Otwarcie zamkniętych umysłów jest możliwe. Niekoniecznie ten proces musi trwać długo. Nasunęły mi się analogie do Organizacji.
Organizacja mówi swym członkom, że łatwiej pozyskać kogoś kto ma trudną sytuację życiową, zmarł mu ktoś bliski, utracił pracę itp. Do tego dochodzą nieoficjalne czynniki o których mówi się nieco ciszej, takie jak np. zrażenie się do duchownych, Kościoła Rzymskokatolickiego, religii itp. Wszystko to są czynniki które można wykorzystać aby komuś pokazać że (krótko mówiąc jednym zdaniem) "wie pan, sam pan widzi jak jest na tym świecie, jest źle, źle się traktuje ludzi, w religiach też jest źle, duchowni są zepsuci, świat ogólnie jest tak zepsuty i beznadziejny, ale niech pan przyłączy się do nas, u nas jest o wiele lepiej, jest wręcz cudownie".
Ktoś taki po pewnym czasie to "łyka" i bierze to za dobrą monetę. Po pewnym czasie jego umysł na ogół zostaje zamknięty, liczy się tylko Organizacja i jej przepisy.
Odwróćmy teraz tę sytuację.
Ktoś będący w Organizacji i mający zamknięty umysł oczywiście odrzuca wszelkie sygnały z zewnątrz, próby przetłumaczenia mu, że niektóre wierzenia w które wierzy są nieprawdą itp. Ale jego sytuacja może się nagle zmienić. Może doznać upokorzenia ze strony innych ŚJ, może ktoś go urazić, może ktoś go wykorzystać, może sypnąć mu się małżeństwo, mogą go ludzie "olewać", może zostać niesłusznie oczerniony lub napomniany. Tak samo jak w "świecie" może doznać różnego rodzaju krzywd. Wtedy może albo sam zacząć się zastanawiać nad tą sytuacją i dojść do wniosku że "coś tu nie tak", albo może być skłonny do uzyskania pomocy z zewnątrz. I wtedy dowiaduje się, że u ŚJ to wcale nie jest tak słodko, że tak naprawdę postępowanie wielu członków Organizacji niewiele się różni od ludzi z innych wyznań, że tak naprawdę to wcale nie jest takie dobre i cudowne jak mu kiedyś mówiono.
Ktoś taki po pewnym czasie może zupełnie "przejrzeć na oczy" i jego umysł zostanie otwarty. Będzie patrzał na wszystko przez rzetelną, trzeźwą ocenę popartą konkretnymi źródłami i nie będzie poprzestawał na zamkniętym kręgu jakim jest Organizacja.
Najlepiej chyba jest gdy ktoś sam dojdzie do tego, aby sobie otworzyć zamknięty umysł. Dobrze też jest gdy otrzyma pomoc z zewnątrz, tylko ta pomoc musi być odpowiednio "dawkowana". Tak czy inaczej, negatywne doświadczenia mają tutaj niewątpliwie dużą siłę przebicia. Autoterapia jest wtedy chyba najlepszą terapią. Kiedyś rozmawiałem z pewną kobietą - ŚJ. Próbowałem udowadniać jej różne rzeczy (sam byłem wtedy w trakcie "przepoczwarzania"). Powiedziała, że przeszedłem na stronę Szatana Diabła. Dzisiaj, gdy dotknęła ją choroba i ma różne trudne sytuacje w życiu, jest o wiele przychylniejsza do rozmów ze mną. Nic jej już nie udowadniam a rozmawia się nam o wiele lepiej niż kiedyś.
Myślę, że nie należy robić nic na siłę. Jeśli komuś się to podoba to niech mu się dalej to podoba. Życie i tak wszystko zweryfikuje, wcześniej czy później.
Pamiętam taki punkt na jednym ze zgromadzeń. Był zatytułowany "zdejmowanie zasłony z zaślepionych umysłów" - coś w tym stylu. Myśli te można było wykorzystać "na odwrót".
Użytkownik ble edytował ten post 2010-02-18, godz. 20:17