Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak, w jaki sposób Jezus stwarzał świat.


  • Please log in to reply
9 replies to this topic

#1 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2010-03-29, godz. 02:44

Czytając Jan 1:1-3, dosyć łatwo możemy sobie wyobrazić sposób stworzenia wszystkich rzeczy „przez” tj za pośrednictwem słowa. Moc mówionego słowa dała rację bytu rzeczom, które za jego pomocą zostały określone.
Obraz taki potwierdza Pismo w całej swojej rozciągłości: Heb 11:3, Ps 33:6 itp.
O słuszności takiej interpretacji przekonują nas też opisy samego procesu tworzenia rzeczy w Gen 1.

Wyznawcy Trójcy i preegzystencji Jezusa zapewniają nas jednak, że fragment Jan 1:1-3 mówi o osobowej formie istnienia wymienionego tam słowa co się przekłada (ich zdaniem) na to, że to sam Pan Jezus był stworzycielem świata.
Zatem Jan 1:1-3 opisywałoby sytuację istnienia [na początku] osobowego Słowa, który to osobnik dokonał stworzenia wszystkich rzeczy za pomocą … - SIEBIE.
Zwrot „przez nie” (pomijam kompletnie jaskrawą niezgodność gramatyczną takiego sposobu opisu działalności osoby [Bożej wtedy]) musi bowiem oznaczać wtedy przez tę osobę, przez NIEGO.
O ile pierwszy sposób interpretacji tych słów w zestawieniu z cytowanymi wyżej wersetami daje wyraźny obraz stworzenia, o tyle sytuacja osobowego Słowa, ten obraz zaciemnia, pozostawiając czytelnika w totalnej niewiedzy co do sposobu w jaki ten świat został stworzony.

Jak bowiem wytłumaczyć zwrot „I rzekł Bóg:” w kontekście stwarzanie rzeczy o których tam mowa przez Jezusa?
Nie wolno nam bowiem rozumieć zwrotu „I rzekł Bóg:” jako słów wypowiedzianych przez osobę Boga Ojca i stworzenia rzeczy określonych znaczeniem tych słów, gdyż taka postawa eliminuje z aktu tworzenie jakiekolwiek pośrednictwo, a zatem i samego Jezusa.
Przeczyłaby też jawnie prawdzie o stworzeniu WSZYSTKIEGO przez słowo.
Z drugiej zaś strony trudno sobie wyobrazić Ojca „mówiącego, czy też „wypowiadającego Jezusa”, to jest słowo[a], które tam padają.
Ten jawny konflikt interpretacyjny jest najlepszym dowodem fałszywości tez stawianych przez wyznawców Trójcy.

Często słyszy się głosy (i na tym forum też), aby podać choćby jeden przykład, który dowodziłby niesłuszności nauki o Trójcy.

OTO ON.

pozdrawiam

#2 janek

janek

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 88 Postów

Napisano 2010-03-29, godz. 05:54

Czytając Jan 1:1-3, dosyć łatwo możemy sobie wyobrazić sposób stworzenia wszystkich rzeczy „przez” tj za pośrednictwem słowa. Moc mówionego słowa dała rację bytu rzeczom, które za jego pomocą zostały określone.
Obraz taki potwierdza Pismo w całej swojej rozciągłości: Heb 11:3, Ps 33:6 itp.
O słuszności takiej interpretacji przekonują nas też opisy samego procesu tworzenia rzeczy w Gen 1.

Wyznawcy Trójcy i preegzystencji Jezusa zapewniają nas jednak, że fragment Jan 1:1-3 mówi o osobowej formie istnienia wymienionego tam słowa co się przekłada (ich zdaniem) na to, że to sam Pan Jezus był stworzycielem świata.
Zatem Jan 1:1-3 opisywałoby sytuację istnienia [na początku] osobowego Słowa, który to osobnik dokonał stworzenia wszystkich rzeczy za pomocą … - SIEBIE.
Zwrot „przez nie” (pomijam kompletnie jaskrawą niezgodność gramatyczną takiego sposobu opisu działalności osoby [Bożej wtedy]) musi bowiem oznaczać wtedy przez tę osobę, przez NIEGO.
O ile pierwszy sposób interpretacji tych słów w zestawieniu z cytowanymi wyżej wersetami daje wyraźny obraz stworzenia, o tyle sytuacja osobowego Słowa, ten obraz zaciemnia, pozostawiając czytelnika w totalnej niewiedzy co do sposobu w jaki ten świat został stworzony.

Jak bowiem wytłumaczyć zwrot „I rzekł Bóg:” w kontekście stwarzanie rzeczy o których tam mowa przez Jezusa?
Nie wolno nam bowiem rozumieć zwrotu „I rzekł Bóg:” jako słów wypowiedzianych przez osobę Boga Ojca i stworzenia rzeczy określonych znaczeniem tych słów, gdyż taka postawa eliminuje z aktu tworzenie jakiekolwiek pośrednictwo, a zatem i samego Jezusa.
Przeczyłaby też jawnie prawdzie o stworzeniu WSZYSTKIEGO przez słowo.
Z drugiej zaś strony trudno sobie wyobrazić Ojca „mówiącego, czy też „wypowiadającego Jezusa”, to jest słowo[a], które tam padają.
Ten jawny konflikt interpretacyjny jest najlepszym dowodem fałszywości tez stawianych przez wyznawców Trójcy.

Często słyszy się głosy (i na tym forum też), aby podać choćby jeden przykład, który dowodziłby niesłuszności nauki o Trójcy.

OTO ON.

pozdrawiam




Zgadzam sie całkowicie z Tobą Ryszardzie.
Nie wiem jednak dlaczego poprzednio nie zgadzałeś się z moimi przemyśleniami.

Wysyłam Ci zbiór moich przemyśleń.
Nie jestem dobry w pisaniu, więc nie łap za słówka, ale zwracaj uwagę na treść.

Gdy znajdziesz czas na przeczytanie, napisz co o tym sądzisz.

Moje Przemyślenia

Użytkownik janek edytował ten post 2010-03-29, godz. 05:55


#3 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2010-03-29, godz. 10:53

Zgadzam sie całkowicie z Tobą Ryszardzie.
Nie wiem jednak dlaczego poprzednio nie zgadzałeś się z moimi przemyśleniami.

Wysyłam Ci zbiór moich przemyśleń.
Nie jestem dobry w pisaniu, więc nie łap za słówka, ale zwracaj uwagę na treść.

Gdy znajdziesz czas na przeczytanie, napisz co o tym sądzisz.

Moje Przemyślenia


Witaj Janku,

przeczytałem 7 stron Twoich przemyśleń i wydaje mi się że już wiem co mogą przynieść następne strony.
Nie chciałbym Ci sprawiać przykrości ale też nie mogę powiedzieć że zgadzam się z Twoim spsobem interpretacji wielu przytoczonych przez ciebie tekstów.
Nie wydaje mi się możliwe wypowiedzieć się szczegółowo w krótkim czasie na wszystkie poruszane przez ciebie zagadnienia, lecz tak ogólnie rzecz biorąc, odnoszę wrażenie, że niezbyt dogłębnie rozumiesz istotę syna bożego i jedności Ducha jaka między Nimi (tak NIMI tj Nim i Jego Ojcem) występuje.

Powiem tak: jak Ci się wydaje, czy jabłko zawiera kod genetyczny inny niż ten który zastał mu przekazany przez jabłoń z której się narodziło?
I czy ten kod genetyczny nie zawiera wszystkich niezbędnych informacji potrzebnych do powstania identycznych gatunkowo jabłoni z nasion tego właśnie jabłka?

Analogicznie jest z nasieniem bożym. Ono rodzi dzieci boże które posiadają ten sam „kod genetyczny” tj tego samego Ducha, co i osoba Boga, z którego się zrodziły.
Jeden jest Bóg Jahwe, Jego Duch jest święty, z tego Ducha rodzą się wszystkie dzieci boże.
Wszystkie (poza wyjątkiem Jezusa) rodzą się w wyniku powtórnego narodzenia się, tj właśnie narodzenia się z Ducha, Jezus jest Jego synem jednorodzonym, tj takim człowiekiem, który w ciele nie począł się z nasienia ludzkiego lecz z Boga właśnie.

I tu jest cała tajemnica natury Jezusa. Syna człowieczego i syna bożego. Człowieka narodzonego z Boga.
Wypowiadałem się już na ten temat w kilku tematach i jeśli byłbyś zainteresowany to tam Cię odsyłam.
Chętnie też porozmawiam na ten temat, lecz jak już kiedyś powiedziałem (i ten temat jest kolejną próbą tego przedsięwzięcia) uważam, że należy się w takiej dyskusji ograniczyć do bardzo konkretnego, jednego zagadnienia aż do czasu, gdy się znajdzie definitywne rozwiązanie danego problemu i dopiero potem przechodzić do innych zagadnień.

pozdrawiam

#4 janek

janek

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 88 Postów

Napisano 2010-03-29, godz. 15:27

Powiem tak: jak Ci się wydaje, czy jabłko zawiera kod genetyczny inny niż ten który zastał mu przekazany przez jabłoń z której się narodziło?
I czy ten kod genetyczny nie zawiera wszystkich niezbędnych informacji potrzebnych do powstania identycznych gatunkowo jabłoni z nasion tego właśnie jabłka?



Witaj Ryszardzie
Myślę że jak dalej przeczytasz te przemyślenia to temat się rozszerzy.


Ja rozumiem to w ten sposób.
Oglądając się do tyłu widzimy, że Adam się pozbierał wychowując pokolenia wskazując na Tego, którego sam zawiódł.
To pokolenie z którego został wywiedziony Jezus ma już zmieniony kod genetyczny. Popatrzmy na całą linię. Są to ludzie nowonarodzeni, odrodzeni , nastąpiła w nich przemiana, są to ludzie nie jak Adam który nie bał się Boga, lecz to byli ludzie bogobojni, których to obejmuje wiersz cyt:

jan 1:12-13 bt (12) Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - (13) którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.

Dlatego to o czym niżej mówisz odpowiada tej całej linii z której został wywiedziony Jezus.

Analogicznie jest z nasieniem bożym. Ono rodzi dzieci boże które posiadają ten sam „kod genetyczny” tj tego samego Ducha, co i osoba Boga, z którego się zrodziły.
Jeden jest Bóg Jahwe, Jego Duch jest święty, z tego Ducha rodzą się wszystkie dzieci boże.


Zgadzam się z tym, co mówisz. Tu zmienia się ich kod genetyczny.

Wszystkie (poza wyjątkiem Jezusa) rodzą się w wyniku powtórnego narodzenia się, tj właśnie narodzenia się z Ducha, Jezus jest Jego synem jednorodzonym, tj takim człowiekiem, który w ciele nie począł się z nasienia ludzkiego lecz z Boga właśnie.


I tu także się zgadza. Wszyscy musieli i muszą się na nowo narodzić, ponieważ rodzą się z ciała. Dopiero Duch Boży przekształca ich i dostępują nowonarodzenia. Natomiast widzimy że z Jezusem jest inaczej. Od samego początku nie bierze udziału drugi człowiek, lecz rodzi się dzięki Duchowi Świętemu.
Ciało ma takie samo jak ci co się narodzili z Ducha Bożego, ponieważ to nasienie Abrahamowe, Dawidowe, gdzie grzech był obrzydliwością.
Natomiast jakie wnętrze?- Kto z kim przystaje takim się staje nie trzeba komentować

I tu jest cała tajemnica natury Jezusa. Syna człowieczego i syna bożego. Człowieka narodzonego z Boga.
Wypowiadałem się już na ten temat w kilku tematach i jeśli byłbyś zainteresowany to tam Cię odsyłam.
Chętnie też porozmawiam na ten temat, lecz jak już kiedyś powiedziałem (i ten temat jest kolejną próbą tego przedsięwzięcia) uważam,
że należy się w takiej dyskusji ograniczyć do bardzo konkretnego, jednego zagadnienia aż do czasu, gdy się znajdzie definitywne rozwiązanie danego problemu i dopiero potem przechodzić do innych zagadnień.


Jak się rozszerzy bardziej dany wątek, to przestaje być tajemniczy.
Na dzień dzisiejszy tak to ja rozumiem. Pan Bóg nie zachowuje się tak jak ludzie. Pan Bóg w swoim Słowie podaje pewne zagadnienia, dla lepszego zrozumienia, a nie stwarzania tajemnic.
Jest wiele tajemnic w Słowie, ale tylko dla tych którzy chcą, by były tajemnicami - nie dotyczy oczywiście proroctw.

Nie jestem może tak wymowny ja Ty, ale jeśli nie będziesz łapał mnie za niezbyt dobrze dobrane słowa, to myślę, że wspólnie z innymi ten temat da się rozwinąć.
Jeśli masz inny pogląd na to zagadnienie to go opisz.
Pozdrawiam
janek

#5 grodkow

grodkow

    Site Admin

  • Członkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 1 Postów

Napisano 2010-03-29, godz. 19:27

Czytając Jan 1:1-3, dosyć łatwo możemy sobie wyobrazić sposób stworzenia wszystkich rzeczy „przez” tj za pośrednictwem słowa. Moc mówionego słowa dała rację bytu rzeczom, które za jego pomocą zostały określone.
Obraz taki potwierdza Pismo w całej swojej rozciągłości: Heb 11:3, Ps 33:6 itp.
O słuszności takiej interpretacji przekonują nas też opisy samego procesu tworzenia rzeczy w Gen 1.

Wyznawcy Trójcy i preegzystencji Jezusa zapewniają nas jednak, że fragment Jan 1:1-3 mówi o osobowej formie istnienia wymienionego tam słowa co się przekłada (ich zdaniem) na to, że to sam Pan Jezus był stworzycielem świata.
Zatem Jan 1:1-3 opisywałoby sytuację istnienia [na początku] osobowego Słowa, który to osobnik dokonał stworzenia wszystkich rzeczy za pomocą … - SIEBIE.
Zwrot „przez nie” (pomijam kompletnie jaskrawą niezgodność gramatyczną takiego sposobu opisu działalności osoby [Bożej wtedy]) musi bowiem oznaczać wtedy przez tę osobę, przez NIEGO.
O ile pierwszy sposób interpretacji tych słów w zestawieniu z cytowanymi wyżej wersetami daje wyraźny obraz stworzenia, o tyle sytuacja osobowego Słowa, ten obraz zaciemnia, pozostawiając czytelnika w totalnej niewiedzy co do sposobu w jaki ten świat został stworzony.

Jak bowiem wytłumaczyć zwrot „I rzekł Bóg:” w kontekście stwarzanie rzeczy o których tam mowa przez Jezusa?
Nie wolno nam bowiem rozumieć zwrotu „I rzekł Bóg:” jako słów wypowiedzianych przez osobę Boga Ojca i stworzenia rzeczy określonych znaczeniem tych słów, gdyż taka postawa eliminuje z aktu tworzenie jakiekolwiek pośrednictwo, a zatem i samego Jezusa.
Przeczyłaby też jawnie prawdzie o stworzeniu WSZYSTKIEGO przez słowo.
Z drugiej zaś strony trudno sobie wyobrazić Ojca „mówiącego, czy też „wypowiadającego Jezusa”, to jest słowo[a], które tam padają.
Ten jawny konflikt interpretacyjny jest najlepszym dowodem fałszywości tez stawianych przez wyznawców Trójcy.

Często słyszy się głosy (i na tym forum też), aby podać choćby jeden przykład, który dowodziłby niesłuszności nauki o Trójcy.

OTO ON.

pozdrawiam


Trudno się z tym nie zgodzić, świetnie to ująłeś - choć temet nie należy do najłatwiejszych.

#6 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2010-03-30, godz. 04:40

[quote name='janek' date='2010-03-30, godz. 00:57' timestamp='1269876448' post='131593']


Janku, jest zasadnicza różnica (nie tylko nazwa) pomiędzy ulepszonym pierwszym człowiekiem, a drugim człowiekiem.
Ty mówisz o pochodzeniu Jezusa z pierwszego człowieka, który w jakiś nieznany mi sposób dostapił zmiany kodu genetycznego.
Biblia wyraźnie mówi o drugim człowieku, o drugim rodzaju człowieka.
Pierwszy jest z niskości, drugi z wysokości.
Naturalnie nie ma tu mowy o kodzie genetycznym w dosłownym tego słowa znaczeniu (ja użyłem tylko porównania do kody genetyczneg) lecz o innego ducha.
Jezus nie jest człowiekiem powstałym w rezultacie ulepszenia ducha z niskości (ducha ludzkiego), lecz zupełnie innego rodzaju człowieka zrodzonego nie z ciała, lecz z ducha z nieba, z wysokości, od Ojca.
O tym rodzaju ludzi (tak ludzi a nie jednego człowieka) biblia mówi że jest samym Panem z nieba.
Rozumiejąc kim jest człowiek, jesteśmy w stanie uchronić się przed opacznym utożsamieniem człowieka Jezusa z samym Jahwe, lecz nie powinniśmy ani przez chwilę zapominać o doniosłości tego królewskiego rodowodu.

Wynikają stąd jedynie logiczne wnioski, które niestety przeczą Twojemu zrozumieniu osoby Jezusa.
To fakt, że Bóg czynił wszystko przez Jezusa, ale czynił to tylko dlatego że Jezus Mu na to pozwalał. Patrząc z perspektywy budowy człowieka jako związku Ducha i materi, Bóg [Jahwe] (Duch) jest „częścią” człowieka Jezus.
To właśnie ten fakt daje podstawe nazwania drugiego człowieka samym Panem z nieba i jednocześnie nie zmusza do nazwania go osobą Jahwe, bo nią Jezus nie jest.
Jeśli jednak jest synem Tegoż, to jest taki jaki jest ojciec według słusznej zasady że z człowieka rodzi się człowiek, a ze słonia może urodzić się tylko słoń.
„Kod genetyczny” musi i jest ten sam, różnicza jest w ciele, tj w istnieniu elementu ciała w budowie człowieka i Jezus zdając sobie sprawę ze swego cielesnego stanu istnienia, nie upierał sie zachłannie stać się równym Bogu, choć miał ku temu podstawy, bo ciało (pożądania) cielesne nie były nawet najmniejszą częscią Jego osobowości.
Dusza Jezusa i Duch Jahwe w osobie Jezusa stanowiły dokonałą jedność, te dwa, jakże różne pojęcia (nb stanowiące właśnie różnicę pomiędzy Bogiem i człowiekiem) w Jezusie stały sie absolutnie tożsame.
Zatem Jezus już tu na ziemi mógł pretendować do pełni chwały boskiej, którą Jego urodzenie uwierzytelnia, lecz uniżył sie na krótko by po zmartwychwstaniu, gdy już ciało nie może nigdy więcej być barierą dla Ducha, stać się wszechmogącym Bogiem, zasiadającym (nie w procesie zagrabienia lecz łaskawego udzielenia) po prawicy Ojca.

To tak pokrótce.
Zobaczymy jak nam pójdzie dalej.

pozdrawiam

#7 janek

janek

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 88 Postów

Napisano 2010-03-31, godz. 01:06


Janku, jest zasadnicza różnica (nie tylko nazwa) pomiędzy ulepszonym pierwszym człowiekiem, a drugim człowiekiem.
Ty mówisz o pochodzeniu Jezusa z pierwszego człowieka, który w jakiś nieznany mi sposób dostapił zmiany kodu genetycznego.
Biblia wyraźnie mówi o drugim człowieku, o drugim rodzaju człowieka.
Pierwszy jest z niskości, drugi z wysokości.


Myślę że jak będziesz cierpliwy do moich wypowiedzi, to z pewnością dojdziemy do porozumienia.
Zmiana życia może nastąpić tylko wtedy, kiedy nastąpi zmiana myślenia.
A to może nastąpić tylko za sprawą Ducha Bożego. To tylko Bóg może mnie ukształtować, odnowić, jeśli będę z Nim współdziałał.
To nie ciało ma się zmienić, ale moje wnętrze - duch. Ciało zawsze pozostaje podporządkowane mojemu duchowi, lub Bożemu w zależności, który duch w nim mieszka. Przemiana ciała nastąpi dopiero przy powtórnym przyjściu Jezusa. Więc, jeśli mówię o kodzie genetycznym Adamowym, który odziedziczyłem po nim, to on(kod moje ja) umiera z chwilą zamieszkania Ducha Bożego we mnie. Za sprawą Ducha Bożego, staje się zemną to co mówi ap. Paweł: "Już nie żyję ja, ale żyje we mnie Chrystus", czyli otrzymuję nowy kod jak ma Bóg. Staję się nowym stworzeniem na obraz Boży. Podobnie jest w komputerze. Kod jest w pamięci, to jest twardy dysk. Lecz nie twardy dysk jest ważny, chociaż musi być, bo bez niego nie ma gdzie zrobić zapisu, ale to co jest zapisane na nim. Natomiast ciało elementy z czego jest zbudowany komputer mają tylko taki wpływ na pamięć, że ona będzie trwalsza lub mniej trwała. Podobnie jest z człowiekiem, jak będziemy zabiegać o ciało, taką będziemy mieć pamięć lepszą lub gorszą.

1tes 5:23 bw (23) A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Naturalnie nie ma tu mowy o kodzie genetycznym w dosłownym tego słowa znaczeniu (ja użyłem tylko porównania do kody genetyczneg) lecz o innego ducha.
Jezus nie jest człowiekiem powstałym w rezultacie ulepszenia ducha z niskości (ducha ludzkiego), lecz zupełnie innego rodzaju człowieka zrodzonego nie z ciała, lecz z ducha z nieba, z wysokości, od Ojca.
O tym rodzaju ludzi (tak ludzi a nie jednego człowieka) biblia mówi że jest samym Panem z nieba.
Rozumiejąc kim jest człowiek, jesteśmy w stanie uchronić się przed opacznym utożsamieniem człowieka Jezusa z samym Jahwe, lecz nie powinniśmy ani przez chwilę zapominać o doniosłości tego królewskiego rodowodu.



Jeśli mówimy o zbawieniu, to nasze myśli nigdy nie powinny iść w kierunku ciała - (nie mylić ciała z cielesnością), lecz zawsze kierunek ducha.
Przy przyjściu Jezusa, to nie duch będzie przemieniony, lecz ciało. Ducha z pomocą Bożą musimy odmienić już teraz,
lecz ciało musi zaczekać do powtórnego przyjścia Jezusa. Bóg jest królem, a Ci co się nowonarodzą będą rodem królewskim, rodem Chrystusowym.

1piotr 2:9 bw (9) Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości;

Tak, to się zgadza, Jezus nie powstał z ulepszenia ducha, ale narodził się z ulepszonego ciała. Popatrz na tę linię, która jest wykazana w Słowie.
Byli to ludzie odrodzeni z Duch Bożego. I takie ciało przyjął Jezus, którego wywiódł i prowadził Duch Boży.

5moj 18:18 bw (18) Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta i będzie mówił do nich wszystko, co mu rozkażę.

Wynikają stąd jedynie logiczne wnioski, które niestety przeczą Twojemu zrozumieniu osoby Jezusa.
To fakt, że Bóg czynił wszystko przez Jezusa, ale czynił to tylko dlatego że Jezus Mu na to pozwalał. Patrząc z perspektywy budowy człowieka jako związku Ducha i materi, Bóg [Jahwe] (Duch) jest „częścią” człowieka Jezus.


Tak, Bóg jest częścią Jezusa, ponieważ w Nim działał i działa. Bóg i Jezus stali się jedno. Jak żarówka - świeci, ponieważ jest podłączona do elektrowni.

To właśnie ten fakt daje podstawe nazwania drugiego człowieka samym Panem z nieba i jednocześnie nie zmusza do nazwania go osobą Jahwe, bo nią Jezus nie jest.
Jeśli jednak jest synem Tegoż, to jest taki jaki jest ojciec według słusznej zasady że z człowieka rodzi się człowiek, a ze słonia może urodzić się tylko słoń.
„Kod genetyczny” musi i jest ten sam, różnicza jest w ciele, tj w istnieniu elementu ciała w budowie człowieka i Jezus zdając sobie sprawę ze swego cielesnego stanu istnienia, nie upierał sie zachłannie stać się równym Bogu, choć miał ku temu podstawy, bo ciało (pożądania) cielesne nie były nawet najmniejszą częscią Jego osobowości.
Dusza Jezusa i Duch Jahwe w osobie Jezusa stanowiły dokonałą jedność, te dwa, jakże różne pojęcia (nb stanowiące właśnie różnicę pomiędzy Bogiem i człowiekiem) w Jezusie stały sie absolutnie tożsame.


Jeszcze raz popatrz na Adama i na tych ludzi z których został wywiedziony Jezus.
Są to ludzie, którzy zrobili zwrot o sto osiemdziesiąt stopni. Czyli poszli w kierunku Bożym. A co z ich ciałami? Zostały? Sam duch ich poszedł w stronę Boga?
Łatwo to zobaczyć, że to nie ciało kieruje człowiekiem, lecz ten kto w nim mieszka. Ciało zawsze podąża za tym duchem, który w nim mieszka.
Powtórzę jeszcze raz, jeśli mówimy o zbawieniu, to zawsze rozmowa o duchu. Nieporozumienia są wtedy gdy jeden mówi o ciele, a drugi o duchu.

Zatem Jezus już tu na ziemi mógł pretendować do pełni chwały boskiej, którą Jego urodzenie uwierzytelnia, lecz uniżył sie na krótko by po zmartwychwstaniu, gdy już ciało nie może nigdy więcej być barierą dla Ducha, stać się wszechmogącym Bogiem, zasiadającym (nie w procesie zagrabienia lecz łaskawego udzielenia) po prawicy Ojca.


Powiedziałbym również, że ciało Jezusa jak i ciała tych co tego zbawienia doznają, nie będą barierą dla Ducha.Tak jak Jezus jest synem Bożym, tak ci co dostąpią zbawienia będą również synami Bożymi. Będą wraz z Jezusem po prawicy Bożej. Jezusa uwierzytelnia do raju wykonanie zakonu.

rzym 10:5 bw (5) Tak bowiem Mojżesz pisze o usprawiedliwieniu, które jest z zakonu: Człowiek, który spełnił zakon, przezeń żyć będzie.

I Jezus wypełnił zakon. Dziki temu mógłby zasiąść w raju. Byłby królem, tylko co po takim królowaniu, kiedy nie ma nikogo, ponieważ nikt wówczas nie mógłby zmartwychstać. A to dlatego, że zapłatą za grzech jest śmierć. To ta miłość Boża, która zamieszkała w Nim, nie pozwoliła zostawić tych, co chcieliby pójść za Bogiem.
Dlatego dał zapłatę swoim życiem, by mogli żyć inni.Tę chwałę o której mówi psalm ósmy, dopiero otrzymuje od Boga po swoim zmartwychstaniu, a zarazem odkupieniu ludzi.

2piotr 1:17-18 bw (17) Wziął On bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki go doszedł głos od Majestatu chwały: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem. (18) A my, będąc z nim na świętej górze, usłyszeliśmy ten głos, który pochodził z nieba.

To tak pokrótce - może jeszcze będą inne myśli.

pozdrawiam
Janek

#8 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2010-03-31, godz. 10:27

[quote][quote name='janek' date='2010-03-31, godz. 10:36' timestamp='1269997594' post='131648']
Myślę że jak będziesz cierpliwy do moich wypowiedzi, to z pewnością dojdziemy do porozumienia.
Zmiana życia może nastąpić tylko wtedy, kiedy nastąpi zmiana myślenia.[/quote]

Janku, zmiana myślenia być może leży u podstaw zmiany życia, lecz z pewnością nie u podstaw nowego narodzenia się. Zmiana myślenia jest rezultatem nowego narodzenia.
[quote]
A to może nastąpić tylko za sprawą Ducha Bożego. To tylko Bóg może mnie ukształtować, odnowić, jeśli będę z Nim współdziałał.
To nie ciało ma się zmienić, ale moje wnętrze - duch.[/quote]

Tak, i Bóg właśnie zdecydował, że sposób w jaki On będzie kształtować nowe stworzenie to nie jak sugerujesz zmieniać ducha, lecz ZAMIANA ducha. On daje nowego ducha do wnętrza człowieka. Współdziałanie z Bogiem nie skutkuje zmianą (nowym narodzeniem) lecz jest aktem następujący w wyniku tej zmiany. Nowo narodzony człowiek w „naturalny” spsosób współdziała z Bogiem gdyż właśnie zrodził się z Ducha Boga.

[quote]Jeśli mówimy o zbawieniu, to nasze myśli nigdy nie powinny iść w kierunku ciała - (nie mylić ciała z cielesnością), lecz zawsze kierunek ducha.
Przy przyjściu Jezusa, to nie duch będzie przemieniony, lecz ciało. Ducha z pomocą Bożą musimy odmienić już teraz,[/quote]

Janku, to jest niemożliwe!
Co się narodziło z ciała ciało jest, nie jest duchem. Dopiero to co się z ducha rodzi jest duchem.
Zmiana myślenia nie może spowodować zmiany ducha.
To duch może spowodować zmienę myślenia.
Duchy się nie odmieniają.

[quote]Tak, to się zgadza, Jezus nie powstał z ulepszenia ducha, ale narodził się z ulepszonego ciała. Popatrz na tę linię, która jest wykazana w Słowie.
Byli to ludzie odrodzeni z Duch Bożego. I takie ciało przyjął Jezus, którego wywiódł i prowadził Duch Boży.
[/quote]

Taki pogląd jest nieuzasadniony biblijnie.
Jezus nie zrodził się z ducha ludzkiego, lecz z Ducha Świętego, z wysokości a nie z niskości.
Duch jest który ożywia, ciało nic nie pomaga.
Synostwo boże nie ma nic wspólnego z ciałem, jakimkolwiek rodzajem ciała, nawet tzw „ulepszonym” ciałem cokolwiek by to mogło oznaczać.

[quote]Tak, Bóg jest częścią Jezusa, ponieważ w Nim działał i działa. Bóg i Jezus stali się jedno. Jak żarówka - świeci, ponieważ jest podłączona do elektrowni.[/quote]

Powiedziałbym raczej jak silnik w samochodzie. Duch w prostej linii z Boga stanowił integralną część osoby ludzkiej, w dodatku „zasilany” obecnościa Ducha świętego który na Niego zstąpił podczas chrztu i na Nim pozostał aż do końca Jego służby.
[quote]
Powiedziałbym również, że ciało Jezusa jak i ciała tych co tego zbawienia doznają, nie będą barierą dla Ducha.Tak jak Jezus jest synem Bożym, tak ci co dostąpią zbawienia będą również synami Bożymi. Będą wraz z Jezusem po prawicy Bożej. Jezusa uwierzytelnia do raju wykonanie zakonu.
[/quote]

Janku, Biblia mówi że synostwo boże bierze swój początek od chwili przyjęcia słowa bożego, tu na ziemi w ciałach fizycznych a nie dopiero po zmartwychwstaniu.

No i widzisz jak się tego dużo nazbierało.
A wyglądało na początku, że niemal we wszystkim się zgadzamy.

Proponowałbym nie rozwodzić się za bardzo na dalsze zagadnienia a raczej skoncentrować się na rozwiązaniu tych rozbieżności które się juz ujawniły.

pozdrawiam

#9 janek

janek

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 88 Postów

Napisano 2010-03-31, godz. 22:07


Janku, zmiana myślenia być może leży u podstaw zmiany życia, lecz z pewnością nie u podstaw nowego narodzenia się. Zmiana myślenia jest rezultatem nowego narodzenia.


Ryszardzie dlaczego rozdzielasz moją myśl? W taki sposób możemy tylko skomplikować, to co chcemy wyjaśnić.
Dlaczego łapiesz za słówka - nie próbujesz ocenić tego przez pryzmat całości?
Dlaczego wyciąłeś część myśli, która odpowiadała, w jaki sposób następuje zmiana myślenia?
A na dole odpowiadasz tak samo co ja pisałem do tej myśli? zobacz moje: "A to może nastąpić tylko za sprawą Ducha Bożego".
Zobacz, coś napisał na dole: "To duch może spowodować zmianę myślenia".
Moim zdaniem to nie jest dobrze ciąć odpowiedzi na kawałki i na nie odpowiadać. A jeśli tak, to należałoby mieć na uwadze całość odpowiedzi.
Wystarczy urwać tylko część odpowiedzi i w ten sposób można dać krzywdzącą ocenę, nie nawiązując do całości, lecz oceniając - jak w tym przypadku, pewien urywek.
Powiedz jeszcze jedno, czy chcesz razem rozwiązywać dane zagadnienia, czy raczej wystawiać oceny?
Jeśli razem, to jeśli ja twoim zdaniem dałem nie taką odpowiedź, pokaż jak powinna wyglądać właściwa - oczywiście nie w dwóch słowach.
Co rozumiesz przez nowo narodzenie? - może przykład na sobie.
Powiedz, czy doznałeś nowonarodzenia, a jeśli tak, to co u ciebie się takiego zmieniło?. Jeśli piszesz o nowonarodzeniu, to rozumiem że doznałeś tego na sobie.
Czy zmieniło Ci się ciało, czy zmieniło się u Ciebie myślenie?
Czy twoje myśli biegną do Najwyższego i z Nim się konsultujesz, czy na swój sposób rozwiązujesz przed tobą stojące zagadnienia życiowe?

Tak, i Bóg właśnie zdecydował, że sposób w jaki On będzie kształtować nowe stworzenie to nie jak sugerujesz zmieniać ducha, lecz ZAMIANA ducha. On daje nowego ducha do wnętrza człowieka. Współdziałanie z Bogiem nie skutkuje zmianą (nowym narodzeniem) lecz jest aktem następujący w wyniku tej zmiany. Nowo narodzony człowiek w „naturalny” sposób współdziała z Bogiem gdyż właśnie zrodził się z Ducha Boga.


O tej zamianie Ducha to wyczytałeś, czy to mówisz z własnego życiowego doświadczenia?
A może podasz kilka przykładów z życia wziętych, że tak się rzeczy mają?
Może poczytaj list do Rzymian, ile to ap. Paweł wojował ze sobą nim duch jego zamarł, został przez niego ukrzyżowany zanim powiedział:

gal 2:20 bw (20) Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie.

Jan dodaje:
jan 3:30 bw (30) On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym.
I to jest właściwa odpowiedz.

"Współdziałanie z Bogiem nie skutkuje zmianą (nowym narodzeniem)"....


Chciałeś powiedzieć, że u Ciebie nowonarodzenie stało się na podstawie - rzekł i stało się?
Jeśli było inaczej to daj przykład ze swego życia.

Janku, to jest niemożliwe!
Co się narodziło z ciała ciało jest, nie jest duchem. Dopiero to co się z ducha rodzi jest duchem.
Zmiana myślenia nie może spowodować zmiany ducha.
To duch może spowodować zmianę myślenia.
Duchy się nie odmieniają.


Igrasz sobie z moimi odpowiedziami.
Chcesz powiedzieć, że Jezus miał ciało duchowe?
Nie umiesz oddzielić ciała od ducha?
Może Jezus nie miał krwi tylko farbę pod suknią?
Dlaczego nie czytasz tego, co piszę dokładnie?
Czy mając ciało i być cielesny to według Ciebie jest to samo?

Taki pogląd jest nieuzasadniony biblijnie.
Jezus nie zrodził się z ducha ludzkiego, lecz z Ducha Świętego, z wysokości a nie z niskości.
Duch jest który ożywia, ciało nic nie pomaga.


Powiedz jak rozumiesz znaczenie tego wersetu:
5moj 18:18 bw (18) Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta i będzie mówił do nich wszystko, co mu rozkażę.

Synostwo boże nie ma nic wspólnego z ciałem, jakimkolwiek rodzajem ciała, nawet tzw „ulepszonym” ciałem cokolwiek by to mogło oznaczać.


W takim razie powiedz, dlaczego Pan Bóg wybrał linię ludzi bogobojnych - Abrahama, Dawida itd.
Dlaczego nie wybrał linii Kaina,Ezawa, Chama itd.?
Twoim zdaniem synostwo nie ma nic wspólnego z ciałem.
Troszkę się pogubiłeś - synostwo boże nie niema nic wspólnego z ciałem, ale z cielesnością tj. z duchem człowieka.

Powiedziałbym raczej jak silnik w samochodzie. Duch w prostej linii z Boga stanowił integralną część osoby ludzkiej, w dodatku „zasilany” obecnościa Ducha świętego który na Niego zstąpił podczas chrztu i na Nim pozostał aż do końca Jego służby.



Czy Duch z Boga jest pospolity, że musi być zasilany Duchem Świętym?
Czy to było raczej tak jak z Mojżeszem pod górą Synaj.
Bóg przedstawia Jezusa ludowi swojemu.

mat 3:17 bw (17) I oto rozległ się głos z nieba: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem.
W ten sposób Bóg oznajmił ludziom Tego na którego tak długo czekali.

Janku, Biblia mówi że synostwo boże bierze swój początek od chwili przyjęcia słowa bożego, tu na ziemi w ciałach fizycznych a nie dopiero po zmartwychwstaniu.



Ja o Jezusie, a Ty o ludziach ogólnie i trochę nie na temat.
W taki to sposób nigdy nie skoncentrujemy się na danym temacie.
Ja nie mówiłem o wszystkich ludziach tylko o Jednym (Jezusie).


No i widzisz jak się tego dużo nazbierało.
A wyglądało na początku, że niemal we wszystkim się zgadzamy.
Proponowałbym nie rozwodzić się za bardzo na dalsze zagadnienia a raczej skoncentrować się na rozwiązaniu tych rozbieżności które się juz ujawniły.


jak będziesz w taki sposób podchodził do moich odpowiedzi, to będą tylko rozbieżnosci.

pozdrawiam

/janek

#10 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2010-04-01, godz. 11:33

[quote][quote name='janek' date='2010-04-01, godz. 07:37' timestamp='1270073255' post='131683']
[/quote]
Janku,
Na początek krótkie podsumowanie.
Nie wiem, być może źle odczytuję Twoje posty, lecz z teg jak je rozumiem (popraw mnie jeśli jestem w błędzie) wynika że:
Jezus jest jakiegoś rodzaju szczególnym przypadkiem doskonałości (ciała raczej niż ducha) pierwszego człowieka, pierwszego Adama.
Nawet nie jestem w stanie odgadnąć z Twoich postów czy i w jaki sposób rozróżniasz „pierwszego” od „drugiego” człowieka.
Zadje mi się również że narodzenie z Ducha rozumiesz jako wynik aktywności umysłowej niż jak to ja rozumiem, nowego ducha w starym ciele (które zresztą musi umrzeć zanurzone w śmierci Chrystusa {chrzest}) aby mógło się w pełni ukształtować „nowe stworzenie”. Nowe kompletnie, a nie ulepszone stare.
Jest to biblijny model który rozpoznaje człowieka jako stworzenie a) zrodzone z ciała i B) zrodzone z Ducha, o których wiadomo nam że to pierwsze nie może nawet ujrzeć Królestwa Niebieskiego i to bez wzgledu na jego aktualny stan moralny. Dobry, zły, grzeczny i fajny facet zrodzony z ciała JEST ciałem a nie duchem i dlatego choćby się nie wiem jak wysilał i nawet rzucił palenie i przestał pić to i tak jest w oczach bożych tylko i wyłącznie ciałem.
Co rodzi konieczność nowego narodzenia się z Ducha dla każdego człowieka.
Narodzenie, które nie jest wymysłem człowieka ani nie leży w jego kompetencji. Jest dziełem bożym, ale nie jest jak sugerujesz (tak to odczytuję) jakiegoś rodzaju procesem ulepszania się poprzez zmianę sposoby myślenia. Ten proces nie może być nazwany narodzeniem się. Narodzenie się jest AKTEM, którego k o n s e k w e n c j ą jest posłuszeństwo Bogu i zmiana myślenia (założyłem tu temat o nowym narodzeniu do którego Cię odsyłam).
Nowe narodzenie skutkuje powstaniem drugiego człowieka, który jest duchem i dopiero ten fakt czyni go obywatelem królestwa niebieskiego.
W wyniku nowego narodzenia nowe stworzenia „zbudowane jest” ze starego ciała i NOWEGO Ducha. Ten nowy Duch jest od Boga a nie od człowieka, Ty natomiast dowodzisz jakiegoś mariaży starego ducha (tego z niskości) z „ulepszonym” ciałem.
Taki pogląd nie jest biblijny.
Biblia mówi wyraźnie o tym że ciało i Duch są sobie przeciwne i całe życie ze sobą walczą, a Ty proponujesz jakieś ulepszone ciało(???)
A teraz już odpowiedzi na Twoich tysiec pytań.

[quote]Ryszardzie dlaczego rozdzielasz moją myśl? W taki sposób możemy tylko skomplikować, to co chcemy wyjaśnić.
Dlaczego łapiesz za słówka - nie próbujesz ocenić tego przez pryzmat całości?
Dlaczego wyciąłeś część myśli, która odpowiadała, w jaki sposób następuje zmiana myślenia?
A na dole odpowiadasz tak samo co ja pisałem do tej myśli? zobacz moje: "A to może nastąpić tylko za sprawą Ducha Bożego".
Zobacz, coś napisał na dole: "To duch może spowodować zmianę myślenia".[/quote]

Wbrew pozorom wcale nie mówimy o tym samym. Ty mówisz o zewnętrznym oddziływaniu Ducha Bożego na starego człowieka i ulepszaniu go za pomocą zmiany myślenia.
Ja mówię o definitywnej zmianie ducha człowieka, a co za tym idzie powstanie w starym ciele nowego człowieka, nowej duszy jako związku nowego Ducha ze starym ciałem.
Konsekwencją tak narodzonego na nowo człowieka jest miedzy innymi zmiana myślenia która ma swoje źródło w Duchu zamieszkującym (a ściślej tworzącym) duszę tego człowieka. Mamy wię tu do czynienia z odzziaływaniem wewnętrznym (z wnętrza z istoty, z Dcha) tego człowieka na jego duszę wbrew temu co Ty sugerujesz.

[quote]Moim zdaniem to nie jest dobrze ciąć odpowiedzi na kawałki i na nie odpowiadać. A jeśli tak, to należałoby mieć na uwadze całość odpowiedzi.
Wystarczy urwać tylko część odpowiedzi i w ten sposób można dać krzywdzącą ocenę, nie nawiązując do całości, lecz oceniając - jak w tym przypadku, pewien urywek.[/quote]

Masz rację, ale nie mogę zauważyć jak możesz mnie o to obwiniać.

[quote]Powiedz jeszcze jedno, czy chcesz razem rozwiązywać dane zagadnienia, czy raczej wystawiać oceny?[/quote]

Myślę że ani Ty ani ja nie chcemy tu niczego rozwiązywać w takim sensie że jakoby nie znamy odpowiedzi na zagadnienia, które dyskutujemy. Wydaje się raczej że Ty prezentujesz tu ściśle określone rozwiązania, o których słuszności jesteś przekonany, a ja prezentuję własne . Ja bynajmniej nigdy nie obiecywałem że będę się zgadzał ze wszystkim co Ty przyjąłeś za prawdziwe i zauważam że Ty masz podobną postawę wobec mego zrozumienia.
O co Ci zatem chodzi?
Ja przyżekam że będę się starał tak żetelnie jak to potrafię oceniać Twoje wypowiedzi w świetle Pisma i nie mam nic przeciwko (a nawet zalecam) abyś Ty czynił to samo w stosunku do moich wypowiedzi.

[quote]Jeśli razem, to jeśli ja twoim zdaniem dałem nie taką odpowiedź, pokaż jak powinna wyglądać właściwa - oczywiście nie w dwóch słowach.
Co rozumiesz przez nowo narodzenie? - może przykład na sobie.[/quote]

Jak już mówiłem jest odzzielny temat temu zdarzeniu poświęcony, zapoznaj się z nim.

[quote]Powiedz, czy doznałeś nowonarodzenia, a jeśli tak, to co u ciebie się takiego zmieniło?. Jeśli piszesz o nowonarodzeniu, to rozumiem że doznałeś tego na sobie.[/quote]

Tak, doznałem tego błogosławieństwa.

[quote]Czy zmieniło Ci się ciało, czy zmieniło się u Ciebie myślenie?[/quote]

ZMIENIŁ SIĘ DUCH!
Nie ciało i nie myślenie!
Dopiero zmana Ducha zaowocowała zmianą myślenia.
Twój model nowego narodzenia mógłbym porównać do tego jakgdyby człowiek rodził się (fizycznie, w ciele) przez oddychanie. Tymczasem jak ogólnie wiadomo człowiek oddych gdyż się narodził.
Mylisz skutki z przyczyną.

[quote]Czy twoje myśli biegną do Najwyższego i z Nim się konsultujesz, czy na swój sposób rozwiązujesz przed tobą stojące zagadnienia życiowe?[/quote]

Czy rozumiesz już że takie pragnienia płynąć mogą tylko z nowego Ducha, a nie ze starego człowieka, który nie jest duchem?
[quote]
O tej zamianie Ducha to wyczytałeś, czy to mówisz z własnego życiowego doświadczenia?[/quote]

Czyżbyś nie czytał tego:
Eze 36:26 I dam wam serce nowe, a ducha nowego dam do wnętrzności waszych, i odejmę serce kamienne z ciała waszego, a dam wam serce mięsiste.
Czy napewno rozumiesz kim jest człowiek, co to znaczy że Bóg tchnął w proch ziemi (nie ciało żadnego rodzaju) swego Ducha i tak stał się człowiek duszą żyjącą. Czy rozumiesz jak jest różnica pomiedzy narodzinami z ciała i narodzinami z Ducha?
Jak rozumiesz narodziny z Ducha [z Boga] w światle Jan 1:13?
[quote]
A może podasz kilka przykładów z życia wziętych, że tak się rzeczy mają?[/quote]

No cóż, jak już powiedziałem sam tego doświadczyłem i widziałem ten cud wielokrotnie na własne oczy.
Lecz, co jest chyba ważniejsze, tak mówi Pismo i nawet jeśli bym nie widział tego na własne oczy, to czy ten fakt może mieć jakikolwiek wpływ na prawdziwość bożego słowa?


[quote]Może poczytaj list do Rzymian, ile to ap. Paweł wojował ze sobą nim duch jego zamarł, został przez niego ukrzyżowany zanim powiedział:

gal 2:20 bw (20) Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie.[/quote]

Janku, co Ty mówisz? Zmarł duch?
A gdzie Ty wyczytałeś że duchy mogą umierać?
Duch jest źródłem życia. Życie jest istotą ducha.
Jeśli duch może umrzeć to iżycie może umrzeć i sam Bóg [Duch] może umrzeć.
Przemyśl to sobie.
[quote]
Jan dodaje:
jan 3:30 bw (30) On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym.
I to jest właściwa odpowiedz.[/quote]

Tu jest mowa o roli dwóch oddzielnych osób, jak możesz to porównywać do zmiany zachodzącej w obrębie jednej osoby?

[quote]Chciałeś powiedzieć, że u Ciebie nowonarodzenie stało się na podstawie - rzekł i stało się?
Jeśli było inaczej to daj przykład ze swego życia.[/quote]

Moje nawe narodzenie nastąpiło według wzorca biblijnego.
Mówiono mi słowa boże, słowa ewangelii, które przyjąłem wiarą w wyniku czego Duch święty oczyścił mnie z wszelkiego grzechu, uczynił mnie świętym, zrodził mnie na nowo. Ten sam Duch z którego zrodził się Jezus stał sie i jest od momentu przyjęcia tego słowa częścią mojej osoby.
Porównaj to moje doświadczenie z tym: Joh 1:12 Lecz którzykolwiek go {lepiej „JE”, słowo w Jezusie} przyjęli, dał im tę moc, aby się stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w imię jego.

[quote]Igrasz sobie z moimi odpowiedziami.
Chcesz powiedzieć, że Jezus miał ciało duchowe?
Nie umiesz oddzielić ciała od ducha?[/quote]

Nie rozumiem Twojego komentarza.
Nie sugeruję aby Jezus miał ciało duchowe, skąd taki wniosek.
Czy nie zauważyłeś jak argumentuję że Jezus była człowiekiem.
Jeśli człowiek nie ma ciała duchowego to jak Jezus będąc człowiekiem mógłby mieć takie ciało?
To niemożliwe.
[quote]
Może Jezus nie miał krwi tylko farbę pod suknią?[/quote]

Skąd nagle tyle sarkazmu w Twoich wypowiedziach?
[quote]
Dlaczego nie czytasz tego, co piszę dokładnie?
Czy mając ciało i być cielesny to według Ciebie jest to samo?[/quote]

Wydaje mi się że czytam to co piszesz dokładnie.
Nigdy też nie miałem trudności z rozróżnieniem tych dwóch zagadnień, jak odczytujesz że teraz mam?

[quote]
Powiedz jak rozumiesz znaczenie tego wersetu:
5moj 18:18 bw (18) Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta i będzie mówił do nich wszystko, co mu rozkażę.
[/quote]

Rozumiem to tak że ten prorok będzie człowiekiem (nie pół-Bogiem, nie kenozą, nie mutantem, nie dwunaturnym) takim jak Mojżesz i że Jezus (o tym proroku jest mowa ja rozumiem) będzie mówił słowa boże.
Rozumiem też że tych słów Jezus nie słyszał fizycznie od Boga lecz że słyszał je od Ducha z którego się zrodził, od Ducha świętego, słuszał je ze swego wnętrza i decyzją własnej woli (osoby, duszy żywej, człowieka Jezusa) podporządkował swe życie woli tego Ducha nie bacząc na wynikające z tej decyzji niewygody dla ciała, dla samego siebie.
[quote]
W takim razie powiedz, dlaczego Pan Bóg wybrał linię ludzi bogobojnych - Abrahama, Dawida itd.
Dlaczego nie wybrał linii Kaina,Ezawa, Chama itd.?
Twoim zdaniem synostwo nie ma nic wspólnego z ciałem.[/quote]

„Linię” wymyśliłeś sobie sam.
Nie widzę żadnego dowodu biblijnego który by wskazywał na szczególną „linie ciała” oprócz naturalnego faktu że rodowód Jego „według ciała” daje się ustalić, a to jak myślę dla świadectwo dopełnienia dawanych obietnic.
Duch jest który ożywia, ciało nic nie pomaga, ciało i duch są sobie przeciwne, jedno walczy przeciw drugiemu.
Synostwo boże NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z CIAŁEM, bo synostwo mówi o relacji pomiędzy rodzącym a zrodzonym. W przypadku syna bożego mówi o zrodzeniu się z Boga, który przecież ciała fizycznego nie posiada.

[quote]Troszkę się pogubiłeś - synostwo boże nie niema nic wspólnego z ciałem, ale z cielesnością tj. z duchem człowieka.[/quote]

Myślę że ja się nie podgubiłem, ale Ty z pewnością.
[quote]
Czy Duch z Boga jest pospolity, że musi być zasilany Duchem Świętym?[/quote]

Człowiek, każdy człowiek, także Jezus to taki byt w którym duch jest homogenicznie związany z materią (ciałem). Co to oznacza to to, że znajduje się on w nieustannej (aż do śmierci ciała) opozycji do materii (ciała) z którą jest nerozerwalnie związany. I Jezus nie był wolny od takiech zależności ( On też musiał walczyc z ciałem inaczej jak możnaby mówić o Jego zwycięskim życiu) i nawyraźniej posilenia potrzebował skoro napisane jest że Duch świety na Niego zstąpił i na Nim pozostał.

[quote]Czy to było raczej tak jak z Mojżeszem pod górą Synaj.
Bóg przedstawia Jezusa ludowi swojemu.

mat 3:17 bw (17) I oto rozległ się głos z nieba: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem.
W ten sposób Bóg oznajmił ludziom Tego na którego tak długo czekali.[/quote]

Nie rozumiem tu co chcesz powiedzieć.

[quote]Ja o Jezusie, a Ty o ludziach ogólnie i trochę nie na temat.
W taki to sposób nigdy nie skoncentrujemy się na danym temacie.
Ja nie mówiłem o wszystkich ludziach tylko o Jednym (Jezusie).[/quote]

Może nie zdajesz sobie sprawy z tego, że gdy jest mowa o synu bożym to wszystko co odnosi się do Jezusa odnosi się do każdego syna bożego zrodzonego z Ducha oprócz jednorodzoności.

[quote]
jak będziesz w taki sposób podchodził do moich odpowiedzi, to będą tylko rozbieżnosci.[/quote]

Jak chcesz żeby Ci przyklaskiwać to musisz sobie znaleźć innego partnera do dyskusji.
Ode mnie możesz się spodziewać rzetelnej, bezstronnej i szczerej postawy.

pozdrawiam




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych