Skocz do zawartości


Zdjęcie

I stało się.


  • Please log in to reply
44 replies to this topic

#1 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-18, godz. 14:44

Pisałam jakiś czas temu, luty tego roku...

Sytuacja nieco się pogmatwała, zerwałam z chłopakiem, jestem nieco zagubiona: do kościoła nie wrócę -dlaczego? Dlatego że nie utożsamiam się już z nim. Do innej religii nie pójdę, bo nie jest nawet bliższa tej, w której byłam, a byłam 9 lat..

To kim teraz jestem??? Mam kryzys tożsamości. Chyba wpadłam w depresję, jestem teraz sama...

Komu teraz wierzyć - tym ze "świata" czy z organizacji? :(

#2 Noc_spokojna

Noc_spokojna

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3033 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-18, godz. 14:53

Pisałam jakiś czas temu, luty tego roku...

Sytuacja nieco się pogmatwała, zerwałam z chłopakiem, jestem nieco zagubiona: do kościoła nie wrócę -dlaczego? Dlatego że nie utożsamiam się już z nim. Do innej religii nie pójdę, bo nie jest nawet bliższa tej, w której byłam, a byłam 9 lat..

To kim teraz jestem??? Mam kryzys tożsamości. Chyba wpadłam w depresję, jestem teraz sama...

Komu teraz wierzyć - tym ze "świata" czy z organizacji? :(

Ktoś tu kiedyś powiedział,że organizacja jest "producentem" ateistów...może miał rację...

Pozdrawiam cieplutko

Dosia

#3 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2010-07-18, godz. 15:09

miszmasz, czy Twoja wiara wymaga formy zorganizowanej? Czy nie potrafisz po prostu wierzyć w Boga Ojca oraz w Jegp Syna bez pośredników? bez księży bez starszych zboru iitd?

proponowane rozwiązanie kryzysu tożsamości: bądź "po prostu chrześcijanką" (przynajmniej na początku) bezwyznaniową

komu wierzyć? Jezusowi!

#4 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2010-07-18, godz. 17:15

Komu teraz wierzyć - tym ze "świata" czy z organizacji? :(


sobie. zawsze sobie jesli trzeba

glowa do gory, na ludziach i organizacjach sie swiat nie konczy; w koncu znajda sie odpowiedni

#5 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-18, godz. 18:49

Tak Sebastianie, nie potrafię być poza zorganizowaną formą wielbienia Boga. Co mi po samotnym wielbieniu..

Kiedy odchodziłam z organizacji, starszy zboru zapytał się mnie: "to gdzie teraz zamierzasz być? W kościele, w innej religii, a może będziesz ateistką?" :(

Użytkownik miszmasz edytował ten post 2010-07-18, godz. 18:49


#6 skywalker

skywalker

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 194 Postów

Napisano 2010-07-19, godz. 05:39

Tak Sebastianie, nie potrafię być poza zorganizowaną formą wielbienia Boga. Co mi po samotnym wielbieniu..

Kiedy odchodziłam z organizacji, starszy zboru zapytał się mnie: "to gdzie teraz zamierzasz być? W kościele, w innej religii, a może będziesz ateistką?" :(

miszmasz - przyjdź na zebranie , lub na jakieś większe zgromadzenie - zobacz czy to co tam będzie , to to za czym tęsknisz. Może teraz spojrzysz na to z innego punktu widzenia. A przede wszystkim mocno módl się do Boga. To pomaga !
Nie ważne na którym piętrze jesteś, gdy zatniesz się w windzie. I tak jesteś bez wyjścia.

#7 byłaM

byłaM

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 158 Postów
  • Lokalizacja:W-awa

Napisano 2010-07-19, godz. 06:44

Może po prostu daj sobie trochę czasu, żeby dowiedzieć się, kim jesteś i czego TY pragniesz, zamiast wskakiwać w kolejną formę.
Żadna religia nie zastąpi Ci prawdziwej wiedzy o Tobie samej. Może co najwyżej być dla Ciebie dobrą ucieczką od nieuniknionych pytań. Bo wydaje się z tego, co piszesz, że właściwie nie wiesz, kim sama jesteś i czego chcesz, a religia była dla Ciebie dotychczas sposobem na nie myślenie o tym. Tego chcesz?

No i przede wszystkim - ufaj sobie, własnej intuicji i uczuciom.

Użytkownik byłaM edytował ten post 2010-07-19, godz. 06:45

"Twierdzenie, że wierzący czuje się szczęśliwszy od niewierzącego, nie znaczy nic więcej jak to, że pijany jest szczęśliwszy od trzeźwego."

#8 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-19, godz. 09:20

Skywalker, Modlę się modlę. Ale na razie opornie mi to idzie, nie czuję potrzeby modlitwy, czasami tylko...

ByłaM, kiedyś już przerabiałam skakanie z jednej formy w drugą, i z marnym skutkiem. Teraz chcę tego uniknąć.
Kim jestem, gdzie jestem, i po co jestem. Na te pytania pomagała mi odpowiedzieć przynależność do wspólnot(y). Pomagała ugruntować się.. Ale tylko pozornie, bo jestem, i byłam zagubiona.. I wiem, że żadna religia nie rozwiąże kryzysu tożsamości, i na niektóre pytania muszę sobie sama odpowiedzieć :)

#9 jaros71

jaros71

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 17 Postów

Napisano 2010-07-19, godz. 12:21

Pisałam jakiś czas temu, luty tego roku...

Sytuacja nieco się pogmatwała, zerwałam z chłopakiem, jestem nieco zagubiona: do kościoła nie wrócę -dlaczego? Dlatego że nie utożsamiam się już z nim. Do innej religii nie pójdę, bo nie jest nawet bliższa tej, w której byłam, a byłam 9 lat..

To kim teraz jestem??? Mam kryzys tożsamości. Chyba wpadłam w depresję, jestem teraz sama...

Komu teraz wierzyć - tym ze "świata" czy z organizacji? :(

Dokładnie taki sam dylemat przechodziłem kilka lat temu. Ogromna pomocą otwierającą mi oczy na wiele spraw była książka byłego człona Ciała kierowniczego ŚJ R. Franza "kryzys Sumienia". Gorąco polecam.
Obecnie regularnie czytam Nowy Testament, modlę się do Boga i widzę Jego kierownictwo w moim życiu.
Jak nigdy zbliżyłem się do Niego i Jego Syna Jezusa Chrystusa.
Odnalazłem się w zborze Wolnych Badaczy Biblii i jestem szczęsliwy :)
Może moje doświadczenie będzie dla Ciebie w czymś pomocne?

#10 agnes77

agnes77

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 69 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2010-07-19, godz. 14:22

Pisałam jakiś czas temu, luty tego roku...

Sytuacja nieco się pogmatwała, zerwałam z chłopakiem, jestem nieco zagubiona: do kościoła nie wrócę -dlaczego? Dlatego że nie utożsamiam się już z nim. Do innej religii nie pójdę, bo nie jest nawet bliższa tej, w której byłam, a byłam 9 lat..

To kim teraz jestem??? Mam kryzys tożsamości. Chyba wpadłam w depresję, jestem teraz sama...

Komu teraz wierzyć - tym ze "świata" czy z organizacji? :(



bardzo Ci współczuję bo sama przeżywam to od roku... od niedawna podjęłam decyzję o niechodzeniu na zebrania, otrzymuje literaturę jednak póki co powiedziałam tylko o tym mojej mamie, też śj... próbuję nie wpaść w dołek emocjonalny bo faktycznie zaczyna być jakos pusto, tak jakos nijak, żadnej presji, wtrącania się... wiem jedno, trzeba zająć się czymś, czy to planowaniem dnia następnego, czy wycieczką do lasu i obserwacją ptaków czy poczytaniem po prostu fajnej książki zamiast literatury tow., są dni gdy myślę dokąd to zmierza, czy MUSZĘ gdzieś należeć?? i coraz częśiej dochodze do wniosku że nie muszę, że moje dzieci chcą iść na urodziny a ja nie musze iść na zebranie ze spuszczoną głową bo a nóż sie wydało i będzie komitet... przez kilka chwil czuję się wolna, bez tego balastu godzinowego bez namolnych wizyt bez nstrętnego wkładania mi do głowy jakiś nakazów zupełnie nie uzasadnionych. Może masz przyjaciółkę, planuj z nia weekend, kup zwierzątko jak masz kase to rodowodowe i jedź na wystawę, pokaż się dowartościuj sie koniecznie bo to pomaga. Nie możesz się emocjonalnie stoczyć bo ICH będzie "na wierzchu" - noo jak nie jest z nami to sie napewno stoczy... NIE STACZAJ SIĘ!!MUSISZ POKAZAĆ ZE BEZ NIEJ MOŻNA ZYĆ. WALCZ!! niech cie Biblia prowadzi, to czego się nauczyłas pomoże Ci byc dobrym chrześcijaninem i dobrym człowiekiem

ściskam Cię mocno i nie poddawaj się
Aga

#11 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-19, godz. 17:36

agnes77 staram się planować czas, ale wpadłam chyba w depresje .uj wie (sorry za słownictwo). Z powodu chłopaka, zaniku tożsamości, i jeszcze paru innych rzeczy. Na razie trudno mi się pozbierać, ale czasami chyba za bardzo dramatyzuję, nie wiem..

W zasadzie to kryzys wiary rozpoczął się u mnie ponad rok temu, rzadko chodziłam na zebrania, mało głosiłam, przestałam utrzymywać kontakty. A kilka miesięcy temu było mi obojętne co się ze mną stanie - nie chciałam być śj.
To teraz tym bardziej nie rozumiem mojej reakcji. Chłopak stał się dla mnie wszystkim może dlatego teraz tak się czuję :(

agnes77, dobrze że nie masz fanatycznej mamy ;) też się trzymaj.

#12 malutka

malutka

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 16 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Śląsk

Napisano 2010-07-19, godz. 21:13

Może masz przyjaciółkę, planuj z nia weekend, kup zwierzątko jak masz kase to rodowodowe i jedź na wystawę, pokaż się dowartościuj sie koniecznie bo to pomaga. Nie możesz się emocjonalnie stoczyć bo ICH będzie "na wierzchu" - noo jak nie jest z nami to sie napewno stoczy... NIE STACZAJ SIĘ!!MUSISZ POKAZAĆ ZE BEZ NIEJ MOŻNA ZYĆ. WALCZ!!

Potrzeb, jakie zaspokaja organizacja, nie da się zastąpić zbieraniem znaczków, kupowaniem piesków, nauką hiszpanskiego itp.A niby dlaczego "ich" ma nie być na wierzchu, dlaczego udawać, że ktoś odchodzący z organizacji jest szczęśliwy i spełniony skoro nie jest???
Trudno radzić w takich sytuacjach....Może akurat dla miszmasz powrót do organizacji będzie tym czego potrzebuje??? Z pewnym zdziwieniem obserwuję że sporo osób z mojej cielesnej rodziny po latach nieobecności jednak wraca na "łono" organizacji...Niektórzy pomyślnie funkcjonują poza nią a inni nie...Tak to już jest... Nie dla każdego odstępstwo jest najlepszą drogą życiową.Mam tylko nadzieję, że nie odeszłaś z organizacji właśnie z powodu tego faceta...To faktycznie byłaby klęska...
Ja jakiś czas temu oddaliłam się od zboru, właśnie przez "miłość"...Potem zaczęłam szukać negatywnych informacji o organizacji by jakoś utwierdzić się w tej decyzji.Jednak miłość okazała się "miłością" i dziś jestem uwięziona u boku mężczyzny, który dostarcza mi mnóstwa przykrości i goryczy...

#13 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-07-19, godz. 21:18

Kiedy odchodziłam z organizacji, starszy zboru zapytał się mnie: "to gdzie teraz zamierzasz być? W kościele, w innej religii, a może będziesz ateistką?" :(


Oni wszyscy zawsze powtarzają tę samą "formułkę". Nie odchodź, bo gdzie pójdziesz, u nas jest najlepiej (to tak jakby chcieli powiedzieć: nie ważne że byliśmy niedobrzy, ważne że u nas przecież jest najlepiej)... Tak samo z tą "prawdą": my jesteśmy posiadaczami prawdy absolutnej, wszyscy inni się mylą tylko my wiemy jak należy wierzyć i praktykować wiarę w Boga i nikt nie ma prawa tego podważać bo jak będzie podważał to zginie w Armagedonie.

Starsi zboru pewnie w głębi duszy życzyliby komuś kto się odłączył, żeby się stoczył, przestał wierzyć w Boga, stał się złym człowiekiem (o pardon, dla nich zły to już choćby taki co nie wierzy na sposób świadkowski)... Żeby stało się jasne, że ktoś kto odchodzi od organizacji staje się złem wcielonym, zwierzęciem a nie człowiekiem.

Ja jednak już dawno przestałem wierzyć w takie rzeczy i się przejmować tymi formułkami. Gadają i będą gadać w kółko to samo bo tylko tyle potrafią. Dziwne, że po wykluczeniu jakoś nie stałem się niegodziwcem, nie zacząłem krzywdzić innych, nie stoczyłem się na dno? Bracia starsi, jak to jest? Wasze "przepowiednie" zawodzą? Czyżby człowiek poza organizacją miał Boże błogosławieństwo?

Miszmasz, przestań się tym przejmować, olej to, żyj godnym życiem tak jak potrafisz najlepiej, znajdź swoje miejsce gdzie chcesz ale nie idź do ludzi którzy cię krzywdzą bądź w inny sposób sprawiają tobie przykrość.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-07-19, godz. 21:29


#14 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-20, godz. 08:55

Jak już pisałam, nieczynnym świadkiem byłam od ponad roku, do momentu wykluczenia. Jeszcze zanim poznałam M. zastanawiałam się czy nie odejść z organizacji, ale trzymało mnie tam tylko to, że nie potrafiłabym (nawet) wtedy uwierzyć w coś innego co głoszą inne religie. Do dzisiaj nie robię znaku krzyża kiedy się modlę, nie używam obrazów, nie modlę się do "świętych".. itp.

Poznanie M. przyspieszyło tylko proces odejścia, mimo że miałam wahania... zrobiłam to z niewypowiedzianą ulgą, że nie jestem już w zborowym kieracie. A teraz sama nie wiem.

#15 prosta

prosta

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 42 Postów

Napisano 2010-07-20, godz. 13:16

kurcze, nie znam sytuacji ale może warto uwierzyć pierwszemu wrażeniu jakie poczułaś po odejściu, może to właśnie uczucie wolności które cie wtedy dopadło jest choćby namiastką podpowiedzi o dalszym Twoim życiu?może zaufaj swoim odczuciom które jednak dały znak ze dobrze zrobiłaś...
a do pozbierania się pewnie jeszcze długa droga, która w końcu kiedyś dobiegnie końca i wtedy będzie już dobrze...spokojnie :-)
nie jestem ekspertem bo wciaz nie mogę uwierzyć, że organizacja i jej wytyczne są tak niektórym świadkom potrzebne do życia jak powietrze, nie przeżyłam takiego zniewolenia na własnej skórze, więc i zrozumienie tego mechanizmu nie przychodzi mi łatwo (wogóle mi nie przychodzi)

Użytkownik prosta edytował ten post 2010-07-20, godz. 13:18


#16 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2010-07-20, godz. 20:43

zastanawiałam się czy nie odejść z organizacji, ale trzymało mnie tam tylko to, że nie potrafiłabym (nawet) wtedy uwierzyć w coś innego co głoszą inne religie. Do dzisiaj nie robię znaku krzyża kiedy się modlę, nie używam obrazów, nie modlę się do "świętych".. itp.

wiec teraz czas sobie uzmysłowic, ze religia jest dla ludzi a nie odwrotnie i zamiast stawiania spraw religii przed władnym dobrem zadbac o własny komfort psychiczny i cielesny; nie znam sposobu ale na pewno jest to mozliwe - mam wciaz wrazenie ze w glowie masz swiadkowskie 'religia ponad zycie', pora sie tego pozbyc, gdyz w tamtym wydaniu 'religia' oznacza wladze nad osobami i widzimisie niewolnika; czas zaczac myslec po swojemu, zatem odwagi;


ot, rzeklem, heheh.

#17 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-21, godz. 07:58

Rhundz, no właśnie, zostałam pozbawiona własnych myśli :D

Zastanawiam się co mnie przygnało do śj. Ochrzczonym, regularnym świadkiem byłam 9 lat, ale kontakt ze świadkami miałam z przerwami, lat -naście. Odchodziłam w tym czasie parę razy, i wracałam bo.... tylko tam czułam się bezpiecznie, poza tym nigdy nie wierzyłam w pozagrobowe życie, świętych, nie modliłam się do obrazów, itp. Pomyślałam więc że coś w tym jest skoro mam podobne przekonania do śj, nie będąc nim... :|

Myślą przewodnią u mnie było poczucie bezpieczeństwa w zborze... taaa. Tego mi zawsze brakowało, a organizacja to daje.. ale tylko pozornie, teraz to widze. A mimo to, brakuje tej zborowej atmosfery :blink:

Potrzebuję czasu to wiem, dobrze że jest to forum i Wy, bo inaczej całkowicie bym zgłupiała nie mając z kim o tym porozmawiać :)

#18 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-21, godz. 10:48

To kim teraz jestem??? Mam kryzys tożsamości. Chyba wpadłam w depresję, jestem teraz sama...

Komu teraz wierzyć - tym ze "świata" czy z organizacji? :(


Kim teraz jesteś? Jesteś miszmasz. :) Z opisu Twoich przeżyć zdążyłam się zorientować, że jesteś wspaniałą, czującą kobietą i osobą wierzacą, choć przeżywającą w tej chwili kryzys wiary i tożsamości religijnej. Skoro dla mnie, która Cię przecież nie zna, jawisz się jako wartościowa osoba, to tym bardziej cenna i ważna jesteś dla niebiańskiego Ojca. On wie o naszych życiowych rozterkach, duchowych zakrętach, niespełnionych oczekiwaniach, przeżywanych- złych emocjach, wie o nas znacznie więcej niż wiemy my sami o sobie. Bo czy wiemy ile jest włosów na naszej głowie? A Bóg liczy ich ilość! Z tego wynika, że dla Boga jesteśmy cenni i nie powinniśmy zbyt lekko zostawiać kochającego Ojca. Wręcz przeciwnie śmiało biec do Niego z rozżalonym sercem, wierząc, że On potrafi poprowadzić nas we właściwym kierunku. Nigdy nie daj sobie wmówić, że odchodząc z Organizacji pozbawiłaś się troskliwej ręki Stwórcy i skazałaś siebie na Jego wieczne niezadowolenie lub odtrącenie. Bóg kocha swoje ziemskie dzieci i jak cierpią czy przechodzą trudności, kocha ich ze zdwojoną siłą.
Komu masz wierzyć? Bogu i własnej intuicji. Z tego, co nam odsłoniłaś ze swojego życia, wynika, że nie jestes uboga w doświadczenia życiowe i religijne i potrzebujesz tylko czasu, aby poskładać wszystko w całość. Może to trochę potrwać, możesz też czuć się zawiedziona i zniechęcona pozorną opieszałością w odnajdowaniu się w rzeczywistości postświadkowskiej. Dochodzenie do równowagi emocjonalnej i duchowej może Ci zająć mnóstwo czasu, ale wierz mi warto o siebie zawalczyć i pielęgnować pozytywny obraz własnej osoby. Wg mnie od tego powinnaś rozpocząć tej etap swojego życia- od pokochania siebie i swoich życiowych wyborów. Brakuje Ci towarzystwa wierzących osób? Świat religijny nie kończy się na zborze śJ. No i jakby co, masz nas. :) Powodzenia.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#19 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-21, godz. 13:12

Ida aż się popłakałam, dziekuję Ci za te słowa.. :)

Czuję się jak porozrzucana, wybrakowana układanka. Zawsze miałam styczność z życiem religijnym, czy to katolickim, świadkowym, czy zielonoświątkowym, gdzie przez 2 lata chodziłam na zebrania. A teraz... teraz jestem... poza wszystkim. Mam głowie, że MUSZĘ gdzieś przynależeć. Moja siostra rodzona, jest bardzo religijna, może stąd moje przekonania o konieczności życia w społeczności, najlepiej katolickiej..

Mam trochę pogmatwaną naturę, lubię filozofować, rozkładam wszystko na czynniki pierwsze, to i czas dojścia do siebie będzie nieco dłuższy, zdaję sobie z tego sprawę.

Ida, nie znasz mnie, ale przedstawiłaś bardzo dobrze obraz moich myśli. :)

#20 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-21, godz. 17:43

Mam głowie, że MUSZĘ gdzieś przynależeć.


Ja miałam w głowie podobnie. Jak nie będę śJ- to kim będę? Jakby to świat religijny kończył się na wyznaniu świadków i jakby w ogóle w naszej chrześcijańskiej postawie najważniejsza była przynależność do konkretnego kościoła. Teraz czuję, że formalne członkowstwo w jakimkolwiek zborze czy kościele, nie jest sprawą najistotniejszą w naszym duchowym życiu, choć może nas bardzo wzbogacać wewnętrznie i dodawać przyjemnego wsparcia. Po prostu miło i budująco jest się spotkać z ludźmi, którzy podążają w tym samym kierunku, wyznają podobne zasady i powierzyli swoje życie temu samemu Zbawicielowi. Należymy przecież do gatunku ludzkiego i potrzebujemy komunikowania się z innymi ludźmi w wyrażaniu swych uczuć, potrzeb, obaw bądź opinii. Potrzebujemy też akceptacji i zrozumienia. To zupełnie naturalne i uniwersalne potrzeby.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych