Skocz do zawartości


Zdjęcie

I stało się.


  • Please log in to reply
44 replies to this topic

#21 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-07-21, godz. 18:55

Jeszcze zanim poznałam M. zastanawiałam się czy nie odejść z organizacji, ale trzymało mnie tam tylko to, że nie potrafiłabym (nawet) wtedy uwierzyć w coś innego co głoszą inne religie. Do dzisiaj nie robię znaku krzyża kiedy się modlę, nie używam obrazów, nie modlę się do "świętych".. itp.


Ale chyba teraz potrafisz uwierzyć w wierzenia innych religii? Zobacz że niektóre nauki Świadków Jehowy są ewidentnie niezgodne z Biblią. W sumie to chyba nie ma doskonałej religii, każda chyba ma w sobie zgodne i niezgodne z Biblią nauki. Niestety.

wiec teraz czas sobie uzmysłowic, ze religia jest dla ludzi a nie odwrotnie i zamiast stawiania spraw religii przed władnym dobrem zadbac o własny komfort psychiczny i cielesny; nie znam sposobu ale na pewno jest to mozliwe - mam wciaz wrazenie ze w glowie masz swiadkowskie 'religia ponad zycie', pora sie tego pozbyc, gdyz w tamtym wydaniu 'religia' oznacza wladze nad osobami i widzimisie niewolnika; czas zaczac myslec po swojemu, zatem odwagi;


Zauważyłem, że część religii (jeśli nie większość) stosuje tę samą metodę: "Chodźcie do nas, bo u nas jest najlepiej, bo u nas jest super, bo u nas to bo u nas jest tamto, bo my mamy to czego nie mają inne religie albo mamy lepsze nauki". Mam czasami takie odczucie, że religia stara się w dzisiejszych czasach niemal zastąpić Boga, co nie powinno mieć miejsca. W Boga może wierzyć każdy kto chce. Owszem, może należeć do jakiejś religii ale religia to tylko religia.

Myślą przewodnią u mnie było poczucie bezpieczeństwa w zborze... taaa. Tego mi zawsze brakowało, a organizacja to daje.. ale tylko pozornie, teraz to widze. A mimo to, brakuje tej zborowej atmosfery :blink:

Potrzebuję czasu to wiem, dobrze że jest to forum i Wy, bo inaczej całkowicie bym zgłupiała nie mając z kim o tym porozmawiać :)


Ja też miałem kiedyś takie złudne poczucie bezpieczeństwa. Było w miarę OK, były spotkania, ośrodki pionierskie, ogniska, imprezy, wypady. Można było super pogadać i się pośmiać... Dopóki atmosfera w zborach nie zaczęła się psuć. Wszystko było "w porządku" do czasu. Zaczęły się ploty, czepialstwo starszych o jakieś bzdury, głupie aluzje i pyskowanie, wtrącanie się w intymne sprawy, grożenie pobiciem. Szczególnie to ostatnie dało mi zrozumienia, że coś jest tu nie tak. Z biegiem czasu stało się jasne, że wielu braci i sióstr nie postępuje tak jak nakazuje to Biblia. Atmosfera robiła się coraz bardziej zgniła. Jedni na drugich psy wieszali, potrafili ich zamęczyć swoimi głupimi gadkami. Nastał nowy nadzorca obwodu który nie był już tak miły i serdeczny jak jego poprzednicy. Nastała seria wykluczeń, zdziwiłem się, że niektóre rodziny, pozornie tak silne i zjednoczone w "prawdzie" paradoksalnie rozpadły się, gdyż niektórzy ich członkowie zostali wykluczeni a to z kolei spowodowało konflikty w tych rodzinach. W rezultacie sytuacja stała się jeszcze gorsza. W ostatnich latach rozpadały się też niektóre małżeństwa, co również było widoczne w zamieszczeniu serii różnych artykułów dla małżeństw. To co jest teraz to tylko namiastka tego co było jeszcze 7 lat temu. Wg mnie nie ma już tej miłości braterskiej. Zresztą i tak nie była ona aż tak wyjątkowa nawet te kilka lat temu.

Tak więc miszmasz, zborowe atmosfery kiedyś były inne i teraz mogą być inne. Tego nie wiesz. Poza tym poza zborem Świadków Jehowy też znajdziesz przyjaciół - i to prawdziwych przyjaciół którzy cię będą darzyć przyjaźnią nie dlatego, że nie jesteś wykluczona/odłączona ale dlatego, że im tak rozum i serce podpowiadają.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-07-21, godz. 19:14


#22 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-21, godz. 20:08

Ble, pewnie tłumaczyli to złymi czasami, nadchodzącym armagedonem :)

Nie wiem naprawdę co w ogóle myśleć, raz myślę tak, a raz inaczej, stanęłam na skrzyżowaniu, i nie wiem jak mam jechać, tak
jakbym zapomniała kodeksu drogowego, albo w ogóle go chyba nie znała...

Paranoja jakaś, takiej sieczki w głowie chyba nigdy nie miałam ;/

Użytkownik miszmasz edytował ten post 2010-07-21, godz. 20:08


#23 Iam

Iam

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 703 Postów

Napisano 2010-07-24, godz. 16:19

Wiele rad.

Staram się wczuć w twoją sytuację. Pomaga mi to że coś podobnego doświadczyłem. Po kótce opowiem a potem powiem co mi pomogło. sama ocenisz czy może i tobie pomoże.

Zaczęło sie 4 lata temu. Kłóciliśmy się żoną często, nerwy i stres. Wykańczało to nas wszystkich. Dostałem prace jako przedstawiciel, byłem najlepszy, końcem roku dostałem nową Dacię Logan. W marcu na bruk, w jednej minucie. Czułem się jak stara szmata wyrzucona na śmietnik, bez samochodu i pracy. Sytuacja w domu nie do zniesienia. Maj wyprowadzam się - miało to być tylko na krótko abyśmy odpoczęli od siebie. Chodziliśmy na zebrania osobno ale razem siedzieliśmy. Nowa praca, wykład w zborze o rozwodach i żona juz na zebrania nie przychodziła. Lipiec - zgromadzenie i byliśmy razem, razem mieszkaliśmy. Żona robi mi nadzieję na ponowne zejście. Wyjazd w delegację na tydzień, znowu sie psuje. Wracam końcem lipca a ona z synem na wakacje. Wprowadzam sie na ten tydzień, tak ustaliliśmy. Ona dzwoni, mówi że ma innego i koniec, bardzo jej na nim zależy i mam nie wyprowadzić. Dowiedziałem się że napisała dzień przed wyjazdem list że odchodzi. Świat mi się zawalił.
W kompie przeczytałem jej rozmowy z Mariuszem, na skrzynce korespondencja z Piotrem z Poznania. ( To niby była ta miłość). Z rozmów z nią dowiedziałem się żę od roku zna Mariusz, rok mnie oszukiwała. Nie potrafiłem spać. Kupiłem leki. Skończyła się umowa na czas próbny, ale nie miałem siły pracować, powiedziałem że rezygnuje. Kolega załatwił mi pracę fizyczną na kopalni, ciężko, nie pracowałem tak ciężko 20 lat. Po pracy zasypiałem na stojąco. Mieszkałem u matki i jej faceta. Papierosy i alkohol.
Byłem załamany, warunki mieszkaniowe "uwłaczały godności człowieka" .
Głowa puchła od myśli, dlaczego, co zrobiłem źle, ona przecież była ŚJ. Dlaczego znowu ja, kilka lat wcześniej odeszła jedyna ukochana moja siostra, nie mam więcej rodzeństwa. Problemy z synem, nie chciała mi go dawać jeśli nie zgodzę się na rozwód.
Myślałem uciec na koniec świata albo w szeol, ale miałem syna. I co?
Zbliżyłem się do Jehowy, chociaż odsunąłem od zboru, chodziłem na zebrania, czasami głosiłem ale to wszystko było dużo mniej niż kiedyś. Modliłem się często, w różnych sytuacjach z różnymi sprawami. Każda drobnostka każda sytuacja była dobra aby o niej powiedzieć Ojcu. Nawiązałem z nim więź i On mną kierował, pom ógł znieść to co nie do zniesienia, przetrwać najgorsze. Mam mieszkanie, marne ale własne. Pracuje nie jako fizyczny ale w dozorze kopalnianym i nie 25 kilometrów od domu ale w tym samym mieście. Dokonałem cudów, mimo że wiele osób a zwłaszcza sióstr odsunęło się ode mnie. Mam przyjaciół ale mniej niż kiedyś. Ale wiem jedno. Jestem małym chłopcem a On moim Ojcem, nie zostawi mnie nigdy, trzyma mocno za rękę chociaż ja broję. Kocha mnie i zawsze na niego mogę liczyć, nieraz tylko na niego. Prowadzi mnie i zawsze odpowiada na modlitwy. Chociaż nie łatwo to dostrzec. Moje relacje z synem pomagają mi zrozumieć czym jest miłość Boga do mnie.

Przeczytaj sobie w Piśmie Świętym o tym jak On nas kocha i prowadzi i biegnij do niego widząc że On wyciąga do ciebie ramiona. Pytaj go a on ci odpowie co masz robić i gdzie być.
Ps 51:17 "Sercem skruszonym i zdruzgotanym nie wzgardzisz, Boże."

#24 janek

janek

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 88 Postów

Napisano 2010-07-24, godz. 17:08

Przeczytaj sobie w Piśmie Świętym o tym jak On nas kocha i prowadzi i biegnij do niego widząc że On wyciąga do ciebie ramiona. Pytaj go a on ci odpowie co masz robić i gdzie być.
Ps 51:17 "Sercem skruszonym i zdruzgotanym nie wzgardzisz, Boże."

Tak, to jest prawda - On nas kocha. Takie przeżycia powodują, że człowiekowi zostaje tylko Bóg. Ale to wychodzi w końcowej fazie na dobre. Człowiek uczy się rozmawiać z Bogiem, jak ze swoim ojcem. I tego nikt jemu już nie odbierze. Choćby jeden nawiązany obopólny kontakt spowoduje już na stałe przywiązania do Niego na stałe, a zarazem
od tej pory człowiek wie ze swej praktyki do kogo udać się po dobrą poradę. To ja mówię już z własnego doświadczenia. Może nie przeżyłem podobnych kłopotów,
ale chociaż innego typu, to także o dużym natężeniu. Jak już wiesz gdzie, do kogo udawać się po dobrą radę, to nie zatrać takiej więzi ze swoim Ojcem. Ludzie myślą, że jak czytają Słowo Boże, to jest ich kontakt z Bogiem. Słowo Jego jest przewodnikiem do Boga. Relacja z Bogiem, to także osobisty dialog z Nim.
Ludzie często nie wiedzą jaka jest przyczyna, że Bóg nie odpowiada na zadane pytania. Nie wiedzą bo nie pytają, a to czasami grzech lub inna przeszkoda jest powodem nie wysłuchiwania naszych spraw. Nie wiedzą, że o to także należy zapytać swojego Ojca.
Pozdrawiam i życzę wiele Błogosławieństw Bożych i z Nim dobrego bezpośredniego kontaktu.
/janek

#25 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-25, godz. 03:21

lam

Bardzo pięknie i budująco opisałeś swoje relacje z niebiańskim Ojcem. Jestem pod wrażeniem Twojej wiary i polegania na Stwórcy w trudnych chwilach, gdy "świat zawalał się nad Tobą". No normalnie bracie ...zbudowałeś mnie. :)
Ja ze swej autopsji mogę potwierdzić, że przeżycia lama nie są jednostkowe. Wielu wierzących ludzi doświadczyło na sobie mocy i wsparcia Najwyższego, kiedy otworzyło swe serca i powierzyło swoje osobiste problemy Bogu. Doznało ulgi, wytchnienia i pokrzepienia.
Dla mnie jednym z najtrudniejszych wyzwań, które zgotował los, była poważna choroba mojego kochanego taty. Zdecydowanie świat mi się zawalił i to na długie, mroczne, wykańczające, bite 8 lat. Musiałam wprowadzić poważną korektę do moich życiowych planów i decyzji. Odłożyć na bok własne cele i całkiem naturalne wybory. Może nie do końca musiałam, chciałam dokonać właściwego wyboru. Bo cóż warte byłyby moje chrześcijańskie deklaracje, jeśli nie sporostałabym opiece nad sparaliżowanym ojcem i zostawiałbym moją mamę samą w dźwiganiu trudów pielęgnacji chorego człowieka. W pierwszej chwili miałam żal do Boga, że mnie tak boleśnie doświadcza. Ale później gdy udawało mi się z Jego pomocą ogarniać sprawy rodzinne, organizować i w sposób istotny włączać się w należytą opiekę nad ojcem, i kiedy doznawałam niezwykłego i cudownego wsparcia od Boga, który powodował, że znajdowałam siły, czas i chęci na pomoc najblizszemu człowiekowi, byłam nas swój sposób "wdzięczna" losowi. Ujrzałam wiele trudnych spraw we właściwej persektywie, nauczyłam się cierpliwości i większego polegania na Stwórcy. Ten niełatwny okres opieki nad ojcem niezwykle mnie wewnętrznie wzbogacił jako człowieka i chrześcijankę. Na pewno też uwrażliwił na ludzką krzywdę i pokazał drzemiący w nas potencjał silnego, duchowego człowieka. Jeśli jestem z siebie dumna to na pewno z tego, że podjęłam w tamtym okresie mądrą decyzję. Jak to śpiew jedna z naszych piosenkarek - "mam czyściutkie sumienie i otwartą drogę do nieba bram" ;) :lol: Na poważnie, ten okres nauczył mnie większego polegania na Stwórcy i szukania u Niego wytchnienia. Okazało się, że "wszystko mogę w tym, który mnie umacnia, w Chrystusie" ( Flp4:13).

Czasami przechodząc życiowe trudności i druzgoczące nas wewnętrznie zdarzenia, zasklepiamy się w swoich problemach i "trawimy" bez ustanku swój przygnębiajacy stan, pogłębiając swój emocjonalny, niedobry okres. Dobrze jest nie zapominać, że wokół nas tez są ludzie którzy cierpią nie mniej niż my, przechodzą bolesne trudności, którym świat zawala się na głowę. Kiedy ja posłucham ludzkich uzasadnionych narzekań, co zdarza mi się z racji wykonywanego zawodu nierzadko, to sobie mówię: Ida i ty masz problemy? Ty się dziewczyno tak nad sobą nie rozczulaj, ty się lepiej weź w garść.

Użytkownik Ida edytował ten post 2010-07-25, godz. 03:54

"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#26 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-07-25, godz. 17:12

Iam, stary życie Ci się zawaliło.....
Faktycznie zostałeś sam, nie miałes nikogo..... Gdybyś wtedy nie "odnalazł" Boga, chyba nie byłoby CIę wśród normalnych..... odwiedzac możnaby CIę w psychiatrowie.....
Obroniłeś się, Twoja psychika zrobiła coś, co pozwoliło CI dalej żyć! Po prostu nie miałes innego wyjścia..... ROzumiem CIę stary i nawet jak na zawsze zostaniesz sj to ja to zrozumiem :) Myślę, że jeśli istnieje Bóg to tez to zrozumie :)
nie potrafiłam uwierzyć.......

#27 agnes77

agnes77

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 69 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2010-07-25, godz. 18:46

Ble, pewnie tłumaczyli to złymi czasami, nadchodzącym armagedonem :)

Nie wiem naprawdę co w ogóle myśleć, raz myślę tak, a raz inaczej, stanęłam na skrzyżowaniu, i nie wiem jak mam jechać, tak
jakbym zapomniała kodeksu drogowego, albo w ogóle go chyba nie znała...

Paranoja jakaś, takiej sieczki w głowie chyba nigdy nie miałam ;/


podstawy masz, wiesz czym masz sie kierować w zyciu, wyłuszcz to co istotne, miłość, swoje piękne wnętrze, wiesz, że są rzeczy dobre i złe, masz sumienie wyszkolone - wiesz jak postępować. Teraz jesteś jak dziecko we mgle ale ciesz się życiem, i nie jest prawdą, że TYLKO w organizacji jesteś bezpieczna i szczęsliwa.. wręcz przeciwnie, tam Cię tłamszą, domagają się ciągle więcej i więcej, obarczają Cię krwią ludzi bo teren nie opracowany bo nie byłaś na zebraniu bo nie dałaś dobrego przykłądu itd itd... powiedz sobie DOŚĆ, chcę ŻYĆ a nie być jak ta owca ale prowadzona na rzeź... uwolnij umysł z dziwact jakimi byłas karmiona... ja zaczynam czytać Biblię ale nie z pomocą strażnic, tak sobie sama o stwarzaniu o Jezusie, czytam cały kontekst, kilka przekładów wyciągam wnioski i cieszę się że nikt mnie karmi zawiłymi tłumaczeniami, zakazami, nakazami tekstami o gorszeniu swoim postępowaniem, nie słucham plot, nie patrzę na moje dziecko, które dostaje po głowie bo nie może uczestniczyć w dniu mamy a tak bardzo chciało zrobi mi przyjemność... bolą, cholernie bolą te stracone lata, ten fałsz, to że człowiekowi czasem się nie chciało wstać na zebranie z rana ale szedł, spał no ale obowiązke jest obowiązkiem i został spełniony.

czas pokaże, on jest najlepszym lekiem, a życie jest piękne, masz nas a z czasem będziesz jak nowonarodzona, jakby coś to pisz na priw

#28 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-25, godz. 19:10

To, co piszecie jest bardzo pokrzepiające, dziękuję Wam za to :) Teraz jest lepiej, zarówno emocjonalnie, i duchowo, chociaż nadal nie wiem co ze sobą zrobić...
Modlę się, to chyba dobry znak, zniknęła blokada, którą miałam od jakiegoś czasu. Co prawda nie czytam Biblii, ale wszystko w swoim czasie. Może to co teraz robię jest bardzo wyważone, ale tego chcę, i o to chodzi..

Przechodziłam w życiu różne pertrubacje, ale jak Was czytam, wielu przeszło o wiele większe, i trzymacie się :)

#29 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-07-26, godz. 06:53

Wg mnie, jeśli odchodzi się od sJ trzeba wiedzieć dlaczego. To po pierwsze.
Jeśli jesteś osobą wierzącą, to musisz poukładać sobie w głowie to w co tak naprawdę wierzysz. Co jest dla ciebie istotne i najważniejsze w życiu.
Samo przebywanie w organizacji jest absorbujące czasowo, więc po jej opuszczeniu uczucie pustki jest nieodzowne. To naturalne, ale nie jest czymś złym lub powodem do tego by tam wrócić.
Masz jakieś zainteresowania, pasje, hobby? Oddaj się im teraz z większym zaangażowaniem. Masz idealny czas i sposobność ku temu.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#30 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-07-26, godz. 19:28

Iam, twoje traumatyczne przeżycia są nieco podobne do moich. Nieco, ponieważ miałeś jeszcze gorzej. Szczerze ci współczuję.

Głowa puchła od myśli, dlaczego, co zrobiłem źle, ona przecież była ŚJ.


Nie jest powiedziane, że robiłeś jakieś nie wiadomo jak złe rzeczy. Być może zaczęło się od zwykłych kłótni o głupoty, mogło to być spowodowane niedopasowaniem lub innymi czynnikami. A to, że twoja żona była ŚJ nic nie gwarantowało. Miałem podobnie i już dawno przestałem wierzyć w mit mało grzeszącej żony która jest ŚJ. Nie to żebym oceniał wszystkie żony będące ŚJ. Absolutnie. Wiele z nich to naprawdę bardzo wartościowe kobiety.

Zbliżyłem się do Jehowy, chociaż odsunąłem od zboru, chodziłem na zebrania, czasami głosiłem ale to wszystko było dużo mniej niż kiedyś. Modliłem się często, w różnych sytuacjach z różnymi sprawami. Każda drobnostka każda sytuacja była dobra aby o niej powiedzieć Ojcu. Nawiązałem z nim więź i On mną kierował, pom ógł znieść to co nie do zniesienia, przetrwać najgorsze. Mam mieszkanie, marne ale własne. Pracuje nie jako fizyczny ale w dozorze kopalnianym i nie 25 kilometrów od domu ale w tym samym mieście. Dokonałem cudów, mimo że wiele osób a zwłaszcza sióstr odsunęło się ode mnie. Mam przyjaciół ale mniej niż kiedyś. Ale wiem jedno. Jestem małym chłopcem a On moim Ojcem, nie zostawi mnie nigdy, trzyma mocno za rękę chociaż ja broję. Kocha mnie i zawsze na niego mogę liczyć, nieraz tylko na niego. Prowadzi mnie i zawsze odpowiada na modlitwy. Chociaż nie łatwo to dostrzec. Moje relacje z synem pomagają mi zrozumieć czym jest miłość Boga do mnie.


Bardzo pięknie. Nawiązałeś więź z Bogiem i tego się trzymaj. Pomimo, że odsunąłeś się od zboru to jednak Bóg stał się dla ciebie bardzo bliski. To pokazuje, że do nawiązania z Nim więzi nie jest potrzebna jakaś organizacja. To człowiek się osobiście przybliża do Boga i może to zrobić sam, praktycznie bez żadnej ludzkiej pomocy. Oczywiście starsi zboru by zapewne w tym miejscu cię od razu ocenili i stwierdzili, że skoro odsunąłeś się od zboru to Bóg ci jednak nie błogosławi. Ale to już nie ważne. Trzymaj się blisko Boga bo to bardzo pomaga.

podstawy masz, wiesz czym masz sie kierować w zyciu, wyłuszcz to co istotne, miłość, swoje piękne wnętrze, wiesz, że są rzeczy dobre i złe, masz sumienie wyszkolone - wiesz jak postępować. Teraz jesteś jak dziecko we mgle ale ciesz się życiem, i nie jest prawdą, że TYLKO w organizacji jesteś bezpieczna i szczęsliwa.. wręcz przeciwnie, tam Cię tłamszą, domagają się ciągle więcej i więcej, obarczają Cię krwią ludzi bo teren nie opracowany bo nie byłaś na zebraniu bo nie dałaś dobrego przykłądu itd itd... powiedz sobie DOŚĆ, chcę ŻYĆ a nie być jak ta owca ale prowadzona na rzeź... uwolnij umysł z dziwact jakimi byłas karmiona... ja zaczynam czytać Biblię ale nie z pomocą strażnic, tak sobie sama o stwarzaniu o Jezusie, czytam cały kontekst, kilka przekładów wyciągam wnioski i cieszę się że nikt mnie karmi zawiłymi tłumaczeniami, zakazami, nakazami tekstami o gorszeniu swoim postępowaniem, nie słucham plot, nie patrzę na moje dziecko, które dostaje po głowie bo nie może uczestniczyć w dniu mamy a tak bardzo chciało zrobi mi przyjemność... bolą, cholernie bolą te stracone lata, ten fałsz, to że człowiekowi czasem się nie chciało wstać na zebranie z rana ale szedł, spał no ale obowiązke jest obowiązkiem i został spełniony.


Podpisuję się pod twoją wypowiedzią. Najbardziej pod fragmentem o organizacji. Organizacja interpretuje i przedstawia Boga szablonowo, powierzchownie, mechanicznie. Przedstawia go nie jako kochającego Stwórcę ale jako wyrodnego ojca który za złamanie jakiegokolwiek przepisu może wymierzyć swojemu dziecku karę. Czyli np. nie będziesz chodził na zebrania to Bóg cię może zniszczyć w Armagedonie, nie będziesz głosił na jakimś tam terenie to Bóg cię może uznać za niegodnego życia w nowym świecie, nie będziesz pionierem to znaczy że nie jesteś ofiarny i Bóg może na ciebie wtedy źle spojrzeć... Niestety takie interpretowanie Boga nie ma nic wspólnego z Biblią i uwłacza samemu Bogu: "On ci powiedział, ziemski człowieku, co jest dobre. I czego Jehowa wymaga od ciebie prócz tego, żebyś czynił zadość sprawiedliwości i miłował życzliwość oraz był skromny, chodząc ze swoim Bogiem?" (Micheasza 6:8 NS).

Użytkownik ble edytował ten post 2010-07-26, godz. 21:07


#31 Iam

Iam

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 703 Postów

Napisano 2010-07-27, godz. 03:04

Pomimo, że odsunąłeś się od zboru to jednak Bóg stał się dla ciebie bardzo bliski. To pokazuje, że do nawiązania z Nim więzi nie jest potrzebna jakaś organizacja. To człowiek się osobiście przybliża do Boga i może to zrobić sam, praktycznie bez żadnej ludzkiej pomocy. Oczywiście starsi zboru by zapewne w tym miejscu cię od razu ocenili i stwierdzili, że skoro odsunąłeś się od zboru to Bóg ci jednak nie błogosławi.


Troszkę poszedłeś za daleko w interpretacji moich słów. Wszak napisałem: Zbliżyłem się do Jehowy, chociaż odsunąłem od zboru, chodziłem na zebrania, czasami głosiłem ale to wszystko było dużo mniej niż kiedyś.


A co do przedstawiania Boga to chyba nie czytałeś książki "Zbliż się do Jehowy" wydawnictwo ŚJ.

Po przeczytaniu jej człowiek może na prawdę "poznać" Boga i się do niego zbliżyć. Co polecam i tobie miszmasz i innym.

#32 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-27, godz. 17:32

Eh, tak sobie Was czytam...i podziwiam :) I kiedy tak sobie wzdycham i podziwiam, nachodzą mnie myśli świadkowe: "przecież Bóg jest dla każdego". Prawdę mówiąc czuję się fatalnie pod względem emocjonalnym, i duchowym. Nie ma ze mną Boga, czuję to :(

#33 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-07-27, godz. 21:17

nachodzą mnie myśli świadkowe: "przecież Bóg jest dla każdego". Prawdę mówiąc czuję się fatalnie pod względem emocjonalnym, i duchowym. Nie ma ze mną Boga, czuję to :(


Myśli świadkowe powiadasz... Ech, daleko chyba do tego. Owszem, Bóg jest dla każdego ale wg Świadków jest dla każdego ale tylko wtedy gdy ten "każdy" będzie słuchał się w pełni organizacji...

Bóg jest z tobą, zapewniam cię. Módl się do niego.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-07-27, godz. 21:18


#34 Iam

Iam

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 703 Postów

Napisano 2010-07-28, godz. 11:04

Jeśli czujesz że Bóg jest daleko to co może być tego przyczyną, co zrobić aby się do niego przybliżyć.

Jeśli nie znasz odpowiedzi na te pytania to zapytaj go o to.
Zadaj sobie też najpierw pytanie czy chcę aby On był blisko.

#35 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-07-28, godz. 21:04

Troszkę poszedłeś za daleko w interpretacji moich słów. Wszak napisałem: Zbliżyłem się do Jehowy, chociaż odsunąłem od zboru, chodziłem na zebrania, czasami głosiłem ale to wszystko było dużo mniej niż kiedyś.


Czyli nie chodziłeś regularnie na zebrania i mniej głosiłeś? Jeśli tak to moja poprzednia wypowiedź jest w miarę "zgodna".

A co do przedstawiania Boga to chyba nie czytałeś książki "Zbliż się do Jehowy" wydawnictwo ŚJ.

Po przeczytaniu jej człowiek może na prawdę "poznać" Boga i się do niego zbliżyć. Co polecam i tobie miszmasz i innym.


Pamiętam studium tej książki w grupach w zborze. Książka może i jest dość ciekawa ale nie należy zapominać o innych publikacjach organizacji które omawiają osobowość Boga w świetle o którym pisałem wcześniej.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-07-28, godz. 21:09


#36 Iam

Iam

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 703 Postów

Napisano 2010-07-29, godz. 09:32

Tak ble, twoja poprzednia wypowiedź jest w miarę "zgodna". Powiedziałbym prawie zgodna, a prawie czyni wielką różnicę. :rolleyes:

#37 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-29, godz. 20:31

A co do przedstawiania Boga to chyba nie czytałeś książki "Zbliż się do Jehowy" wydawnictwo ŚJ.

Po przeczytaniu jej człowiek może na prawdę "poznać" Boga i się do niego zbliżyć.


No nie wiem, czy Twoją wypowiedź mamy traktować na serio. W końcu cudzysłów postawiłeś. :) Naprawdę uważasz, że jakaś książka może pomóc nam zbliżyć się do Boga. Czy cokolwiek jest w stanie przybliżyć nas do osoby naszego niebiańskiego Ojca? Może Biblia. Książka może jedynie zachęcić do odpowiedniego działania lub skłonić do ukierunkowanego myślenia.

"Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał..." (Jana 6:44). Wynikałoby z tego wersetu, że zbliżenie się do Boga jest przede wszystkim kwestią działań ze strony Najwyższego. Ojciec zauważa w nas otwarte, spragnione miłości serce ziemskiego dziecka i ... przytula do siebie.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#38 oskar

oskar

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 738 Postów

Napisano 2010-07-30, godz. 22:49

Witaj miszmasz :rolleyes:
Bardzo dłuuuugo znam SJ aczkolwiek nie jestem nadal ochrzczony...
z różnych powodów o których wiele by pisać - może głównie iż należę
do Klubu Poetów i pewnej Fundacji gdzie od lat udzielam się charytatywnie
na rzecz dzieci z Domu Dziecka którego notabene byłem kiedyś też
wychowankiem - a więc jestem niejako z "Tego świata" co koliduje z
wyłącznym oddaniem się Organizacji...
Bóg i tzw. życie stawia nas często przed trudnymi wyborami lecz wierzę
iż dasz sobie radę we WSZYSTKIM - nie ma innej opcji
Pozdrawiam - Oskar

#39 Iam

Iam

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 703 Postów

Napisano 2010-07-31, godz. 12:02

Tak Ida ale jest tez i druga strona medalu.

Rz 1:219 " To, co można wiedzieć o Bogu, jest (...) jawne, gdyż Bóg (...) to ujawnił albowiem jego niewidzialne przymioty - jego wiekuista moc i Boskość - są wyraźnie widoczne już od stworzenia świata, gdyż dostrzega się je dzięki temu, Co zostało uczynione"

Czyż "widzenie" jego niewidzialnych przymiotów, jego mocy i Boskości nie przybliża nas do Niego?

To tylko taki malutki przykład. :)

#40 Noc_spokojna

Noc_spokojna

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3033 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-08-02, godz. 16:51

A co do przedstawiania Boga to chyba nie czytałeś książki "Zbliż się do Jehowy" wydawnictwo ŚJ.

Po przeczytaniu jej człowiek może na prawdę "poznać" Boga i się do niego zbliżyć. Co polecam i tobie miszmasz i innym.


Oczywiście masz rację. Ja powiem więcej, po przeczytaniu każdej literatury wydanej przez Towarzystwo Strażnica, człowiek może "naprawdę poznać Boga", ponieważ:


Fakty wskazują, że Jehowa Bóg posługuje się Towarzystwem Strażnica do obwieszczania prawdy o usprawiedliwieniu swego imienia, o Armagedonie i ustanowionym już Królestwie, o które modlili się dotąd wszyscy chrześcijanie. (…) Towarzystwo Strażnica służy zamysłowi Bożemu jako skuteczne narzędzie prawne Jego oddanych i namaszczonych duchem sług, którzy są dziś prawdziwym kanałem komunikacyjnym Jehowy Boga.



The Watchtower z 15 sierpnia 1958, s.487 (Strażnica nr19 z 1960, s.18)

Pozdrawiam cieplutko

Dosia




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych