprawy jest to, co ma na celu takie traktowanie.... zobaczcie kremówka nawet zaczęła żałować że odeszła , i nie dlatego, że wierzy czy nie wierzy, załuje, że odeszła, bo nie może być na ślubie córki..... I to jest własnie ten ukryty cel, środek..... To jest to co większość trzyma w kupie przy swiadkach, bo co jak przyjdzie wesele dzieci i mnie na nim nie będzie.....
Kremówko, wiem co czujesz, także nie bywam na ważnych uroczystościach rodzinnych..... Kiedy kłamałam i oszukiwałam udawałam że jestem sj, wtedy mogłam bywać na salonach.... kiedy powiedziałam wreszcie prawdę i żyję uczciwie, niestety jestem karana...... To taki mały paradoks....
Pawdob, przykro mi.....
Ciekawe co będzie jak kiedyś eksów będzie tyle, że nie sposób będzie ich ominąc, kiedy lekarz będzie eksem, kiedy wychowawca dziecka będzie eksem, kiedy przełożony będzie eksem..... ciekawe co wtedy zrobią ci świętsi od papieża.......

Oby nigdy nie było tylu exów, bo to oznaczałoby setki tysięcy poranionych przez organizację osób.
Czesiek

#43 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-12-10, godz. 15:01

Oby nigdy nie było tylu exów, bo to oznaczałoby setki tysięcy poranionych przez organizację osób.


Życie jest ciężkie tak czy tak, ale moja koleżanka zwykła mawiać, że trzeba się do tego przyzwyczaić, że raz jest lepiej, a raz gorzej (innymi słowy: raz na wozie, raz pod wozem).

Mimo wszystko zawsze trzeba szukać jakiegoś wyjścia z sytuacji (a z każdej ponoć są co najmniej dwa - tak gdzieś przeczytałam).

I jeszcze przeczytałam coś, co mi się bardzo spodobało: jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś to nie było ... :)

#44 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-12-20, godz. 11:04

Zapoznaję się z Przebudźcie się! - luty 2010. Od razu przypomniało mi się moje chore małżeństwo.

Co gorsza, możesz dojść do wniosku: "Chyba nie ma sensu tego dalej ciągnąć". Z taką decyzją nie należy się jednak śpieszyć. Trzeba ją dobrze przemyśleć. Rozwód nie rozwiązuje wszystkich problemów. Często oznacza tylko zamianę jednych kłopotów na drugie.


Nie śpieszyłem się, tak jak radzi Organizacja, myślałem i myślałem i guzik z tego myślenia wyszło. Niestety niczego to nie zmieniło i musiałem wystąpić o rozwód. Kłopotów de facto nie było, ale rzeczywiście zamieniłem jedne kłopoty na drugie - kilka miesięcy po rozwodzie powołano Komitet Sądowniczy. Straszne kłopoty ;)

(...) Pary dążące do rozstania marzą o idealnym rozwodzie. Liczą na to, że jednym ruchem zamkną rozdział życiowych burz i że z zza chmur wyjrzy słońce. Ale to ułuda (...)


Mój rozwód był bardzo idealny. Po wyjściu z sądu byłem zadowolony jakbym wygrał w Lotto co najmniej milion :) Nie było tu mowy o żadnej ułudzie. Była to chyba jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.

Szczytem niemal bezczelności jest fakt, że w powyższym Przebudźcie się! Organizacja sugeruje, że kobieta nie powinna rozwodzić się z mężem zdrajcą i tolerować jego ciągłe zdrady tylko dlatego, że wskutek rozwodu może się pogorszyć jej stopa życiowa (!) Ciekawe kto z Brooklynu daje tak mądre rady?

Nie ma to jak wspaniałe rady Organizacji która sugeruje że zna się na wszystkim. Jak widać, w Organizacji jest coraz więcej rozwodów więc kombinują co tu zrobić żeby zminimalizować to zjawisko. Wątpliwe aby im się to udało, bo przepisy to jedno, a życie to drugie.

Użytkownik ble edytował ten post 2009-12-20, godz. 11:58


#45 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-12-20, godz. 11:30

Organizacja sugeruje, że kobieta nie powinna rozwodzić się z mężem zdrajcą i tolerować jego ciągłe zdrady tylko dlatego, że może się pogorszyć jej stopa życiowa (!) Ciekawe kto z Brooklynu daje tak mądre rady?

Co złego w takiej poradzie? Przecież jak się rozwiodą to mąz nie da dobrowolnie kasy na utrzymanie a komornik może mieć problemy z ich wyegzekwowaniem. Większość kobiet po rozwodzie żyje w biedzie przynajmniej w Polsce i przynajmniej przez pierwszy rok. To są fakty i nie ma się co na nie obrażać...

#46 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-12-20, godz. 11:37

Co złego w takiej poradzie? Przecież jak się rozwiodą to mąz nie da dobrowolnie kasy na utrzymanie a komornik może mieć problemy z ich wyegzekwowaniem. Większość kobiet po rozwodzie żyje w biedzie przynajmniej w Polsce i przynajmniej przez pierwszy rok. To są fakty i nie ma się co na nie obrażać...


Tu nie chodzi o fakty bo jak jest to każdy widzi.

Znam kobietę która ma kilkoro dzieci, wiedziała że będzie jej ciężko po rozwodzie a mimo to nie dała za wygraną, zacisnęła zęby, przeprowadziła rozwód i mimo iż było jej potem ciężko, wolała sama biedować niż żyć z lowelasem pod jednym dachem. W końcu wyszła na prostą. Zachowała twarz i pokazała że nie jest śmieciem.

Jej decyzję oceniam bardzo pozytywnie. Osobiście również wolałbym być biedniejszy niż tolerować zdrady w moim małżeństwie. Ale do tego trzeba być ambitnym człowiekiem i mieć swoją godność. Niektóre kobiety jej nie mają i między innymi dlatego są dalej poniewierane przez mężów którzy szukają wrażeń.

Ja się wcale nie obraziłem, stwierdziłem tylko że takie rady są po prostu chore. Nie rozumiem jak można siedzieć z lowelasem całe życie pod jednym dachem i tolerować jego zachowanie tylko w obawie przed zmniejszeniem stopy życiowej. Albo dalej kochać takiego. Wielu takich facetów i tak jest pijakami/hazardzistami i wydają prawie całą pensję na swoje namiętności więc i tak ich żonom prawie nic nie zostaje.

Jednak to jest tylko moje zdanie.

Tak naprawdę, to chyba najbardziej cierpią w tym wszystkim dzieci. Ale mimo to kobieta może je wychować na porządnych ludzi. Chyba że nie jest przygotowana do rodzicielstwa, w takim razie po co się decydowała na dzieci.

Użytkownik ble edytował ten post 2009-12-20, godz. 12:15


#47 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-12-20, godz. 12:26

ok, ale czy strażnica zabroniła się rozwodzić gdy stopa spadnie?

biorąc pod uwagę klientelę strażnicy (osoby niezaradne, nieumiejące podejmować decyzji, dziecinne, nieodpowiedzialne) nie dziwię się że ktoś doradza "oblicz koszty" czy stać cię na rozwód.

#48 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-12-20, godz. 13:00

ok, ale czy strażnica zabroniła się rozwodzić gdy stopa spadnie?


Nie zabroniła ale po co w ogóle dawać takie "rady". Przecież to uwłacza godności ludzkiej. No ale mając na uwadze "męczeństwo" ŚJ i to że prześladowania są oznaką religii prawdziwej to z drugiej strony się nie dziwię...

#49 malinowa7

malinowa7

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 438 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2009-12-20, godz. 13:20

Zapoznaję się z Przebudźcie się! - luty 2010. Od razu przypomniało mi się moje chore małżeństwo.



Nie śpieszyłem się, tak jak radzi Organizacja, myślałem i myślałem i guzik z tego myślenia wyszło. Niestety niczego to nie zmieniło i musiałem wystąpić o rozwód. Kłopotów de facto nie było, ale rzeczywiście zamieniłem jedne kłopoty na drugie - kilka miesięcy po rozwodzie powołano Komitet Sądowniczy. Straszne kłopoty ;)



Mój rozwód był bardzo idealny. Po wyjściu z sądu byłem zadowolony jakbym wygrał w Lotto co najmniej milion :) Nie było tu mowy o żadnej ułudzie. Była to chyba jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.

Szczytem niemal bezczelności jest fakt, że w powyższym Przebudźcie się! Organizacja sugeruje, że kobieta nie powinna rozwodzić się z mężem zdrajcą i tolerować jego ciągłe zdrady tylko dlatego, że wskutek rozwodu może się pogorszyć jej stopa życiowa (!) Ciekawe kto z Brooklynu daje tak mądre rady?

Nie ma to jak wspaniałe rady Organizacji która sugeruje że zna się na wszystkim. Jak widać, w Organizacji jest coraz więcej rozwodów więc kombinują co tu zrobić żeby zminimalizować to zjawisko. Wątpliwe aby im się to udało, bo przepisy to jedno, a życie to drugie.


Zgadza się z Tobą ble w 100% (szczególnie z podkreślonym).
Mój rozwód był prosty i szybki,rozwiązał wiele moich problemów i choć pojawiły się inne to miałam siły i energię, aby sobie z nimi radzić.Choć w momencie rozwodu byłam bardzo młoda i nie miałam dzieci to moja stopa życiowa spadła na jakiś czas, ale dość szybko "stanęłam na nogi".Swojej decyzji nie żałuję, w mojej sytuacji (i w sytuacji wielu wielu kobiet i mężczyzn)było to jedyna rozwiązanie chroniące moje zdrowie psychiczne i fizyczne.

Co złego w takiej poradzie? Przecież jak się rozwiodą to mąz nie da dobrowolnie kasy na utrzymanie a komornik może mieć problemy z ich wyegzekwowaniem. Większość kobiet po rozwodzie żyje w biedzie przynajmniej w Polsce i przynajmniej przez pierwszy rok. To są fakty i nie ma się co na nie obrażać...


Ta rada jest bardzo zła i destrukcyjna, ponieważ sugeruje kobietom,że nie są w stanie poradzić sobie same,że rozsądniej żyć z jakimkolwiek mężem niż samej,a to jest nieprawda.Nie dziwi mnie to jednak, bo WTS nie popiera niezależności kobiet.Lepiej, aby babki były cicho i z pokorą przyjmowały próby wiary, jakie zsyła na nie Jehowa (albo, "aby niosły swój krzyż" jak to powiadają księża w KK).

Użytkownik malinowa7 edytował ten post 2009-12-20, godz. 13:21


#50 easypadcx

easypadcx

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 245 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-20, godz. 21:46

"Rozwód nie rozwiązuje wszystkich problemów. Często oznacza tylko zamianę jednych kłopotów na drugie".


no to gdzie tu problem widzi WTS? moje problemy, moja sprawa. widac sami mi sugeruja ze mi nowych nie przybedzie tylko je sobie troche po podmieniam.....wiec w czym problem...

ja moge powiedziec ze rozwod byl jednym z najszczesliwszych dni w moim zyciu. skonczyly sie przeklenstwa, skonczyly sie stresy, skonczyly sie leki uspokajajace.. skonczyly sie krzywe wzorce ogladane przez dzieci.....
dzis jestem jednym z najszczesliwszych malzonkow pod sloncem i co wiecej powiem, dzieci sa ze mna...... i nie mam na mysli ze po mojej stronie czy cos takiego ( choc naturalnie , ze po mojej stronie) ale chce powiedziec ze jako jedyny mam prawa rodzicielskie do dzieci. Walczylem o malzenstwo a jak sie nie dalo to walczylem o godnosc. nie mam biblijnej podstawy do rozwodu, moja ex jest wielce szanowanym SJ. i niech bedzie.
prawo jednak i prawda i zwyla ludzka, uczciwosc jest po mojej stronie i tej gorzkiej pigulki zbor nie umie przeklnac.

Nie zachecam do rozwodow bo i w tym jest prawda ze rozwod to jakas porazka... Ale lepszy najgorszy rozwod niz najgorsze malzenstwo...

#51 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-12-22, godz. 08:32

easypadcx, to przykre co przeżyłeś. Organizacja nie potrafi zrozumieć pewnych zachowań człowieka bo uważają że człowiek powinien być bezmyślnym robotem który będzie tańczył tak jak oni mu zagrają. Nie ma miejsca na jakiekolwiek zrozumienie człowieka, jakiekolwiek okoliczności łagodzące, jest tylko sztywny przepis i sztywna litera prawa a jak się komuś nie podoba to do widzenia. Jakże innym spojrzeniem odznaczał się Pan Jezus który zawsze miał miłość do ludzi i nie osądzał po pozorach!

#52 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-12-26, godz. 21:55

Pewien ŚJ powiedział mi kiedyś, że w okresie przedpamiątkowym należy wstrzymać się od współżycia z żoną. Należy zaprzestać stosunków seksualnych już od pierwszego tekstu dziennego przeznaczonego na czytanie Biblii przed Pamiątką. Po Pamiątce należy jeszcze wstrzymać się z seksem 3 dni ponieważ Jezus leżał w grobie trzy dni.

Gdy zapytałem się skąd się u niego wzięły takie rewelacje odpowiedział: "No jak to, Pan Jezus umarł za nas wszystkich, oddał swoje życie, cierpiał, teraz jest szczególny okres Pamiątki a ty będziesz z żoną figlował? Ja z żoną od kilku dni nie współżyję z szacunku dla Pana Jezusa i tego że teraz nie powinno się myśleć o seksie tylko o Pamiątce. A ty pewnie współżyjesz? No tak, na pewno".

Rozumiem, że komuś jest lżej, że sumienie go gryzie, że wyraża swój szacunek w tak wzniosły sposób. Jednak nigdzie w Biblii nie znalazłem fragmentu że przed Pamiątką należy zaprzestać stosunków seksualnych ze współmałżonkiem.

Użytkownik ble edytował ten post 2009-12-26, godz. 21:58


#53 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-26, godz. 22:11

Pewien ŚJ powiedział mi kiedyś, że w okresie przedpamiątkowym należy wstrzymać się od współżycia z żoną. Należy zaprzestać stosunków seksualnych już od pierwszego tekstu dziennego przeznaczonego na czytanie Biblii przed Pamiątką. Po Pamiątce należy jeszcze wstrzymać się z seksem 3 dni ponieważ Jezus leżał w grobie trzy dni.

Gdy zapytałem się skąd się u niego wzięły takie rewelacje odpowiedział: "No jak to, Pan Jezus umarł za nas wszystkich, oddał swoje życie, cierpiał, teraz jest szczególny okres Pamiątki a ty będziesz z żoną figlował? Ja z żoną od kilku dni nie współżyję z szacunku dla Pana Jezusa i tego że teraz nie powinno się myśleć o seksie tylko o Pamiątce. A ty pewnie współżyjesz? No tak, na pewno".

Rozumiem, że komuś jest lżej, że sumienie go gryzie, że wyraża swój szacunek w tak wzniosły sposób. Jednak nigdzie w Biblii nie znalazłem fragmentu że przed Pamiątką należy zaprzestać stosunków seksualnych ze współmałżonkiem.

A ja pochwalam taką postawę. W naszym świecie oszalałym na punkcie konsumpcji jest zdecydowanie za mało ascezy.

#54 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2009-12-27, godz. 17:42

Tak samo zgadzam się, w domu uczono mnie by powstrzymywać się od wszelkich uciech cielesnych.
pozdrawiam Andrzej

#55 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-12-27, godz. 17:57

Tu chyba nie chodzi o ocenę takiego postępowania (czy nam się ono podoba, czy nie), ale o fakt, że ten wspomniany świadek Jehowy wprowadził do swojego życia małżeńskiego zasady, których przestrzegania nie powinien domagać się od nikogo innego. Nie miał też prawa obejmować swoim zainteresowaniem cudzych relacji intymnych i całe to jego dociekanie wypadło dosyć niesmacznie.
.jb

#56 kantata

kantata

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 787 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2009-12-27, godz. 18:03

Jednak nigdzie w Biblii nie znalazłem fragmentu że przed Pamiątką należy zaprzestać stosunków seksualnych ze współmałżonkiem.



W Strażnicach też nie.

Nie miał też prawa obejmować swoim zainteresowaniem cudzych relacji intymnych i całe to jego dociekanie wypadło dosyć niesmacznie.



Dokładnie. Poza tym wywlekanie spraw dotyczących tylko jego i jego żony jest co najmniej nieeleganckie. Nie chciałabym być w skórze kobiety, której mąż szasta łóżkowymi umowami na lewo i prawo.

#57 Gandalf

Gandalf

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 107 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Śląskie

Napisano 2009-12-28, godz. 03:45

Cześć, chcę się przywitać.
Przez ponad 30 lat byłem świadkiem Jehowy.Nawet pełniłem kiedyś przez parę lat funkcję "sługi pomocniczego". Ale już wtedy zacząłem odczuwać jakieś nieokreślone zniechęcenie, co odbijało się na "owocach", więc zostałem "zdjęty". Ożeniłem się ze wspaniałą kobietą, też ŚJ. Mamy córeczkę (na szczęście jeszcze malutką). Moja żona jest osobą wykształconą i inteligentną. Ostatnio jednak zaczęła się aktywnie angażować w działalność zboru, rozmyślała nawet o zostaniu pionierką. Ja natomiast robiłem tylko tyle, żeby dano mi święty spokój, bo wciąż miałem jakieś poczucie absurdu. Moja żona bardzo sie tym martwiła, co doprowadzało do stałego wzrostu napięcia w stosunkach domowych. Żona z racji wzmożonej działalności przebywała częściej z różnymi głosicielami, w tym z pewną pionierką, naprawdę dobrą i szczerą osobą. Osoba ta jednak namówiła moją żonę by zwierzyła się starszym z "niepokojącego" sposobu w jaki używa internetu. Konkretnie korespondowała z jakimś obcym facetem z jakiegoś forum tematycznego o sprawach związanych z jej pracą zawodową. Ja o tym wiedziałem i nie miałem nic przeciwko temu. Mimo to moja żona poszła porozmawiać ze starszym. Rozmowa doszła do skutku, starszy odniósł się do tego z rozsądnym dystansem (powiedział jej że nie ma sobie czym głowy suszyć), ale mimo to w mojej żonie coś pękło. Poczuła, że dokonano gwałtu na jej prywatności, na jej psychice. Zrodził się w niej bunt przeciwko tak totalnej ingerencji religii w jej intymne, prywatne sprawy. Na fali tego buntu parę dni temu natknęła się w necie na książkę Raymonda Frantza "Kryzys sumienia". W przekonaniu że prawda obroni się sama zapoznała się pobieżnie z tymi materiałami a potem mi je pokazała. Zaczęliśmy sprawdzać to co Frantz opisał, na tyle na ile mieliśmy dostęp do innych źródeł. No i kłamstwo się nie obroniło, szczera relacja przepełnionego smutkiem, skrzywdzonego człowieka zrobiła na nas ogromne wrażenie. A co do "twardych" dowodów na kłamstwa WTS to przecież dużo nie trzeba - wystarczy sam fakt obalenia podstawy wyliczeń roku 1914 by cała misterna konstrukcja zbudowana przez Brooklyn na tej dacie runęła jak domek z kart. Reszta już leci z górki. Trafiliśmy też na stronę AJWRB i relację Marka Boczkowskiego. Byliśmy już pewni że przez tyle lat nas okłamywano. To był drugi dzień naszych poszukiwań, ale już wtedy zdecydowaliśmy nie iść na zebranie, zdecydowaliśmy że przestajemy być ŚJ. Myślicie że poczuliśmy pustkę? Nie. Wręcz przeciwnie. Poczuliśmy się WOLNI. Uwolnieni od permanentnej inwigilacji naszej prywatności, od przytłaczającego kieratu "powinności" niemożliwych do wypełnienia, wolni od nieustannego wzbudzania w sobie poczucia winy że w czymś niedomagamy, wolni od nacisków, wolni od dyktatury co mamy myśleć, co robić, jak żyć... a przede wszystkim wolni od fałszu i psychomanipulacji. Poczuliśmy ulgę. Poczuliśmy też, że przynależność do ŚJ była paradoksalnie barierą między nami, źródłem napięć i wzrostu dystansu, mimo że oboje byliśmy ŚJ. Poczuliśmy że znowu mamy ze sobą więź, taką jaką mieliśmy wtedy gdy braliśmy ślub. Wróciło zaufanie i wzajemny szacunek.
Bez względu na wszystko do ŚJ nie wrócimy. Nie da się wrócić do tego fałszu. Boli nas jednak to, że tkwi w tym kieracie mnóstwo porządnych, dobrych ludzi których oszukano, wyprano mózgi, podłączono do matriksa i wmówiono że są szczęśliwi. Chcielibyśmy im jakoś pomóc, ale nie wiemy jak. Oni nie chcą pomocy, oni się jej boją. Jeżeli zostaniemy formalnie uznani za odstępców, to jakikolwiek kontakt z nimi zostanie nam odcięty ... przez nich samych. A jednocześnie nasi przyjaciele będą cierpieć myśląc odchodząc skazaliśmy się na zagładę. Nie mam pomysłu co z tym zrobić. Wszelkie próby otwierania im oczu skończą się oficjalnym uznaniem nas za odstępców, kontakt się urwie. A jak tu milczeć kiedy serce boli od patrzenia jak marnują sobie życie goniąc za fałszem?
My się uwolniliśmy i nie żal nam odchodzić. Żal nam jednak pozostawić przyjaciół tkwiących w matriksie. To jest bolesne przeżycie.
After being asked about his thoughts on Dirac's views, Wolfgang Pauli remarked "If I understand Dirac correctly, his meaning is this: there is no God, and Paul Dirac is his Prophet".

#58 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-12-28, godz. 20:09

Witaj Gandalfie! :)
Cieszę się, że zechciałeś opowiedzieć o swoim wychodzeniu z fałszu "religii prawdziwej". Wspaniale, że razem z żoną doszliscie do podobnych wniosków...razem zwykle jest łatwiej opuścić Organizację.
Jak pomóc przyjaciołom, którzy zostają pod wpływem nauk WTS-u? Nie wiem. Wyjście z Organizacji wymaga wysokiego stopnia uświadomienia, który jest możliwy do osiagnięcia przy otwartym umyśle. Każdy opuszczający wyznanie śJ musi, w pewnym sensie, tę drogę przejść samodzielnie. Wasze odejście na pewno da niektórym do myślenia.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#59 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-29, godz. 10:27

Witaj Gandalf!

Wyjscia są trzy:
pierwsze, udawać że się jest sj czasem pójśc na zebranie, napisać 2 godzinki owocu - a robić swoje, albo pomagać przyjaciołom otwierać oczy ( na zasadzie że trafileś na taka książkę a przecież prawda musi się obronić )
drugie, napisać list do zboru, że prowadzicie grzeszne życie ( np macie problem z alkoholem ) i musicie się odsunąc na jakiś czas bo nie jesteście godni noszenia nazwy sj..... wtedy będziecie traktowani jak grzesznicy, więc może Wam ktoś nawet dzień dobry powie na ulicy
trzecie: najbardziej honorowe, ale też najbardziej bolesne - powiedzenie, lub napisanie prawdy wtedy zostaniecie naznaczeni jako odstępcy i wyznawcy WTSu bedą spluwać na Wasz widok!

Nie wiem, które jest najlepsze, musicie sami dopasować do siebie co jesteście wstanie udzwignąć!

Jest tutaj wielu exów, każdy wybrał inne rozwiązanie, ale każdy z nas ubolewa nad bliskimi pozostającymi w matrixie.

Pozdrawiam
nie potrafiłam uwierzyć.......

#60 Gandalf

Gandalf

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 107 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Śląskie

Napisano 2009-12-30, godz. 00:34

Witaj Gandalf!

Wyjscia są trzy:
pierwsze, udawać że się jest sj czasem pójśc na zebranie, napisać 2 godzinki owocu - a robić swoje, albo pomagać przyjaciołom otwierać oczy ( na zasadzie że trafileś na taka książkę a przecież prawda musi się obronić )
drugie, napisać list do zboru, że prowadzicie grzeszne życie ( np macie problem z alkoholem ) i musicie się odsunąc na jakiś czas bo nie jesteście godni noszenia nazwy sj..... wtedy będziecie traktowani jak grzesznicy, więc może Wam ktoś nawet dzień dobry powie na ulicy
trzecie: najbardziej honorowe, ale też najbardziej bolesne - powiedzenie, lub napisanie prawdy wtedy zostaniecie naznaczeni jako odstępcy i wyznawcy WTSu bedą spluwać na Wasz widok!

Nie wiem, które jest najlepsze, musicie sami dopasować do siebie co jesteście wstanie udzwignąć!

Jest tutaj wielu exów, każdy wybrał inne rozwiązanie, ale każdy z nas ubolewa nad bliskimi pozostającymi w matrixie.

Pozdrawiam

W życiu nikt nie uwierzy że mamy problem z alkoholem! Zapomnij. Poza tym nie zamierzam otwarcie kłamać. Co innego nie ujawniać całej prawdy. 


Postanowiłem nie ujawniać się przed WTS jako "heretyk" jak długo się da. Chcę zachować mozliwość rozmawiania z ludźmi, z przyjaciółmi którzy tkwią w środku. Może się uda komuś z nich otworzyć oczy. Jak na razie prowadzę rozmowy z moim długoletnim przyjacielem. Zaczyna się wgryzać w "Kryzys Sumienia". Nie wyobrażam sobie przytomnie myślącego człowieka który po takiej lekturze nie wyciągnie z gniazdka kabelka łączącego go z matriksem. Problem w tym że niewielu udaje się skłonić do uwierzenia w to, że prawda potrafi sama się obronić. 

a najgorsze jest to, że nikt ich nie trzyma,, każdy może w każdej chwili pójść w dowolnym kierunku i nikt go siłą zatrzymywał nie będzie. Co najwyżej perswazją...i to niestety bywa porażająco skuteczne.


 wbudowano im mechanizm autocenzury dzięki któremu nawet jak się natkną na możliwość poznania kompromitujących faktów, to z niej nie skorzystają. Np. gdyby w TV był wywiad z Raymondem Frantzem, to 99% wyłączy TV lub przełączy na inny program jak się tylko zorientuje czego ten wywiad dotyczy! I to nawet jak nikt na nich nie patrzy! Sami są dla siebie dozorcami więziennymi.

To najdoskonalszy mechanizm manipulacji ludzką psychiką z jakim się zetknąłem. Mimo to we mnie nie zdołano zaszczepić tak daleko idącej autocenzury. Kiedyś specjalnie szukałem materiałów polemicznych w stosunku do WTS, niestety miałem nieszczęście trafić na materiały stworzone przez ewidentnych oszołomów używających wątpliwej bądź wręcz klamliwej argumentacji łatwej do obalenia na gruncie zwykłej logiki. Oraz na pospolite brednie i fantasmagorie. Więc uznałem to w ogóle za bezwartościowe bzdury i przestałem się tym interesować. Tyle lat zmarnowanych! Gdybym wtedy od razu trafił na książkę Raya Frantza to bym od razu "poległ". Po przeczytaniu tej książki nie da się pozostać ŚJ, chyba że jest się bezmózgiem. Dlatego tak się jej boją, i tak wyszkolili wiernych że żaden ortodoks do niej nie zajrzy, nawet ze zwykłej ciekawiości. Jakby nawet dostał w prezencie, to by spalił. Nie sprzeda na allegro, bo ktoś przeczyta. Nie wyrzuci do śmietnika, bo jeszcze ktoś znajdzie. Zniszczy. Najlepiej spalić. Porażające.

I pomyśleć że jeszcze w poprzednią niedzielę grzecznie udałem się na zebranko ubrany w garnitur, słuchałem i śledziłem akapity (a przynajmniej się starałem, choć słabo) w "naczelnym organie propagandowym" ...


After being asked about his thoughts on Dirac's views, Wolfgang Pauli remarked "If I understand Dirac correctly, his meaning is this: there is no God, and Paul Dirac is his Prophet".




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych